Wpisy archiwalne Kwiecień, 2012, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1009.54 km (w terenie 5.00 km; 0.50%)
Czas w ruchu:46:42
Średnia prędkość:19.72 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:48.07 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Do pracy dzień 12! - Zakończenie Kwietnia || 35.73km

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Wczoraj do pracy pojechałem po raz dwunasty. W ten oto dość mało kilometrowy sposób zakończyłem kwiecień.
Mało wyszło w tym miesiącu. Początek zaczął się szkoleniem gdzie prawie tydzień nie jeździłem. Ładna pogoda początku miesiąca spowodowała, że ludzie w BS odskoczyli mi kilometrowo dość znacznie i potem goniłem ich ile się dało, jednak stawki nie dopędziłem.

Ostatnie wyjazdy w granicach 100km pokazały mi jednak, że kondycja nie jest na odpowiednim poziomie. Albo wina to właśnie krótkich dystansów do pracy, albo tej pauzy początku miesiąca. 100km idzie, jednak czuje nogi i powiem szczerze, marnie mi to idzie;/ Straszne to. Planowałem na czerwiec 400, jednak chyba nie wyjdzie z tego nic.

Tak czy owak, kręcenie do pracy udaje się zrealizować dość systematycznie co niejako pociesza mnie w tym całym pracowniczym zakręceniu.

Miesiąc zamykam po przekroczeniu tysiąca kilometrów i z nadzieją, że kolejne miesiące będą kondycyjnie lepsze.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Majówka cz 2 || 108.28km

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień drugi prawie-majowego kręcenia po okolicy właśnie się zakończył. Jako, że słońce z rury dawało nam popalić od samego rana, jechaliśmy na tyle na ile sil starczało. Bywały trudniejsze chwile, ale daliśmy świetnie radę osiągając wynik 108 kilometrów.

Wyruszyliśmy z Agnieszką o dziesiątej. Ujechaliśmy zaledwie 800m gdy okazało się, że nie mamy mapy. Więc zawróciliśmy aby ubytek uzupełnić. Po raz drugi, atakujemy trasę, tym razem już efektywnie. Żar lał się z nieba od wczesnych godzin porannych. Jak na pierwsze tak cieple dni pogoda nie dawała za wygraną. Do Wieliszewa jedzie się przyjemnie bo pcha nas wiatr. Medal jednak ma zawsze dwie strony ponieważ przez wiatr w plecy nie czuć go wcale i mamy wrażenie jakby upał przypiekał ze zdwojoną siłą.

Na ulicach widać pierwsze nieśmiałe grupki rowerzystów. Było przed jedenastą więc prawdopodobnie jeszcze nie każdy w te wolne dni zdołał wykonać podstawowe poranne czynności związane z prozaicznym wstawaniem. My kręcimy naładowani energią słoneczna i przeskakujemy do Zegrza. Na podjeździe spotykamy dwóch jegomościów. Walczą dzielnie do samego podnóża wielkiej Zegrzyńskiej góry. Na samym jednak wzniesieniu, kolokwialnie mówiąc Aga łyka ich na siedząco. Pozdrawiamy was serdecznie Panowie. Świetnie, że wybraliście rower!

Do przedmieści Serocka docieramy nadal z silnym wiatrem w plecy. Na wysokości Stasiego Lasu skręcamy w kierunku na Marynino i Karolino. Tu w bezwietrznych zagajnikach leśnych panuje nieopisana duchota, a jedzie się nam coraz gorzej. Przerwy są częste a motywacja nieco spada. Jedziemy przez Powielin i Błędostowo aż do miejscowości o przezabawnej nazwie Krzyczki-Pieniążki. Na inny wyjazd zostawiamy miejscowość Krzyczki-Żabiczki :D

Nasielsk przejeżdżamy trochę z automatu. Znamy dobrze oboje z Agnieszką to miasto i decydujemy się nie spędzać czasu tam więcej niż wymaga tego zwykła przyzwoitość ropwerowa. Ciekawe tereny rozpościerają się jednak tuż po wyjechaniu z centrum. Udajemy się na Kosewo. Mimo, że w samym Nasielsku byłem kilka razy tymi szlakami nigdy nie jechałem.



Żeby nie było wątpliwości do czego kosz służy

Motto tego odcinka „ Unia Dała”. Dała dużo i soczyście! Dawniejszy szuter (zapewne) zmienił się w przepiękną gładką jak stół asfaltówkę przez pola i zagajniki. Mały ruch, żeby nie powiedzieć zerowy i przecudny równy bitumin pod kołami, sprawiają, że jedzie się naprawdę miło. Żar jednak nie daje za wygraną i przypieka zdrowo. Wiatr jednak wcześniej wiejący w plecy teraz jest w twarz. O ile wcześniej pomagał jechać i nie chłodził, o tyle teraz chłodzi i przeszkadzał jechać. Przeszkadzał jednak w dość miły, bo łagodzący temperaturę, sposób.

