Wpisy archiwalne Marzec, 2019, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2019

Dystans całkowity:295.02 km (w terenie 227.00 km; 76.94%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:19.67 km
Więcej statystyk

Wiosenny weekend cz 2 || 43.00km

Niedziela, 31 marca 2019 · Komcie(1)
Weekend wyjątkowo obfity rowerowo jak na moje możliwości. Udało się dzisiaj być dwa razy na rowerze. Rano zabrałem syna na Maraton Poland Bike do Legionowa. Nie był jednak za bardzo zainteresowany, bo z samego rana nie wiele się tam działo. Zaciągnął mnie więc na pociągi i pojechaliśmy pod las bawić się w piasku i budować mosty z patyków. Wracając znów natrafiliśmy na miasteczko zawodów i tam już syn się zainteresował. Pełno rowerów, mega dużo osób, dzieci i innych "zwykłych ludzi". Wygrał jednak plac zabaw w miasteczku zawodów. 

Drugie wyjście z mroku było jak odstawiłem syna. Wybrałem się rowerem na pętle szutrami po okolicy i chciałem więcej zrobić kilometrów niż dnia poprzedniego. Pochłonęła mnie jednak opcja wyznaczania trasy Legionowskiej Katorgi i czas mi się skurczył. Wyszło 40 kilometrów. Przyjemnie i miło było tego dnia, choć nieco chłodniej niż poprzedniego. 






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Powitanie wiosny. || 38.00km

Sobota, 30 marca 2019 · Komcie(3)
Kategoria kuweta
 Od rana nie zapowiadało się, że dzień będzie taki ładny. Wstałem o piątej, bo syn już był gotowy aby egzystować i oznajmił mi z rozbrajającą szczerością: "tata widno jest - ja wstałem. Otwórz oczka!"
No to co było robić? Otworzyłem oczka i nie było już spania. 
Po wczorajszym dniu remontowym byłem nadal zmasakrowany. Szykowałem cały dzień Namiot RS, na rowery i skutery, którym będę się w sezonie opiekował. Po remoncie sporo tam zalegało niepotrzebnych rzeczy i przez całe dwa tygodnie służył jako składzik. Od liści jesiennych bo wiosenne pająki. Jeden wielki messup i do tego ze 40 rowerów przerzuciłem. 

Jednym słowem wielce nie w smak było mi wstawanie o piątej rano, nawet gdyby słonko już świeciło przepięknie. Ono faktycznie wstało, ale tam gdzieś za chmurami,Hen hen w niebiosach. Było po prostu widno, ale dzień był "taki sobie".
Gdy syn w okolicach godziny dziesiątej, zaczął przypominać zoombie, to wiedziałem, już że jego drzemka która wypada o godzinie 12 się przyspieszy. Wyglądał jak pijany. Szybka akcja, "tata utuli" i syn spał.
Ruszam więc na rower. Wiosennie, czyli nie wiadomo jak. Niby 10 stopni pokazuje termometr, ale te chmury jakieś takie...nijakie. Jadąc pierwsze kilometry nie wiedziałem jak się dopasować do warunków pogodowych
Tu rozsunąłem suwaczek
Tu zasunąłem znów, bo z górki było
Tu drugi suwaczek i paszki rozsunąłem,
I znów postój bo jednak się rozbieram...
I tak sobie gnałem. Dzisiaj postanowiłem jechać więcej objętościowo, aby te moje wycieczki nie były tylko dwudziestokilometrowe, z planu wyszło co widzicie na górze:D Jednak cała trasa pełna była interwałów, bo w połowie drogi pomyślałem, że złapię Rowerowe Legionowo na powitaniu wiosny i tak się z nimi umawiałem telefonicznie, że zamiast na "dziką" plażę w Nieporęcie pojechałem na tę w Wieliszewie. Potem trzeba było zrobić korektę i pognałem już na tę właściwą. W całym tym ambarasie było sporo gnania co sił pod wiatr ( a wiało nie mało ) 
Jak dojechałem do grupy na Plaży przy molo w Nieporęcie - akurat się zbierali, więc załapałem się tylko na "Cześć" i pojechaliśmy dalej.
Z RL, pojechałęm do Legionowa, gdzie skręciłęm znów w las, bo żona z małoletnim (wstał rzecz jasna) pojechali już na pociągi. 
Oglądaliśmy robaczki, patrzyliśmy jak jeździły pendolina i łapaliśmy biedronki.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Człowiek z LASU i SA-RNA || 20.00km

