Wpisy archiwalne Marzec, 2015, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1175.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:18
Średnia prędkość:22.49 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:45.21 km i 2h 15m
Więcej statystyk

Do pracy 14 - Trzy_czwartek... || 34.34km

Czwartek, 19 marca 2015 · Komcie(2)
Znów nie mogłem się zebrać. Kurka wodna jedna menda! Jak wstałem słońce, ale kości takie sztywne jakbym miał reumatyzm od dwudziestu lat. Zanim się dostatecznie wybudziłem, i przeszedłem proces rozciągania mięśni to już było po ósmej... no to śniadanie... znów minuty uciekają. Wyjechałem z domu przekonany, że czas stanął w miejscu. Postanowiłem pojechać pod komendę. To tu ostatnio były zamieszki. 

Dla ludzi spoza okolic Warszawy info.

Pewnego dnia szedł sobie chłopak, policja zatrzymała go do kontroli, bo wydał im się podejrzany. Ten zaczął uciekać i go złapali. Okazało się, że miał samarkę z ziołem. Chciał połknąć, ale mu wpadła do tchawicy. Udusił się. Policja go reanimowała, zanim podjechała karetka. Tak zeznał naoczny świadek - kolega który był przy "zatrzymaniu". Lud kibolski wmówił sobie, że policja go złapała i mu kolanem blokowała gardło, aby nie połknął zioła. I dlatego nie żyje... Oczywiście po tym było głośno a w Moim mieście wybuchły zamieszki:
_______________________________________________________________________________________________________


Miejsce niedawnych zamieszek w Legionowie. Znicze pod Komendą się palą. Nie ogarniam... chłopak miał zioło, połknął - wpadło mu gdzie nie trzeba, a tu spisek, że go policjanci zadusili. Jasne... teraz jak cię za brak oświetlenia radiowóz zatrzyma to wyskoczą z paralizatorem i najpierw cię powalą, a potem spytają czemu nie masz światełek? Ludzie proszę was... nie żyjemy w okresie zomo!
Choć jak patrzę na te wideo z zamieszek to bym ostrą amunicją potraktował tych debili co rozróbę robili na mieście.


Jak się deelerzy sami zaduszą będzie po problemie z narkotykami. Gdyby jeszcze pijani kierowcy zabijali tylko siebie, a nie innych niewinnych to byłoby malinowo... niestety, życie to nie em jak miłość... tu ginie się na prawdę, a nie w pudłach...  




O takiej pozie porannej śmiem mówić: Wypalam Oczodoły - Jestę Lordę...

Zakodowałem sobie, że jest 9.05 i co? Jadę z tą myślą delektując się słońcem planetarno kosmicznym! Naglę co ja paczę! Jest 9:25,  a ja frywolnie udaje się w kierunku od-pracowym zamiast do-pracowym. No szefa mam fajnego, ale to nie znaczy, że mam na
dwunastą dojechać. Nawracamy szwagier i buta... w bluzie się uparowałem, ale 30 km/h z korby nie schodziło.


Widziałem pszczółeczkę! tak tak naprawdę widziałem pszczółeczkę!



Gdy czas do domu, a za oknem ciemno i mrozek "chyta"... 
Dzień minął spokojnie. Choć kilku ciekawych klientów miałem. O ile klientem można nazwać panią co po kartony rowerowe wpadła. 
"Wie pan bo dziś jest Józefa, a ja mam remont w domu i mi szafę montowali, i podłogę mam brudną, a do kościoła jadę..." - ileż treści w tym jednym zdaniu niesie w sobie ta wypowiedź. Już miałem zagadnąć " co!!!?", ale pani raczyła sprostować.
"na rowerze do kościoła jadę, to wezmę kartony bo mi podłogę pobrudzą jak tą szafę montowali" - Polski to jednak trudny jest. Gramatyka, składnia, logika w zdaniu... podrzędnie, nadrzędnie i prostopadle złożone to zdanie było. Dwie treści w jednym zdaniu przeplatały się jak fastryga. Pani chyba nie doi końca rozgarnięta swoją drogą. Na starą Ukrainę prostopadle na bagażnik nabrała kartonów chyba ze cztery. Jak jakiś żagiel to wyglądało. I wtem poczęła do kościoła iść z rowerem i kartonami. Tego dnia wróciła jeszcze raz po pudła z własnym nożem... strach się bać. Niemniej - cieszy mnie fakt, że jej pomogłem, choć co ma Oblubieniec Józef do Szafy i podłogi to do teraz w głowę zachodzę;D:D:D:D

Dobrej nocy życzę wam i niech wam Józef z kartonami łaskę z nieba ześlę!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 12 i 13 - zbioróweczka || 45.00km

Środa, 18 marca 2015 · Komcie(8)
Kategoria Do pracy!
Kilka dni się uzbierało. Przede wszystkim poniedziałkowy dojazd przed pracą no i dzisiejsze nieomal 30 kilometrów. Ostatnio dość sporo energi zużywam na spanie i odpoczywanie, więc i czasu na pisanie jakiegoś większego opisu nie było. 

