Wpisy archiwalne Marzec, 2015, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1175.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:18
Średnia prędkość:22.49 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:45.21 km i 2h 15m
Więcej statystyk

Jak używać buty??? Wasza opinia! || 47.00km

Niedziela, 29 marca 2015 · Komcie(10)
Wyjazd do Decathlonu zaplanowany był od kilku dni, ponieważ rozpadły mi się buty. trzeba było nowe kupić, ale poprzednie zdecydowanie nie miały nawet roku i ich destrukcja była dość zaskakująca.
Podszedłem do miejsca reklamacyjnego i zgłosiłem problem z butami. Na to pani mói do mnie, że używałem butów niezgodnie z przeznaczeniem...
- może mi pani to doprecyzować?
- te buty są do okazjonalnego chodzenia po górach...
- ale ja w górach w nich nie byłem!
- musi pan zrozumieć, że ich czas już minął, a pan po prostu je zużył.
- w pół roku? I tego nie obejmuje reklamacja?
- jak powiedziałam, użytkował pan buty niezgodnie z przeznaczeniem. 
- a jak pani kupuje buty, to stawia je pani na półkę i na nie patrzy? Ja kupiłem buty aby w nich chodzić. 
- niech się pan nie spodziewa cudu po butach za 60zł!
- czyli za ile mam kupić buty, aby móc w nich rok pochodzić?
- to trudno powiedzieć. Te buty co pan ma są do okazjonalnego chodzenia po górach w suche dni. 
- Mam mieć oddzielne buty na poniedziałek wtorek środę i oddzielne na deszcz? To chyb a jakaś ironia?
- Niestety, buty należy użytkować zgodnie z ich przeznaczeniem. 
- Proszę mi podać datę mojej reklamacji poprzedniej tego modelu.
- sierpień...
- Czyli w sierpniu już raz wymieniono mi buty na nowe. Bo poprzednie też się zużyły. Chciałbym zwrot pieniędzy, bo nie ukrywam, że kolejnego ryzyka nie podejmę
- Niestety, jak powiedziałam, nie możemy uznać gwarancji...

No cóż, poszliśmy na zakupy kupiłem nowe buty, droższe, bo potrzebuje butów. Byłem rozgoryczony tym postępowaniem. Po zapłaceniu, podchodzę jeszcze raz do Info i proszę o wydruki reklamacyjne z datami złożenia i rozpatrzenia reklamacji
- to i tak nic nie zmieni...
- zapytam znajomego prawnika, co mi podpowie... - blefuje z uśmiechem.
[ pani gmera coś w kompie zatroskana w sprawie poprzedniej reklamacji]
- dobrze niech pan da te buty, bo widzę, że pan stałym klientem jest to panu zareklamujemy je.

I co? Nagle można? Buty zareklamowano, zwrócono pieniądze... a tak niewiele trzeba było. Słowo prawnik chyba poskutkowało. Nawet nie wiem do kogo się zwrócić z tym, chyba do UOKiK, ale z tym prawnikiem to blefowałem. Co nie zmienia faktu, że faktycznie buty szybko się popsuły, a stwierdzenie, że niezgodnie z przeznaczeniem używane mnie powaliło. W bucie zaczęła się podeszwa odklejać i pękać materiał. 
Najważniejsze, że sprawa się załatwiła;D


Troszkę dziś też w ikei żonka pokupowała, a ja się ogrzewałem na słońcu czekając na nią. Wróciliśmy do domu z furą zakupów. Typowy przykład polskiego małżeństwa niedziela palmowa a my na zakupy. No ok, jestesmy lekko inni użyliśmy do tego celu rowerów. Po zakupach jeszcze wizyta w obi i zakup materiałów budowlanych na remont balkonu. Kiedy wszystko już zrobione można sobie spokojnie odpocząć.

