Wpisy archiwalne Lipiec, 2016, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:822.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:30:10
Średnia prędkość:23.53 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:51.43 km i 2h 44m
Więcej statystyk

kłamstwa, skróty myślowe i pępek świata! || 43.00km

Niedziela, 31 lipca 2016 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Pani do sklepu weszła krokiem dość niepewnym. Wprowadziła rower, który w sumie nie tyle co toczył się, lecz sunął po ziemi. Tylne koło bowiem zablokowane było w ramie.

- syn po kole przejechał motorem. On tego roweru już nie używa i tak stoi w domu i się kurzy.
Rower na ramie aluminiowej z hakiem wymiennym przerzutka zardzewiała wolnobieg zardzewiał. Łańcuch... no cóż bliżej mu było to pokładów rud żelaza niż do elementu napędowego.
- no tu naprawa będzie coś spora...

- a co trzeba zrobić?
- do wymiany jest koło i linki i pancerze oraz napęd w rowerze wolnobieg i łańcuch... nie wiem cyz przerzutka ożyje po potraktowaniu jej odrdzewiaczem, więc trzeba się liczyć z tym, że przerzutka też do wymiany...
- ile to wyniesie pan policzy.
- wyszło mi 415 zł - myślę, że do 500 zł około pewnie wrośnie, jak tu popracujemy nad rowerem

Żona modna, konsultuje się z mężem i mąż ustala, że co trzeba robić to niech wymieniają. Oddany mi do ręki telefon i głos męża rzecze "panie co tam ona se zażyczy to pan to rób!"

Pani wybrała więc jeszcze siodełko, wybrała, chwyty, i stopkę, wszystko wedle upodobań owej pani. W rezultacie udało się rower na koła postawić. Naprawa nie była łatwa, bo wszystko było w opłakanym (zardzewiałym)stanie. Pokaleczyłem sobie ręce o te łańcuchy, umordowałem się w upale myjąc rower z rdzy i patosu. Rezultat? No klękajcie narody! Pięknie wyszła ta maszyna!




Ciężka praca przy takich rowerach, ale wiele satysfakcji jak widać efekt pracy! No po prostu cokolwiek nie zrobisz, jest zwyczajnie o niebo lepiej niż było przed naprawą!

Do pracy dojazdy ostatnio dość okrojone, choć ten wpis pokazuje, że dokrętki poranne tez się zdarzają. nie zawsze mam tyle sił i energii gdy młody da koncert nocą, ale mimo wszystko czasem wyrwę kilka kilometrów więcej!


Spotkany przy drodze wrak... w środku nie ma poduszek powietrznych. SZOK!
Takie obrazki przyprawiają mnie o ciary!!!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

historie... kilometrów... usypane || 71.00km

Czwartek, 28 lipca 2016 · Komcie(0)
Z lekkim opóźnieniem wpis dodaje i łącze w nim dwa dni. Bycie tatą i praca, nie zawsze daję wolnośc wyboru. DO tego kilka godzin niespania w nocy i lekko powiem wam - odcieło mnie na kilka dni. Dziś abstynencja rowerowa a wczoraj do i z pracy z wizytą u lekarza z młodym. Wszystko ok - także ten... będę pedałował dalej.

W pracy po moim powrocie z tacierzyńskiego dwutygodniowego "lenistwa" nazbierało się kilkanaście rowerów na serwisy. Cały ten tydzień odgrzebywaliśmy się z "K" z tego bazaru i powoli widać horyzont. Wyłania się spod sterty stali i aluminium.
Do pracy pojechałem jeszcze jak było chłodno. Do tego odwiedziny na targu i dokrętka. Wszystko to by wyposażyć żonę moją w warunki żywieniowe.

Jasiek trochę pomaga. Ostatnio jak nie śpi to usilnie wpatruje się w mamę i mnie. Opowiadałem mu co to jest wolnobieg, kaseta, szytka (lub jak AGa woli - sznytka) i bidulek usnął. Jeszcze przyswoi wiedzę - ja to wiem. Teraz po prostu przez sen ją utrwala.

