Wpisy archiwalne Maj, 2013, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1106.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:39.53 km
Więcej statystyk

Na rowerze 139 - Hura nie jestem "SŁOIKIEM" || 38.93km

Piątek, 31 maja 2013 · Komcie(0)


Byłem dziś rowerkiem z rana w Urzędzie Gminy Warszawa Białołęka, aby potwierdzić sobie, że nie jestem słoikiem. Jestem Warszawiakiem - tak mam w papierach, tum urodzon! A mieszkon gdzie indziej, alem słoik nie jest. Jestem taki sobie prawie-warszawiak.


Po porannym kursie na Białołękę, tylko wróciłem do domu, zaczęło padać a nawet lać. Potem, padało dobrze przez prawie 3h a kiedy po Agnieszkę popedałowałem do pracy już pięknie słońce grzało.
Z AGusią pokręciliśmy sie po mieście i popędziliśmy sobie domy w Chotomowie pooglądać.

Powrót na spokojnie do domku przez podmiejskie ulice w Legionowie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 138 - Dywagacje o rowerze miejskim i Kampinoskie pedałowanie. || 67.57km

Czwartek, 30 maja 2013 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Uczestnicy
Wyjazd powstał tego samego dnia co został wykonany. Rano szybkie trzy sms-y do tranquillo i powstała "rowerowa ustawka". Nie była taka huczna, jak nawalanka kiboli z Legii, ale co tam, też była nas grupa - bo aż trzy osoby.

Dojazd do metra młociny, gdzie miało być rozpoczęcie wyjazdu - był dla mnie średni. Jechało mi się źle. Biodro nie czuło rytmu a ja troszkę męczyłem się z jazdą. Na metrze, przerwa. Chwile pogadaliśmy i obejrzałem sobie z bliska Velturrio. Rower miejski, wygląda nad wyraz solidnie, jednak chyba mnie odrzuca... Nie lubię takiego "składaka", ponadto cała masa spotkanych ludzi na tych rowerach utwierdza mnie w przekonaniu, że to "nie jest zabawka dla ludu".

Niestety, trochę to velturrio przed szereg się wepchało. Przede wszystkim, infrastruktura i umiejętności użytkowników dają wiele do życzenia.

Ludzie co to raz na ruski rok jada na rowerze, naprawdę powinni poćwiczyć zanim wjadą na ulicę. Rower dla wszystkich - ok, ale użytkownicy są niejednokrotnie totalnymi antytalentami do jazdy rowerem. To chyba jeszcze gorzej niż Świeżaki wiosną. Bo ci ostatni, przynajmniej regularnie jeżdżą "co roku" i czasem nawet sporo km w sezonie letnim, Velturiowcy zaś, wsiadają na rower z kaprysu, nudy czy niejednokrotnie dla lansu i ich umiejętność jazdy czy choćby podstawowych zasad użytkowania ulic, DDR-ów i temu podobnych miejsc jest przerażająco zerowa.

Jedziesz a przed tobą Pańcia na V-t i wozi ją po całym DDR bo nie może kierunku jazdy utrzymać. I nie sygnalizuje skrętów, obok jedzie drugi Pańciu również na V-t, gadają sobie plotkując i ani ich przejść ani ominąć. A jak zadzwonisz na nich lub powiesz "przepraszam", to pańcia mało co zębów nie zgubi, bo rower jej "odskakuje" w nieokreślonym kierunku, lub ona nagle "zeskakuje" na jedną lub druga stronę roweru.

Po ulicy jedzie V-t, na nim facet jakiś, zero przewidywalności. Mija go auto to odbija na prawo na krawężnik prawie, potem wraca na pół pasa i mało nie trąca go drugie auto, którego "nie przewidział". Jak chce skręcić to prawie się wywraca, bo odwrócenie głowy powoduje jednoczesny "skręt" pojazdu. I tak jadę za takim kimś i sam boje sie wykonać manewr. Kiedyś wyprzedziłem kolesia, bo skręcałem w prawo pasem do skrętu a on mi przed pasami, nagle w prawo odbija przed nosem i na chodnik zjeżdża. Auta miały czerwone, ja miałem zieloną strzałkę a pan stwierdził, że nie jedzie nic i łubudu w prawo! Ni przepraszam ni nic pojechał dalej w stylowych rurkach.


