Wpisy archiwalne Sierpień, 2019, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:1037.94 km (w terenie 545.00 km; 52.51%)
Czas w ruchu:01:42
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:31.40 km/h
Suma podjazdów:243 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:54.63 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Reduta - prawolewo || 28.00km

Czwartek, 29 sierpnia 2019 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Dziś kolejne sprawy na Reducie załatwiałem. Dojazd SKM powrót w siodle.
MAPA
[tu jest mapa] w edycji ja ją widzę, wy nie;/ nie wiem czemu próbowałem nawet na gpsies com dodać bo myślałem że ten portal rwgps nie działą z blogiem.  


Dzisiaj wersja przez Generała Maczka oraz Reymonta a potem Kasprowicza do Metra Młociny.
Dynamika o wiele lepsza, nawet ujdzie stan dróg rowerowych, ale Chyba w standardzie jest w Stolicy skakanie ścieżką rowerową raz z lewa na prawą, raz  z prawa na lewą. Tak ścieżka na Reymonta jest po LEWEJ od Kochanowskiego jest PO PRAWEJ. 

Potem chciałem jechać (bo było zielone) po Lewej stronie Kasprowicza, ale ścieżka się skończyła na wysokości Wergiliusza  i  była po Prawej stronie ulicy Kasprowicza. No to przejechałem dalej prosto chodnikiem. Myślę sobie w końcu"dobra nie będę walił chodnikiem" i na wysokości Sokratesa zmieniłem stronę na Prawą i co? Ścieżka od Ulicy Sokratesa (przy Agorze) jest już tylko po LEWEJ stronie, więc do Metra Młociny znów jechałem chodnikiem!!!

A wam jak idzie jazda Warszawską infrastrukturą?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

SYN + Opiekunka + Most Północny || 39.00km

Środa, 28 sierpnia 2019 · Komcie(3)
Rano mieliśmy spotkanie z opiekunką w Jabłonnie. Szukamy pani do opieki nad małoletnim, aby go odbierała z przedszkola jak nas nie ma w domu. Kilka godzin dziennie, ale niestety takie życie, że człowiek pracuje i trzeba jakoś czas zorganizować.

Po wizycie w Jabłonnie udaliśmy się do Baru pod szóstką gdzie nieopodal jest przyjemne miejsce z leżakami i placem zabaw. Upał jednak bardzo doskwierał i mimo, że siedzieliśmy w cieniu. Około dwunastej zebraliśmy się do domu i pognaliśmy do domu. 



Druga część dnia to w sumie rower całkiem wieczorny. O dwudziestej jest już ciemno, więc pojechałem prawie w zapadającym zmroku aby wrócić już "po nocy". Jakaś nutka w Ucho i kierunek Most Północny. Powrót rowerostradą na wale Wiślanym. Pełno biegaczy biegało w całkowitej ciemności bez jakiegokolwiek oświetlenia. Nawet Odblasków. Ludzie weźcie się za głowy!!! Rowerzyści was nie widzą!!!

Cała ta ścieżka pieszo rowerowa na wale to jeden wielki deptak, ale jednocześnie najlepszy sposób aby ubita drogą dostać się do legionowa omijając Modlińską i potrzebe zatrzymywania się co chwila na światłach. Trzeba jednak bardzo uważać bo w szczycie wieczornego spacerowania ta droga to slalom pomiedzy ludźmi z pasami, biegaczami i roklarzami. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Warszawa Reduta || 25.00km

Wtorek, 27 sierpnia 2019 · Komcie(2)
Mam taką trasę do przerobienia. 
Macie jakieś pomysły gdzie jechać inaczej? Ścieżki rowerowe od Maczka do Marymonckiej to jakaś masakra.... raz tu raz tam, chodniki z kostki tramwaje...

Jakaś alternatywa? Może skrócenie Koło metra Warzyszew?