PYTANIE DO CZYTELNIKÓW

Ostatnio doszły mnie słuchy, od pewnych osób, że zbytnio pozwalam sobie na blogu i "gryzę rękę co mnie karmi". Chodzi tu głównie o moje podejście do klientów i opisy ich zachowań. Powiedzcie mi, co wy tak naprawdę sądzicie o tych moich notkach? Staram się opisywać humorystycznie tylko najtrudniejsze przypadki, nie chcę nikogo obrażać, nie uogólniam. Po prostu, jak się zdarzy klient, trudny to o nim piszę bo to ciekawy przypadek jest w ciągu dnia. Na forum ostatnio wznieciłem pewną dyskusje co do mojego podejścia do klientów. Czy w waszym odczuciu, jestem zbyt negatywnie nastawiony? Chcę aby blog był ciekawy. Pisanie o tym jak pracuje się w sklepie rowerowym, jest jego częścią. Nie każdy pan jest taki sam... nie każda pani to dziunia. Jeśli ktoś z was odczytuje w sobie opis klienta, którego wymieniam na blogu, to nie musi oznaczać, że mam zawszę rację. Chciałbym, aby praca z klientem, w jakiejkolwiek branży, była tylko pasmem radości i uniesień, ale ludzie są różni. I takie smaczki, staram sie wam przekazywać. Zmieniam imiona, przeinaczam wizerunki... 

Napiszcie proszę mi waszą opinie na ten temat. Nie chciałbym urosnąć w oczach ludzi do despoty co to gardzi każdym co w próg wejdzie;) Ja naprawdę lubie pracę z ludźmi!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 20 - Zimna sobota || 30.00km

Sobota, 28 marca 2015 · Komcie(5)
Planowałem, że dziś coś pokręcę po pracy, ale plan powalił się już o poranku. Zbytnio zaufałem przyzwyczajeniom z dnia poprzedniego. Wyruszyłem w przekonaniu, że ciepło, tylko pochmurno. Jakie było moje zamrożenie (zaskoczenie), że jest inaczej. Jest zimnooooo!!! Przez Wiadukt przejechałem i miałem chwile zwątpienia. Za późno by wrócić do domu... za mało czasu. No nic gnam do pracy. 

Jak mówią - daj w pompkę! I jazda. Pocisnąłem do roboty z największą średnią  jaką chyba miałem siłę wykręcić pod sklepem byłem w 35 minut! Na ostatnim odcinki od rondek, miałem centralnie pod wiatr a w dodatku jakiś dzieciak na mtb jadąc chodnikiem wszedł mi, proszę ja was na ambicje. Jadę a on macha i krzyczy dawaj dawaj! I zaczyna cisnąć na swoim góralu. On po chodniku ja na szosie. On 26 - ja 27. On 30 ja 35...38... pffffff został w tyle, ale 38 pod wiatr, matko chyba moje płuca tego nie polubiły. Zimny wiatr, płytki oddech, ale co! Ja mam być drugi?:D he he.

W pracy dziś pomór świń norweskich! Ani śladu ludzi. Nie wiem czemu - nie padało przecież tak jak zapowiadali. Pan jeden z drugim panem we dwóch wybierali rower... 40 minut z nimi marzłem na dworze. Wiatr łeb urywał, ja w polarze i bluzie, ale ledwo trzymałem fason z zimna. Jeździli chyba z 4 rowerami i "musza się z tym przespać". Kuźwa już prawie zdecydowani, a pewnie kupią na allegro. Co za pipy!

Po walce czterdziestominutowej długo nie mogłem się ogrzać. "K" mnie dziś poduczał z serwisu, pokazywał jak naprawiać piasty, i zamiast handlować rowerami robiliśmy serwisy.

Powrót do domu już z wiatrem. Jechało się spoko, choć jakoś bez melodii.. pochmurno zimno.

W domu ciepła kąpiel i herbata. Och jak mi dobrze... relaksing.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Gumowy pies pluto... || 15.00km

Piątek, 27 marca 2015 · Komcie(7)
Kategoria Do pracy!
Co to się dziś działo w sklepie to przechodzi pojęcie moje... w szczytowej formie sprzedałem pieska pluto gumowego piszczałkę do roweru crossowego za 1700zł:) Razem z całą masą, naprawdę przydatnych akcesoriów. Nie było lekko, jak to w sezonie, ale jak ostatnio często, po prostu przyjemnie. Co czas spinki, to spinki, jak luz i głupawka z szefem to luz;)

Dawno tak dobrze się do pracy nie chodziło i tak się nie bawiłem w robocie. Mimo, że muszę się napracować, czasem sucho w gardle, czasem ręce mdleją od ściągania rowerów dla klientów, ale kurcze atmosfera bajka! Odpoczywam w pracy, mimo, że się męcze.