Dwa dni dzień lepszy 43 i słabszy 28km... czy to wiele? Dla mnei starczy - upały to nie moja broszka...



... aha no i nową książkę słucham - Cyfrowa twierdza Browna - "Zwodniczy punk"t już mi się skończył!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

ech... no stówka w upale || 100.00km

Niedziela, 24 lipca 2016 · Komcie(5)
Miałem wpis i szlak go trafił więc już nie piszę jeszcze raz. Mój komputer ostatnio ma jakiegoś wirusa w rejestrze i kliknięcie czegokolwiek powoduje otwieranie dziwnych stron. Muszę oddać do czyszczenia komp, bo szlak mnie trafi. Skanowany już chyba 3 programikami i mimo wykrytych błędów nadal coś się mnoży.





Królik za stacją benzynową. Schowałem się w cieniu za budynkiem by zmienić dętkę, a tu taki pomocnik!


Po zmianie dętki wracam na szosę na upale ścieżki

Nowy odcinek asfaltu w okolicach Kuligowa.

"Kochanie zobacz z kuchni czy autobus już jedzie"

Kupiłem letnisko - "bede je robił"

W kierunku na Wolę Rasztowską - upał potęgował wiatr w plecy.


W uszach nadal super Książka Dana Browna - Zwodniczy punkt. Ależ tam się akcja kręci! Prawdziwa sensacja - strzelania szpiedzy, spiski!


Nowa ergonomia kokpitu. Versja 1.0 - bo szykuje się już jej kontynuacja. Otóż obejma pojawi się identyczna po drugiej stronie, a rurka PCV będzie dłuższa i utworzy po mostkiem taką jakby druga sporo węższą kierownicę.  Licznik pewnie powędruje więc na prawą stronę aby po lewej została tylko lampa (Fenix)

Syn?
Syn rośnie, ale czadu ostatnio daje, że nie wiem. Czasem nic mu nie pomaga, najedzony przebrany, a on krzyczy. Tej nocy 2h tańca i śpiewu... silnym trzeba być i przetrwać! Słodka kruszyna!





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy - po przerwie || 35.00km

Sobota, 23 lipca 2016 · Komcie(2)
Dziś w sobotę wróciłem do pracy po prawie dwóch tygodniach laby. Fajnie wrócić na stare śmiecie, a pracy nie mało się zapowiada. Serwisów przybyło, bo ludzie chyba powracali po pierwszych urlopach. Sobota przebiegła w spokoju i ciszy. Tu deteczka, tu błotniczki, tam znów jakiś dzwonek. I tak oto sobie dzień mijał.

W Accencie nasmarowałem łańcuch i przetarłem go z lekka. Po inspekcji opon zdziwiłem się ile już bieżnika straciły. Łyse nie są, ale jak to mówią... zmęczone życiem. Na jesienny wyścig pewnie pojadę na kolach Agnieszki, ale nie spodziewałem się że opony moje też już tak dostały po tyłku.

Moja ręcznie-szyta sakwa dorobiła się jakiegoś tam zamknięcia. Nie domyka całości szczelnie, ale narazie nie zamierzam tego zmieniać. W sumie do środka raczej chce mieć dość łatwy dostęp. Chodzi tylko o to aby przymykać całość aby nie zionęła tak "rozdziawiona"

STylu mi nie można odmówić. Zamknięcie istna rewelacja - ha ha. Co tam, zadanie spełnia, satysfajszon z samodzielnego uszycia sakwy jest no i wiadomo teraz rękodzieło w cenie. Może kiedyś to zlicytują i zarobię miliony?:D

Na razie spełnia zadanie i wozi się na mej kierownicy cudów!

A to taki obrazek w kwestii naszego bezpieczeństwa...
Rowery precz z ulic na chodniki?
Z chodników rowery precz na ścieżki rowerowe!
Piesze matki z wózkami precz na ulice?

Nie nadąrzam za tymi nowelizacjami światopoglądu!