Cała masa takich przypadków przeze mnie spotkana na ulicach Warszawy pokazuje, że pomysł na rower miejski może i dobry, ale w Holandii, Amsterdamie, i wielu innych miastach gdzie zarówno infrastruktura jest ok, jak i świadomość rowerowa o wiele wyższa.

Z Kubą i Agnieszką jedziemy do Kampinosku. Do Truskawia asfaltami a potem terenem przez lasy do Janówka gdzie znów obieramy drogę na asfalt. Rozstajemy się przy głównej trasie Łomianki - Gdańsk. Kuba w prawo my w Lewo.

Do nowego Dworu jedie się fajnie bo z wiatrem, powrót po drugiej stornie Wisły, już nie był taki lekki. Noga mi totalnie siadła i wlekliśmy sie 15km/h gawędząc sobie i robiąc kilka przerw, nazwijmy je, technicznych.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 137 - La La Bora Torium || 39.00km

Środa, 29 maja 2013 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dzień pod znakiem praktyk absolwenckich. Pojechałem rano do pracy rowerem. Było niestety pod wiatr i cholernie mnie to urzekło... czułem sie wyróżniony, że nie wiem co! Nie jechało się ani fajnie, ani dobrze. Niestety praca terenowa nie napawa mnie zdrowiem i witalnością. Zawsze po "terenie" mnie coś w biodrze grzmi... No więc jechałm pod wiatr z nie do końca sprawną siłą prawej nogi.


takie sondowania do 3,5 metra robiliśmy w Mińsku. - zgadnijcie kto podrzucał młot?;/;/;/

W pracy - eureka - nareszcie dają mi coś do roboty w laboratorium. Przygotowywałem badania i babrałem się w błocie. Było "inaczej" i fajniej, ale czemu dopiero na koniec?

WHY? Praktyk został mi ostatni tydzień i radość "mię" ogarnia iż kończą się. Badanie terenu, pod przyszłą pracę "płatną" wyszło słabo. Nie tak łatwo się tam dostać i w sumie bez znajomości to może jedynie szyld czytać.

Powrót z pracy był - nareszcie - z wiatrem. Gnałem więc po 25km/h pokonując wszelkie dziury i dołeczki. W każdą dziurę wypełnioną próżnią wpadałem kołem skrupulatnie. Powalającą ilość czeluści mijam w drodze do domu...

Na dokładkę wycieczka po Agnieszkę do pracy... wyjechałem spóźniony, ale udało się dotrzeć "prawie-na-czas".


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 136 - Treściwie || 9.00km

Wtorek, 28 maja 2013 · Komcie(0)
Wyjazd po Agnieszkę do pracy. W pracy byłem, ale po cywilnemu - ponieważ pojechaliśmy pod Mińsk Mazowiecki na Wiercenia. W ciągu dnia lało a my wierciliśmy i sondowaliśmy w deszczu. jedna wielka - BLE - masakra. Wiało/Padało i co jeszcze tylko chciało.

Wróciłem do domu przebrałem sie i po Agnieszkę pojechałem.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 135 - Lata lecą... z deszczem. || 61.23km

Poniedziałek, 27 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Wyjazd weekendowy na północne Mazowsze. Trasa wszystkim, a przynajmniej mi, dobrze znana. W niedzielę słonecznie i z wiatrem z pit-stopem na obiadek u mamci i złożenie życzeń.

Na miejsce docieramy pod wieczór, ale "za dnia". Załapujemy się jeszcze na grilla i pije zdrowe piwko ze szwagrem, pogryzając skrzydełkami z kurczaka i kawałeczkami kiełbasy.

