Wpisy archiwalne Czerwiec, 2011, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:933.72 km (w terenie 77.00 km; 8.25%)
Czas w ruchu:46:49
Średnia prędkość:18.13 km/h
Maksymalna prędkość:42.00 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:37.35 km i 2h 07m
Więcej statystyk

zwiastun wyprawy 2011 || 0.00km

Czwartek, 30 czerwca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Wyprawa
wrócony z wyprawy - systematycznie będę dodawał wpisy zaległe i zdjęcia;) Mam nadzieje że nie obrazicie się jak wsadzę w lipcu 1680km;)

Jako, że nie bez kozery mówią o mnie Księgowy, przedstawiam wstępne podsumowania trasy jaką przebyliśmy!

podsumowanie:

DST: 1689km

AVS: 16,50 km/h

AV TIME: 6h dziennie

TOTAL: 102,36 h w siodełku.

Min TEMP: 7 stopni (noc w Czechach)

Max TEMP: 38 stopni( Włoskieupały)

PRZEWYŻSZENIA ŁĄCZNIE: 14290m


opis i galerie będą pojawiały się systematycznie;)


zwiastun wyprawy:



przeglądowa mapka trasy (bez błądzenia i kręcenia po mniejszych wsiach)




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

po agnieszkę do pracy i... nowy napęd... || 15.00km

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · Komcie(0)
napęd ma się rozumieć nie mój. Agnieszce, sypnął się łańcuch przy pomocy jej brata co ma parę w nogach a przy skuwaniu musiałem skracać o 4 ogniwa i jest deczko przy-krótki;D

stąd nowy łańcuch i kaseta. Po wyprawie zmienimy na to co było tak żeby dojechać go końca i będzie dobrze!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

na weekend do rodziców Agnieszki || 23.94km

Niedziela, 26 czerwca 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Było rowerowanie, były maliny z krzaczka i była praca na dachu. Projekt mojego roweru zimowego utknął z powodu nieodkręconej śruby od suportu. Nie jest zniszczona więc jeszcze ją odkręcę!!! Ja jej to zapowiadam dziwce, odkręcę ją!!!

Ja go jeszcze do zimy zrobię;) będzie piękny i będę go katował w śniegach nie martwiąc się o swój letni zapierd-lacz.

95% części to second hand;) czyli to co zużyte, ale nadaje się do jazdy.

oto kilka fotek z weekendowej pracy:)










Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

OGNISKO LSTR || 121.27km

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Ognisko LSTR.
Najpierw dzień wcześniej dociera do nas Radek i Kasia.

Po obiado-kolacji siedzimy i rozmawiamy. Dziewczyny szybko idą spać a my z Radkiem do pierwszej w nocy gadamy. Następnego dnia we czwórkę, udajemy się na wycieczkę. Jak to zazwyczaj bywa jazda idzie różnie, ale jest słonecznie i wesoło. Okazja aby jechać z Kasią jest wyjątkowa. Jechałem z nią zaledwie raz i wreszcie znów miałem okazję, tylko, że na dłuższym dystansie.
W Serocku czeka już na nas kolejna dwójka Piotr i Mary.
Razem z uśmiechami od ucha do ucha udajemy się na Pułtusk. Trasa wiedzie bocznymi drogami i jedziemy większość trasy dwójkami i gadamy.

bocianów było pełno... ale chyba to jeszcze nie są sejmiki??





Były rozkminy na temat sprzętu, były rozmowy na temat wypraw wakacyjnych i była dyskusja o terminie kolejnego spotkania.

Snując się leniwie przez asfalcik i szuterki docieramy do Pułtuska. Tam na plaży sesją zdjęciowa w „locie” oraz moczenie nóg w Narwi.

Za Pułtuskiem Radek i Kasia odłączają się od nas aby odwiedzić Wyszków a nasza czwórka mknie przez Zatory do Serocka na Ognisko.
Są kiełbaski, jest gra w koszykówkę, jest zajebiście.








Około 20.30 dołącza do nas Radek, który po odstawieniu Kasi do Pociągu w Wyszkowie wrócił na Piwo. Tak Radek pił piwo. I cieszę się, że przyjechał!!!



Impreza bardzo udana moim zdaniem, ale takie mam zakwasy od koszykówki, że nie mogę się ruszać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na koncert Stinga do Gdańska || 123.17km

Poniedziałek, 20 czerwca 2011 · Komcie(3)
Kategoria Wyprawa
Wyjazd na koncert Stinga miał być najpierw tylko pieszy. Potem zdecydowaliśmy, że włączymy rowery tylko na odcinek dojazdu do kwatery a na końcu zdecydowaliśmy pojeździć dłużej. Wszystko jednak nie szło jak trzeba i z planów początkowych uszczknęliśmy tylko kilka pozycji.

Zaczęło się dzień wcześniej, kiedy to po wieczornym spotkaniu ze znajomymi okazało się, że Słonecznego nie ma w piątek, że codziennie kursuje dopiero do wakacji czyli po 23 czerwca. Zrezygnowani podjęliśmy decyzję, że pojedziemy kolejami Mazowieckimi do Działdowa i tam kawałek rowerkami sobie śmigniemy a w sobotę rano wsiądziemy z Malborka w Słoneczny i dojedziemy już na koncert do Gdańska.
Day 1

Pkp do Działdowa wlókł się koszmarnie. Pełno remontów torów czasem po 20 minut staliśmy na stacjach. W Działdowie zdecydowaliśmy, że przeskoczymy jeszcze osobowym do Iławy. W PKP gdzie kupowaliśmy Bilety trwał remont i nad glowami facet młotem pneumatycznym walił jakieś ścianki chyba działowe, albo szukał ropy w podłodze, nie wiem! Wiem, że do kasjerki krzyczało się w niebogłosy.

