Wpisy archiwalne Maj, 2018, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2018

Dystans całkowity:449.00 km (w terenie 35.00 km; 7.80%)
Czas w ruchu:02:05
Średnia prędkość:25.44 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:49.89 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Wtorkowe do pracy || 72.00km

Czwartek, 31 maja 2018 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Odkąd noce ciepłe dojeżdzam do pracy rowerem, gdy tylko mam na 14tą. W tym szaleństwie jest metoda bo przed pracą robię sobie lekką rundę do Nowego Dworu a wracając odwiedzam dom myję się i już "świeży" jadę sobie rowerkiem spokojnie do pracki. 
Sam dojazd w dzień to rzeźnia w upale i słońcu, ale powrtó po zmroku po 22 giej to przyjemne ochłodzenie. 

Pogoda majowa to mega upały - dla mnie mogło by być 10 stopni mniej. Źle się czuje w takie skwary i przygotowań do Maratonu podróżnika powyżej 100km nie poczyniłem za wiele. Do startu w sumie zostało już jakieś 9 dni, więc nie mam w planie tułaczki, aby nie katować organizmu. Skupię się na mniejszych trasach i utrzymaniu "nogi" w jako taki stanie. 

Zazdrośnie patrzę na Marzenkę, która już w USA szykuje się do trans AM race;) Będzie co czytać - oj będzie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Upalne....niedzielnie || 53.00km

Wtorek, 29 maja 2018 · Komcie(2)
Tym razem wybrałem się na wycieczkę z Shannon. Świeciło słońce więc zapragnalem szosy. Mp3 w uszko i w drogę. Od rana mega ciepło,a im dalej tym cieplej. 

dużo pić trzeba bo słońce wyciska ostatnie poty. Do Nowego Dworu szło mi idealnie później już nieco gorzej. W niedzielę jest mały ruch na trasie 62, więc zdecydowałem się na przejazd tą drogą. Zapomniałem jednak że pełno tam podjazdów. 

w domu byłem po 2h i mimo ładnego czasu przejazdu, czułem się dosłownie spalony. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Poranek przed pracą. || 67.00km

Sobota, 26 maja 2018 · Komcie(3)
Pierwsze testy cherry z amirtyzatorami i na wąskich oponach. Ciekawe uczucie gdy rower Mi nie jak strzała, a dupny asfalt mu nie straszny.  Zastanawiam się czy nie zabrać cherry w tym roku na maraton. Ponadto zapowiadane asfalty są średniej jakości, więc zyski z amortyzacji powinny być spore. Jest to jednak większą masa o jakiś 1200gram. Jak pogoda pozwoli to jeszcze przed mp zrobię jakaś setkę na amorku i zdecyduje co mi się lepiej opłaca brać na maraton. Zresztą taki długodystansowy test też warto zdobyć. 

w pracy zaskoczenie jak mozna zrobić 50km i mieć sile pracować 8h. Jestem dla nich bohaterem. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Amorre miiiiiijo || 40.00km

Środa, 23 maja 2018 · Komcie(5)
Wyjazd terenowy po wale wislanym. Cierpię znów na chroniczny brak czasu na długie treningi przed maratonem podróżnika. Nie czuje że 500km po płaskim terenie to będzie bułka z masłem, ale no samo się nie przejedzie, więc przynajmniej sobie terenowe jeżdżę treningowo.   

Zastanawiam się jakby to było gdyby szosa miała amortyzator. Czy bylaby duza strata energii? Niby wąskie opony niosły by gładko  a na nierówności Amor by się uruchamiał. 

Takie sobie dywagacje prowadzę że samym sobą. Może znów coś stworzę?. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Terenowo || 50.00km

Poniedziałek, 21 maja 2018 · Komcie(3)
Dawno się tak nie relaksowalem i męczyłem jednocześnie. Wycieczka tego dnia zakładała czas przejazdu dwie godziny. Właśnie tyle młody w czystej teorii powinien spać. Po tym jak wstał 5.20 mógłby pospać dłużej, ale nie liczyłem na cuda. 