Dzień drugi to powrót i łączenie PKP z rowerem, rano ładnie a im dalej w las tym bardziej deszczowo. I tak oto, kiedy już o 14 zabieramy się opuścić rodzinne Agnieszki strony, zaczyna najpierw kropić a potem regularnie padać. Ja niestety zapomniałem o zabraniu przeciwdeszczowych spodni, jednak Agnieszka je ma i ma okazje przetestować je w deszczowych warunkach. Ocena dobra!


Jest kilka rzeczy które trzeba dopracować w nich, np to że się podciągają troszkę do góry podczas pedałowania (mamy zamiar rozwiązać wszywając gumę, która od spodu podeszwy by trzymała nogawkę nisko), oraz to, że są szerokie i grożą wkręceniem w tryby (to rozwiązuje prosta opaska odblaskowa na łydkę od strony korby.

przejazd od Legionowa przystanku. Droga w kałużach i odczuwalny brak izolacji deszczowej na buty. Kupić się udało w ten weekend za 9 zł płaszcz przeciwdeszczowy, posłuży za materiał do uszycia ochraniaczy od deszczu na buty. Musze tylko złapać troszkę czasu i narysować szablony do wycięcia.

Może ktoś z was już takie coś szył?:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 134 - Prawie suchą oponą || 21.12km

Sobota, 25 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Rano Agnieszka pojechała do pracy ZTM`em ja spałem jeszcze i nie miałem ochoty wyściubiać nosa. Wstałem pewnie około 9 ej i siedziałem w domu a po Age pojechałem o 13ej.

Deszcz wtedy akurat zastanawiał się czy ma już nie padać, czy nie. Przetestowałem spodnie przeciwdeszczowe już nie w deszczu, ale na rowerze przy 10-11 stopniach. Ogólnie dają radę i przy tak niskich temperaturach naprawdę przyjemnie chronią od wilgoci. W lesie leciało z drzew więc "namiastkę deszczu" miałem. Podejrzewam, że zimą na długich trasach będą też jak znalazł.

Przymierzam się, również do ochraniaczy na buty, ale to jeszcze muszę od kes`a pożyczyć, założyć i pomyśleć z czym to się je...

Reszta dnia to odwiedziny u ciotki w Chotomowie i pogadanka przez prawie 3h. Wujek pokazywał nam jak robi miód i dostaliśmy nawet słoiczek wiosennego.
Dzień podkoniec wypogodził się, ale temperatura nie wzrosła.

Jutro znów na trasę, tym razem dzień MAMY!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 133 - w strugach deszczu || 32.00km

Piątek, 24 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Po poprzednim tyogniu upałów ten tydzień zdecydowanie można zaliczyć do deszczowo - zimnych. Początek zgotował nam 10 i 11 stopniowe temperatury zaś końcówka mrzawki i opady.

Dziś rano było chłodno, jak wczoraj około 11 stopni. Jechało się spoko, choć malo ciśnienia w tylnym kole nieco nadwyręża mój zapas energetyczny porannie zjedzonej kanapki zanim dojadę do pracy. Docieram więc, i zmęczony i głodny.

W pracy znów coś innego robię. Z geologią związane jest to hmm w 50%. Bo oprawiam - binduje - prace wydrukowane dla Państwowego instytutu geologicznego i zakładu Geologi Inzynierskiej a nawet Hydrogeologii. Praca bardziej edytorsko introligatorska, bo sprowadza się do:

*wydrukowania w czterech egzemplarzach 100 czasem 120 stronicowego opracowania z wielkimi załącznikami na A3 i tabelami.
* ułożenia wszystkiego do kupy - załączniki drukuje się oddzielnie każdy to inny plik, więc składanie takich "opracowań" czasem trwa nawet godzinę.
* oprawienia/zbinodowania wyżej wymienionych prac.