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szybkie 100 || 99.00km

Piątek, 22 lipca 2016 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd mający na celu kontynuację słuchania książki oraz podniesienie dystansu do 100km. Jesień coraz bliżej i się noga sama nie wyrobi. Udało się przejechać stówkę z łącznym czasem postoju 10 minut. Pierwsza przerwa była dopiero po 60km. Szybkie rozciąganie i dalej w drogę.

Finezyjnie nie opiszę. Dodam zaś kilka fotek.

Dziś zamiast słońca na niebie towarzyszyły mi chmury. termicznie było około 22 stopni, więć całość dość zadowalająca. Szkoda, tylko, że wiatr nie ułatwiał sprawy.

Sakwa szyta testy i zastosowanie. Brakuje zamknięcia aby skryć jej wnętrze, z drugiej zaś strony super dostęp do aparatu gdy coś ciekawego się pojawi. Opcja zamknięcia jednak chyba musi być! Popracuje nad tym!

Kierunek Zakroczym.

Pola lasy... i wiatr w twarz.


To odcinek mega upierdliwego asfaltu. Cały popękany, w dalszym odcinku łata na łacie. Kopy takie ponalewane ze smoły i okraszone żwirem. Matko-bosko-jedyno... jak na mp 2014 na Lubelszczyźnie. Umęczyłem się na tym odcinku, a prędkości nie dało się ujechać większej niż 22km/h, bo wiatr usilnie wiał w Dziób!

Zaraz za Nasielskiem po 60km robię chwilkę przerwy, bo lekko zesztywniałem. Ani ta moja trasa nie powala prędkością ani dystansem. Standardowa, ale przygotowanie ciała do przebywania więcej niż 3h na siodełku - samo się nie zrobi. Teraz gdy już Janek jest w bezpiecznych ramionach mamy, jest szansa na wyrwanie się nieco dalej. Wcześniej musiałem być non stop w pogotowiu.
Nie zmienia to faktu, że sms-ujemy z Mamusią co jakiś czas i pozdrawiam średnio 10x 100km.  he he.


Trasa na Szadki i Serock... Cisza spokój i wiatr w plecy. Tyłek i lędźwie już odczuwałem, za to na liczniku leciało 30km/h

Jak zwykle przeładowany - sakwa prawie pusta, ale ubranko na chłodniejsze pory miałem. Kurtkę od deszczu też. Do tego cała masa jakichś pierdół. Niech się nogi przyzwyczajają, że lekko nie będzie.

Ostatni odcinek to dokrętka przez Wieliszew i okolice. Jak na złość ilość plików wgranych do mp3 z książką się skończyła. Książka urwała się w połowie wątku... muszę uzupełnić mp-trójkę i posłuchać przy innym wyjeździe.

Podsumiwanie:
Generalnie dzień był słaby. Jechało się słabo i ogólnie ta stówka zmęczyła mnie bardziej, niż się tego spodziewałem. Nie ukrywam, że to wyjazdy typowo treningowe, bo plan startu pod koniec września jest. Mniej więc jest zwiedzania a więcej "zap&%@@#", ale szosowych prędkości nie imam się. Chcę po prostu "wytrenować" w sobie umiejętność ciągłej jazdy ze stałą prędkością i zmniejszenie ilości niepotrzebnych postojów.

A kulek? Kulek ma się dobrze, choć ostatnio ma jakieś foszki. Troszkę marudzi i czasem nie wiadomo czemu płacze w sumie bez powodu. Tak tak wiem - pewnie poówd jest zawsze. Ale "podwozie" suche, najedzony a on płacze. Dopiero jak się go nosi usypia. Uczymy się rodzicielstwa każedgo dnia!

Księgowi pozdrawiają rowerową społeczność! BS !



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szybki wyskok - szycie || 64.00km

Środa, 20 lipca 2016 · Komcie(2)
Runda znana wam już poprzednich wpisów, dziś lekko zmodyfikowana została. Noga mi coś odmawiała posłuszeństwa prawa i postanowiłem nie targać sie po podjazdach. Samo płaskie dziś było! Zresztą ci co w góach mieszkają, pewnie pokłądają się ze śmiechu, jak mowa o podjazdach.