Do Iławy dojechaliśmy jakoś o 18 z minutami. Było za późno, aby jechać na łubudu na północ, więc stwierdziliśmy z Agnieszką, że odwiedzimy pojezierze Iławskie. Piękna droga przez Lasy przypominała mi momentami Tatrzańskie podjazdy, czy Szwedzkie bezludzia. Tylko Agnieszka ja jeziora i cisza spokój. Pierwsza miejscowość wyłoniła się z leśnych głuszy po prawie 20km. W Siemianach, nieomal martwi z głodu wpadamy do sklepu i dokonujemy nietypowych zakupów. Agnieszka kupuje ogórki korniszonie i 2 kawałki kiełbasy oraz pół chleba. Ja kupuje 4 parówki i Almette oraz widelczyki jednorazowe(do ogórków). Nie muszę mówić jaka minę miała kasjerka;)
Zjadamy kolację na jakiejś łączce koło drzewa. Słoneczko piękne grzeje nas i nic nie zapowiada dalszych przepraw pogodowych.

Rozbijamy namiot w lesie między 33 a 34 kilometrem widocznym na mapie. Chmary komarów są straszne. Jednak sprawność Campera mam, wiec namiot staje w 3 minuty. Noc jest ciepła więc standardowo nie rozkładamy tropiku a tylko moskitierę. Jest widno kiedy zasypiamy a ptaki nad Glowami sprawiają nam przecudny koncert.

Day 2

Ranek o 6 jest chłodny na namiot cos kapie co ku naszemu zadowoleniu okazuje się deszczem Anie rosą z drzew. Pada coraz mocniej, więc „ubieram” namiot w deszczową osłonkę i drzemiemy do 9. Deszcz pada regularnie i rzęsiście. Decyzja jest, aby jednak jechać. Słoneczny z Prabutów miał być około 12( potem okazało się że 12,45). Dystans jaki przewidywałem do Prabutów też okazał się zawyżony. Było w rzeczywistości sporo mniej kilometrów. Jednak jazda w ulewnym deszczu, rodem z lasu tropikalnego, nie należała do przyjemności i trudno było przewidzieć ile czasu zajmie.
Prabuty jakie poznaliśmy, to zimny dworzec i prawie 1,5 h czekania na pociąg.

W Gdańsku lądujemy sprawnie o 14:04. Deszcz już nie pada, jest pochmurnie i nawet ciepło. Nasze ubrania mokre są, a buty obciekają wodą. Gdańsk, odwiedzony już kiedyś jak wracałem z Szwecji, odkrywam na nowo. Asfaltowa ścieżka rowerowa ciągnie się przez całe miasto wzdłuż głównej drogi w centrum. Pełno rowerzystów nas mija, jesteśmy otoczeni przez pozytywne zachowania. Kierowy i piesi ustępują rowerom. Uważa się tu aby nie iść po ścieżce. I cała maszyna cykliczno-piesza gra na medal! Naprawdę mile jestem zaskoczony!!!

W kwaterze przebieramy się i udajemy się na obiad do KFC. Było najbliżej i stwierdziliśmy, że jesteśmy na wczasach i sobie pozwolimy na takie jedzenie. Objadamy się po uszy i szczęśliwi wolnym krokiem udajemy się na koncert do Ergo Areny!

Obiekt duży oryginalny choć zdziwiło mnie to, że to nie stadion narodowy. Ergo Arena Gdańsk to hala widowiskowo – sportowa, ale o gabarytach zbyt małych do odbycia meczu na Euro 2012. (następnego dnia znajdujemy właściwy stadion – PGE Arena – złoto-żółty)

Koncert zaczyna się około 20:30 i powiem wam, że cholernie mi się podobało.

Czasem na koncercie jest sporo gorzej wykonanie niż w rzeczywistości. Wiadomo, że na płycie wiele filtrów itd. Tu natomiast Sting z Orkiestrą Bałtycką brzmiał genialnie! Śpiewał czysto, naprawdę wykonanie było ekstra! Nie słuchałem, wcześniej tego człowieka, ale nabieram do niego strasznego respektu! I podoba mi się jego muzyka!

Day 3
Dzień niedziela. Wstajemy o 8 i szybki kurs do sklepu po śniadanie. A potem ruszamy na zwiedzanie. Najpierw Sopot i Krzywy domek.

Potem Molo (5,5zł za wejście o zgrozo!!!), ale mówię raz wejdę będę miał na całe życie. Z mola udajemy się na plażę, i opalamy się, zbieramy bursztyny( nie znalazłem ani jednego, ale zbierałem! A co!!)

Ścieżka rowerowa wzdłuż plaży ciągnie się znów przez całe trójmiasto i po raz kolejny jestem mile zaskoczony.
Taką masę rowerzystów widziałem tylko jak wjechaliśmy w skandynawskie kraje! Super sprawa!
W Gdańsku lądujemy szybko omijając centrum. Po drodze przejeżdżamy przez dzielnicę zwana śmiesznie "jelitkowo"

Zwiedzamy rynek stare miasto i Stocznię Gdańską… PKP Słoneczny odbiera nas z dworca o 16.45

ale i tak było zajebiście!!!





DST łączny:123,17km


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,