Wpisy archiwalne Czerwiec, 2016, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2016

Dystans całkowity:979.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:08:08
Średnia prędkość:23.58 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:48.98 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Do pracy z kołem na plecach || 41.00km

Środa, 29 czerwca 2016 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Tak tak... dokładnie to co czytacie. Z kołem na placach, a nie komuś na plecach na kole. Nikomu na koło nie siadałem, tylko wiozłem z hurtowni koło rowerowe 28 cali. W tym celu zabrałem do pracy plecak, a do niego przyczepiłem taśmami samoprzylepnymi koło. Miałem więc koło na plecach!

Nie przeszkodziło mi to zrobić małej dokrętki przez Drogę techczniczną...

W pracy naprawiono nam dziś internet i znów żyjemy w świecie "pełnej świadomości". Bez internetu, ani poczty, ani fejsa, ani bs`a ani fora a ni nic! Tylko te rowery:D

Zaraz po pracy, już bez koła, pojechałem na dokrętkę i w sumie wpadło z dojazdu i powrotu 41km. Tym samym wyjechałem na pola posiadaczy 4 tysięcy w tym sezonie. To sumarycznie ponad 2,5 tysiąca za mało jeśli chodzi o zeszłoroczne statystyki, ale co tam! Liczy się jakość, a nie ilość!




Po Lewej Up-date książki i tytułu, dla osób które to śledza;) Hayes nadal w uchu...
Dobrego wieczoru!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Oberwie mi się za to || 75.00km

Wtorek, 28 czerwca 2016 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Wpis łączony - ostrzegam. Oczywiście pewnie niszczę czyjeś uciułane kilometry, burzę jego osobowość i powalam swoim dystansem, dlatego zastrzegam, że wpis jest  ŁĄ-CZO-NY nawet wycaplokowałem to żeby mój czyn nikczemny nie obszedł się bez echa!

Uwaga - zaczynamy!

Sobota:

Aga czuła się cokolwiek źle w te upały, więc zostałem z nią w domu przez co, logicznie, nie pojechałem do pracy. Cały dzień paliło i waliło i... jakoś tak chyba o 16ej po meczu Polaków, gdy ustabilizowana była moja żona, gdy już ręcznikami poobkładana mokrymi, wróciła do stanu używalności i spokojności i gdy wreszcie upewniłem się, że potomek nie wychodzi na świat. Właśnie wtedy postanowiłem uczcić zwycięstwo dobra nad złem (czytaj PL nad SZWAJC:P) i pojechałem na rower.

Boshe - jakby napisałam 15 latka - co to był za wyjazd. Od wyjazdu z mieszkania, czułem jakbym na włosiennicy siedział, lub jak gdyby moje spodenki rowerowe wyściełał koc wełniany robiony na drutach przez Rumunkę z bazaru na dolnym mokotowie... Normalnie żar się lał z nieba, a tyłek odparzało ciepło. Nie zrezygnowałem jednak, mając w pamięci swój - cokolwiek udany - występ na MP rok temu gdzie w upale pokonałem konkurencję. Jechałem więc dalej. Udało się tylko do momentu, gdy okazało się, że kolejna liczba plików mp3 z ksiąką (wgrywana na mp3 porcjami) znów się skończyła. Po zakończeniu książki motywacja jakby wyparowała. Tyłek zaczął piec bardziej, a do domu wróciłem szybciej niż planowałem. Nawet mi się cukierki toffie rozpływały w sakwie - ZGROZA
PS. Olo masz takie problemy z żelkami? Na cieple płyną? Chyba zmienię medium motywujące, jeśli żelki nie topnieją w upale;)

Efekt? Wyszło mi 37km z soboty.

Dziś: To jest dokładnie dziś!Wtorek (słownie wtorek) czerwca dnia 28 popełniłem trasę ową!

Trasa:
Dla Katany dodaje mapkę, bo zwróciła mi uwagę, że roztaczam owymi żar i namiętność w blogu swem i ową mapę umieszczam. Chętnie dodałbym jeszcze filmik i zdjęcie moje w bambusowej kiecce, ale obecnie nie posiadam kiecki z bambusa... Posiadam za to siodło! O tak!

SIODŁO - nowe siodło.

Wiele osób pewnie zastanawia się co się stało?
W kuluarach słychać szepty i pogłoski:
"Księgowy się starzeje
Dupa go boli
Ma reumatyzm!
Korzonki go bolą!
Niech to! Na pewnoe ma Hemorojdy i Herubiny!
E tam - toć to prosta ta! Prosta Tata!"


Nic z tych rzeczy. Spieszę z wyjaśnieniem. Ja i moje korzonki i inne prostaty mamy się całkiem spoko. Bo idealnie nigdy nie jest. Wszak nasze ciało skonstruowano tak, że najwygodniejsza pozycja to pozycja kucna ewentualnie leżąca. Niczyja dupa nie lubi jak się jej pcha między kości miednicy jakiś bliżej nieokreślonego kształtu obiekt. I wcale tu nie mówię o PEDAŁACH - Daleki jestem od poruszania tej tematyki.

