Wpisy archiwalne Luty, 2015, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:466.93 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:35
Średnia prędkość:24.36 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:19.46 km i 1h 19m
Więcej statystyk

Dobre i solidne siedemdziesiąt || 70.00km

Sobota, 28 lutego 2015 · Komcie(6)
Leczenie cyklozy w stopniu zaawansowanym zastosowałem dziś. Każdy szanujący się cyklotyk, leczy swój nieposkromiony popęd tylko w jeden sposób... na rowerze. To nic, że pod wiatr, nic to przecież, że cię psy gonią. Nie przejmujesz się tym, że dwa dni temu rozładowywałeś tira opon CST do firmy, z której i tak miałeś odejść i masz teraz zakwasy jak na sto kilogramów chleba przennego! Wszystko to się nie liczy. Dziś liczyła się droga, szum opon i relaks. Ciężko jednak o relaks, kiedy pod noga ci idzie i na liczniku prędkość "spacerowa to 25 km/h". 
W porywach fantazji miałem nawet 38 km/h, ale wiatr silnie studził moje hulaszcze zapędy.

Chcemy więcej, chcemy wiosny - chcemy JUŻ!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Piątek - dość trudny...wielkie zakończenie. || 55.00km

Piątek, 27 lutego 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dziś dzień przełomowy. Dziś pewien trudny okres w moim życiu się zakończył a przychodzi kolejny. Po każdej burzy przychodzi słońce. Szkoda, tylko, że zmiana pracy jest taka trudna i nerwowa. Cóż najważniejsze, że coraz bliżej mi do nowego. Co będzie - czas pokaże. 

Aby oczyścić sobie głowę, udałem się na wycieczkę nocną do stolicy. Zabrałem kamerkę, aby sprawdzić jak daje sobie radę ze zdjęciami nocnymi. Wypada słabo. Potrzeba dobrego oświetlenia. 


Przez przypadek wpadam na nielegalne spotkanie rowerzystów po odwołaniu masy krytycznej. Oby mnie tylko z tą masą nie utożsamiali czasem:) Dawno jakoś masa przestała mi pasować. Troszkę się chyba pogubili z tymi zgromadzeniami. Realnie nie widze efektów mas, poza oczywiście wkurzaniem kierowców. Wiem, że tymi słowami pewnie obudzę burze w szklance wody, ale taka prawda. 

Spokojnie masa mogłaby sie odbywać w soboty. Moim zdaniem:) Wtedy nawet dwa razy w tygodniu! Czemu uparli się na ten piątek? Idea fajna, ale czasem odnoszę wrażenie, że po prostu w naszym kraju zgromadzenia, im bardziej utrudniają życie normalnym użytkownikom i ludziom, tym "fajniejsze". 

Proponuje jeszcze comiesięczne spędowiska bezdomnych. W geście protestu mogliby blokować tory kolejowe na centralnym. Albo metro w godzinach szczytu - wtedy na pewno zostali by zauważeni:)


Balonowy kulturalny pałac... Zamierzałem pojechać kawałek świętokrzyską, ale skutecznie mi wybili to z głowy pijani wracający/idący z jakiegoś klubu, którzy strasznie krzyczeli. Zrobiłem więc nawrót i pojechałem sobie do domku. 

Prędkości całkiem znośne, choć nadal chłodne te nocki...

Aha, rower zyskał lekkie sztywne szosowe błotniki, na dojazdy do nowej pracy, aby być wielosezonowym (poza zimą). 







Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 238 i 239 || 15.00km

Czwartek, 26 lutego 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Już za parę dni, za dni parę...

Mała retrospekcja co się działo ostatnimi czasy ze mną i moim jestestwem. Pracuje i w normie psycho-fizycznej trzyma mnie tylko myśl zacytowana w pierwszym zdaniu. Jej, jak to fajnie zmienić otoczenie. Nie wiem co będzie tam, ale na pewno coś innego. Będę miał energię nową do pracy i chęć. Człowiek sie wypala, jak świeczka. Trzeba nowa świeczkę zapalić z nowym woskiem i nowym ogniem. 

W zasobniku zagościła go pro. Pierwsze testy zrobione i niebawem mam nadzieje zmontować jakiś fajny film. Niestety, jak się pracuje codziennie nie ma czasu czasem na pogadanie sobie z żoną, a co dopiero mówić o zajmowaniu się kamerką, "zabawy nią" i przetestowania w realu. 