Po pracy pojechaliśmy z "K" do jego mieszkania w Warszawie, pomogłem mu wnieśc troszkę gratów do remontowanego mieszkanka a potem odwiózł mnie i rower pod blok. Bo padało... nie za dobrze mi? Nieee, odbieram sobie ciężki rok pracy w BDC :D

Co do projektu budowlanego, to są jeszcze pewne luki... części jeszcze nie dotarły wszystkie!



Coś się te sklepy ociągają. Większość zamówien robiłem w środę...



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy, ale tak pół... to co mam? Dop? || 15.00km

Czwartek, 26 marca 2015 · Komcie(5)
Dziś do pracy połowicznie. Znów udało mi się zabrać z pracy furą:) O tym za chwilę. 

Dzień mijał pod znakiem klientów, sporo było rozwieszania towaru, ciągle ktoś wpadał po jakieś duperelki i tak czas mijał. Udało mi się dwa rowery złożyć, bo na więcej nie było czasu. Hitem dnia był pan kluska... Wielki, nalany jak pączek z lukrem szukał dla siebie słuchacza i opiniotwórcy. 
[...]
- wie pan, na moje grube dupsko, potrzeba wygodnego siodła...
- prosze o takie - podaje mu szerokie trekkingowe siodło żelowe na sprężynach
- pan chyba żartuje sobie...
- wygodne siodło, bardzo dobre.
- przecież to siodło dla starej baby...
- hmm no to może takie - pokazuje mu inne...
[ rozmowa o siodłach snuje się, jak pijany królik po polu marchewek.]
- to ja chyba na razie jednak zrezygnuje. Na allegro są tańsze... No i ogólnie jakoś słabe te siodła macie. 
[pauza...] a klamki macie takie na całą rękę. 
- Takie - pokazuje panu dwa zestawy klamek...
- Oj drogie... 
- cena normalna. Zwykła detaliczna. 
- Na allegro z przesyłką mam taniej.
- mhmm - <to kup na allegru tłusty bucu - myślę sobie>

- o jeszcze pedałki by mi pan pokazał. Tylko te lepsze...
- Mamy takie, necco. za 50 zł. Fajne pedały i ...
- na kulkach?
- eee tak na łożyskach kulkowych
- w tej cenie to maszynowe powinny być. 
- za maszynowe musi pan zapłacić 90 zł
- bzdura! Z przesyłką mam za 80 zł
- skoro pan tak wszystko dobrze w internecie wypatrzył, to chyba nasza oferta nie będzie panu potrzebna. - mówię w końcu lekko poirytowany.
- no wie pan ale ja wole w detalu jednak przyjść pomacać... w razie czego wiem w kogo tymi pedałami rzucić jak okażą się bublem...
- no rzucać nie polecam, bo proszę mi wierzyć, że również mam celne rzuty. 
- w internecie to wiatru w polu szukać, jak buble sprzedają. A tu przyjdę i mi wymienicie...
- to zależy...
- oj wymienicie, już ja się postaram abyście wymienili.
- w czymś jeszcze mogę panu pomóc...? - ucinam rozmowę zdenerwowany.
- a ile dostanę zniżki, jak kupię u pana te pedały?
- a na jakiej podstawie pan chce dostać zniżkę?
- no bo kupię u was, a nie w internecie!
- cenę pan widzi!
- to jest sugerowana cena detaliczna, jak sądzę. W hurcie pewnie macie je taniej.
- nie przypominam sobie, abym hurtownie prowadził. - uśmiecham się serdecznie. - Jeśli panu cena nie odpowiada to przykro mi.
- oj zamiast tych 50zł może 35zł i biorę je dziś.
- mam takie pytanie, a czy jak pan po chleb idzie do biedronki też sie pan targuje przy kasie o jeden bochenek?
- he he, nie no ale to przecież chleb.
- a to przecież pedały
- ale to różnica, jeść trzeba. A części mogę kupić gdzieś indziej...
["K" podchodzi do klienta,]
- ma pan jeszcze jakieś pytania? Czy kolega może już odejść do swoich obowiązków, troszkę nie mamy czasu na takie dziwne dyskusje. Cena jest taka jaka pan widzi. Inna nie będzie!
- Dziwne macie podejście do klienta. No cóż dziękuje!