Warszawiaki podwpowiedzą gdzie warto lecieć?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Upalna Warszawa || 50.00km

Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 · Komcie(2)
Jasio poszedł spać, więc został z żonką, a ja pojechałem na rower. nie miałem melodii a głowa jakoś nie chciała jechać. W połowie trasy dostałem telefon z "centrali" i dobra wiadomość wpadła. Noga od razu ruszyła. Dobrze że wybrałem sobie jazdę pod wiaty na początek bo podczas powrotu miałem już za pół darmo:D







Trasa:

Legionowo - Kładka LGBT - Szutrówki pod Mostami w Warszawie - Most Świętokrzyski - Bulwary - Most Grota Ścieżka rowerowa - Wał WIślany Tarchomin






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Bolimowskie Lasy z Dziewuchami || 150.00km

Sobota, 24 sierpnia 2019 · Komcie(1)
Kategoria ciekawsze wpisy
Wyjazd do Bolimowa i tamtejszych lasów, to był pomysł Ani. Po ostatniej dwusetce napisała, że tam jeszcze jej nie było, dlatego taki pomysł się pojawił. Wyszło tak, że z Anią i Grażyną pojechaliśmy rowerami na kołach do tego Bolimowa i po 90kilometrach dołączyła do nas Karolina. 

Jak było? 

Były lasy, było błoto, były śmiechy...

Jakoś około osiemnastej wsiadamy w pociąg i gnamy KM do domu.

W drodze powrotnej utknęliśmy w pociągu bo na Centralnej był jakiś wypadek i mimo, że nie chciało mi się za bardzo już pedałować tego dnia to musiałem jechać ze wschodniej do domu rowerem.










Galeria

PS. Serio było fajnie! We wrześniu kolejna tułaczka;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Tu i ówdzie - gdy małoletni śpi || 48.00km

Wtorek, 20 sierpnia 2019 · Komcie(4)
Podczas snu małoletniego, gdy żona rosół czyniła, pojechałem na rundkę. 

Piękna ścieżka powstaje wzdłuż kanału. Znając życie będzie tam w wakacje tłum. Nie mniej jednak kawał fajnej inwestycji. 

Niby dzikości szkoda, bo trochę drzew musieli wyciąć, ale jednak coraz więcej rowerzystów mamy wokół siebie i powoli fala mknąca z warszawy nad Zalew Zegrzyński, przestała się mieścić na wąskim szutrze razem z pieszymi i wędkarzami. 

Było tłoczno i niebezpiecznie...

Czekam na jesień gdy bedzie nas mniej i zimą będzie można sobie taką ścieżką jechać samotnie;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szutrowo - Szosowe 200 || 205.00km

Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · Komcie(1)
Plan był prosty. Wstać rano zebrać dobrą ekipę i pojechać na cały dzień na rower. Plan drugoplanowy był taki, żeby pojechać szutrami i drogami bocznymi. Nie chciałem jechać dwusetki szosą, bo to żadna już wyuzdana trasa. Chciałem posnuć się polami, lasami i... piaskami. 

Udział zadeklarowali:
Księgowy - czyli ja
Kostek - Czyli Konstanty
Ania - czyli Ania


Mój zestaw przeprawowo- szutrowy. 

Trasa biegła przez Twierdzę Modlin, a potem zabłądziła gdzieś w okolicach... skarpy niedaleko miejscowości MOCHTY. Tam gdzie narysowałem sobie ślad, było pole z pastuchem, a tam gdzie to nie narysowałem, nie było. Sama jazda nas elektryzowała, wiec postanowiliśmy - po wspólnej analizie - pojechać dołem nad rzeką.

Efekt był taki, że jechaliśmy półeczką wśród dużych traw, a po LEWEJ była Wisła. W pewnym momencie odcinek owej "półeczki" zamienił się w PUMP-TRACK i górki i dołki spowodowały, że wyleciałem przez kierownicę. Lot był o tyle dynamiczny, że zjechałem na tyłku w dół owej półki. Zabrakło 10 cm, a wpadłbym do Wisły, gdzie było nawet głęboko. 

Słońce, mimo porannego chłodu - (17 stopni) było coraz wyżej i zaczęło nas przypiekać. Wraz ze słońcem pojawił się również termooobieg wiatru, co przyjęliśmy z radością na twarzy - dosłownie;) Kurz osiadał z wiatrem idealnie na twarzach!