Dzień więc, dziś cały drukowałem, układałem, składałem przekładałem i oprawiałem. Plecy mnei już boląły od schylania się nad tymi rozłożonymi kupeczkami kartek . Jeśli ktoś uważa, że to prosta i lekka robota, to zapraszam do współpracy.

W sumie oprawiłem 4 opracowania i 3 dokumentacje. Wydrukowałem jakieś 700 stron, z czego pewnie ze 100 było na A3, do tego dowiedziałem się jaka jest wyższość niebieskiej okładki nad czerwoną.

Pięknie dzień mijał. A zwieńczeniem zabawy w dziale oprawek, była praca panów stolarzy w sąsiednim pomieszczeniu dospodarczym. Mieli oni wstawić, czekającą już od wielu miesięcy, kuchenkę 2 "palnikową" elektryczną w blat stołu.

Ile się przy tym na kłócili! Jej. Efekt był taki, że dziurę wycieli a kabel od kuchenki puścili, zamiast pod blatem to po stole, robiąc w tym celu "fachową" dziurę o średnicy około 1,5 cm tuż obok płyty grzewczej. Całość tak zostawili, i nawet nie posprzątali wiórków z cięcia. Zwrócili jednak - fachowo - uwagę iż "trzeba będzie to zamieść.

Oddalili się jeszcze tego samego dnia kilka godzin po pracy, zostawiając przepiękny bajzel a kuchenka w otworze, nie została nawet uszczelniona od wody i można ją gołymi rękami wyjąć z dziury i kołysze się na nierównym blacie. Fachowcy również, wypchnęli "plecy" od szafki które wpadły za zabudowę. teraz kurz, i pajączki mają wolną drogę aby wejść do szafki z produktami spożywczymi

Po pracy, gdy kres moich możliwości dobiegł końca, a Szef laboratorium z radością podpisał zrobione przeze mnie dokumentacje, zacząłem ubierać się do dorgi powrotnej. Akurat gdy skończyłem sie ubierać zaczęło kropić a potem padać. I tak oto, podczas gdy cały dzien nie padąło, przed moim wyjazdem rozpoczęło się deszczowisko.



Jechałem więc do domu w regularnym deszczu. Kurtka spełniła swoje zadanie, spodni przeciwdeszczowych nie miałem, za to buty pięknie mokre. Musze popracować nad projektem ich izolacji od deszczu. Zawijanie folią na dłuższą metę na Islandii przyniesie jakieś odparzenie od wilgoci stop, myślałem raczej nad osłoną od góry, na buta, i zrobieniu takiego daszka, wiązanego na szczycie buta o jego czubek i do kostki. Aby woda opadowa nie wlewała się przez język i sznurówki.

No nic, pomyślę!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 132 - o asfalt deszcz dzwoni niezmienny... || 39.51km

Czwartek, 23 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Radośnie w tej wiośnie deszcz pada a chwast rośnie!

Rano było dość chłodno. Pogoda ustabilizowała się w granicy 11 stopni. Do tego w powietrzu czuło się taką wilgoć. Bez melodii dziś jechałem, i mimo niskiej temperatury w tej kurteczce co ją przyodziałem było im za ciepło. Z drugiej strony jak mocniej za wiało to gęsiej skórki dostawałem.

W pracy przełom. Nowa robótkę dostałem. Najpierw wpisywanie profili w programie geostar, a później oprawianie i kopiowanie dokuemtnacji jakie przywieziono z CAG-u.

W sumie dzień się jakoś przetoczył, choć chmurki za oknem sprawiały, że wydawało się później niż bylo. Jak patrzyłem na zegarek to z zaskoczneniem stwierdziłem po raz kolejny że od 12 do 12:30 minęło tylko 30 minut;/

Z pracy powrót w delikatnej mgiełce deszczowej a pod koniec już w prawdziwym deszczu. Jeździ mi sie bez polotu. Ciągle ten sam odcinek, ciągle te dziurawe chodniki, boczne drogi. Do pracy mam dużo lepszą nawierzchnie dojazdu niż spowrotem. Dlatego powrót zawsze jest taki - mizerny. Jadę wymiętolony i wymęczony totalnie bez sił.