I weź tu człowieku zachowaj spokój. "K" się śmieje, że on dawno by kolesia wygonił ze sklepu i pewnie jeszcze mu kilka słów powiedział, i podziwia mnie, że miałem tyle spokoju. Cóż, mnie po prostu frajer rozbawił, tłusty jak nosorożec, a szuka frajera aby za pół darmo kupić. 

W ciągu dnia jeszcze kilku osobników miałem, ale już normalnych, bezproblemowych. Po pracy padało, "K" zabierał się do Legionowa busem, więc podrzucił mnie do domu. Wpadła jeszcze jego żona. Po robocie zajechaliśmy do MC Donalda potem prosto do domu. Wieczorem wizyta Robercika. Pomogłem mu nawinąć owijkę na kierownicę i dopiero mam chwilę, aby zasiąść do pisania. 



Kolejne części spływają. Jeszcze nie ma ramy, widelca... ech z tymi częściami to jest jakaś porażka. Sklepy internetowe wystawiają towar, których nie maja. I potem zamawiam w sklepie 3 rzeczy i polowy zamówienia nie mają... i co płacić mam za wysyłkę a oni wyśla mi jedną kierownicę? Gdyby nie problemy z częściami z "sieci" to by rower już prawie stał. 

Pewnie dziwi was to, że nie biorę części z własnego sklepu. Po prostu nie wszystko mamy dostępne od ręki, i czy zamówię przez sieć, czy w sklepie złożymy zamówienie wyjdzie na to samo, a że mamy w sklepie co robić i sporo towarów, to bez sensu zamawiać tylko dla mnie kilka części. Podstawowe rzeczy kupuje u siebie, ale widelce przełajowe, czy pełną grupę szosową to już ciężko - inny kaliber sklepu.


No dobra jak będzie coś się  tworzyło to będa kolejne zdjęcia;)






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 18 - Dziki na tory!!! || 30.00km

Środa, 25 marca 2015 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
Inni po 300 jeżdżą, Białestoki trzaskajo... a ja rowery sprzedaje;) Nie no nie tragizuje, ale ogarnijcie się ludzie! Żebyście choć mi fory dali, a tu nie! Walo po te 300, 200 kilometrów. Kobiety, facety, wilki, koty, sarny dziki... no wszyscy!!!

A właśnie - Dziki. Ostatnio na szosie muszę uważać nie tylko na dziury w asfalcie, ale także na nieoświetlone dziki! Powinni wprowadzić obowiązkowe kaski i oświetlenie dla dzików. No jadę sobie tu drogą jakiś las, "dżewka", a tu dzik nieoznakowany wylata na drogę! Czem-pren-dzej począłem hamować, ale ów stwór począł sobie żwawo spierd w las... toteż mi ( a może to jemu) się upiekło...

I tyle... wmawiam sobie, że jak zmienią czas i będe wracał za dnia, to będę robił dłuższe trasy po pracy - wierzycie? Dacie wiarę? No zobaczymy. Obecnie ciemno jakoś, wilcy w borach... strach się bać. 

Z takich newsów to widziałem dziś dwa motylki:) MOTYLKI!!!!!!!!!!!KUUUUUŹŹŹŹŹWAAAA;]



Jak mawia staropolskie przysłowie Inków: grosz do grosza, i na rower ci nie starczy:)

Niebawem nowe fotki z budowy:D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 17 || 30.00km

Środa, 25 marca 2015 · Komcie(5)
Kolejny z dojazdów do pracy. Dziś na plecach miałem koło. Dosłownie;) Wiozłem 14 kilometrów przymocowane koło do plecaka. Musiałem komicznie wyglądać, ale wbrew wszystkiemu jechało się dość wygodnie. Może 300 km z kołem to bym nie zrobił, ale te 14śćie to zrobiłem z całkiem dobrą średnią powyżej 25km/h:D

W pracy składanie rowerów. Nie zabrakło oczywiście odpałów z "K". Podczas chowania rowerów wiecozrem złapała nas głupawka i ścigaliśmy się. Ja mu podaje rower po schodach a on wstawia je w piwnicy. Potem wyścig, kto szybciej, ja po drugi rowery czo on odstawi rower? Biorąc pod uwagę zapadający wieczór rozgrzewka była fajna. 