Kostek jechał na gravelu - opony 35c w sumie z zerowym bieżnikiem to był chyba najgorszy wybór na tę trasę. Tu musze podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami. GRAVEL to sztuczny twór. To dorabianie ideologi do roweru, który już był. Jeśli sprzedaje się rower nazywając go gravelem z oponami 35c z mikrobieżnikiem  - to chyba nic innego jak przełajówka do której wsadzono tarcze i gładkie opony.
Gravel na tej trasie totalnie się nie nadawał! Reklamuje się te rowery jako rowery, które pozwalają zjechać z głównej drogi na boczne szutry, i pozwalają rozszerzyć swoje miejsce w rowerom poruszaniu się. Na takiej drodze jak ta ze zdjęcia powyżej, Kostek walczył o przetrwanie. Wystarczyło 5cm piasku luźniejszego a rower kopał się i miotało nim na boki. Bardzo twarde przełożenia też nie pozwalały, na młynkowanie i wykopanie się z piasku. To tego wszystkiego kierownica i widelec bez amortyzacji. Na szutrowej tarce - nawet przereklamowana super wygodna kierownica nie dawała komfortu, a jak ktoś sobie wmawia, że tłumiło to drgania - to chyba oszustwo samego siebie. 

Kończyło się to tak jak widać. Leśna droga, lekki piasek i szybciej szło się niż jechało.

Posuwaliśmy się jednak mimo wszystko na przód, choć Kostek walczył coraz bardziej. Upał i wysiłek jaki wkładał w jazdę tymi drogami były totalnie niewspółmierne do naszych z Anią. Nasze opony 2.0 nawet jak był gruby piach jakoś się wygrzebywały. Czasem i nam zdarzało się zakopać, ale wiadomo z piaskiem się nie wyga. Na wygraną jednak szanse nasze były o wiele większe niż Gravela.

Ania - miała rower MTB na kołach 27,5


Kostek jechał gravelem MARIN


Podczas jazdy towarzyszyły nam w pierwszej części pola Kapusty, Marchwi, i CEBULI:) Śmialiśmy się, że nic tylko sałatkę zrobić w trasie. Przejazd wiejskimi drogami to także Jabłonie i Śliwy. 

Krzyż pośród pól dodawał na Łaski. 

Naruszewo odwiedzamy aby uzupełnić płyny. Sklepy w tym rejonie wszystkie otwarte. "Niedziela będzie dla nas." 

Powietrze falowało od słońca, a odcinki tarki rozbijały nasz celulit na mniejsze cząstki. Jakby to tak przeanalizować, to chyba nie mam już nic do rozbicia - bo nawet plomby powypadały!

W Wyszogrodzie zatrzymujemy się na obiad. Na licznikach dopiero 80 kilometrów. Popasamy 45 minut, i przy lekkim niezadowoleniu towarzystwa  - wyganiam ich na rower dalej. Ciężko jedzie się gdy brzuchy leniwe pełne frytek, penne i pizzy. Jednak energia wolno wchłania się i dostajemy kopa.


Im dalej w trasę, tym mniej tarki i mniej słońca, za to coraz więcej - piaskowych bocznych wiejskich dróg.





Wpadamy w głębsze lasy i coraz bardziej piaszczyste odcinki. My z Anią trochę się kopiemy, Kostek hmm troche idzie, troche jedzie, trochę idzie. 

W pewnym miejscu na południe od Iłowa, natrafiamy na drogę leśna. Zaznaczona jako leśna i szutrowa okazuje się być droga tłuczniową. Mamy już ponad 130 kilometrów w nogach i po obiedzie chyba nie ma śladu, a na poje się kończą. Jedyne co zostaje to śmiać się w głos, bo perspektywa jazdy po luźnym tłuczniu (taki jak kolejowy) do lekkich nie należy. Gravel znów okazuje się - niejezdny!


Jedziemy z Anią wolno, ale systematycznie podczas gdy Kostek Maszeruje z buta...

Docieramy wreszcie do Brochowa i mostu gdzie Bolszewicy przeprawiali się przez Bzurę. Tam kolejny przymusowy postój bo nasz towarzysz ledwo żyje. Ochładza się w Bzurze, potem znów postój w sklepie w Brochowie. Te przemarsze i postoje dla naszego planu są jak miecz zagłady. Musimy modyfikować bo godzina 17:00 a my dopiero w Brochowie. Decydujemy się, że nie jedziemy już lasem i gnamy szosą północną częścią Kampinosu. 

Nie było tu już zdjęć, bo jechaliśmy ciągle 30km/h, co daje jak na nasze z Ania grube opony - niezły wynik. 
Napierw odprowadzamy Anię przez Nowy Dwór DO Olszewnicy, a potem Kostek odbija na Legionowo - ja Dokręcam do 205 kilometrów, ale już w spokojnym stylu 23km/h:)

PODSUMOWANIE:
Jazda super - mega humorystyczna. 
Gravel? Hmm ok, pod warunkiem opon 1,95 lub 1,75 cala!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,