Środa, 27 marca 2019 · Komcie(6)
Jest zimno. Oddech z lekka zamienia się w szary obłok pary. Na niebie słońce, które tego poranka przypomina o nocnym przymrozku. W uszach jednostajny głos lektora zabiera mnie w inny świat, świat gór, podróży świat wolny od zmartwień, korporacji i tej wielkiej maszyny życia codziennego. Dookjoła mnie las. Gdzieniegdzie na drzewie przeskakuje mały ptak. Patrzy na mnie z zaciekawieniem, gdy pokonuje kolejne odcinki piaszczystych wydm. Jest ciężko - cholernie dzieżko. Musze prowadzić. Auta terenowe poryły ten odcinek okropnie i jazda tu nie jest możliwa w najmniejszym stopniu. Zapowiada się ostry kawałek chleba latem gdy pomkną tędy ludzie z Legionowskiej Katorgi.

Kolejny singiel w lesie. Chwila oddechu. Nic mnie nie pogania. Nic nie ściga. Jedynie gil do pasa lekko przeszkadza, bo smarkanie pod koła, trzymając jedną ręką kierownicę nie jest najwygodniejszą opcją pokonywania wąskich ścieżek.

W tym roku przeszedłem metamorfozę. Odkryłem las na nowo, odkryłem dzikość odosobnienia od siedzib ludzkich. Pochłania mnie to bez reszty od jesieni zeszłego roku i im dzień dłuższy tym bardziej chcę w tym trwać. 
Oddechu mi zabrakło. Kładę rower na boku byle jak, na ziemi bardziej już nie upadnie. Siadam. Mech jest miękki i ciepły. Gdzieniegdzie jeszcze widać śnieg po wczorajszej zadymce śniegowej. Siadam i wyjmuję butelkę coli. Nie ma to jak zdrowa dieta. Kolarz ze mnie jak ta lala. Kola w środku lasu - romantico. 

Piję kilka łyków i puszczam obłoki pary. Z oddali widać ruch. Przez moment jestem przekonany, że to jacyś ludzie z psami na spacer wyszli - bo tych już mijałem kilkanaście osób, ale okazuje się, że to coś innego większego. Sarna idzie dumnie, nie widzi mnie. Mija mnie dosłownie 30-40 m po czym znika za wzniesieniem. 
SARNA - słownie - SA-RNA! Kumacie? Na jakim Em Te Be maratonie ogarniecie sarnę, jak gna tam tabun nafaszerowanych testosteronem chłopów z zaciśniętymi zębami. Takiego MTB już próbowałem. Ta wersja z Colą i sarnami z lasu - bardziej mi odpowiada. Może nie pobije rekordu, może nie zrobię 100 kilometrów na trasie, ale za to  zobaczę, sarnę i wypiję z nią COLĘ przyjaźni!