Organizm nadal odczuwa zmęczenie, mimo wiosennej pogody. Nie da się ukryć, że pokłosie dystansu jeszcze się czai.
W pracy głównie składanie rowerów i obsługa klientów. Wielu z rowerzystów poczuło już wiosnę i na gwałt rowery z piwnic wyciągają. Jakie jest ich zdziwienie, że na rower trzeba będzie czekać prawie tydzień?

- bo ja mam maraton w niedzielę
- ale dziś jest środa!?
- ale to mało pracy będzie, tam wszystko działa...
- aha
- tylko pan wyreguluje przerzutki.
- to i to, i tamto ma pan do wymiany, luz na korbie, luz na sterach, a linki stoją w pancerzach. Najbliższy termin środa.
- dziś?
- nie za tydzień
- Jak to?
- Jak pan chce do soboty to płatne ekstra. 


Drugim super okazem w ciągu tych dni okazał się dziadek. Przyjechał na wymianę dętek z własnymi dętkami. Za wymianę zapłaciłby mniej gdyby u nas dętki kupił, jak kupione gdzieś indziej to wymiana droższa. Dziwował się i dziwował, i chyba doliczyć się nie mógł tej oszczędności jaką miał...

Tydzień generalnie upłynął na składaniu rowerów. Nadal sporo jeszcze ich w pudełkach jest, ale powoli posuwam się na przód i gdzieś tam z oddali widać światełko w tunelu. Czuje zmęczone ramiona i przedramiona, bo noszenie rowerów, wyjmowanie ich z kartonów, a do tego poranne wystawianie i wieczorne chowanie jest już dość odczuwalne. 

Dobrze, że przynajmniej pogoda sprzyja:)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Z wiatrem || 214.00km

Wtorek, 17 marca 2015 · Komcie(8)
Miałem ochotę na dłuższy dystans już od piątku, jednak nie było ku temu okazji, ani przede wszystkim pogody. W końcu nadarzyła się sposobność, ale jak to w życiu bywa oczywiście poprawa nastąpiła dopiero jak musiałem do pracy jechać. Jak połączyć pracę i chęć długiej trasy? No cóż ultra-księgowy musiał sobie jakoś poradzić. 

W pracy było sporo pracy i miałem parę odwiedzin. Wpadła Małgosia i Radek i Kasia. Dzień minął więc w spokojnej atmosferze. Wieczorem posprzątaliśmy z "K" rowery i ruszyłem na trasę. Udało się wyrwać nieco wcześniej z roboty. 

Pierwszy odcinek do Legionowa, szybki załadunek przygotowanych rzeczy w domu i kierunek Most Północny. Warszawa jeszcze żywa. Sporo osób wracało do domów po pracy. Wieczór był mega ciepły, a gdy wpadłem na Młociny wydawało mi się, że jest chyba z 10 - 11 stopni. 
Noc pachnie już wiosennie. Czuć zapach wilgotnej gleby, czuć aromaty budzącej się do życia przyrody. W uszach grała mp3. Nowa playlista ze skocznymi kawałkami z VOX-fm budziła mnie chyba przez połowę trasy. Do Sochaczewa większość ulic była oświetlona. Poprawili tam asfalty i jechało się naprawdę dobrze. Na liczniku nieomal bezustannie 30km/h. O dziwo nie było ciężko takiej prędkości utrzymać. Mimo, że wiatr z początku nie mógł się zdecydować gdzie mawiać, jechałem dość dynamicznie. 

W Chodakówku dopada mnie pierwszy kryzys. Sochaczew blisko, stówka już na liczniku, a świadomość, że zaraz zaczną się ciemności i trudna długa jazda w nicość, wcale mnie nie podbudowywały. Jakoś tak mi się odechciało.. I to miasto... dziurawe te przejazdy przez Sochaczew. Jakieś tory wąskotorówki, jakieś typy na rynku, głośna młodzież - nie wiele brakowało a bym się wycofał...