[ps gratki dla tROlkinga za 200tkę]

Po powrocie z rundy ( rzecz jasna  z książką pedałowałem ) postanowiłem zagospodarować sobie czas i troszkę poszyłem. Mały spał zona odpoczywała był czas dla mnie i pokombinowałem sobie z kawałkiem niby-filcu i resztki tropiku do namiotu.

Przymiarka i obliczenia...

Pierwsze wykroje i pierwsze poprawki "projektu"

Wprowadziłem boczne usztywnienie w postaci filcowych kółek. To dało sakwie trwały kształt.

ręczne szycie skraca życie - ile ja się razy ukułem igłą... ;)

konstrukcja w wersji roboczej...

wersja 1.0

wersja 1.0

To nie tak, że nie da się, czy nie mam sakwy na kierownicę. Po prostu chciałem sprawdzić czy się da, czy umiem i jak bolą nakłuwane notorycznie igłą palce... efekty? Hmm nawet zadowalające. Mini sakwa na kierownicę na drobiazgi. Nad zamknięciem pracuje. Pewnie będzie na rzep, lub "haftki".

Jakieś wasze propozycje? Jakiś upgrade? Jest wersja 1.0 więc powinna być i 1.1 lub 2.0;D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Chwila dla siebie || 35.00km

Wtorek, 19 lipca 2016 · Komcie(4)
Udało się po 17ej wygospodarować chwilę dla siebie. Wskoczyłem szybko na rower i pojechałem choć chwilkę złapać dla siebie. Nie było to dość dużo, ale zawsze to coś. Postanowiłem odwiedzić "K" w sklepie i załatwić zaległy wniosek o urlop Tacierzyński. Odwiedziny trwały godzinę prawie. Poopowiadałem pogadałem i wróciłem do domu na kąpiel Kulka.

Kruszyna wykąpana! Krzyku  było co niemiara,ale w końcu osuszony Jasiek się uspokoił. Jak dostał cyca to padliśmy spać.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Runda Honorowa || 44.00km

Niedziela, 17 lipca 2016 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyskok w chwili wolnej. Wczoraj miałem dzień przerwy bo maluszka kąpaliśmy, a dziś zdecydowałem się przejechać przynajmniej 40km aby rozruszać nogi. Przez większość czasu ciągnęło mnie biodro, w sumie dość dziwna sprawa, bo do tej pory mi nie doskwierało. To był ból nie tyle ze stawu gdzieś z głębi, co ból taki jakby się skóra biodra ocierała o kość i jakbym sobie obtarł skórę od wewnątrz. Po około 25km przeszło jak ręką odjął.

Trasa w sumie bliska standardom, ale na początku pojechałem nie na Janówek, zaś  na Dwa rondka w Wieliszewie, a potem Dębę i Jachranka. Agnieszka nie chciała bym dziś znikał na długo. Toteż posłuchałem się żony i wróciłem po dwóch godzinach.

Jak obiecywałem nowa książka zaczęta. Na razie się nie dzieje za wiele, ale Brown słynie z tego, że rozbuduje na pewno fabułę.
Nadal na Tacierzyńskim do końca przyszłego tyg, potem powrót do pracy. Jakoś udaje nam się dotrzeć. Aga się lepiej po porodzie czuje, a ja też staram się ją wspierać.





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nocne Harce - Kulanie Kulka! || 74.00km

Piątek, 15 lipca 2016 · Komcie(11)
Kategoria Pojeżdżawki
Bycie ojcem. To coś całkiem nowego. Nowe wrażenia dotykowe, smakowe, słuchowe i ta radość z istotki, która pojawiła się na świecie. Czasem jest ciężko, ale jak patrze jak śpi i robi swoje miny to mnie rozbraja.
Po całym dniu "kulania kulka" przyszedł czas i na moje "marsjańskie lądowanie". Nie było to kwestia treningu, czy odpoczynku. Po prostu wycieczka rowerowa zahaczająca o noc.




Jazdę skończyłem o 23 i na tym również wyjeździe zakończyłem słuchanie książki o przygodach człowieka na Marsie. Dziwne zakończenie, liczyłem na coś jeszcze, jednak sama książka bardzo mi się podobała. Wszystko za sprawą lektora. Jacek Rozenek to super głos i bardzo pasują mi książki czytane przez niego.