Czas do domu, czas wracać. Czas znów stać się trybikiem w maszynie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zaległośći || 18.00km

Wtorek, 26 marca 2019 · Komcie(2)
Kategoria kuweta
Canyon był na spacerze. W końcu udało mi się urwać kilka chwil na rower. Zapowiadają ładną pogodę, ale cieżko się z tym wstrzelić bo już drugi tydzień pracuje przy remoncie sklepu i tyram po dziesięć godzin dziennie. Rano kawa - zaraz po tym jak syn budzi mnie o  piątej rano. Zabawa to 7:30 potem kurs żłobek i praca. Tam zatowarowanie, przyjmowanie dostaw, kręcenie kabelków przenoszenie towaru z miejsca na miejsce i ciągła dezorganizacyjna matnia, bo sklep już 3 razy miał przekładane otwarcie i nikt tak naprawdę nie wie kiedy to w końcu sie ustabilizuje. Jednocześnie pracuje chyba ze cztery ekipy, solid kładzie kable ochrony i monitoring. Ekipy remontowe dokańczają budowlankę, a my? My staramy się w gąszczu poukładać to co jeszcze jest luzem. Nie wszystkie regały jeszcze gotowe, więc ustawiamy tam gdzie jest już miejsce iu gdzie już można cokolwiek ustawić. Jestem rozstrojony, nie wyspany i przemęczony. Nie ma wyjścia 10h pracy i wracam do domu. Jadę autem jak zombie. Dobrze, że droga jest prosta i da się jakoś pookładać myśli na trasie bez potrzeby manewrowania. 
W domu jestem około 18:40. Syn, zabawa kąpiel i spać... nawet nie bardzo mam czas i chęci aby coś poczytać w necie. Praca pochania mnie ostatnie dwa tygidnie i jestem już na wykończeniu. Kierat dzień w dzień po 10h a w sobotę na dodatek też złapałem nadgodziny. FIRMA chce jak najszybciej... WIadomka.

CANYON niebawem dostanie zębatkę 32t oraz mocowanie do telefonu. 





Ostatnio założyłem mu również opony zwijane geax mezcal, które zalegały mi w piwnicy. Ich bieżnik jest gładszy i lepiej latają po szutrach. Zima ze śniegiem już raczej nie wróci, wiec szybkość i lekkość toczenia wygrywa z trakcją. opony są sporo lżejsze od moich topornych drutowych opon od krossa, które zakupiłem na zimę i błoto. 

Do pełni szczęścia MTB będę pewnie celował w jakiś lekki przewiewny plecaczek , na dojazdy do pracy. Polecacie coś może?
Liczę, na to, że kwiecień będzie bardziej rowerowy niż marzec, bo czuje się fatalnie, a moja waga sięga już niepoprawnych wielkości i trzeba się zacząć odchudzać, bo jak tak dalej pójdzie będzie emnie dwa razy tyle co jest. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

dawam sobię radę || 1.00km

Piątek, 22 marca 2019 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Ten rok zaczyna się osobliwie. Jestem daleko w tyle jeśli chodzi o kondycję, nie jeżdżę prawię wcale, a ostatni miesiąc to jest tego tak mało, że aż wstyd. Pracuje po 10 h dziennie i nie mam czasu za wiele, aby pedałować. Koniec tygodnia zapowiada się kolejnym etapem prac, więc cykl 5 x 11h w następnym tygodniu zapowiada się dość realnie. Centrala chce wszystkimi siłami otworzyć sklep w następnym tygodniu przy połowicznym zatowarowaniu. Czyli będzie towar i trochę go nie będzie, a ekipy będa na drabinach nadal montować oświetlenie i inne duperele.
Sobota miała być wolna - pracuje do 13ej
Poniedziałek wolny grafikowo - pracuje 10h...
Za nadgodziny płacą, ale wiecie tej kasy to ja nie chce, tylko dość mam już kieratu, a tu sklep zaczynamy zawarowywać. 
Dzisiaj od rana znów skręcałem przedłużacze - zrobiłem dzisiaj chyba ze 30 sztuk (utnij kabel, oskub kabel, podłącz kabel,zamknij przedłużacz)

Z takich milszych rzeczy to dokończyłem projekt X, który od dziś ma imię - CANYON. 