Przez Cieksyn wjeżdżamy do Zaborze, gdzie robimy przerwę na obiad u mamy Agnieszki. Na miejscu spotykamy Zuzię, jej chrześnicę, którą później odstawiamy do domu. Mała kręci z nami oczywiście rowerowo!

Tu wraz z Agnieszką zmagają sie z burza piasku, kurzu i wszystkiego co latało w powietrzu. Pan terenówką chyba troszkę się zapomniał na tej polnej drodze;/ Szkoda, że po za prawem jazdy ludzie nie dostają licencji na rozum!

Ostatni odcinek jedziemy od Goławic, już sami. Jest po siedemnastej a żar wreszcie ustępuje miejsca przyjemnemu ciepłemu wieczorowi. Kręcimy opłotkami, przez Bronisławkę a potem Nowy Dwór Mazowiecki aż do Jabłonny.


Dwa dni, dwie setki, dwa rowerowe skrzaty!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Majówka cz 1 || 115.14km

Sobota, 28 kwietnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Majówka, ach ta majówka. Od czterech lat, co roku wiąże się z wyjazdem gdzieś. Gdzieś nas niesie i znikamy, my rowery i nasze sakwy. W tym roku praca, nowe obowiązki sprawiły, że nie wyjechałem nigdzie z Agnieszką. Pomiędzy wolnymi, pracujemy oboje więc to nie tyle majówka co wielkie majowe SITO! Jak to jednak jest z sitami, z definicji mają dziury i przez owe dziury można się prześliznąć. My zdecydowaliśmy że prześliźniemy się rowerowo!
Oto pierwszy etap tego co udało nam się zdziałać u progu tego „długiego weekendu”.

Ostatnie kilka tygodni nie było czasu na wiele więcej niż tylko odkurzanie. Od rana sprzątaliśmy zaciekle mieszkanie. Poszły w ruch szmatki i nowy blask zyskały okna, podłogi, łazienki w liczbie sztuk raz, oraz blaty biurek. Pogoda za oknem wkradała się z każdą chwilą do środka i o 10:30 przełamaliśmy impas i po wykonaniu wszystkich czynności sprzątaniowych wyruszyliśmy na upragniony rower!

Trasa wiodła na północne Mazowsze. Tym razem penetrowaliśmy rowerowo okolice na zachód od trasy na Płońsk. Odwiedziliśmy okolice średnio dobrze mi znane. Wiele okazji było aby się tam pojawić a nigdy nie miałem okazji tam więcej pojeździć. Dziś odebrałem sobie z nawiązką.

Miejsca prześliczne i naprawdę urokliwe. Cisza spokój lekko faliście i do tego te wioski. Z dala od tłumu warszawiaków. Klimatyczne okolice, klimatyczne pojazdy:


Droga sama ciągnęła nas dalej w głąb regionu. Nogi nie chciały przestać pedałować. Średnia była wysoka, ale i energia witalna jaka się w nas budziła dodawała nam sił!



Mały ruch na drogach asfalt nie najgorszej jakości a czasem wręcz nowy unijny. Dookoła pola a na nich młode truskawki wyłaniające się nieśmiało spomiędzy chwastów, wczesno zielone zborze, a także pola rzepaku dopiero nieśmiało kwitnące. Pewnie niebawem będzie tam prześlicznie, gdy wszystkie okoliczne sady wystrzelą kwiatami.

Z nieba lał się żar od samego początku. Pierwsze tak ciepłe kręcenie w tym sezonie. Normalnie żar lał się z nieba. Było przecudnie, aczkolwiek momentami przy ostrzejszych górkach czuło się Celsjusze na szyi.

Miejscami tylko znajdowaliśmy kawałek lasu, aby skryć sie przed promieniami słońca.





Trasa:




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 11! - Najgorszy początek weekendu. || 32.05km

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
W pracy tłum, dużo roboty i jeszcze pod koniec same kłopoty... Wyszedłem z pracy o 22... Szkoda gadać, trzeba to przekręcić. Nie może byc za lekko, i to akurat ja po dupie musiałem dostać;(

Śniadanie porządki i w trasę...