Sama jazda dość dynamiczna, bo i chłodno było nocką. 14 stopni tylko.

Mapa dla Katany:


Niebawem rozpoczynam kolejnego Audiobooka: Zwodniczy Punkt - Dan Brown

A jak wasza lista rowerowych audiobooków? Podzielcie się ze mną w komentarzach!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Maraton - Rozdział 2 || 0.01km

Czwartek, 14 lipca 2016 · Komcie(8)
Kategoria ciekawsze wpisy
Wczoraj zajęliśmy się specyfikacją imprezy i jej rozkładem na czynniki pierwsze. Dziś pogrzebiemy nieco w czeluściach tego co mamy w dupie. To znaczy w sumie tego co mamy pod nią. Czyli naszego (mojego) maratonowego jednośladu. Troszkę będzie zdjęć (wstawka dla tych co czytanie długich epopei porzucili w liceum). 

Mając do pokonania górskie przełęcze Tatr oraz ostre podjazdy Jury Krakowsko Częstochowskiej, dobranie odpowiedniego przełożenia stanowiło dość spory problem. Po wielu tysiącach testów w roku 2016 zawitał w moim rowerze rozkład 9-rzędowy biegów. To aż o jeden więcej niż w latach ubiegłych.

Często słyszę takie opinie, że 8-9-10 to bez sensu, bo się wszystkich nie wykorzystuje. Zasada jest jednak ta sama. Z ósemki można brać mniej kombinacji niż dziewiątki. Popatrzmy na to z innej strony.  To jakbyście mieli wejść na pierwsze piętro mając do dyspozycji 8 schodów albo 9 schodów. Zakładamy że w obu przypadkach jest wysokość taka sama. Co nam wynika z tego? pojedynczy schodek jest bliżej i nie trzeba robić wielkiego kroku co stopień. W inną stronę patrząc można to zobrazować tak: masz do dyspozycji drabinę. Szczebelki są co 40cm przy 8 wejdziesz niżej niż przy 9.

Dziewiątka, daje mi więcej wyboru i pozwala na dokładniejsze wpasowanie przełożenia w stan mojego zmęczenia, czy nachylenia terenu. Nie chodzi tu o to czy podjadę podjazd, ale o "ekonomię jazdy". W czasie bardzo długich tras często spotykałem się z kwestią przełożenia "w sam raz". "No tak za lekko, tak za ciężko, a tak to już wogle młynek..." Problem pojawiał się analogicznie do zmęczenia. To normalne, nogi szukają miękkiego podparcia a my nie możemy im go dopasować. Gdy kaseta jest co ząbek ( koronki kasety różnią się o jeden ząbek) wtedy o dopasowanie takiego ustawienia sporo łatwiej. No ale co do licha ma do tego sprawa ośmio i dziewięcio rzędowych kaset? A no ma! Jeśli mamy upchnąć sporo przełożeń i dać ich duży zakres, to jedna zębatka więcej daje nam dodatkowe przełożenia, których będziemy szukać. Na ten przykład:

Na płaskim potrzebuje biegów przelotowych. Wybieram sobie 3 zębatki z kasety - nazwijmy je 9-8-7. (nadal mam w zanadrzu ich aż sześć!) Gdy przychodzą góry, czy teren falisty mogę dysponować przekładniami w dowolny sposób.
Tu w kompanii do kasety i napędu 9s, przyszła korba.


Ja zastosowałem mechanizm na kwadrat - zrezygnowałem z HTII

Korbowód Obrotowy - czyli kręćka dostać można...