Planem tego dnia byla wycieczka walem wislanym do Nowego Dworu Mazowieckiego i szybki powrót. 

plan udało się zrealizować, choć wiatr tego dnia dawał niezle popalić.  Jazda terenowa ma to do siębie że prędkość 20km/h nawet satysfakcjonuje, więc wiatr był tylko miłym chłodzeniem, nie zaś udręką. 

I tu nasuwa mi sie kilka spostrzeżeń odnośnie rowerów. Moja nowa /stara cherry  uświadomiła mi to. Do rzeczy. Chodzi o marketing. Lubię i podoba mi się rower z sakwami bikepackingowymi, ale dochodzę do wniosku, że jazda tak obladowanym rowerem na wyprawę to pomylka -o ile jest możliwość zamocowania bagaznika pod sakwy. Przecież sakwa w terenie jedną nawet sprawdzi się dużo bardziej niż masa torebek do których jest dostęp jak do mysiej dziury. 

Marketing bikepackingowy rozwija sie i cala otoczka wokol rowrow do bikepackingu jest ostatnimi laty nadmuchana jak balon. 

Wymyślanie tego samego roweru i nazwanie to inaczej to szczyt marketingowego geniuszu. Bo gravel to, poza tym, że teraz już sporo częściej ma tarczę, to nic innego jak dawany rower przełajowy. Szosowe z oponami w teren wynaleźli nie dzisiaj, a po prostu wcześniej byly one tylko zarezerwowane dla zawodników do przelaju. 

Zbudowałem sobie rower do jazdy w terenie. Ma ramę od kół 26 cali. Koła to 28cali, a do tego ma baranka i amortyzator. Gdybym był specem
 od marketingu zrobiłbym do tego nadmuchana teorię i utworzył nową serię rowerów Monster-gravel. Potem zrobiłbym super filmik i nagrał wypowiedzi ekspertów jak to zastosowanie baranka i amortyzatora odkrywa Amerykę  w rowerowym pedałowania po dziurach . 

A teraz nieco spokojniej. Amortyzator to mily dodatek do jazdy w terenie. Oczywiście pod warunkiem że amortyzator  się ugina. Jazda po wale był a lekką i przyjemna i nawet odcinki gdzie dziki zniszczyły nawierzchnię, zdawały się bardziej równe.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szutrowe pola || 45.00km

Sobota, 19 maja 2018 · Komcie(1)
Kategoria kuweta
Wyjazd stanowił plan przetestowania nowego amortyzatora w cherry. Jak ostatnio wspominałem zamontowane sztuciec bo chciałbym jeden że swoich rowerów uterenowic. Nie stać mnie na wypasionej klasy górala więc zbudowałem bieda-górala. 

rower sam w sobie jest niczym innym jak rowerem crossowym z barankiem. 

Tym razem wycieczka była więc terenowa. Znalazł się w karcie dań szuter, piasek, oraz masa kamieni i korzeni. Mimo skoku około 6cm jechalo się bardzo przyjemnie. 














wpadło 45 kilometrów wśród drzew komarów i meszek. Szkoda, że sobota wypada mi pracująca. Liczyłem na to, że wspólnie z rodzinką gdzieś skoczymy... Ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Naprawa spłuczki i sztuciec || 10.00km

Środa, 16 maja 2018 · Komcie(2)
Dzisiaj miałem dzień wolny i w udziale przypadło mi naprawianie spłuczki. Bo bo spłuczka jak nazwa wskazuje ma spłukiwać... a nie spłukiwała. To znaczy spłukiwała, ale jakoś tak za dużo. NO w snsie woda leciała i leciała, jak jakieś cudowne źródło. Poczyniłem więc inspekcję i zajrzałem do wnętrza spłuku. I znalazłem przyczynę - leci woda! No ale zaraz - ona w sumie ma lecieć, tylko ta ma ponąć lecieć i przestać - moja jest nieprzestająca. 
Zawór zamykający się zesrał... eee tzn, zapsuł. 

