Wpisy archiwalne Sierpień, 2011, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:1272.35 km (w terenie 187.00 km; 14.70%)
Czas w ruchu:58:58
Średnia prędkość:18.32 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:41.04 km i 2h 56m
Więcej statystyk

Ulewa... || 12.00km

Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · Komcie(0)
Cały dzień piękne słońce świeciło. Zdążyłem nawiercić sporo dziur na terenie swojej pracy magisterskiej a popołudniu najpierw przeszła jedna chmurka, bokiem, a potem jak juz wybierałem sie po Age zaczęła iść następna.
Miałem nadzieje, że jak i ta pierwsza śmignie bokiem. Oszukała mnie pogoda bo z jednej strony bloku mam okna mieszkania a z drugiej mam wyjście z klatki. Wychodząc z klatki i grzebiąc chwile przy rowerze, widziałem piękne słonce i delikatne obłoczki a kiedy ruszyłem od razu trafiłem na wielka siną chmurę.

Najpierw tylko kropiło. Jechałem więc wolno, bo poprzednia "ulewa" także zapowiadała armagedon a chmura poszła boczkiem puszczając kilka kropel tylko. No więc jechałem wolno w nadziei, że i ta mnie oszczędzi.

Gdy byłem już kilometr od domu wiatr się zerwał i jak na złość granica chmur ruszyła w moim kierunku. W lesie zaczął sie monsun!!!
Lunęło z nieba jak z wiadra.
Kolejne kilka kilometrów jechałem w ulewie. Miałem kurtkę od deszczu ale to nie dawało nic. Było tak szaro, że z kapelusza ciekła mi stróżka deszczu. Nie widziałem nic a na ulicy w kilka minut zrobiła się wielka rzeka.

Na końcu drogi a może w 2/3 jest przejazd kolejowy. Oczywiście był zamknięty. Ominąłem samochody i stanąłem na chodniku. A z nieba lało! Już świecilo słońce, już była tęcza a z nieba LAŁO!!! Całe szczęście deszcz był ciepły i przyjemny jak woda w rzece.

Gdy przejazd sie otwierał wyszło słonce i zrobiło się 30 stopni... w ciągu kolejnego kilometra wyschłem i uparowałem sie w kurtce.

Powrót do domu - czyli ta sama trasa - byl juz w upalnym słońcu a kurtka byla na bagażniku...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po imprezie... || 30.00km

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Po tym jak oglądaliśmy zdjęcia wczoraj i piliśmy hektolitry piwska, po tym jak o 4:30 nad ranem układaliśmy przeróżne słowa piosenkę z "dżemorem" w roli głównej, po tym wszystkim wstaliśmy dziś o 10:)

Ekipa powoli się zbierała i dopiero po 15ej ostatnia dwójka z nami włącznie opuściła domostwo. Wziąłem Błękitnego na spacer, bo trasa była sucha a polubiłem tą padaczkę;D



Nasz balkon był oblegany a kawa poranna pita tam, smakowała przepysznie;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Dzień dziwnych zdarzeń... || 16.00km

Piątek, 19 sierpnia 2011 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Wszystko zaczęło się gdy jeszcze był ranek. Sprzątanie rpzed jutrzejsza imprezą rozpoczęło się od poszukiwania Zeszytu terenowego. Następnie przyszedł czas na opróżnienie balkonowej szklarni, bo przyda się jako miejsce posiadywań przy piwku. Tu wszystko zaczęło się plątać i gmatwać. Najpierw podczas odkurzania padł odkurzacz. Kolokwialnie mówiąc słabo ciągnął. Przepełniony worek wymieniłem ale maszyna już nie odpaliła po raz drugi.
Gdy zrezygnowany pogodziłem się z porażką , zdecydowałem wybrać sie na pocztę aby odebrać Avizo.

Tam kolejne zaskoczenie. Brak kolejki - to raz, a dwa paczka jaką mi starsza pani pocztówka wręczyła. Była zaskakująco lekka i mała. Już miałem odejść od okienka, kiedy coś mnie tknęło.
- Zaraz zaraz - myślę sobie - Może mnie ci z allegro poszukali i zamiast 500tabletek do zmywarki jest tylko wata i ogorki?


No to usiadłem na siedzonku i rozdartym paczkę w miarę delikatnie a jednocześnie popychany desperacją. Gdy szary papier znikł, moim oczom ukazały się. Niebieskie szpilki.

