Człowiek z LASU i SA-RNA | Księgowy

Człowiek z LASU i SA-RNA || 20.00km

Środa, 27 marca 2019 · Komcie(6)
Jest zimno. Oddech z lekka zamienia się w szary obłok pary. Na niebie słońce, które tego poranka przypomina o nocnym przymrozku. W uszach jednostajny głos lektora zabiera mnie w inny świat, świat gór, podróży świat wolny od zmartwień, korporacji i tej wielkiej maszyny życia codziennego. Dookjoła mnie las. Gdzieniegdzie na drzewie przeskakuje mały ptak. Patrzy na mnie z zaciekawieniem, gdy pokonuje kolejne odcinki piaszczystych wydm. Jest ciężko - cholernie dzieżko. Musze prowadzić. Auta terenowe poryły ten odcinek okropnie i jazda tu nie jest możliwa w najmniejszym stopniu. Zapowiada się ostry kawałek chleba latem gdy pomkną tędy ludzie z Legionowskiej Katorgi.

Kolejny singiel w lesie. Chwila oddechu. Nic mnie nie pogania. Nic nie ściga. Jedynie gil do pasa lekko przeszkadza, bo smarkanie pod koła, trzymając jedną ręką kierownicę nie jest najwygodniejszą opcją pokonywania wąskich ścieżek.

W tym roku przeszedłem metamorfozę. Odkryłem las na nowo, odkryłem dzikość odosobnienia od siedzib ludzkich. Pochłania mnie to bez reszty od jesieni zeszłego roku i im dzień dłuższy tym bardziej chcę w tym trwać. 
Oddechu mi zabrakło. Kładę rower na boku byle jak, na ziemi bardziej już nie upadnie. Siadam. Mech jest miękki i ciepły. Gdzieniegdzie jeszcze widać śnieg po wczorajszej zadymce śniegowej. Siadam i wyjmuję butelkę coli. Nie ma to jak zdrowa dieta. Kolarz ze mnie jak ta lala. Kola w środku lasu - romantico. 

Piję kilka łyków i puszczam obłoki pary. Z oddali widać ruch. Przez moment jestem przekonany, że to jacyś ludzie z psami na spacer wyszli - bo tych już mijałem kilkanaście osób, ale okazuje się, że to coś innego większego. Sarna idzie dumnie, nie widzi mnie. Mija mnie dosłownie 30-40 m po czym znika za wzniesieniem. 
SARNA - słownie - SA-RNA! Kumacie? Na jakim Em Te Be maratonie ogarniecie sarnę, jak gna tam tabun nafaszerowanych testosteronem chłopów z zaciśniętymi zębami. Takiego MTB już próbowałem. Ta wersja z Colą i sarnami z lasu - bardziej mi odpowiada. Może nie pobije rekordu, może nie zrobię 100 kilometrów na trasie, ale za to  zobaczę, sarnę i wypiję z nią COLĘ przyjaźni!

Czas do domu, czas wracać. Czas znów stać się trybikiem w maszynie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (6)

Ok niech więc tak będzie:)

Ksiegowy 06:43 sobota, 30 marca 2019

hmmm. To MÓJ sport, który Ty właśnie odkryłeś:)))

eliza 20:28 czwartek, 28 marca 2019

eliza - slow cycling - fajna nazwa;) NIe sądziłem, że mój sport już ktoś nazwał:D

Ksiegowy 18:39 czwartek, 28 marca 2019

slow cycling. Moja ulubiona zabawa:)))

eliza 17:40 czwartek, 28 marca 2019

Fajny wpis, lubię takie :)

I jak najbardziej Cię rozumiem, z tym, że las pokonuję na długich spacerach, z psem przy nodze. To też daje wiele frajdy :)

Trollking 19:02 środa, 27 marca 2019

Kiedyś w lesie koło Zbójnej Góry i Międzylesia przy niemal bezwietrznej pogodzie miałem spotkanie z sarną. Dzieliło nas koło 20 metrów. Była zajęta szukaniem pożywienia i nawet mnie nie zauważyła. Tego dnia było to zresztą drugie spotkanie z sarnami - za pierwszym razem sarny mi przebiegły przez drogę koło Centrum Zdrowia Dziecka.

oelka 11:57 środa, 27 marca 2019
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sczyc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]