:( ech


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 10! - Świeżaki!!! Są wszędzie! || 76.39km

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Do pracy pojechałem dziś po raz dziesiąty! Ha pierwsza rocznica okrągła dojazdów. Jak to bywa z rocznicami w naszym kraju albo są protesty albo msze albo nic się nie dzieje. U mnie 10 dojazd do pracy nie wyróżniał się chyba niczym szczególnym. Jednak warto jakieś podsumowanie zrobić:D

Średnio na wycieczkę do pracy wychodzi 44km co jest całkiem niezłym wynikiem :)

Dziś wyrwałem się z pracy wcześniej i pojechałem na uczelnie na 16 na wykład z metrologii. Pojechałem w nadziei, że zrozumiem, jak policzyć rachunek błędów,który będzie pracą zaliczeniową z tego przedmiotu, jednak chyba tylko google i jakaś pomoc dobrego matematyka mi pomoże;/ Bo jako żywo nie kumam nic z tego rachunku błędów;/

Odsłuchałem jednak swoje i wracać począłem do domu z uczelni. Słońce jeszcze przepięknie przygrzewało kiedy wychodziłem z uczelni przed 18. Jadąc przez Pole Mokotowskie nie mogłem się nadziwić, ilu ludzi na raz potrafi walcować gówna psie na trawnikach! Całe masy studentów porozkładane na trawie opalało swe studenckie ryjki i nie tylko ryjki (yeah:P) A psy tam sikają i srają a oni się opalają!
Wiosna pełną gębą KUPA ludzi na trawnikach:)

Jednak o tym, że wiosna nastała świadczą nie tylko porozkładane cielska, nie tylko nagie pępki, i nie tylko krótkie spódniczki! O tym co się dzieje w naszym cyklicznycm ekosystemie świadczą również ONI, ci OBCY! Tych których nie było, mimo, że byli! I mimo, ze nigdy ich nie ma jak już są, to wylegają gromadnie, jak szarańcza. Mowa tu o Świeżakach! Cyklo-Świeżaki to zacna cześć populacji, pojawiająca się wiosną na rowerach w miejscach publicznych, prywatnych, chodnikach, trawnikach, nad rzekami, na deptakach, przy piwie, wszędzie są!


Jako jeden z rowerzystów powinienem się rozpływać w zachwytach, że na naszym padole teraz gdy ciepło, będzie o obecności cyklistów przypominać kierowcom cała armia ludzi na siodełkach. Jestem jednak nie przywykły do tak drastycznej zmiany stanu zaludnienia i deczko mnie wcisło w siodełko jakem dziś pomykał do dom!

Bo pomimo mego wielkiego serca dla tych ludzi, szacunku dla ich rowerowej pasji, nie mogiem!!! No kierwa nie mogiem! Jadę sobie szerokim jako ta autostrada deptakiem przez Pola Mokotowskie, PO PRAWEJ a tu mi jedzie na czołowe dziunia. Aj POD w ucho torebka w koszyczku, holenderski bicykl trzeszczy, że jej bit zagłusza a na nosie wielkie jak podstawki do piwa okulary a`la MUCHA TSE TSE!!! I nie to jest najgorsze, jedzie mi na czołowe. Czekam co zrobi, bo po mojej LEWEJ idzie tłum roześmianych młodych nastolatek o bliżej nieokreślonym jeszcze torze marszu. Decyduje się przyspieszyć na gazetę mieszczę się między nią a nastolatkami. Niestety zniosło mnie i ja i ona lądujemy poza deptakiem na trawniku. Stajemy a ta do mnie jakieś miny strzela, jakby ją te okulary uwierały w ciemię!

Pukam się w czoło machając do niej gestem przyjaźni i uniwersalnym językiem migowym co następuje przekazuje komunikat dość wyraźnie:
"PINDO JEDNA PO PRAWEEEEEEEJJJJ JEŹDZIJ to nie wolna amerykanka".

Tego dnia rezygnuje z zasad ruchu drogowego, staram się po prostu tych świeżych rowerzystów nie wypierdzielić z drogi. Każdy jedzie jak chce a do tego gromady ludzi wszechobecnych nie tylko na chodnikach dodaja smaczku wiosennemu memu powrotowi do domu. Na pasach czeka 7 rowerów po jednej a około 8 po drugiej. Jest czas aby pomyśleć, że jak będzie zielone, należy wybrać PRAWĄ stronę. I wiecie co? Sami kuźwa lewicowcy:P Totalny mix jak jedziemy na zielonym przez te pasy. Kilku mija mnie po prawej kilku po lewej, miedzy nimi zaplątala sie jeszcze jakaś zbłąkana duszyczka pieszo i pani z psem który rzuca się na wszystkie rowery NA RAZ!

Ech wiosna, jednym słowem... Całe szczęście, zapał rowerowy mija u wielu zaraz po tym jak skończy się smar na nowym łańcuchu. W środku sezonu zostają tylko najwytrwalsi ze skrzypiącymi rowerami i szeleszczącym wolnobiegiem.

Aby żyło nam się lepiej nie wybieraj lewej strony
Gdy z oddali mknie cyklista nie bądź również tak zdziwiony
Że nie zjedzie ci kolega, co ci macha już z oddali
Ścieżka chodnik czy ulica, jak nie zjedziesz to przywali!