Myśle sobie, zaraz zaraz, pomyłka czy co? Szukam napisu adresu ale kalka z plakietyki adresowej była słaba i ledwo da się odczytać kilka liter. Oryginał zrywaja pocztówki jak paczka dociera na pocztę. Myśle no kiszka.
Po chwili wyjaśnień okazuje się, że 12 cyfrowy kod numeryczny zgadzał się 4 ostatnimi cyferkami a przednie były inne. No i wymiana. Pozcta ma klopsa bo paczkę ni mniej ni więcej rozpakowałem.


Po wyjasnieniu sprawy odwiozłem właściwą 10kg paczkę na bagażniku Błękitnego pod sam domek. Tam wylągowała na podłodze po czym szybko sprawdzilem odkurzacz. Nie działał;/ Rad nie rad musiałem jechać. Jutro impreza, trzeba odkurzyć i rady nie ma. Kierunek Piaski osiedle i trzeba od rodziców odkurzadło pożyczyć.

Tam zapakowany w 2 sawky asykuracyjne i dokrzurzacz wróciłem do domu. Takim oto welocypedem:

Rura od odkurzacza niestety nie dawała się rozmontować, więc zamocowana poprzecznie stanowiła odpowiedni pręt dystansujący dla wyprzedzających mnie kierowców wystają po 30cm z każdej strony roweru.

Jakież było moje zdziwienie kiedy po powrocie na górę do domu czarny odkurzacz ożył???

Cuda panie i paniska!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Błękitny grom i dwie sakwy! Szutrowo nad Wisłą i na uczelnie. || 55.00km

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Niebieski, pojechał ze mną dziś na uczelnie. Książki znów nie oddałem. tym razem nie przegapiłem dni otwarcie biblioteki w czwartki zazwyczaj bywa czynna, jednak żółta karteczka obwieszczała, że mają coś w rodzaju urlop-remanentu i tylko telefonicznie trzeba się umawiać...


Rowerek zyskał bagażnik "retro" z starego Forestera, oraz noski (te już nie retro - author). Sakwy niebieskie już miałem. Nie wiedzieć czemu kolorystycznie wygląda to całkiem spójnie!!!






bagażnik, odrestaurowany posłuży jeszcze ładnych parę latek:D

Pierwsze 55kilometrów przejechałem na nim dziś także prawie "na raz". Rower prowadzi się niesamowicie dobrze. Zaskakujące jest to, że braku amortyzatora nawet nie odczuwam, poza momentami krawężników itp. Maszynka chodzi cicho i sprawnie... Obecnie oczekuje na błotniki pełne 58mm Orion, ale wszędzie uparcie twierdzą, że Hurtownia nie ma ich na magazynie;/ 53mm są, ale opony 2,1 mogą byc za duże pod takie, więc czekam cierpliwie na te 58mm.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Intro - czyli początek prawdziwej powieści przygodowej! || 35.00km

Wtorek, 16 sierpnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Adam przeciągnął się i leniwie ziewnął. Słońce za oknem było jeszcze nisko a delikatny chłód poranka poruszał białą firanką. Pokoik był mały, ale przytulny choć dla osób z zewnątrz odwiedzających to przedziwne miejsce, wydawał się raczej spro za małym jak na miejsce przebywania nawet dla jednej osoby.
Całą szerokość pomiędzy dwoma ścianami zajmowało wielkie składane łóżko, którego tak naprawdę nigdy nikt nie składał i przez większośc czasu, przerzucone kocem i pościelą stanowiła miejsce odpoczynku oraz rekreacji po wycieńczających wyprawach rowerowych. Na jednej z krótszych ścian było duże okno, które sięgoało na całą szerokość pokoju. Na drugiej przeciwległej były tylko drzwi. Dwie pozostałe, pomalowane na biało, byly pełne zdjęć z różnych krańców świata. Miejsca pomiędzy zdjęciami zajmowała cała masa żółtych karteczek mających przypominać o jakże ważnych sprawach. Wszytskie owe sprawy najczęsciej wiąż miały status " w trakcie realizacji". Wiele z tych małych papierowych skrawków wisiało tam już ponad rok, jednak przekazywane przez nie wiadomości wiciąż nie zostały zrealizowane i pewnie swej realizacji się nie doczekają.
Tuż przy oknie, w jednej ze ścian była niewielka wnęka. Mieściłą się tam niewielka szafeczka. Była prawie niedostrzegalna od wejścia a mały mebelek zrobiony z kilku dobrze zbitych sosnowych desek wciśniętych na klin, wpasowywał się idealnie w i tak niewielką przestrzeń. Na drewnianym blacie stał laptop a tuż nad nim, pod niewielką półką, wisiała resztka lampki nocnej. Adam poszukując brakującej w pokoju przestrzeni, wymontował z niej tylko klosz z żarówką i na małą śrubką zamocował ją w tym miejscu. Swoimi miniaturowymi rozmiarami, pasowała idealnie do tego niewielkiego kącika kultury.