Żeby nie było, że taki NO-Name był:D






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szkolenie || 28.00km

Środa, 20 marca 2019 · Komcie(1)
W planach było pojechanie na szkolenie do Żyrardowa rowerem i powrót rowerem. Wyszło jak zwykle. Przede wszystkim okazało się, że szkolenie jest od ósmej, a nie od dziesiątej, a po drugie, pogoda się zesrała i po 20 stopniach w weekend nie było ani śladu. MA_SA_KRA. Pojechałem wiec pół na pół częściowo pkp częściowo rowerem. Szkolenie - hmm jednym słowem opierało się na tym jak wpasować się w wewnętrzny system, i jak przejść kontrole wewnętrzne. Mało merytorytyki, sporo schematów i bezsensownych tabelek które musimy znać na pamięć, jakby kontrola pytała. Bajkowo - POLSKA:) 

Z Żyrardowa miałem z wiatrem, ale drogi tam strasznie dziurawe, wiatr zimny a pochmurna pogoda do tego. Wszystko to sprawiło, że po 25 kilometrach zdecydowałem się podjechać PKP.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wiosennie i Jesiennie zarazem... || 42.00km

Poniedziałek, 18 marca 2019 · Komcie(1)
Kategoria kuweta
Ostrzegam wszem i wobec, że wpis łączony. Gość już szykuje pazury pewnie aby mnie pojechać, ale co tam. Bierem to na klatę.

Pierwszy wyjazd był w sobotę, kiedy to zima się z wiosną za łby brały i wiatr urywał gałęzie, zrywał asfalty i wydmuchiwał wszystkie śmieci z miasta, a torebki foliowe wirowały jak wiatraczki z piosenki Wondraćkowej. 
Udało mi się załapać na rower dopiero w godzinach późno popołudniowych, bo wcześniejsze obowiązki niestety nie pozwoliły na więcej. Plusem tego popołudnia było to, że to co miało się połamać od wiatru, to się połamało, a co miało się wywiać - wywiało. Co nie zmienia faktu, że zimno było tak około 5 stopni.  Wypadło w sumie 20 kilometrów w lesie, choć z samej jazdy super przyjemności nie było. Udało się jednak zacząć fajnego audiobooka.
"Czapkins" to opowieść o Tomku Mackiewiczu. Nawet kupiłem sobie pełną wersję na mp3. Będzie co słuchać na kolejnych wyjazdach. Dobry lektor sprawia, że słuchanie jest naprwdę przyjemne.

Dzień numer dwa. To wiosna. Po wczorajszym wyjeździe w zimnie, dzisiaj jest UPAŁ. Od rana osiem stopni, a zapowiada się coraz więcej. Udało się wyjść na rower i zrobić trasę po Choszczówkowskim singlu. Przyjemna książka w uszach i las. Jaram się jak trawy na wiosnę. Jak jechałem był już upał 15 stopni, wiec pufałem jak imbryk. Nie wiedziałem jak się ubrać, bo w lesie za wiatrem było gorąco, a na otwartej przestrzeni przeciągi.




Do lasu zębatka 36t to jednak sporo za dużo i noga puchnie na podjazdach. Brakuje pod łydą, jak jest spory podjazd, noszę się z zamiarem zakupu mniejszej koronki. Nie bardzo wiem jednak jaki rozmiar wybrać, obawiam się 32jki że będzie za miękko na płaskim, z drugiej zaś strony, 34 to jedynie dwa zęby mniej niż mam, więc nie wiem czy zrobi to dużą różnicę. Chyba trzeba będzie zrobić jakieś testy i pożyczyć. 


Wiosna w połowie marca. To fenomen. Ptaki noszą patyki na gniazda, mrówki wyszły z ziemi, a w lesie latają już owady i motylki. Trawa się zieleni, o krok od tego, żeby wystrzeliły liście. Deszcze popadały, więc pewnie wszystko zaraz zacznie wypuszczać zieleń.