Wszem i wobec skracając wszelkie domysły - kupiłem siodło bo... BO TAK!

Pierwsze testy pozytywne. O dziwo nie czuje wielkiej różnicy, za to pewnie na dłuższej trasie poczuje pierwsze niedogodnośći. SIodło z serii tych wąskich, sportowych. Model firmy sportourer X race Gel Flow!

Poprzednio miałem takie, i przejechałem na nim tyle setek kilometrów, że w sumie nie mam prawa wmawiać sobie i innym, że zmieniłem siodło z wygody. Ja do swojego poprzedniego nic nie miałem. Po prostu, chciałem siodło żelowe i z dziurą! !

Dziękuje za uwagę, następny wpis... niebawem. W pracy nie mam neta, upał się skończył a Aga zbliża się do terminu jak kura do ziarna... już wita się z gąską. Nie wiem kiedy wyląduje znów na BS. Bądźcie czujni - bo Księgowy nie śpi! On czuwa!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Książka oraz trudy codziennośći || 47.00km

Piątek, 24 czerwca 2016 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Kolejny wpis, kolekcjonujący moje kilometry. Dziś postanowiłem nieco rozbudować treść, bo wydaje mi się, że zbyt lakonicznie podchodzę do BS ostatnio, a dzieje się sporo. Przygotowania kondycyjne są na dobrej drodze, za to upał jaki nastał wydaje się jakby usilnie mnie demotywować.

Piątkowa droga do pracy była w żarze poranka.  Z domu wyjechałem o 9, a już termometr wskazywał 28 stopni w cieniu. Jeżdżę ostatnimi czasy nieco dookoła do pracy bo ciągle ta sama trasa znudziła mi się lekko. Na wysokości trasy wodociągowej odbijam na drogę techniczną i robię małą dokrętkę. Tym samym dojazd wydłużam o 3-4km i mogę dłużej cieszyć się z jazdy na siodełku.

W czasie jazdy do domu, również opracowałem rozwiniętą wersję powrotną. Miało to na celu, dłuższą okazję do posłuchania Książki. Hayes, buduje fabułę w dość osobliwy sposób. Wątek główny wydaje się przesuwać bardzo wolno, za to skręty na boczne tory, to jak trasa łowcy gmin. Linia fabularna boczna wije się cofa i rozdwaja aby dopiero po bardzo krętej trasie powrócić do głównej fabuły. W niektórych momentach zdaje się, że gubisz cel... a on jest tuż obok. Gdy wydaje ci się, że te poboczne historie są ze sobą totalnie niepowiązane, autor w sprytny sposób zahacza o główny nurt małymi detalami. Bardzo miły głos Jacka Rozenka widzie nas przez zawiłe szczegóły pracy w tajnych służbach, tradycje Islamu.

Czas mija bardzo wolno a potomek jeszcze czeka na pojawienie się na świecie. Nie pozostaje nam nic tylko czekać;) I czuwać!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W dniu ojca! || 47.00km

Czwartek, 23 czerwca 2016 · Komcie(1)
Chwytam chwile ulotne...:) Jak fotka;)

Po pracy i do pracy. Opatrzyłem sobie fajną petelkę po pracy aby dokładać więcej km w powrotnej drodze. Problem? Zawsze po pracy jestem głodny... jeśli jeszcze ten "kłopot" rozwiążę, to będzie gitara!

Tymczasem, kolejny klocek kilometrowy dodany.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Polska Ukraina || 35.00km

Wtorek, 21 czerwca 2016 · Komcie(0)
Mecz zaczynał się o 18ej, więc pierwszą połowę miałem oglądać w pracy. Niestety, albo i stety, po tym co zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie, w sumie nie spieszyło mi się do domu. Zadzwoniłem do Agi, że jadę po pracy, na mikro-dokrętkę i pojechałem. Oczywiście miałem dostać sms-a jak tylko ktoś strzeli bramkę...

Efekt? Tylko jeden sms;P

Dokręciłem do 35km w dość żwawym tempie. Na ulicach było tak pusto, jakby wyludniło miasta. Wszyscy chyba przed telewizorami. Miło się jechało, bo jeszcze ciepło trzymało, a wieczór nie był mocno chłodny (czego nie można było powiedzieć o poranku tego dnia)





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Walka z upałem || 53.00km

Niedziela, 19 czerwca 2016 · Komcie(3)
Kategoria Na Zaborze
Dziś przegrzałem z upałem. Najpierw do 11 spałem aby po zakupach z żoną wybrać się na rower. O ile w sklepie "Owad" było chłodno i przyjemnie, to natura zafundowała mi dziś upał nie z tej ziemi. Po powrocie z zakupów wsiadłęm na siodełko i postanowiłem pójśc na rower.

Oszukałem się nieco, bo mimo dwóch bidonów i sprzyjającego wiatru (w sumie jego totalnego braku) zapomniałem o słońcu. Tylko ja rower i palące 38 stopni. Jakby ziemia, dostała stanu podgorączkowego. Przypomniała mi się przeprawa 300km na Maratonie Podróżnika w zeszłym roku, gdzie ludzie odpadali podczas upału zmiażdżeni jego siłą. Dziś z podobnego powodu z każdym kilometrem czułem się coraz gorzej.