O-tom-ci-ja... Jedno z testowych zdjęć w sztucznym świetle. 

Ogólne zasady korzystania znam, ale jeszcze pewności w obsłudze mało. 
Może jak w robocie się poukłada to zabiorę jana trasę i strzelę sobie i rowerowej okolicy kilka fotek. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 237 - Słowem, szlachta rządzi || 5.00km

Wtorek, 24 lutego 2015 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Dziś w pracy był młyn. Bo wiosna? Oj niee wiosna jeszcze nie przyszła. Tu chodzi o to, że w naszej firmie rozhulała się Joanina. Tyle soba absorbuje uwagi, że człowiek po całym dniu słuchania jej ma dość. Dziś Joanina, postanowiła znów reorganizować dętki. Nie bardzo miała pojęcie co i jak z tymi dętkami, ale postanowiła je położyć na inną szafkę. Największym egzystencjonalnym problemem owej niewiasty, było, czy te pomarańczowe pudełeczka będą lepiej wyglądały na drugiej czy trzeciej półce. Układała dętki przez kilka godzin. To stawała dalej to bliżej aby zobaczyć czy jej się efekt podoba. Angażowała w to mnie i "A". Tyle razy ile ja dziś swoje imię słyszałem, to chyba mam zapas na jakieś 3 tygodnie.

- Adam weź zobacz co to za dętka.
- Przeczytaj co na niej napisane
- Oj weź chodź zobacz, o taka
- CO NA NIEJ NA-PI-SA-NE?~~!
- Nie wiem, zobacz sam
- Nie będę szedł do ciebie, czytać umiesz. 
- no jakieś 700 "iks" 23 ce.
- to dętka szosowa.
- A to razem z tamtymi poprzednimi mogę położyć nie?
- nie wiem...
- Jak nie wiem, no chodź zobacz a nie ty tylko nie wiem!
- Ja naprawdę mam co robić niż latać i układać z tobą dętki...

Dętki reorganizowane były pomiędzy dwoma szafkami stojącymi od siebie o 50 cm. Wystarczyło dętki z szafki "A" zabrać i położyć na szafce "B". Nie dało rady - to nie może tak być. Trzeba je poukładać równiutko, od samej góry, do samego dołu. koleżanka poukładała stosiki z dętek, i jak jedną ruszysz to się posypie konstrukcja bo za plecami pusto. 

- Cholera Adam to się wywala wszystko.
- mhmm...
- No weź zobacz no...
- Co...
- A może te dętki położę razem z tymi...
- Zrób jak uważasz
- Weź no ale ty się znasz.
- A nie możesz położyć tak samo jak były poprzednio
- No przestań, poprzednio to byl bałagan!
- Nie było, rozmiary leżay obok siebie. 
- No ale tu takie kolory opakowań tu takie...
- Taaa....

Jak po kilku godzinach poszedłem sobie zrobić kawę i usiadłem chwilę popijając napój bogów, Joaina do mnie.
- Już masz przerwę?
- No powiedzmy.
- Dętki choć układaj bo robota nie skończona
- Zaczęłaś robić to skończ. Ja swoje zadanie robię
- No właśnie widzę. Pijesz sobie kawkę. A tu robota czeka.
- Posłuchaj, rozgrzebałaś dętki na 3 godziny i pieprzysz się z tym nie wiem ile, a swoją osobą angażujesz pół firmy. Naprawdę daj chwilę oddechu co?
- Oj daj spokój, wcale się nie napracowałeś. No weeeeź choć. Mi te dętki pomóż.
[...]

- Gdzie idziesz?
- Do kuchni.
- Po co. Znowu znikniesz na pół godziny. 
- Kubek po kawie umyje.
- No Adam, robota czeka!
- Nie mam zamiaru ci w niej przeszkadzać.
- A swoją skończyłeś. 
- Jeszcze nie. Jak umyje kubek z kawą mam zamiar do niej wrócić.
- Nie skończyłeś pracy i sobie kawkę pijesz?
- Ja tobie nie bronie sobie kawy zrobić. To nie korpo, że wyznaczają ci pół godziny przerwy na siku, kupe i posiłek.
- Ja ci nie wydzielam...
- Tiaaaa

Wzobraźcie sobie tak przez 7 godzin...

