Wpisy archiwalne Czerwiec, 2017, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:1022.00 km (w terenie 38.00 km; 3.72%)
Czas w ruchu:16:00
Średnia prędkość:20.75 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:63.88 km i 16h 00m
Więcej statystyk

Z deszczem w Kotka i Myszkę || 65.00km

Piątek, 30 czerwca 2017 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Ostatnio pogoda w naszym kraju jest na skraju załamania... Przypomina to nieco fronty w Islandii, gdzie w ciągu jednego dnia, było gorąco, potem lało, potem było ciepło, potem znów lało i potem było już nie tak ciepło... a potem znów lało. Jeśli dodamy do tego porywisty wiatr, to klękajcie narody. 

Jazda w taką huśtawkę pogodową na rowerze, to jak próba ominięcia dziur na naszych drogach. Prędzej czy później wpadniecie w jakąś, choćby jednym kołem. No i mnie właśnie tak czasem zahaczyło deszczem, choć biorąc pod uwagę ilość opadów, byłem prawie suschy. 

Raz dnia pewnego, wracając z pracy, miałem już nadzieje, że uda mi się oszukać przeznaczenie. Nawet chmura szła już bokiem. Niestety, dostałem rykoszetem. Od Ronda w Zegrzu do Mostu kolejowego w Michałowie Reginowie spadął na mnie taka ulewa, że czułem jak tłuką mnie krople deszczu w plecy. To nie był opad, to była ZLEWA! Za mostem kolejowym cudowne ozdrowienie, i słońce! Do samego Legionowa jechałem już bez opadów, a chmura... poszła bokiem. 

Zdarzały się, rzecz jasna również dni słoneczne. WTedy wilgotność była jak w szklarni z pomidorami, a na ciele osadzała się wilgoć jakby ktoś nieustannie pryskał nas wodą z spryskiwacza do kwiatów. 

Efekt zsunięcia się skarpy wydmy koło Kauflandu w Legionowie Piaski .

Moje zawodowe sprawy nadal postępują. Frustrujące jest to, że jeszcze nie mam jasnej odpowiedzi, czy będzie tak czy tak... Generalnie wszystko wskazuje na to, że jeszcze muszę z kilkoma osobami się spotkać, przejść kilka "sprawdzianów wiedzy" i dopiero wtedy będzie można coś w tym temacie powiedzieć. 

Kolejny dzień załatwiania spraw przypadł na piątek. Rano otworzyłem sklep i z K pracowałem do 15, później udałem się na Autobus. Czekanie na autobus w Nieporęcie zajęło mi 40 minut! Korek i totalny paraliż miasta. Gdyby, nie to, że tego dnia również chodziły fronty deszczo-ulewne, to pojechałbym do Warszawy rowerem. Jednak co chmura, to woda lałą się strumieniami. 

Autobusem docieram do przystanku Ec Żerań, gdzie znów dopada Warszawę ulewa. Przeczekują nawałnicę zanim mogę ruszyć dalej. Zaciąga się deszczem dość mocno, i gdy "w zasadzie już nie pada" ruszam ile sił na drugą stronę Wisły.

Widać okno pogodowe....

Niestety za Mostem Grota znów leje więc chowam się pod estakadą rowerową.



Tak w kratkę docieram do Samego powiśla, gdzie mam spotkanie. Dobrze, że rowerówka to spoko ludzie. Nie ma problemu, że dojeżdżam rowerem, że jestem trochę mokry i z uśmiechem proponują mi schronienie i obeschnięcie. Spotkanie przebiega owocnie. Pogadałem, poczyniłem pewne ustalenia. I generalnie jestem jeden krok do przodu w kwestii zdobywania nowej pracy - mam nadzieje. 

Gdy wychodzę ze spotkania i wracam to przy moście Gdańskim już sucho....Słońce świeci a po deszczu nie ma śladu!


Przejazd przez Most Grota to panorama Wisły i przetaczających się w oddali frontów deszczowych. 


Niestety przy KFC na Modlińskiej już zaczyna się robić deszczowo. I uciekam do restauracji na coś do jedzenia i schronienie przed deszczem!