Udało mi się przetrwać i wyskoczyłem na Łowicz. Tu jazda się zmienia. Ciemna szosa, mniej aut...i tylko plama mojej  lampki przed przednim kołem. Ultramaratońskość wystrzeliła w mojej głowie. Odbudowałem sobie zburzone przez Sochaczew mury i po krótkim postoju na reorganizację mp3 ruszam dalej z Książką w uszach. Kryminał o morderstwie świętego mikołaja w Reykawiku odcina mnie od nosy i pozwala pedałować miarowo dalej w ciemności. 

Około północy dopadam stację z kawą. Postój trwa chyba z 10 minut. Kawę wypijam nieomal duszkiem. Mam w glowie, aby nie spóźnić się na pociąg. W końcu mam napięty terminarz i planuje wrócić do domu jeszcze przed pracą. Picie szybkie kawy nie jest dobrym pomysłem, bo poparzyłem sobie język. Cóż, kawa w środku - ja dalej w siodełku. 

Krośniewice. 
Ciekawa obwodnica Krośniewic. Szczyt pomysłów inżynierów. Pętlę lecę z prędkościami chyba pod  35-38 km/h - pusto dwa pasy dla mnie, dookoła nikogo. Tylko ja i oświetlona ekspresówka. Polecam wszystkim takie nocne jazdy:)


Miał być Konin. 
Za Krośniewicami, zaczynają mi się problemy żołądkowe. Troszkę mnie kolka łapie, coś świdruje we wnętrzu. Chyba szybkie picie kawy dało efekt. Do Kłodawy jadę noga za nogą. W świetle latarni patrze na licznik i zaskakuje mnie jego wskazanie. Wcześniej nie specjalnie mu się przyglądałem. Wskazanie średniej 25,48 bardzo mnie buduje. Postanawiam dać sobie lekko odpocząć. Nie zsiadam, ale pedałuje wolno. Wolno na szosie, nocą z wiatrem to nie 20 km/h. Toczę się 24-25 km/h ale tak na zasadzie popychania pedałów. 

Koło.
Szukam stacji. Decyduje to koniec wycieczki. Czuje sie słabo... wspominam pagórki przez Koninem i decyduje aby zostać już tu. Na liczniku chodzi 192-gi kilometr. Czas mam dobry. Dworzec pusty, gdzieś sobie posypia jakiś żulek. Miasto śpi. 

Pociąg jest przed czwarta rano. Śpię sobie twardo prawie do samej Warszawy, bo żywej duszy nie ma w środku. Rower jest w przedziale i to podpowiedział mi sam konduktor. Odsypiam porządnie i na wschodniej czuje się już całkowicie obudzony. Szybko łapię SKM do Legionowa. Mamy poranny szczyt, więc pociągi ganiają co chwila. 

Kawa, śniadanie i godzina kolejna snu. 
Teraz serducho wali mi od kawy a ja piszę opis. Mam jeszcze trochę czasu zanim do pracy pójdę, więc postanowiłem opis spłodzić, bo pewnie po robocie padnę na pysk i usnę jak kamień...

Pozdrawiam serdecznie księgowy!





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 10 i 11 - Piątkowo Sobotnia jazda || 43.00km

Sobota, 14 marca 2015 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Praca w nowej firmie przynosi mi sporo radości i spełnienia. Każdy dzień wydaje się przyjemny a atmosfera jest bardzo fajna. Nie zmienia to faktu, że pracuje ciężko, czasem fizycznie. Jednak jak mamy dobra atmosferę to czas mija lepiej. 

W PIĄTEK - lało. "K" Zaproponował mi, że mnie odwiezie DO PRACY! Ledwo oczy otworzyłem, a tu telefon:
- Ty w ten deszcz, jechać będziesz?
- eee no...
- Wpadnę po Ciebie furą weź rower do bagażnika się wrzuci. Będę w banku w okolicy rano. Potem jeszcze do Hurtowni zajedziemy. 

Tak więc się stało. Wpakowaliśmy shannon do auta i zajechaliśmy do Hurtowni mojego byłego pracodawcy. Po drodze wpadliśmy po pączki, a na miejscu w magazynie wypiliśmy sobie z kolegami kawkę. Na miejscu w hurtowni, był jeszcze mój "ex ex szef" czyli były szef mojego byłego szefa "D". Nie wiem co sobie pomyślał, jak rozsiedliśmy się z "K" u chłopaków na kawce z pączkami, ale minę miał jak z obrazka, a oczy jak 5 złotych. 