Moje GO-Pro już idzie do mnie;D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 236 - Szukając wiosny w jesieni || 32.84km

Poniedziałek, 23 lutego 2015 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Chciałem wstać wcześniej i pojechać dalej, nie dało się. Udało mi się zwlec z łóżka dopiero po 8:20. Szybkie śniadanie herbata i na trasę. Za oknem pochmurno, dość wilgotno i w granicy zera. Dla pewności zabrałem jako pierwszą warstwę termoaktywną koszulkę z długim rękawem. To była dobra decyzja, bo jak się okazało cieplutko nie było.

Trasa:
Legionowo - Jabłonna - Chotomów - Skrzeszew - Wieliszew - Legionowo os Młodych - Tunel Legionowo - Targ - DOm:)

Chwilkę mam, zanim do pracy pojadę, więc ogrzewam stopy, bo troszkę mi wymarzły. 


Praca.


W pracy oczywiście nikt mojego przybycia nie świętował. Nie żebym tam się upominał, po prostu ostatnio traktuje się mnie jak cień lub jak intruza. Na serwis jak wchodzę, to mnie osaczają jakbym co najmniej był obcym z ulicy. Kolega dosłownie patrzy co biorę i co chwila "po co tu włazisz, po co ci te łyżki, jaki klucz wziąłeś". Jednak jak klientowi zmieniałem dętkę, to jakoś nikt nie wzbraniał mnie od działania. Ciekawe dlaczego. Czemu zmieniałem? Bo to sympatyczny dziadeczek, który był u mnie  w sobotę. Pan starej daty na wagancie i gadką w stylu. "Bardzo serdecznie poproszę" lub "bardzo serdecznie dziękuje". Za nic nie chciał wyjść dopóki nie policzyłem mu robocizny za zmianę tej dętki.
"to pana praca, pana ręce, za umiejętności należy płacić"
Podziękował, uścisnął dłoń "bardzo serdecznie dziękuje panie Adamie" i poszedł. 

Lubie takie zachowania klientów. To buduje, że ktoś przyjdzie do Ciebie a nie do firmy. Ktoś docenia twoja pracę, i takim ludziom chce się pomagać! Nie dlatego, że płacą. Za pomoc takiemu panu nawet złotówki bym nie chciał. Pan miły uprzejmy, nie naprzykrzał się. Pytal zy może poczekac na serwisie jak będę zmieniał dętkę, a gdy chciał coś zapytać to mówił "czy mogę o coś pana spytać". 

Mój pseudo-kierownik? On przechodzi samego siebie... "masz zamiar to kupić czy ukraść" pyta mnie "A" kiedy oglądałem żele energetyczne na sklepie. Odkąd pracuje z nami Janina, stał się taki bufoniasty, że mało co nie pęknie. Chodzi jak kogut, jak paw, pokazuje jakim to jest ważną personą w firmie. Klientów to sobie wybiera. Jak wpadł do sklepu upierdliwy dziadek z którym wcześniej godzinę omawiał rower, to postanowił nie podejść do niego drugi raz. Wysłał mnie. Pan był od stu diabłów:
- chyba pan oczadział - 1000zł? My od tej ceny możemy zaczynać negocjacje
- Proszę pana rower kosztuje 1199zł, myślę, że 1000zł to naprawdę dobra cena.
- Synku, ja rower za 500zł widziałem, a ty mi tu takie farmazony wciskasz.
[...]
- fotelik chce na przód mocowany
- nie mamy, polecam panu fotelik dziecięcy mocowany z tyłu. Takie fote... - nie mogę skończyć zdania bo startuje dziadek.
- to co ja dziecko posadzą za plecami i co będę pierdział na niego? Zero kontaktu z dzieckiem nie widać dziecka, dziecko nic nie widzi. Młodys człeku nie masz dzieci to nie wiesz nic...
- moim zdaniem bezpieczniej wieść dziecko z tyłu bo... - dziadek znów w pół słowa mnie atakuje
- a guzik prawda. Jak za małolata jeździło się z dzieckiem na ramie to było dobrze. teraz wymyślili, że za plecami. Głupaty pan opowiadasz
[...]
- z takim podejściem to pan chyba rowerów nie powinien sprzedawać. ten fotelik będzie dobry?
- Ten fotelik tu nie pasuje. Nie zamontuje pan go do tego roweru.
- Dobry będzie tu się wsadzi tam upiłuje i zamontuje. 
- nie będzie stabilny...
- jak dziecko raz z roweru nie spadnie to się nie nauczy ostrożności w życiu
- cóż skoro kupuje pan fotelik dla dziecka na rower zakładając, że z niego wypadnie to nie mam więcej pytań - wypaliłem do granic już zdenerwowany.
[...]
- a ty wogle rowerem młodziku jeździsz? Chyba nie, bo pewnie za zimno co? A ja widzisz jeżdżę! Wam młodym teraz tylko te BMW w głowach.
- i tu się pan myli. Bardzo dużo jeżdżę rowerem
- Ile pan rocznie przejedzie? No? 
- Około dwunastu tysięcy.
- Pff takie bajeczki pan możesz swojej pannie wciskać. Chyba autem pan tyleś zrobił. Ja przez rok 6 tysięcy przejeżdżam. Ha!