Do domu jestem po dwudziestej... Dzień udany, choć zabawa z deszczem była dość osobliwa. 





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Warszawa - okiem Kolarza Fotografa || 84.00km

Wtorek, 27 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
ziś miałem dzień wolny. Potrzebowałem go, aby załatwić sprawy zawodowe. Negocjacje trwają i pewnie najbliższe tygodnie sprawy wyklarują. Trzymajcie zatem kciuki. Co zaś się tyczy aspektów rowerowych to poczyniłem trasę od Legionowa, aż po sam WIlanów. Upał i wiatr, nie ułatwiały mi zadania. Sporo by pisać, jak było, pokażę wam garść zdjęć:

Do Stolicy jadę drogą rowerową na wale wiślanym. Od granicy Miasta Stołecznego, jest tu kostka a czasem nawet asfalty!


Środek tygodnia to i przejezdność duża tego szlaku, w sobotę i weekendy droga zadeptana przez pieszych i rowerzystów maści wszelakiej. 






Industrial i gładki asfalt tuż pod jego ogrodzeniem. Mega podoba mi się klimat tej drogi rowerowej. Mega udany projekt naszych władz stołecznych!


Niestety nie udało mi się uchwycić momentu, gdy flaga powiewała na wietrze.

Znane centrum 


Bulwarowy lans...


Nie wiem w sumie, jak ten rodzaj sztuki określić. Mural? Bramal? Wklejka? Wlepka?




Miasto jest niebezpieczne - pamiętajcie!

Można tu spotkać przede wszystkim schody!

A także ścieżki rowerowe z kostki Bauma...



Okolice Portu Czerniakowskiego to znów piękne asfalty - odkryłem to miejsce teraz, jestem nim zachwycony. 


Most zakochanych w Wilanowie i biedroneczka na szczęście! Dojazd do Wilanowa kosztował mnie wiele sił. Od ulicy Bartyckiej z każdym kilometrem ścieżki rowerowe zamieniały się z asfaltowych w coraz gorsze chodniki maści wszelakiej. tego dnia nie miałem ochoty jechać główną 3 pasmówką, więc tłukłem się szlakami pieszymi. Dodajcie do tego upał i mamy niezłe wzywanie  - ręce nadal mam sztywne jak robię ten wpis. 

Wracam z WIlanowa po załatwieniu ostatniej tego dnia sprawy. Odwiedzam Łazienki królewskie, tylko od strony Agrykoli, bo na teren łazienek zakazują wjazdu rowerem, a upał wystarczająco już mnie wypieścił. Nie staję więc i dalej cisnę do domu. Niestety ku memu zawodowi - wiatr znów przeszkadza...


W drodze do domu bulwary przelatuje boczną "ścieżką rowerową". Dzięki temu nie muszę uważać na spacerowiczów. Noga za nogą wyciskam kilometry, ale zmasakrował mnie żar z nieba tego dnia i muszę przeczekać chwilę i schłodzić się w fontannach.

Opłukuje twarz obmywam ramiona i spieczone nogi... Ten dzień wyjątkowo wysysa siły z kolarza.  Resztę trasy jadę już bez przerwy na zdjęcia. 


Finał rozmów niedługo... cv złożone osobiście. Sprawy pozałątwiałem. Dzień wolny, ale nawet chwili czasu nie było na "leżenie plackiem" i nic-nie-robienie.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Poniedziałek - testy bagażnika || 41.00km

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Tydzień zaczął się zaiste niespokojnie. Chimery mojego małoletniego i niestabilność zawodowa. Czyli wszystko jest nie tak jak być powinno. Jasiek czasem tak cyrkuje, że nerwów nie starcza, a jeszcze nie zaczął chodzić. Co to będzie później? Boże dodaj cierpliwości. 
W sklepie pomór... ludzie chyba zostali deportowani z tego regionu. Totalna odwrotność tego co na codzień powinno się spotykać w serwisie rowerowym w kurorcie nadjeziornym w środku lata. Dzień jednak jakoś przeminął i mimo, że tabunów nie było to zajęcia sobie znajdowałem. Wystawianie aukcji, odbieranie telefonów i... odpowiadanie na dziwne pytania klientów.