Tak i w ruchu tym ulicznym, tak na ścieżce rowerowej
poza pedałami dwoma na rowerze trza mieć GŁOWĘ
I nie tylko by kask nosić, ale także też dlatego.
Że gdy z głowy nie korzystasz to dostaniesz za to LEWO!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 9! - Wcześnie, widno, ciepło?? || 39.06km

Środa, 25 kwietnia 2012 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
DO pracy klasykiem. Z tym, że wiało w mordę, tak jakby chciało mi łeb oderwać. Po pracy już jakby zwyczajniej. Gdyby nie to, że o dziwo przed 20 wyszliśmy! SZOK!

Mając do dyspozycji, widny wieczór ruszyłem na rundkę do Mostu Grota. Jechało się dobrze choć nogi były zastałe po kilku godzinach siedzenia. Jadąc zastanawiałem się czy spotkam Che, która często kręci w tych okolicach. Nawróciłem koło Grota i pomknąłem z wiatrem, cisnąc ile fabryka dała. Gdy żem zjeżdzał w dół pod estakadę na Łomianki napotykam mrygające żółte jak pszczółka maja, jeździdło! Leci mi się dobrze więc doganiam się i dre ryja (czytaj zagajam) CHe. Bo to owoż jej zacna persona wyjawiła swe oblicze spośród żółci i czerni airbajka!

Chwilę pogadalim i się rozjechalim. Jam ci do domu marsz, a Che nie do domu też marsz. A raczej Pedał! Do domu Pedał!

Dobrej nocy życzy wytwórnia bitumicznej nawierzchni ściernej - Szlif-Kolarza bytom S.A! i wasz Księgowy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przez opłotki i przez wioski... || 72.21km

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Przez opłotki i przez wioski
jadę sobie dziś bez troski.
I bez zmartwień i bez skazy
jadę tam gdzie mi się marzy!


Dzień o poranku przeplatał się delikatnym zdenerwowaniem. Rozdrażnienie siedziało we mnie od piątkowego powrotu z pracy i nie mogłem jakoś do końca się go pozbyć.

Chodziłem jak najeżony kot ze szczotką drucianą w pysku. Ciągnęło mnie na rower, ale obowiązki nie pozwalały na wcześniejszy wyjazd. Pogoda była słoneczna, piękna bezwietrzna i wszystko było na "tak" oprócz codzienności. Bo zawsze im bardziej chcemy tym wolniej idzie to co zaplanowaliśmy. Trzeba było umyć samochód i przygotować kilka zdjęć do sprzedaży. Pucowanie zakończyło się po 10 i dopiero po 10:30 mogliśmy wreszcie opuścić zaborze. Plusem, jednak było i jest to, że przy okazji pucowania auta umyłem sobie także rower. Była gąbeczka i szuru buru! Rowery przed opuszczeniem domu Agi błyszczały się prześlicznie w słońcu wiosennym!

Ruszyliśmy więc obładowani trzema sakwami w kierunku Nasielska aby dalej przez Winnicę pojechać do Pokrzywnicy. Dawno nie odwiedzałem tamtych miejscowości. Przepiękne spokojne asfalty, lokalnie po wioskach już widać było bociany w gniazdach.

Czuło się w powietrzu wiosnę, wiosenne powietrze, wiosenne roześmianie na twarzy i wiosenne karmienie białkiem! A jakże! W powietrzu, wiosennym latało wszystko co zdążyło wykłuć się tego wiosennego dnia. Robactwo is back! W okolicach co bardziej wiejskich, gdzie gnojem jechało zewsząd, robactwa przybywało w stopniu logarytmicznym.

Nie zmienia to jednak, że okolice ujęły mnie tego dnia i to niesamowicie. Musze częściej wybierać się w te, bądź co bądź nieznane przez moje koła, tereny. Polecam je wszystkim z okolic stolicy!

Zwiastun wiosny!




Aleja Krzywych Drzew - Okolice Winnicy k. Pułtuska


Aby być z naturą blisko, buduj dom lub kup letnisko!


tru-skawka


W drodze, z sakwami dosiadając nowego EPICONKA - mój ci on jest!!!

Trasa!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 7! - Kiedy nadejdzie Weekend? || 44.86km

Piątek, 20 kwietnia 2012 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!


Dziś ciężki dzień w robocie, było pod koniec zwieszenie mojego mózgowego systemu i 2+2 wychodziło mi 5. Dobrze, że chociaż komputer wciąż działał poprawnie.

Okres pierwszej wiosenne burzy przesiedziałem w robocie.


Nie mam weny pisać więcej... spaaaać!

Aha w domu byłem 21:35!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,