Kiedy ten czas zmienimy... ech. Chciałbym już "za dnia" wracać...

Wiosno napierd...



Pierwsze elementy nowego projektu rowerowego:)
Niebawem zdjęcia z prac. W tygodniu powinno dotrzeć sporo części. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Efekt powypadkowy... || 15.00km

Poniedziałek, 23 marca 2015 · Komcie(2)
Dziś z łózka zwlekałem sie jak sierota. Cała szyja mnie boli i bok... Czuje się jak emeryt i nie moge lewej ręki do góry podnieśc. Wychodzi symptop tzw dnia kolejnego. 

Do pracy odwiózl mnie dziś szef autem - wracałem noca rowerem w mrozie. Jej jaka zimnica - jaki dym. Jaki smog!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mława i gleba na rowerze.... || 113.00km

Niedziela, 22 marca 2015 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd do Mławy to w całości koncepcja mojej żony. Plan był aby pojechac pociągiem na północ i wrócić rowerami do domu z wiatrem. Wszystko pieknie zaplanowane, ale pogoda nas zaskoczyła. Rano śnieg, mróz wiatr łeb urywa a odczuwalan temperatura chyba poniżej zera. Nie odwołujemy jedziemy!

Na start stawia się Piotr, który jako jedyny jedzie na rowerze 26 cali z lemondką. Czekając na pociąg stwierdzamy, że napewno wieje, nie potrafimy jednak doprecyzować czy oby na pewno wieje tak, żeby mieć wiatr w plecy po wyjściu w Mławie. No cóż ryzykujemy. 
Pociąg dociera o czasie, a w środku panuje przemiłe ciepełko. Ludzi dość mało więc udaje nam się postawić rowery i wygodnie usiąść. Przez prawie 1,5 godziny rozmawiamy sobie w ciepłym składzie i delektujemy się obrazami z za okna. Gdy wysiadamy uderza nas chłód. 

Agnieszka prowadzi na starcie i troszkę myli trasę, wyjeżdżamy drogą na Płońsk. Korygujemy trasę, ale owa korekcja to prawie 8km z wiatrem bocznym-w-twarz i kilka lekkich podjazdów. Oj wywiało mi chyba wszystkie chęci do jazdy na tym etapie. Zimno, wieje, w policzek szczypie. Gdy docieramy już do właściwej drogi atmosfera wietrzna ulega zmianie. Wieje w plecy a kola toczą się malowniczymi drogami. 





Taniec synchroniczny na rowerach:)


Pięć piw i kaszankę proszę...

Peleton na trasie napiera w kierunku słońca! Oj szło tutaj powyżej 30 spokojnie!

Agnieszka na prowadzeniu. Jej zmiany zawsze były mocne...


Jazda tego dnia jest dość dynamiczna. Pędzimy momentami po 30km/h. Gdyby tylko temperatura się ogarnęła. Do Ciechanowa jade jakoś tak na rezerwie termicznej. Nie idzie mi. Staram się zachwycać trasą i pogodą, ale nie mogę wypośrodkować swojej temperatury. Dopiero w Ciechanowie nastepuje przełom. Stajemy pod biedronką i robimy przerwę na bułę i zakupy "na trasę".


Na trasie zdarzają się także odcinki remontów wiaduktów kolejowych. Musimy jechać więc szutrami. Na cienkich kołach troszkę nosi, ale nie jest tragicznie.


Bliżej Celu słońce jest niżej i chowa się za drobnymi obłoczkami. Na jednym z  odcinków na lekkim łuczku, tracę koncentrację i łapię pobocze. Kończy się to w sposób oczywisty ląduje na ziemi z hukiem. Dobrze, że miałem kask, bo głową przy-dudniłem dość porządnie. Łokieć też oberwał, a do tego biodro i kolano. Generalnie jestem cały, ale jak leżałem to troszkę sekund minęło zanim łokieć mogłem wyprostować i się z ziemi podnieść:D








Cały wyjazd mega udany, mimo bardzo zimnego wiatru. Szkoda troszkę upadku, bo sobie owijkę obtarłem i kurtke porwałem, ale co tam. Ważne, że w miare cały jestem:)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 16 - Botosobota || 32.00km

Sobota, 21 marca 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Czy sobota w pracy może być fajna? Kurcze - może;) Bo jak praca fajna i sobota fajna. Jak to sobota, pierwszy dzień wiosny i ludu przybyło gromadnie na zakupy. Czem-pren-dzej się wy-bie-raj-cie...:D

No i wybrali się. Jedno auto, drugie trzecie piąte... a gdzie czwarte? Czwarty był pan na składaczku. 