Tak mnie dziadek denerwował, że ucinam rozmowę aby go spławić. W końcu udaje się i bierze rower... Udało mi się zachować spokój, ale to była duża próba woli:)


W drodze kurierem idze do mnie zaś nowa kamerka;) Nie mogę się doczekać;)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

REKONESANS || 49.03km

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Wycieczka wiosenna z Agnieszką. Rano musieliśmy ogarnąć dom, bo dawno było mu tego trzeba. Od czasu choroby w sumie nie bardzo było kiedy się za sprzątanie zabrać. Około jedenastej w końcu znalazł się czas na pedałowanie. Udaliśmy się więc na szosową wiosenną trasę po Powiecie Legionowskim. 

Piękne słońce na początku mimo chłodnego poranka. Pojechaliśmy na rekonesans mojej nowej trasy do pracy. Szosówką wyjdzie około 40 minut jazdy. Góralem, w złą pogodę - godzinę. Trasa znana, dość ruchliwa momentami, ale dająca możliwości bardzo rozbudowanych modyfikacji. 
Przed poprzednim sezonem, zaplanowałem sobie kilka tras jakie będę pokonywał i trzymałem się ich całe wakacje.

Teraz znów mam kilka pomysłów.

Opcja numer jeden:
Pełna trasa do pracy łącznie z powrotem do domu. Zaczynać będę od dziesiątej, więc spokojnie powinienem się wyrobić. Sprawdzona w roku ubiegłym, bardzo szybka i płaska pętla!

Opcja numer dwa:
Ten wariant planuje stosować, gdy nie wygrzebię się rano na czas, a jednocześnie, gdy czasu będzie jeszcze nieco do spożytkowania.


Duża trasa "górska"
Ten odcinek prowadzi mnie na obszar "górski". Biorąc pod uwagę zbliżający się maraton, pewnie będę chciał często wykorzystywać okazję aby pokonywać wzniesienia. Mimo, że do prawdziwych gór mi daleko, to choć troszkę przyzwyczaję się do podjazdów. 

Skrócony wariant trasy "górskiej".
Wiosna u progu wita. Dzisiejsze pedałowanie na nowym napędzie pozwoliło mi mniej więcej ustalić jakie przełożenia mi podchodzą. Ostatnio katana pytała mnie co będzie jak zmieni kasetę. Sam wcześniej liczyłem na kompie, które przełożenia są najbardziej zbliżone, do poprzednich i wiecie co? Trudno wyczuć, jest zawsze inaczej troszkę niż sobie człowiek wyliczy. Z czasem noga się przyzwyczają i nie pamięta się jak jeździło się poprzednio. Dopuki nie zmieniacie tarczy przedniej z 42 na 52 nie musicie się obawiać;) Zmiana zębatek na kasecie nie jest aż tak odczuwalna. Co zaś jeszcze w sprawie mojego nowego napędu na pewno przyjemne jest to, że mam szosowa kasetę. Jest ona ciaśniej zestopniowana od poprzedniej MTB (tej zimowo-przełajowej)

Obecnie zbudowałem taki napęd.
48x36x26
26-23-21-19-17-16-15-13

Trzy biegi moje ulubione. 