Udało mi się w internetach wygooglać, że taki podzespół spłukująco odcinający wodę jest do nabycia. Pojechałem więc i nabyłem go. I został on nabyty. Nabyłem również sztućca w rowerowym. Sztućca do roweru. Do cherry. Postanowiłem, że skroro już nie katuje roweru zimą na codzienne dojazdy to nie potrzebuje mieć roweru na codzienne dojazdy. Postanowiłem więc wrócić do korzeni i cherry dostała widelec amortyzowany. Tym samym rower stał się crossowym szutrowcem, z odrobiną komfortu. Rowerem wożę latorośl i na urlopie pewnie też będzie ze mną kulek jeździł w foteliku. Rower musi więc być raczej chodnikowo-ścieżkowo-szutrówkowy. 


Zamocowałem więc widelec suntoura z blokadą, aby od czasu do czasu móc rower usztywnić. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W upale, śmigłowce i spalanie na słońcu || 57.00km

Czwartek, 10 maja 2018 · Komcie(2)
Dzisiaj miałem do załatwienia sprawę niecierpiącą zwłoki w pracy. Mianowicie, zacząłem pomagać jednej dziewczynie od nas z rowerem i podczas prostej naprawy okazało się, że śruba mocująca przerzutkę jest uszkodzona. Wykręcić się dało, ale wkręcić już nie. Musiałem więc uziemić rower jej i dopiero dzisiaj przyjechałem do pracy z nową śrubą. Co w tym nadzwyczajnego? No to, że ja dzisiaj nie pracuje grafikowo. Nie lubię zostawiać niezałatwionych spraw, a skoro zobowiązałem się, że rower naprawię i wyreguluję przerzutki to słowa chciałem dotrzymać.


Po śrubę udałem się do znajomego w BDC. Pan Sławek pomógł. Niestety tuż przed nowo budowaną galerią (kolejną) Zegrzyńską, był wypadek. Zasłabł mężczyzna. Reanimowano go, a nieopodal po rannego wylądował śmigłowiec. Nieprzyjemna sprawa, bo tego dnia w Legionowie inny mężczyzna też zasłabł i niestety tamtego nie udało się uratować. Reanimacja tego przy galerii trwałą dość długo, i jak odjeżdżałem już zabrała go już karetka, nie zaś śmigłowiec, czyli sądzić można, że rokowania są dobre... oby.

Do Galerii wszedłem frontowym wejściem i po raz pierwszy zainteresowała się mną ochrona. W sumie wcześniej nawet im dzień dobry mówiłem, ale nikt nawet nie zapytał mnie po co i dlaczego wchodzę do sklepu z rowerem. To zaskakujące - bo z ochroną mam na pieńku w tym obiekcie. 
W sumie nie było mnie kawał czasu więc skoro już jakieś kroki czynię aby do was wrócić, to wam opowiem o co chodzi. 

Pewnego dnia przyłapaliśmy pewnego pana na kradzieży. Ruszył do wyjścia i mimo, że nie zapiszczał na bramkach mieliśmy spore podejrzenia, że puste wieszaki w przymierzalni to jego sprawka. Jak tylko ktoś do niego krzyknął, ten zaczął uciekać. Moja pogoń za nim była dość długa i widowiskowa, bo pędziłem przez pół galeri i darłem się aby ktoś "łapał tego kolesia z plecakiem" Rzecz jasna kilku ochroniarzy mijałem, ale nie podjęli interwencji. W końcu typek zbiegł na dolny poziom, gdzie już sięgałem do niego ramieniem. W akcje włączył się nasz drugi pracownik, który tego dnia totalnie poza pracą wpadł sobie do siłowni w Galerii. Ni z tego ni z owego wpadł mi w pogoń i we dwóch złapaliśmy kolesia. 
Efekt łapanki zakończył się w parterze, a koleżka z plecakiem bardzo chciał na wolność. I szamotaliśmy się z nim dobre 10 minut, a ten wierzgał jak opętany. Dookoła ludzie się zgromadzili, bo jegomość darł się wniebogłosy i kwiczał jak poparzony klnąc jak szewc. Sporą część widowni stanowiłą ochrona galerii, która otoczyła nas pół kręgiem i nawet palcem nie kiwnęła...
Postronni ludzie wezwali policję a ochroniarzy przybywało i przybywało. 