Pani przyprowadziła dwa rowery. Serwis obu wyrósł, jak zboże na wiosnę po samą kopułę... wyliczono 700zł! Bagatela! Można by wam tu opowiadać, o zerwanym haku i przerzutce w rockriderze, o pękniętej obręczy, o niekompletnym rowerze bez hamulców.
Generalnie jakby to uśrednić, to wyszłoby po 350 zł za rower... No i klops. Dedukcja jest powalająca....

- Panie za 350zł to ja nowe rowery na gwarancyji kupię....
- No skoro pani tak twierdzi...

I pani zabrała rowery w trybie natychmiastowym czynnym, pozostawiając lukę w mym sercu. Niewypełnioną...

Powrót z pracy wypadł przez dookoła i byle gdzie. Szutrem i lasem. Niestety, często tak jest, że jak sprawy prywatne nie idą to i na rower mniej ciągnie. Jazda bezdrożami pomaga mi poukładać wszystko i przemyśleć, oraz zaplanować pewne sprawy. Tego dnia również testowałem ułożenie oraz nośność bagażnika przedniego. Jak wiecie z twarzoksiążki, stelaż wykonałem z grubego pręta od błotnika rowerowego.




Bagażnik niby w skali mikro, ale rozbudowany później o stelaż dla sakwy:


Efekt jest taki, że mogę bez trudu dwie sakwy na rower założyć.

Rower o dziwo stabilnie się prowadzi, a kierownica nawet obciążona nie jest "wyrywna". Są głosy, że to nie jest mistrzostwo świata designu, ale na pewno bardziej mi się to widzi, niż jazda tylko z sakwami przednimi mocowanymi do low-ridera. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nadrabianie zaległości || 60.00km

Niedziela, 25 czerwca 2017 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Hej ludki - przepraszam, że zniknąłem na jakiś czas. Generalnie pogoda i sprawy prywatne nieco mnie przydusiły i jakoś nie było czasu na pisanie. Młody wszedł w okres "wejdę wszędzie, a jak nie będę umiał wyjść zrobię krzyk". Sporo czasu absorbuje i trzeba na niego uważać, bo zanim się człowiek zorientuje, to już coś zbroi. Taki urok, jak się umie już stać przy meblach, trzeba sięgać wyżej. 

Zastanawia mnie jedno powiedzenie: coś jest proste jak zabranie dziecku lizaka.
Czy ktoś kiedyś naprawdę to próbował? Mój syn ostatnio zrobił płaczliwą scenkę w sklepie. Pani przed nim miała wózek sklepowy z łańcuszkiem. Kupowaliśmy coś a syn z wózka bawił się łańcuszkiem wózka pani. Pani odjechała a syn w ryk:) Generalnie obecnie jest na etapie , że zabranie czegokolwiek, czym obecnie się bawi - czy to niedozwolone, czy też dozwolone - wiąże się z głośnym płaczem.

W sprawach zawodowych cisza, mam nadzieje, że ten tydzień przyniesie jakieś nowiny. 

Rowerem do pracy jeżdżę, choć upały nie są moją mocną stroną. W nocy 19 stopni? Litości!

Dla sprostowania - Z branży rowerowej nie rezygnuję. Także spokojnie - będziecie jeszcze mnie musieli w tej dziedzinie słuchać i czytać na blogu. Po prostu zapowiada się zmiana miejsca pracy - wielce prawdopodobne, że będzie to znów Warszaffka




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zagmatwanie || 47.00km

Piątek, 23 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dojazd do pracy rano i szutrem. Generalnie i rano, i popołudniu trasą dookoła. Dzień od początku upalny i duszny. 
Dzień przełomowy. W pewnym sensie. Jesień zapowiada się czasem zmian. Pewien okres w mojej karierze zawodowej się znów ma ku końcowi. Niestety, takie czasy, że człowiek nigdy nie ma pewności, czy praca będzie za rok, za dwa czy za trzy. 
Czas zmian, czy na dobre, czy nie, to się okaże. 
Niestety przez to mam mniej czasu i chęci na pisanie. 