W pracy mocowaliśmy wielką tablicę na części, taką z aluminiowymi poziomymi listwami na których przyczepia się towar. Później nastąpiło zapełnianie tablicy sprzętem i rozpakowywanie kolejnych pudeł z towarem i częściami. 
Dzień spędziliśmy wsłuchani w hity VOX fm co jakiś czas nucąc sobie ostre gniotki:D

SOBOTA - już bez deszczu ? A gdzie tam panie - wiadomo jak weekend to zawsze wali deszczem. I to do tego jeszcze pod wiatr. Jechałem te 14 km dość dynamicznie, ale dojechałem taki zmordowany i mokry, że miałem szczęśćie, że "K" już napalił w piecu i było ciepło. Ciuch szybko wysechł i można było go potem założyć suchego przed powrotem do domu. Utargowaliśmy coś dowiesiliśmy towaru a na koniec pracowitego dnia zamówilismy sobie pizzę na spółkę. Pfff - ciepło, sucho aż mi się nie chciało z firmy ruszać. 

W sumie wpis z 2 dni. Jeden pelny dojazd i jeden powrót w jedną stronę. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 9 ale urwał...:-) || 28.00km

Czwartek, 12 marca 2015 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Dziś do pracy wybrałem się w nowych butach shimano. Niestety nie dla psa kiełbasa nie dla mnie spd, tak się meczylem zanim dojechałem , że te 14 km wydawało wiecznośćia. Nie wiem do końca co było nie tak, bolały mnie całe stopy a pod koniec kolana, i biodra. Jechałem tylko 14 kilometrów, a wydawało mi się ze kończę maraton 24h!

Zmuszony będę więc odesłać buty, bo nic na siłę. Jak wiadomo na trasie najważniejszy jest komfort.

W sklepie sporo pracy było, skladalismy rowery i robiliśmy sporą reorganizację na ssaloniku. Trzeba było powyjmowac rowery z kartonów by zrobić miejsce na te nowo złożone. Jako,że manewrowanie rowerowymi kartonami przypomina wyciskanie ciężarów, nie było lekkoy. Noszenie rowerów miejskich poziomo nad głową mam już opanowane:-) darmowy karnet n siłownię mam w robocie:-) jeszcze misiać i zacznę wyglądać jak pudzian. 
Ten komu wydaje się, że praca w sklepie rowerowy jest lekką i przyjemna powinien zweryfikować swoje opinię. Nie twierdzę, że to nudna praca, mi bardzo pasuje, ale wymagasporej cierpliwości i nie raz także sprawności fizycznej.

Sezon ruszył, rowery się sprzedają, ciągle jest coś do roboty, nie ma czasu na nudę. Dobrze że z 'szefem' się dogadujemy i współpraca się układa, to i czasem pośmiać się można i poobgadywa co trudniejsze przypadki. Dziś choćby na przykład w sklepie pan kupił trzy rowery, zdał się nieomal całkowicie na nasze zdanie w kwestii ich wyboru. Nie narzekał, nie specjalnie pytał o ceny, po prostu brał:-)
Inny znów jest w sklepie już trzeci raz i nadal nie może się zdecydować, cciągle chce aby mu doradzać, a z tego doradzwnia nic nie wynika jego ulubione słowo na odejście to: 'n to ją się jeszcze zastanowie'. 

Z spraw rowerowych, to kupiłem nowe opony dla shannon. Wracam do wcześniej sprawdzonych, czerwonych rubinio. Rower fajnie się teraz prezentuje:-)

Niebawem wrzuca kilka fot.

Ps. Pory za literowki, pisze z tableta gdyż żona obleganego laptopów:-)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 8 || 28.00km

Środa, 11 marca 2015 · Komcie(4)
Szybko i 'na skróty' do pracy. W robocie składanie rowerów. Udało mi się sprzedać swój pierwszy rower w nowej firmie. Czyli nie jestem już rowerowy prawnikiem:-):-)

Miałem plan w weekend na jakąś droższa trasę, ale pogoda ma być deszczowa. No i weź tu człowieku zrób jakąś trasę:-) a kot z Poznaniu już szaleje!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 7 kawowo || 54.00km

Wtorek, 10 marca 2015 · Komcie(2)
Dziś rano przed pracą znów wybrałem się na rundę. Nic ponadto co znacie z wczoraj. Zakończenie porannej jazdy w mc'u i kolejna kawa za darmo:-):-)