Facet zakuty i obezwładniony odjechał radiowozem, a w plecaku i w paczce aluminiowej miał towar za 1200zł.

No cóż, możecie więc zrozumieć nasze rozgoryczenie tym, że ochrona nawet nie pomogła nam trzymać napastnika, który wierzgał. Od tamtego czasu prowokuje ochronę swoimi spacerami po galerii z rowerem. I wiecie co? NIC! Dzisiaj po raz pierwszy do mnie podszedł ochroniarz, który zadał mi pytanie/zwrócił uwagę, na rower.
Ochrona w garniturkach to dzieci, emeryci i totalnie bezsensowny element galerii. Nie reagują i potrafią jedynie zwrócić uwagę, na to, że dziecko jedzie po galerii hulajnogą. Swoją drogą, chyba zacznę sobie po jedzenie na przerwie w pracy hulajnogą jeździć... w sumie i tak wszyscy mają to gdzieś:)

- dokąd pan z tym rowerem?
- do sklepu...

Długa kontrola? Czyż nie? Nic tylko z rowerami robić zakupy w Galerii Północnej:)

No summa summarum zrobiłem co miałem zrobić pogadałęm chwile z ludkami w sklepie i pojechałem na rower właściwy. Na dworze było mega gorąco, a do Janówka miałem z wiatrem. Jechało się za darmo, choć duchota jaka przez to panowała była nie do zniesienia. Dopiero po nawrotce od Janówka zrobiło się nieco bardziej wymagająco. DO domu wróciłem ujechany pod wiatr jak osioł. 

Opalenizna kolarska w pełni a ja nie moge jakoś złapać drugiego oddechu po maratonie przez te upały.






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Dzień dobry - parafianie! || 55.00km

Wtorek, 8 maja 2018 · Komcie(4)
Runda po okolicy.

Zajrzałem tu po długim czasie. Oostatnio nie było okazji. Ciekawy jestem, co tam u was słychać. 

Gdybym ja w ostatnim czasie miał czas na bycie na czasie... a tu praca, dziecko, przygotowania do sezonu i cała masa różności. MP niebawem. Niecały miesiąc został, a ja jakoś tak czuje jakbym w lesie był z  kondycją. Po maratonie na Kaszubach jestem zadowolony z przygotowań, ale potem majówkę przeleżałem i nie mam pewności co do swoich sił witalnych. Przed weekendem majowym ludzie jakby dostali masowej biegunki, a wszystko wskazywało na to, że tylko u nas w sklepie było jedyne miejsce gdzie mogli się załatwić... 

No walili drzwiami i oknyma! MATKO BOSKO KOCHANO! Dawno takiego triduum w pracy nie miałem 3x 12h na nogach - dzień przerwy i znów 3x 12h na nogach. I pufff majóweczka. I weź tu czo-wie-ku na rower wsiądź i rób nogę na sezon. Nie było szans. Uwaliłem się na słońcu i pozwoliłem komarom i meszkom mnie gryźć, a jak już dostatecznie mnie pogryzło to bawiłem się w piasku z synem. WYbawiłęm się z młodym że ho ho. Dobrze, że to syn, to chociaż fajne autka mieliśmy do jeżdżenia. Bo tak to co by lalki w piasku robiły? Siedziały na kawie?

Mam mętlik związany z BIKESTATSEM. Z jednej strony motywował do regularnych wpisów, z drugich czułem, że są one coraz bardziej laickie i bezpłciowe. Z kolejnej zaś wokół pełno informacji o waszych wycieczkach i to czytanie waszych wpisów, to takie troszkę "Daily News". No i tęskni mi się za wami nieco - tak powiem...

Cholibka mam problem co z tym zrobić...

Nie podjąłem jeszcze decyzji, więc możecie póki co komentować pojawiający się właśnie pod moimi palcami wpis. Ciężko mi ostatnio zorganizować sobie życie. Jakoś tak wszystko chce zrobić na raz i nie wyrabiam się z niczym. 

55 kilometrów po okolicy w upale słuchając trzeciej części milenium w słuchawkach:D - Pozdroawiam Trolkinga;)

A co u was? Opowiadajcie:) Zabieram się za czytanie waszych wpisów;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,