Szczyt nastał w Jachrance gdzie postanowiłem ewakuować się do domu.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Sobotnie WIeczorne Harcowanie || 63.78km

Sobota, 18 czerwca 2016 · Komcie(12)
Kategoria Pojeżdżawki
W sobotę w pracy nie działo się za wiele. Od niedawnej nawałnicy nadal nie mamy prądu, a sklep pogrążony jest w ciemności - nie działa światło. Szczęście w nieszczęściu komputer działa, monitoring też, za to internet nie... No i co tu robić? Serwisów całe szczęście niewiele, za to jeśli już jakiś się zdarzy, to robimy go przy oknie, bo wgłębi sklepu na serwisie - ciemność, i szukanie klucza z lampką rowerową w ręku nie daje takiej efektywności pracy, jakiej byśmy sobie życzyli.

Olo ma swoje żelki, ja w sakiewce trzymam dumle, czasem eclersy, czasem inne cukierki z karmelem i czekoladką. Żelków jeszcze nie próbowałem.

Po pracy wróciłem do domu dość szybko, bo tego dnia kursowałem autem. Planowałem ten dzień zrobić jako dzień przerwy. Rano spraw kilka do załatwienia, zakupy, wizyty itp. Po pracy więc w ciągu 15 -20 - minut byłem już obok mojej żonki. Pogadaliśmy pośmialiśmy się i postanowiłem wybrać się na rower.
Strasznie ciekawy byłem dalszych przygód w książce, której słucham. To ona ostatnimi czasy, sprawia, że znajduje energię mentalną do wykręcania "takich" dystansów.
Może i to nic wielkiego, bo 63km to nie jakaś powalająca zbieranina tysiącmetrowych odcinków, ale cieszą mnie te cyferki niezmiernie. Zmęczenie dodaje mi sił, jeśli wiecie co mam na myśli.

Trasa do Nowego Dworu Mazowieckiego

Pętlę od kilku dni mam tę samą. Trasa pozwala na ujechanie wystarczająco sporego dystansu, bez jednoczesnego oddalania się od żony w razie "telefonu". Rzecz jasna, kontaktuje się z nią telefonicznie z siodełka podczas jazdy i kontroluje jej samopoczucie. Nie jestem bezdusznym stworem co  tylko na rower ma czas. Teraz łączę rower i sprawy rodzinne, testuje nowe rozwiązania i opcje "wyrywania" czasu dla siebie jak i dzielenia go z rodziną.

Trasa:
Legionowo - Jabłonna - Janówek - Skrzeszew - Dębę - Jachranka - Zegrze - Nieporęt - Rębelszczyzna - Łajski - Legionowo





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Porywy wiatru... || 28.00km

Piątek, 17 czerwca 2016 · Komcie(0)
O tym dniu można napisać niewiele - wywiało mnie. MP3 nie słyszałem, bo wiało... 

Powrót do domu z prędkością `15km/h... masakra... smutek i żal:P





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Radzymin i misja || 50.00km

Czwartek, 16 czerwca 2016 · Komcie(0)
To jeszcze nie koniec dystansu dziennego, ale dodaje wpis, bo wieczorami jestem padnięty i jedyne o czym myślę, to sen!
Do Radzymina wycieczkę zafundował mi Tata. Miałem od niego odebrać przesyłkę, a z działki nie chciał jechać aż do Legionowa. Spotkaliśmy się więc w Radzyminie. Jemu było bliżej, a i mi dawało to okazje na rozruszanie mięśni z rana.

Żwawe pedałowanie o poranku to dobra sprawa. Żeby jednak nie było, że tylko rower to powiem, że zanim wsiadłem na siodełko, odwiedziłem biedronkę i zrobiłem zakupy dla Agnieszki. Wstawało się ciężko, ale udało mi się przełamać niemoc i na nogach byłem po tylko jednej drzemce budzika. W zasadzie nie sądziłem, że ta misja się uda, bo wiatr ostro podwiewał w lasach. Ty bardziej rad jestem z sukcesu i klocuszków, które zbieram jeden za drugim do Września.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Porannie w deszczyku... || 65.00km

Środa, 15 czerwca 2016 · Komcie(5)
Wstałem rano... była 6:30 w planie była runda przed pracą. Rzecz jasna moje plany często weryikuje pogoda, dziś nie poddałem się i mimo, że pochmurno - pojechałem!
Ostatnio wzoruje się na Trolkingu z Poznania - on jeździ ciągle te 50tki i ciuła kawał ładnego dystansu. Będę ciułał i ja!

Poranne chmurki pokropiły deszczem, ale żal było wracać. Nos mi podpowiadał, że przestanie padać i po założeniu lekkiej wiatrówko-deszczówki, pognałem dalej. 
Miałem racje, przestało kropić i całość trasy pojechałem już bez udziału deszczu, choć w temperaturze około 17-18 stopni.

Miłe pedałowanie i żwawa noga - Książka nadal się słucha! Jest powód aby iść na rower!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,