 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

REMONTOWO - kardio remontowe || 0.01km

Środa, 13 marca 2019 · Komcie(1)
Jedna wielka rozpierducha. Od wynoszenia towaru, pakowania towaru na palety, przez wynoszenie mebli, rąbanie ich i wrzucanie do kontenerów. Wreszcie czas na wykładziny, zrywanie wykładzin, płytek lenteksowych. Ogólnie RE-MĄ pełną parą...
Sklep przechodzi gruntowną przebudowę. 


Moje ostatnie dni zaczynają się o godzinie ósmej w pracy, a kończą o osiemnastej... ręce mam jak po siłowni, a nogi jak po treningu z ciężarami. Łącznie wyjechało prawie osiem wielkich kontenerów mebli, wykładzin, i śmieci... Dzisiaj zapełnialiśmy kolejne. 

Malowanie sufitu ratuje mi tyłek, bo robotę kończymy dzisiaj o 13 ej i możemy iść do domu. Malowanie natryskowe jest na tyle "fe", że idziemy do domu po zerwaniu do końca wykładziny aby ekipa mogła sobie pryskać do woli. Jak pomalują sufit zacznie się zabawa z naklejaniem wykładzin i wnoszeniem nowych regałów oraz zatowarowaniem. Dzisiaj jestem po 4 dniu pracy i dobrze, że do trzynastej było, bo z deczka już nie domagałem. Wróciłem do domu wykąpałem się i padłem na łóżko o 14 a wstałęm16:30.

Jutro mam ostatni dzień pracy w remoncie a potem jeden dzień przerwy i od nowa rabota;)




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

CLUB - REMONT || 1.00km

Niedziela, 10 marca 2019 · Komcie(2)
Miesiąc marzec będzie pod wezwaniem najświętszej... nie nie pod wezwaniem remontu w sklepie. Generalna przebudowa zapowiada się na ponad dwa tygodnie i przy udziale naszym -  to jest pracowników. Nie będzie to murowanie w naszym wydaniu, czy kładzenie płytej, ale i bez tych atrakcji sporo czeka nas pracy. Pierwszy dzień wypadł już w sobotę. Czas przyszedł na spakowanie towaru z całego sklepu w pudełka i pookładanie na palety. 3/4 prac udało się zrobić wczoraj, dziś kolejna cześć zespołu pracuje nad dokończeniem poprzednio rozpoczętych prac. (tak w NIEDZIELĘ) 

Ja dziś odpoczywam, bo ostatnie dni były ciężkie, zaczynając od choroby syna, przez wietrzny trening, kończąc na pierwszym dniu remontu. Jednym słowem, jestem lekko dojechany. Patrzę za okno i zastanawiam się czy wyjść dzisiaj na rower. Walczy ze mną zmęczenie i chęć wyrwania się z domu, by nie przeleżeć kolejnego dnia. Ostatnio mam wrażenie, że codzienność mnie depcze i po mnie skacze. 

W najdłuższym okresie pracy mam 4x po 10h pracy w operacji remont a do tego sporo obowiązków domowych. Młody niby już zdrowy, a jakoś tak nie zdrowy. W sumie nie bardzo wiemy co mu jest, gorączki nie ma, ale to jeszcze "nie to" dziecko co przedtem. 

Zazdroszczę chyba wam tych pojeżdżawek, bo u mnie cokolwiek trudno ostatnio równomiernie pojeździć bez uszczerbku na codziennych obowiązkach, lub rozjechaniu samopoczucia


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Dookoła z wiatrem... || 45.00km

Piątek, 8 marca 2019 · Komcie(2)
... z wiatrem. Może raczej przy udziale wiatru, bo z wiatrem to za wiele kilometrów nie jechałem. Dużo przeprawiałem się przez bagna, sporo jechałem odkrywając nowe szlaki, raz było mi za zimno (jak wiało w twarz), a raz za gorąco, (jak w plecy).

Rzut oka na tułaczkę:



















Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,