A u was jak zestopniowany jest napęd, napiszcie na jakich przelożeniach jeździcie - ciekawy jestem jak bardzo miękka faja jestem. Czemu miękka faja? Kolega kiedyś jak do szosy założylem korbe 48 powiedział. Flak z ciebie jak na 48emce jeździsz;)







Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 235 - sobota || 12.00km

Sobota, 21 lutego 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dziś sobota handlowa dla mnie była. Ostatnia sobota w tej firmie. Było co robić, ludzie czują wiosną i tłumnie przybywają do sklepu szturmując go jak szatańska zaraza. Sprzedałem w sumie chyba z 6 rowerów a jednocześnie, nalatałem się jak dziki. Najwięcej czasu zajęła mi rodzinka szukająca kasku dla młodzieńców 6 i 8 lat. Całe 45 minut wybierali z pośród 4 kasków... No i kiedy wydawało się, że już się zdecydowali:
- a weź jeszcze raz tamten załóż. On ten chyba lepszy, jak pan sądzi. Mi się chyba bardziej ten podoba. A weź jeszcze tamten włóż. 

Dzieciak zmieniał kaski jak rękawiczki. Kupili, zapłacili - wyszli. 
W czasie dnia po sklepie przechadzał się "B", podczas jednej z wolniejszych chwil zagadał tak niby sam do siebie niby do mnie.
- taki dobry sprzedawca odchodzi.  Kurcze szkoda, naprawdę szkoda. Masz już coś na oku w rowerówce? - nie bylo w tym grama ironii. po prostu dziś byłem w swoim żywiole. Ludzie, sprzedaż, klienci, rozmowy, negocjacje, zagadywanie do dzieci, zajmowanie się tłumem, szeregowanie kolejki. Czasem to dość karkołomne, bo 10 osób na raz coś od was chce. Zdarza się  wystawianie kilku paragonów na raz, bo kolejka rośnie. Wszystko głównie ja robiłem, mimo, że było nas kilka osób. Bez kozery powiem, że po prostu robiłem to najsprawniej z naszej trójcy. 

Wróciłem do swoich obowiązków uśmiechając się do siebie. Teraz facet zobaczył co stracił, a jeszcze kilka dni temu kazał mi myć kible. No cóż, - jak nie docenia się ludzi, to ludzie odchodzą.  Naprawdę teraz czuje się podbudowany tym odejściem. W sezonie, nie będzie lekko. Będzie kocioł, a sprzedawcy jednego mniej będzie. Mnie już tam nie będzie.

Nowa praca czeka. Niebawem zaczynam! 


Serwisowo. 

Shannon ma już nowy wiosenny napęd. Chyba taki zostanie już do końca - to jest do wiosny.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 234 - Zeskrobując "D" z metalu. || 37.00km

Piątek, 20 lutego 2015 · Komcie(6)
Dzień długi, dzień ciekawy, dzień owocny. 

Rano
U
dało mi się wstać dość wcześnie. Była chyba 7:20, jak zjadałem ostatnie śniadania resztki. Postanowiłem, wybrać się na przejażdżkę, zanim jeszcze do roboty pojadę. Przejażdżka, to dużo powiedziane. Pokręciłem się po mieście, aby troszkę kilometrów złapać, no bo ile można jeździć tylko 5 km do roboty!

W pracy - bez energii.
Zamiotłem podłogę i umyłem ją. Później przyjechała dostawa opon, więc rozładowywałem ją z chłopakami. Kiedy opony były już na magazynie dopadł mnie kolega "nie-polska-jazyk" i zlecił mi zadanie na dworze. Miałem pracować przy samochodach firmowych. Otóż moim zadaniem było usunięcie niechcianych naklejek z busów. Jak wiadomo B z D już nie idzie w parze, więc trzeba było usunąć alfabet. Odklejałem też naklejki nieaktualnych sponsorów. Nie szło lekko. W ruch poszła opalarka i dopiero literki chciały odłazić.  Swoją drogą przypaliłem sobie palucha ta opalarką -auuuć. Na dworze było zimno to w kurtce pracowałem, ale mimo, że od opalarki gorąc, to w łapki chłodno. 

Kiedy już usunąłem naklejki. Kolega z zagranicy, podstawił mi kolejnego busa do pracy. tym razem miałem go odkurzać i poskładać mu siedzenia. Przyjedzie za jakiś czas jakaś kontrola z Włoch i będą ich tym busem wozić. No to odkrzacz w dłoń i odkurzamy samochód. Piasku w nim tyle, co na chodniku po zimie. Do tego mało ciśnienia w oponach. Dostałem więc pompkę ręczna (taką stacjonarną) i pompuj auto dla szatana;) Nie pytajcie czemu nie użyłem kompresora. Za dużo by gadać. W skrócie? Kolega z serwisu jest cokolwiek nieuprzejmy, gdy ja cokolwiek chce z serwisu wziąć do pracy - nawet tej zleconej. 
"po co mi tu włazisz, po co to bierzesz, nie masz u siebie na sklepie. Tylko przynieś spowrotem. Masz zakaz wstępu na serwis. Weź się za robotę a nie mi tu się plączesz... itd" Milutko nie? Niby wiem, że on żartuje/ironizuje, ale ma ciężkie poczucie humoru i jest z natury gderliwy. 