W pracy nadal głównie składanie rowerów, co jakiś czas klient wejdzie kupi coś drobnego i wyjdzie. Sezon już się zaczyna, ale ludzie jeszcze rowerowo mało odważni. Dziś przyszły do mnie także buty shimano i wiecie co? Jeden lekko większy od drugiego. Lewy w sam raz a prawy taki jakby nieco cianny. Aga wierzyła i takie sakowicz odczucie ma, więc to nie wina mojej anatomii:-) i mam teraz dylemat, bo nie wiem czy owada fabryczna, czy jeden czesciej zakładany, gdyby to prawy byl większy to nie miał bym wątpliwości, ale co w sklepie zakładać dawali lewy do mierzenia? Dam im czas trochę w nich pochodze i może się rozciagna. Macie jakieś sposoby na powiększenie buta o dosłownie 2 lub 3 milimery?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 6 - Poranna pętla i kawa w MC || 54.20km

Poniedziałek, 9 marca 2015 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
Dziś przed pracą zdecydowałem się wybrać na pętelkę. Po wczorajszej super ciepłej niedzieli liczyłem, że pławić się będe w wiosenności i nurzać pocznę w cieple. Niestaty oszukałem się. Dawno tak nie wymarzłem. Jechałem na granicy "chyba zimno mi w sumie" " o jak mi zimno". Pętla znana z zeszłego roku - Legionowo - Jabłonna - Janówek - Wieliszew - Nieporęt. 

Dziś także, pod sam koniec jazdy, zdecydowałem się wpaść, na kawę do MC donalda. Reklamują się przecież, że za darmo rozdają do 15ego. No to pojechałem - Powiem wam. Pyszna ta kawa. Z pianką taka z cukrem można z mleczkiem. Jutro też ich na kawkę naciągnę - a co!

Dziś bez zdjęć z trasy, za to z fotką roweru jaki nam trafił na seriws. 



Piękna maszyna, poniżej chyba 7 kilo waży. Nie pytajcie ile kosztuje;)


Oby wiosna trwała tak jak dziś...




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wiosna || 28.00km

Niedziela, 8 marca 2015 · Komcie(0)
Dzień w szczególności poświęcony płci pięknej... jako, że obdarowałem wszystkie kobiety kwiatami i życzeniami, warto było także obdarować Shannon. Umyłem ją z rana pieszczotliwie szmatką z mydłem wyczyściłem co trzeba i około 13 ej wraz z drugą moją ukochana kobietą pojechaliśmy na obiad do rodziców. 

Na samym obiedzie się nie skończyło. Była później i mała trasa.
Oto zdjęcia z dziś:













Dzień wielce radosny bo czuć już oznaki wiosny!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 5 - Podsumowanie tygodnia. || 32.62km

Sobota, 7 marca 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Pierwszy tydzień dojazdów do nowej pracy mam za sobą. To był trudny i wymagający okres zmian, nerwów i samorealizacji. Wiele się działo, wiele rzeczy wyprostowałem. Nowy kierunek obrany, front sprzyjający, wiatr w żagle łapię i ruszam na ocean...

- cześć Adam
- siema
- zobacz, kupiłem pączki nam do kawy rano
- o super to ja wstawiam wodę.
- spoko...

Takie słowa słyszeć od szefa po wejściu do firmy - to nie tylko miło, to po prostu zajebiście. Przebrałem się , wstawiłem rower i usiedliśmy do kawy zajadając pączki. Po "śniadaniu" po prostu wzięliśmy się do pracy. Składanie rowerów, dobra nuta w tle z VOX fm. Klienci byli kupowali, pytali, wychodzili, wchodzili. Ot normalny dzień w sobotę. 

Tak wyglądał mój tydzień:


Godzina 8:45 -1,5 stopnia , szosowe opony... "Przecież rower jedzie wolno, zatrzyma się..." Taa akurat pod 28 km/h miałem na liczniku. I weź tu hamuj!


Malownicze grube drzewa na trasie





Mistrz wyprzedzania ... Może chciał abym dobrze się z reklamą zapoznał??


Jak się chce, to można ładnie wyprzedzić... ten pan umie! 





Tydzień był ciężki. Fizycznie. Nie chodzi o ilośc pracy a o przestawienie się na dojazdy nagle 30km dziennie robię. Wydaje się, że to nie dużo, ale jak ktoś nie jeździł tyle, dzień w dzień, niech spróbuje taki maraton przez cały tydzień :) Organizm się wdraża, a ja czuje się coraz lepiej. Jednak odczucie lekkiego zmęczenia pod koniec - jest. 

KONKURS

A to zdjęcie konkursowe. 


Gdzie zrobione to zdjęcie? Ulica nazwa i/lub skrzyżowanie, które widać.

;]




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,