Mam nadzieje, że niebawem kilka spraw się wyklaruje i będę mógł znów mieć lekką głowę.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy terenowo || 27.00km

Środa, 21 czerwca 2017 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
W terenie do pracy. Słońce nieco mniej doskwierało, za to chęci do jazdy były słabe. W głowie mam dużo spraw, za dużo. Czasem chciałbym oderwać sobie tę część głowy, które odpowiada za zmartwienia. Po prostu aby tylko mieć same pozytywy, bez negatywów.

Dobrze, że rower działa kojąco...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szutrem || 42.00km

Wtorek, 20 czerwca 2017 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!, kuweta
Dojazd z rana po trochu z synem. Bo pojechaliśmy najpierw do Lidla po zakupy z żoną i młodym, a potem powrotną drogą zaliczyliśmy las i kilka ścieżek. Gdy już czas był adekwatny, pomknąłem do pracy.

W sklepie lekki młyn powekendowy. Z każdą chwilą nabierał tempa im więćej godzin upływało. Żar lał się z nieba, a ja latałem jak w ukropie. Ot takie Zycie w rowerówce. Gdy wy macie urlopy i wolne ja tyram!

W drodze powrotnej z pracy zaliczam wał. Terenowy powrot wcale nie jest taki lekki, bo wieje. Przyjemnie zjadam latające białko - TONAMI! Muszek, meszek, komarów i innego bzyczącego badziewia jest nad wodą cała masa. 

Spotkam rowerzystów, i zauważam pewną priawidłowość - im więcej słońca, tym chyba bardziej im łańcuchy ze smaru odparowują. Trzeszczą, piszczą, skrzypią. Dżisas, jak można jeździć w takim hałasie. Toż to własnych myśli nie słychać!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Warszawski styl || 52.00km

Niedziela, 18 czerwca 2017 · Komcie(1)
Wypad do Warszawy w poszukiwaniu Nowych Bulwarów Wiślanych - podobno otworzyli! pojechałem sprawdzić!






































Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Dwa dni - dni parę || 46.00km

Sobota, 17 czerwca 2017 · Komcie(3)
Dni oba. Dni dwa, te one dwojakie dwa! Takoż samo przeze mnie przejechane. 


Obie daty zbliżone, odda.one od siebie tylko barierą lekko przykrótkiego snu. Obie daty jednakowo na rowerze, a także jednakowo w lesie. Oba wyjazdy udało sie popełnić w leśnym błoto-syfie. Popadało falą jednako obszerną czyniąć w lesie niemałe bajury i mokradła. Mylne było moje myślenie - po deszczu w lesie woda wsiąka, drzewka ją piją...

Las po ulewie większość wypił, ale część mu się ulało i stworzyły się niemałe brody w leśnej głuszy. 


Niestety oba owe dni zakończone zostały umoczeniem totalnym i spa błotnym moim i spa roweru.






W pracy sezon nierówny. Pracy nie tak dużo, ale ciągle coś jest nowego do zrobienia, a nasi klienci nie pozwalają przejść z nimi do porządku dziennego. 

Mamy takiego A

A zakupił rower za prawie 20 tysięcy i ma elektryczne przerzutki. Ciągle jednak mu nie pasuje, jak one pracują. W naszym przekonaniu jest idealnie, on ciągle dopatruje się "cykania i tarcia". Powoli widząc go w sklepie zaczynamy łykać leci anty alergiczne. Bo ile razy można słuchać:

"Byście tylko jeszcze sprawdzili raz te przerzutki, bo coś mi w środku kasety jakby nie równo pracują..."

Klient jest perfekcjonistą i więcej nasłuchyje przerzutek niż rowerem jeździ. Choć ma warunki do jazdy to od zakupu nowego roweru traktuje go jak jajko i świetość.