Pracę trwały z wolna, jednak dnia ubywało.
Nowa koleżanka.
Wczoraj nie miałem okazji wam opowiedzieć, ale zatrudniono nową osobę. Nazwijmy ją "Janina". Otóż Janina, pojawiła się w firmie dwa dni temu to jest w środę. Jest to rezolutna babeczka - chyba około 40 tki. Jest tak zielona w branży jak szczypiorek na wiosnę. Celem jej w firmie, jest utrzymywanie porządku. To znaczy, ma kobiecym okiem spoglądać na sklep. Poukładać ciuszki, i ogólnie nadzorować aby faceci nie bałaganili. W sumie pomysł dobry. Zmiękcza atmosferę i mam mega ubaw jak każdy wokół niej skacze, próbując wyjaśnić, jej czym się różni wentyl presta od shraddera. I ta koleżanka, pracowała już wcześniej w sklepie z butami naszego obecnego szefa. Tak szef miał kiedyś sklep z butami w Legionowie. Mój szef różnych prac się imał. 

Wracając do koleżanki. Dziś był chyba jej trzeci dzień pracy. Pięknie wysprzątane za biurkiem, ciuszki i łaszki, układa jak najęta. Typowe kobiece podejście do tematu wystroju sklepu, na które ja bym uwagi nie zwrócił. Np. czy taki wieszak i taki do siebie pasują. Wpadła też na pomysł, aby brudne koszulki rowerowe uprać w pralce. Żywiołowa osoba i miła...

Szybko się wdraża w firmie. Dziś na przykład już wydawała mi polecenia. Oczywiście "A" już się z nią zaznajomił i próbuje mnie zdyskredytować w jej oczach. Docinki, typu: "on tego nie wie" lub "musisz mu powiedzieć dwa razy". Żałosne. No więc Joanina wczuła się w role i rzecze w te słowa:
"Adaś, weź mopa i przeleć tam przy wejściu bo chyba rano słabo się przyłożyłeś" - Kolejna osoba do rządzenia. Rozwój szczebli władzy mnie zaskakuje - prawie jak w rządzie;) 

Po pracy
Wyrwałem się wcześniej, bo miałem podjechać pogadać w jednym sklepie. Była to rozmowa o pracę. Chyba wypadła pomyślnie. Jak dobrze pójdzie zacznę tam pracować od razu po zakończeniu pracy tu. Warunki finansowe, w sumie są ok. Sklepik nie wielki, rowerowy, klient tylko ten najtańszy bez buffoniastych kolarzyków. Serwis. No i umowa o pracę. Co jeszcze? Trzynaście i pół kilometra do pracy:) Czyli codzienne pedałowanie będzie nieco dłuższe. 

Ech zmiany... oby było ok!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 233 - Lekko || 5.00km

Czwartek, 19 lutego 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Kurczaczek, muszę się wziąć za siebie. Ciągle tylko 5km, i 5km... samo sie nie pojedzie, trzeba zrobić coś z tym ciężkim tyłkiem i ruszyć w trasę. Mam nadzieje, że jak sprawy pracowe wyprostuje, to pogoda będzie łaskawa i uda mi się na szosę wyskoczyć. Będę miał spraw parę do załatwienia w Stolicy, to i kilometrów przybędzie. 

Mam kilka prac na oku, tylko pytanie, czy te pracy maja na oku mnie. 

Dziś w firmie - spokojnie, nadzwyczaj spokojnie. Troszkę zmęczony jestem już tą atmosferą i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zmiana miejsca dobrze mi zrobi. 

Zamówiliście pogodę? Księgowy wraca na szlaki:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 232 - Latając na miotle... || 5.00km

Środa, 18 lutego 2015 · Komcie(9)
Kategoria Do pracy!
Dziś dzień zaczął sie od zwariowanego snu. Miałem jakiś psychodeliczny obraz w głowie, dusiłem jakiegoś wściekłego psa, który ciągle zył i nie chciał umrzeć. Efekt był taki, że obudziłem się taki niewyspany, że drzemałem aż do 9:10. Tego dnia miałem na dziesiątą, więc spokojnie zdążyłem, ale z drzemki wyskoczyłem jak poparzony. 