Jeszcze kilka tygodni i będzie więszy wyjazd. Już się nie mogę doczekać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 131 - Lemingi i Dojrzewanie || 20.52km

Środa, 22 maja 2013 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Ostatnio na forum dowiedziałem się, od Wilka, że jestem niedojrzałym lemingiem. Wybuchła afera polityczna, poleciały gromy z nieba, oczywiście zaplątał sie w to Macierewicz i raporty Millera. Ufff jednym słowem samo zło.


Jakoś sie wywinąłem z tej dyskusji, ale przy okazji dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o ludziach z forum. No, cóż nie o to biega. Leming też ładnie brzmi:)

Do pracy pojechałem dziś o czasie. Ok może 15 minut później, ale w granicy przyzwoitości. Na drogach przyjemnie chłodno. Było na granicy "chyba mi zimno" i "no może być". Jechało się mi, toteż nad wyraz przyjemnie.
W samej pracy również przełom. Po kropeczkach robiłem coś innego. Wklepywałem profil do Geostara, przeszukiwałem dokumentacje Geologiczno Inżynierskie i Pomagałem w Nastawianiu Badania Aparatu trójosiowego ściskania.

Jest przełom.

Wrócić na rowerze nie zdołałem. Przede wszystkim - od razu uprzedzę - nie chodziło o deszcz. W sumie samo to, że kropi mi nie przeszkadzało. Gdyby nie ta wielka jasna błyskawica w okolicy komina na Żeraniu, to pewnie bym zdecydował się jechać w tych opadach. Jednak piorun jaki rozdarł niebo a potem grzmot - skutecznie mnie zdemotywowały.

Zapłaciłem złodziejskie 7 Zy Ły i upchnałem się do Ikarusa 723. Ciasny był bo wyjątkowo krótki a w środku ja i rower i inni ludzie.


stare ale jare;D
Cóż jeden dzień z mniejszym przebiegiem chyba będzie mi wybaczony co?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 130 - Kapciuszki... || 43.12km

Wtorek, 21 maja 2013 · Komcie(0)
Wyjazd rano z wielkim opóźnieniem. Niestety miałem kapcia. No to pompuje, bo myśle zeszło powietrze tylko, ale niestety, syczy... więc zostało mi tylko jedno - rozbiórka.

Zmiana dętki... i dziura w oponie. Dawne rozcięcie szkłem jest na tyle duże, że dętka sobie miejsce zrobiła i jakieś 3-4mm widać ja przez oponę. Dziura zaś w dętce nie tyle przebita, co wytarta. Zmieniam więc, i jadę z sercem na ramieniu prawie godzinę później.

W pracy znów kropkuje. Cóż począć. Ciekawa sprawa, przynajmniej efekty widzę, dziś chyba z 5 arkuszy zrobiłem punkowo-rockowych. Do tego podyskutowałem na forum i poczytałem sobie dyskusji. Czyli przyjemne z pożytecznym.

Do domu znów wracałem na wyścigi z burzą. W sumie nie było upalnie w ciągu dnia, a jednak jak wyszedłem z Instytutu to niebo sine za plecami miałem. Dojechałem wciągnąłem na raz dwie galaretki z lodówki i popędziłem po Agę.
Później szybki kurs do rowerowych w Legio - poza tłumem ludzi w obu, opony w cenie jaka by mnie zadowalała (do 30zł slick 1,5 cala) nie znalazłem.

Nowy nabytek.

Aga wygrzebała mi coś na necie i okazało się, że do jutra Paczkomaty są za 1zł więc z przesyłką wyszło przyzwoicie. Mam nadzieje, że jeszcze w tym tyg będę miał nową oponkę, bo na tej obawiam się jeździć.

Na koniec dnia wisienka - 2 km wyjazd do dentysty. Agnieszka ma zdrowe ząbki:) Może mnie gryźć!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,