Wylega lud i poczyna przebierać kupować. Kawa jeszcze nie do końca się zaparzyła, jeszcze nie zdążyłem dobrze mleka rozmieszać, a tu człowieki napierają na sklep. I się zakotłowało. Temu rower, tamtemu rower, temu dęteczkę innemu znów wentylki dwa, jeszcze rower na serwis, i jeszcze inny po kierownicę do skuterka (ło da fak?) Obroty wzrastają człowiek chodzi, rozmawia, w biegu łyka zimną kawę i napiera dalej. 

Wesoła dzieciarnia i pańcio z pieskiem. 
- Fumfel nie wolno sikać na rowery! Nie wolno
Taaa pewnie, że nie wolno. No ale uśmiech numer pięć i grzecznie i jeszcze grzeczniej, bo fumfel to pupil pana i córy, która rower wybiera. Dobry Fumfel, fajny Fumfel... ufff obsikał drzewko nie rower. Rower obsikał sporo później... niech spróbują nie kupić teraz. I co? Nie kupili... Pan chciał córce 12-to letniej górala brać męskiego a córka chciała delikatnego mieszczuszka w jasnym kolorku. 

- No ale ten rower taki babciny Joasiu. Zobacz ten fajny, ma opony grubsze i teleskopy...
- Mi się ten podoba
- Z bagażniczkiem... po co ci bagażniczek...

Tak, ech gdyby to panu urodził się syn, to by mu wybrał mtb w kolorze Khaki, a tu klops, córka 12 lat i do tego CÓRKA! A jak jeszcze rower jej kupić z bagażniczkiem? Facet skrętu kiszek dostawał. BI-du-lek... nie ma rady na córkę... Fumfel zdecydowanie lepiej radził sobie z wyborem rowerów, wąhał i lał na kilka...

Poszli, znów łyk kawy, atakuje mnie pan "zaradny" on na rowery wpadł popatrzeć. 
- Proszę zapraszam!
- A lokalu nie potrzebujecie na Bródnie mam duży lokal, wynajmę wam
- eeee nie. To mówił pan rower dla 9 latki tak? To może być ten, o i tamten...
- Mhmm tak tak. No faktycznie ładne. Ale ten lokal w dobrym położeniu, przyda wam się drugi punkt bo widzę, że macie obroty.
- Nie nie planujemy przenosin. Nam wystarcza ten. 
- No ale chociaż na serwis, byście miejsce mieli, a to przy głównej ulicy...

Czy mi się wydaje, czy tu role się odwróciły, kto tu komu co sprzedawać chce? Facet nie był zainteresowany za bardzo moją gadką o rowerach i kilka razy mnie naciskał o ten lokal. Wziąłem od niego ten telefon, obiecałem, że dam znać jak przemyślimy sprawę. Uradowany wyszedł, a ja jeszcze bardziej uradowany wrzuciłem wizytówkę z numerem do kominka.

Płonie ognisko i płoną nadzieje...:D

Atak numer trzy. Zaraz po uniku ze strony zaradnego pana, podjechała pani. Średnio urodziwa, ale bardzo niedoprecyzowana. Trzeba było panią na powrót na dobre tory naprowadzić, zmienić zwrotnicę i popchnąć wagonik. No i wagonik wolno zaczął się toczyć. Wybrała fajny rower, damski crossowy rowerek Gianta. Zgrabny i niedrogi
- Dziękuje ślicznie, niech się zdrowo zjeździ, w razie pytań proszę dzwonić, oczywiście pomogę zapakować, nie ma sprawy...

- pan wie jak to się składa?
- eeeeeee - szukam szukam i nie ma żadnej dźwigni nic, mała klapa, auto duże rower nie wejdzie jak siedzeń nie położymy. Walczymy we dwoje...