W pracy, od rana miałem co robić. Najpierw sobie pozamiatałem, później umyłem podłogę i zająłem się codziennymi sprawami. Klientów było kilku w ciągu dnia, natomiast hitem dnia była reakcja szefa na moje wypowiedzenie. 
Stałem wtedy z pewnym panem i pomagałem mu rower wybrać. Podszedł do nas "B" i mówi:
- słyszałem, że nie chcesz już u nas pracować...
- tak zgadza się. - Trochę głupio mi było tak rozmawiać bo klienta miałem, ale pan był zajęty przymierzaniem się do rowerów. 
- no, ale w jakiej ty sytuacji stawiasz firmę człowieku, przezimowaliśmy cię na cieplutkiej posadce, a teraz przed sezonem się na nas wypinasz?
- eee mam taką możliwość i prawo, więc korzystam z niego. Składam wypowiedzenie z zachowaniem okresu wypowiedzenia... - głupio mi strasznie tak dyskutować, bo w sumie rozmowa jest nie w cztery, a  w sześć oczu. 
- taaaa... a ile masz tego okresu wypowiedzenia?
- dwa tygodnie....
- ok.... dobra to dziś zapierd.... wszystkie kible na błysk. - po czym odszedł. 

Pan od rowerów generalnie nie nawiązywał w dalszej rozmowie do dialogu z szefem, ale mi było tak cholernie wstyd, że czułem jak mi się uszy palą. Kurcze, nie było mi wstyd, że się zwalniam, tylko czułem taki jakiś wstyd, za szefa, że tak się zachował. To tak jak wstyd wam za jakiegoś kolegę z klasy co robi przy innych z siebie pajaca. Niby to nie wy pajacujecie, a wam głupio bo "on jest od was". Tu było podobnie.
Długo w ciągu dnia, nie mogłem sobie jakoś tego tekstu wytłumaczyć. W końcu jakoś sobie wmówiłem, że to już nie mój cyrk i nie moje małpy. Szkoda tej rozmowy na koniec, bo naprawdę chciałem się rozstać w atmosferze przyjemnej. Partnerstwa i takiego zrozumienia, a przez resztę dnia, czułem jakbym popełnił zbrodnie przeciw ludzkości. 
Byłem lojalny wobec firmy przez prawie rok, zawsze staram się wypełniać obowiązki w pracy najlepiej jak umiem. Po prostu mam dość. Nie chcę urabiać sobie rąk po łokcie za marne pieniądze z przeczuciem, że ktoś to robi "dla mojego dobra" i "to przecież nasze wspólnie zarobione pieniądze". 

Tego dnia w firmie pojawiła się nowa osoba. Podejrzewam, że to jakaś znajoma, znajomej znajomego. Ogólnie bardzo miła dziewczyna. Jej zadanie w firmie? Pilnować porządku. To znaczy, nie będzie sprzątaczką, będzie pilnowała, aby faceci nie robili bałaganu. Będzie kobiecym okiem spoglądać na sklep, czasem pogoni nas do wycierania kurzów, czasem podpowie że trzeba posprzątać. W sumie to nie wiem jak doprecyzować jej zadania w firmie. Najbardziej frapujące jest to, że dziewczyna nie ma zielonego pojęcia o branży, nie zna podstawowych pojęć, a będzie docelowo pracować na sklepie. "Ma się wdrożyć". Dziś przeszła szybki kurs obsługi kasy fiskalnej, systemu i tego czym się różni jaka dętka od jakiej. Efekt? Pewnie nie wiele zrozumiała, bo była zaskoczona, że dętki różnią się tak bardzo od siebie. 

Dzień minął generalnie w spokoju. Razem z nowa koleżanką sprzątaliśmy do końca dnia na kasie, wywalaliśmy jakieś niepotrzebne rzeczy i miło gawędziliśmy. Próbowałem jej troszkę nakreślić obraz tego co jest co, ale po trzydziestym pytaniu "a co to jest?" ( wskazując na licznik, zacisk do koła, mostek, rogi, koszyki na bidon itd...) zrezygnowałem z nauki:D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,