W zasadzie cała objętość pomieszczenia była jednak wypełniona tapczanem. Po bokach zostawało zaledwie kilkanaście centymetrów miejsca,którego wystarczało akurat na upchnięcie dwóch sawk rowerowych telefonu komórkowego i małego zielonego fikusa. Biedny kwiatek, od kilku lat walczył o skrawek miejsca dla siebie w tym morzu minimalizmu. Jego długie choć bardzo wątłe gałązki, wyciągały się do słońca i przez kilka lat przybrał nader osobliwy kształt. Nie jeden hodowca Bonsai zapewne dopatrywałbty się w nim celowo umodelowanej figóry, jednak prawda była taka, że zapomniany przez świat, rósł nieomal samodzielnie czasem jedynie podlewany resztką wody mineralnej niedopitej po nocy...

Adam przciągnał się leniwie i odruchowo włączył laptopa. Między łóżkiem a szafeczką w samym rogu wciśnięta w kąt stała mała wieża a plątanina kabli pod tapczanem wiodła na parapet gdzie ustawiony był, zdezelowany głośnik. Gdy komputer cicho szumiąc uruchamiał się, druga ręką Adam sięgnął ku wierzy i chwile później z lekkim trzaskiem odezwało się radio.

Drzwi z pokoju prowadziły na krótki wąski korytarz. Na lewo szło się do schowka na strychu a po prawej była mała łazienka. Stanowiła ona nieomal dopełnienie minimalizmu jaki panował w pokoju. W przestrzeni zaledwie czterech metrów kwadratowych mieścił się prysznic, toaleta i umywalka. Faktem było, że mimo tak niewielkich rozmiarów toaleta stanowiła kunszt murarskiej i stolarskiej roboty. Płytki docięte na wymiar i pomalowane ściany, mimo tak niewielkiej ilości wolnej przestrzeni, dawały wrażenie że w tym pomieszczeniu wszystko jest na swoim miejscu i nic nie jest dziełem przypadku, czego nie mozna było powiedzieć o pokoju obok.
Całość opisanej tu przestrzeni znajdowała się na poddaszu wielkiej kamienicy. Drewniane strome schody prowadzące na dół przypominały bardziej drabinę i schodzenie po nich wymagało nie lada wprawy. Wiele osób kończyło drogę w dół jadąc z łoskotem na czterech literach i lądując z hukiem na samym dole. Adam wielokrotnie zastanawiał się czy nie podwędzić z sąsiedniej bduowy tabliczki z napisem "uwaga głenokie wykopy" i nie przypiąć jej u szczytun na jednej z poręczy, jednak wielokrotnie odkładany pomysł istniał tylko na jednej z żółtych karteczek wiszących na śćianie i jak pozostałe czekał na realizację.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

nadrabiam zaległośći || 20.00km

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Kierunek na Zaborze do Agi. Wyjazd pomieszany z PKP i jednocześnie totalnie odpałowy. Z przyczyn technicznych zmuszony byłem Agnieszkę i Zuzię wsadzić do pociągu i podjechać na piaski. Gdy wróciłem okazało się że do pociągu mam ponad 1h. Oddałem bilet w kasie i mi 10% potrącili!!! Złodzieje, ale to co będę stał 1h i czekał na PKP??

Pojechałem rowerem do Nowego Dworu i tam wsiadłem w ciuchcię... W sumie ka-em-ów było mało, ale wyjazd z przygodami:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Niańka Rowerowa - hmm znośnie to wyszło:) || 23.00km

Sobota, 13 sierpnia 2011 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Nigdy nie sądziłem, że zamieszczę zdjęcia z wyprawki dziecięcej. A tu proszę, chrześnica mojej Agnieszki zawitała do nas w siodełku i spędziliśmy piękny rowerowy weekend. Było rowerownie w tempie ślimaczym, jednak gdyby to był mój "dzieć" to bym jeszcze bardziej z dumy pękał!!! Ha jak kiedyś będe miał syna i będę z nim śmigał po okolicy!

Tymczasem wujkowałem cudzy nośnik genów i nawet sprawnie mi to szło!

Wiek: 7,5 l
Dystans:
dzień 1: 17km
dzień 2: 23km


Rower: Forester;)

Dumny ja, dumna Zuzia, dumna Ciocia i wszyscy dumni, bo Zuzia dawała świetnie radę;)

oto kilka zdjęć z wyjazdu dla zainteresowanych wycieczkowiczów z dziećmi:D









Maszyna się sprawdza nawet na czarnych szutrach...:) choć opony farbuje nawet szare błoto;)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,