W końcu składam pani siedzenia wsadzamy rower, jeszcze wymiana życzliwości i pani cofa i rozradowana napiera do domu aby łapać wiosnę!
SIęgam po kubek od kawy i zuo. Kawy brak... No to co nowa? Nieee bo właśnie w tym momencie pan rower chce kupić dla syna. No i kolejna runda. Jeszcze rowerowa nóżka, bidonik, światełka, koszyczek? Eeeee nie koszyczek nie. Jeszcze licznik, jeszcze kask, jeszcze rękawiczki, jeszcze kuźwa wyrzutnie rakiet i radary!!! A no i zapomnielibyśmy o fontannach! Fontanna musi być do roweru - nie ma opcji. Uff Księgowy lata, kuca, montuje, przyklejony uśmiech, zagajam... Licznik nie chce działać, poprawiam magnes, tu zaplatam kabelek. Tu nad głową dziecko o wszystko pyta, a tatuś jara się rowerem.  

- Oj Piotruś jaki piękny, jaki ładny ten twój rowerek!
- Prawda? Wszystko fajne zgrabne i kolorystycznie dobrane - podbijam rozmowę
- Ale mamie się będzie podobał
- To dla mamy też wybierzemy niech pan przyprowadzi żonę
- ona nie chce na rowerze jeździć...
< co ja nie znajdę pani roweru? - oczywiście, że znajdę>
- Pan przyjdzie z zoną, zobaczy pan jakie ładne miejskie rowerki mamy! O ten na ten przykład taki fioletowy. 
- Ma pan rację a w tygodniu do której pracujecie?
- Do 19ej
- To ją wezmę, to i swój rower przywiozę do serwisu. 

Ledwie kończę rower, żegnam klienta w pas kłaniając się już zniecierpliwiony czeka kolejny.
- To teraz my do pana.
- Oczywiście Zapraszam...

Ktoś mi jeszcze kiedyś powie, że ja w rowerówce to mam haj lajf i palemki to mu osobiście przywalę;)
Uwielbiam tą robotę, lubię się styrać, ale czasem trzeba sporej cierpliwości do ludzi... No i oczywiście zapraszam na zakupy do Nieporętu:D




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 15 - ...ątek || 43.00km

Piątek, 20 marca 2015 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Wyjazd przed i po pracy. Wieczory strasznie chłodne a dnie za gorące na soft shella. Nogi palą od ognia pod wiatr i marzną od "blatu z górki", jazda cieżka do wypośrodkowania, jednak na pewno przyjemna. Kilka zdjęć z dzisiaj odda chyba wszystko to co robiłem. 

Na trasie do Komornicy. Przerwa na opalanie.


Nad Zalewem Zegrzyńskim na Molo. 






Księgowy z przymru(o)żeniem oka...:D




W pracy zajmuje się wieloma rzeczami. Każdy dzień zaczynamy z "K" od wystawienia rowerów przed sklep, sporo przy tym chodzenia ale zawsze jak słonce jest to dobrze się bawimy. Muzyka gra z radia sklepowego i sobie podśpiewujemy.


Czasem nawet trafiają się klienci. Ten pan miał już rower, ale rozgląda się za kolejnym. Obecny ma jakieś 12 lat. Jeszcze jeździ, ale mu jakoś taki ciężki się wydaje... kupił go dawno i teraz czas na nowy. 


Jak powiedziałem, czas wystawiania rowerów to nie jest okres gdy z "K" zachowujemy się normalnie;) Fajnie jest rozpocząć dzień od jakichś wariacji. Jako, że i ja do tych całkiem normalnych nie należę, to widać efekty;)




Powrót z pracy, był już po zmroku. Miałem jeszcze wizytę w Jabłonnie, gdzie odbywało się spotkanie wspólnoty mojego poprzedniego mieszkania, którego nadal jestem właścicielem. Sporo dyskusji, ale także spotkanie z ludźmi, których lubię. Wielu fajnych sąsiadów miałem tam, i tego na pewno będzie mi tam brakowało. Po przeprowadzce mało ich widuje, więc była okazja ze znajomymi pogadać i podpytać jak tam moi lokatorzy się sprawują w nowym lokum. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,