"Wiecie usiadłem sobie postawiłem rower przy oknie, wziąłem piwko i tak sobie patrzyłem. "

Ołtarzyk tylko postawić:)

Inny Pan ma swoją "Laleczkę". Laleczka to spec 29 er na karbonowej ramie. Mamy z nim kłopot, ponieważ ciągle mu łańcuch spada z korby.  Pan ma dużo pieniążków, ma motorówkę, czy tam jacht, i skuter wodny i generalnie jeździ takim dog`em, że słychać go jak tylko w bramę jedzie. Nawet tuningowanego volkswagena  transportera.


Pan ów rzecze do nas w te słowa:

"Wie pan, ja nie kupiłem roweru do jazdy po asfalcie, ja lubię sobie pyknąć po piaseczku, tu ze schodków, tam z molo zjechać. Jak jade po schodach, to mi łańcuch spada i przerzutki nie chodzą precyzyjnie. Pan by mi to ustawił jakoś..."

I tak ileś razy w miesiącu - pan wraca z obserwacją:
"Pan by jeszcze raz te przerzuteczki zobaczył koleżko co? Bo ostatnio znów mi spadł łańcuch z przedniej zębatki jak leciałem po fortach w Beniaminowie" To rower wysokiej klasy, to chyba nie powinien łańcuch spadać. "

Raz dnia pewnego podpadłem panu, bo licznik mu ustawiałem i zipy z widelca nożykiem odciąłem, takim tapeciakiem. Starałem się to robić delikatnie ale został ślad po zipie. Od czujnika licznika. Pan był niepocieszony bo mu  "rower porysowałem"

"Kolega to chyba nie umie się z takimi perełkami obchodzić. Pan zobaczy jaką mi pan tu krechę zostawił! Ja za ten rower 5 tysięcy dałem, a pan go nożem tnie"

To ślad od licznika. Miał pan tu założony czujnik i pewnie się piasek dostał bo ślad jest po opaskach, które mocowały licznik.

"Ja znam każdą ryskę w tym rowerze, więc bądź pan łaskaw nie wmawiać mi, że sam sobie rower porysowałem. "

Nie chciałem tłumaczyć, że jazda po schodach i po piasku plaży w Nieporęcie, może takie rysy powodować. Uznałem, że to zbyt niski poziom dyskusji. Pan w reszcie został obsłużony przez K bo ze mną nie bardzo chciał rozmawiać, po porsowaoniu mu roweru nożem. Generalnie sprawa in progress, bo nie do końcau kumał o co chodzi z tym łańcuchem i jego spadaniem.

"To nie mogę kupić takiej przerzutki, aby ten łańcuch nie spadał tak? Tak pan uważa? No ok ja jeszcze poczytam bo na forum słyszałem, że łańcuch jednak nie powinien spadać."

Aha, zapomniałbym, że pan na karbonowym specu i po schodach jeździ na pedałach NS platformowych i w Crocks`ach.


Tym optymistycznym akcenetem końćze wpis dwudniowy. Syn po mnie łazi, marudzi a wykonanie tego wpisu kosztuje dużo cierpliwości mnie jak i moją żonę




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Leśny czwartek - Update foto_) || 27.00km

Czwartek, 15 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień wolny spędziłem z Rodziną. Głównie nasz czas pochłonęła wizyta na wsi. Jasiek buszował w wózku i poznawał nowe zwierzątka. Zobacyzł kury, słuchał i patrzył jak szczekają pieski. Tyle bodźców, że głowa kręciła mu się wokół szyi. Tu truskawki zbierał, tam pełzał po trawie, witał się z kotem przez siatkę... Poznawał świat.

Dzień był ciepły więc posiedzieliśmy do piętnastej i zjedliśmy obiad. Po powrocie do domu zdecydowałem, że uszczknę nieco dzionka i mimo, że "w sumie dzień już zakończony" to wybiorę się na rower. Ot tak tylko po lasach, porobię kilka fotek. Efekt był taki, że wpadło 27 kilometrów. Pojechałem przez lasy do Kładki Żerańskiej i wróciłem do domu. 















Oczywiście złapałem kapcia na kostce bauma z przyczyn niewiadomych. Plusem był fejm, gdy zmieniałem dętkę. Ludzie patrzyli i patrzyli i dziwowali się!

Galeria Północna in budowa;)





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,