O swoim planowanym napędzie wam pisałem. Tym razem jednak i on przeszedł modyfikacje w związku z imprezą. W planowanym zestawie na początku sezonu 2016, miała być kombinacja 48-32-22 (liczba ząbków na koronce). Jazda przez obszar od morza do gór sprawiła, że zdecydowałem się ujeżdżać na maratonie napęd z korbą 44-32-22, co daje mniej więcej zestaw dawnego dobrego mtb.
Jest to bardzo cenne, zwłaszcza podczas kryzysów i podjazdów. Dobre dopasowanie przełożenia ułatwi mi nieco sprawę i da szeroki zestaw do wyboru na całej trasie, na prędkości wszak mi nie zależy. Testy pokazały, że przelotowe prędkości mogę mieć w granicach 25-27km/h co zdecydowanie mi pasuje. 30-40 nie będę gonił. Korba więc w sam raz!


Bagażowy Dylemat ...

Sprawa przewiezienia bagażu na tak długiej trasie to klops, nieomal jak u teściowej na talerzu podczas obiadku niedzielnego. Klopsisko wielkie i syte! Trzeba było się z nim zmierzyć.

* bagażnik sztycowy - ograniczenia wagowe, ograniczenia sakwowe, ograniczenia... eee no generalnie sporo ogranicza, a poprawia jedynie aerodynamikę, a ja pędzić nie zamierzam.

* bagażnik klasyczny - nie po to wydawałem 130zeta na bagażnik pod sakwy, aby ten był gówniany i ważył tonę. Na testach ważenia zimą, wyszło, że sama waga brutto bagażnika sztycowego i "klasycznego" jest podobna. Ten klasyczny pod sakwy daje sporo większe możliwości transportu.

Klops zjedzony - czas na bagaż!

Decyzja aby zabrać sakwę pojawiła się w sumie od razu po wyborze bagażnika. Zależy mi na wodoodporności, pakowności i łatwemu dostępowi do ubrań. Wszystko co skompensowane w jeden wór!

No dobrze, a co z tymi co jadą z wielkimi podsiodłówkami?

Naprawdę, nie wiem jak inni ich posiadacze rozwiążą sprawę bagażu na taką jesienną imprezę, gdzie różnica temperatur może sięgać 20 stopni! Ja przykładem Waxmunda na MRDP, zamierzam zabrać sakwę Crosso. 
Jako dopełnienie mojego miejsca bagażowego zdecydowałem się rozbudować nieco swój jednoślad i przy kierownicy posiadam tzw. tank-baga. Znanego wam pewnie z niejednej mojej relacji zdjęciowej. Przetrwał wiele tras i odkąd go posiadam, pokochałem go. Telefon pod ręką, cukierki pod ręką, coś tam? pod ręką!

Tank bag posiada miejsce na "foto", "telefon" czy cokolwiek co widać pod folijką. Jak na poprzednim maratonie podróżnika, zagości tam CUE SHEET ( o tym będzie w innym wpisie).

Trzecią sakwą jaką posiadłem ostatnimi czasy, jest mała podsiodłówka. Długo nie używałem takowych rozwiązań, ale bogini mistrzyni wynalazków, moja głowa, podpowiedziała mi, że warto schować gdzieś akumulator do lampy. Próba zamontowania go przy ramie odpadła, ze względu na bidony jakie zabirę. Na kierownicy za blisko i kable się plątały. Trzeba było więc zaczepić sakwiekę pod siodełkiem. W środku zrobiłem niewielki otwór na wyprowadzenie kabla od lampy. W sakwie mieści się więc podajnik na 4 duże paluszki i zostaje jeszcze troszkę miejsca. Mam zamiar umieścić tam... baterie. Zapas baterii niewielki, zawsze przyda się pod ręką... a raczej pod dupą. O tyle ułatwi to sprawę, że gdy coś mi padnie z braku energii, nie będę szukał po całej sakwie,



tylko zatrzymam się i sięgnę w czeluści swojego worka między nogami!
Zaletą tej sakwy jest jeszcze kwestia oświetlenia. Udało się przymocować do niej lampę i teraz jest naprawdę wysoko, co ułatwi zagospodarowanie bagażnika.

W planach jest jeszcze mikro-sakwa na kierownicę, jako rozbudowa do zestawu przy kokpicie (tank bag+sakwana kierownicy) ułatwi mi to jazdę, bo w sakiewce na kierownicy będę miał jedzenie, przekąski i batoniki oraz pewnie jakieś drobiazgi i klucz imbusowy.  Wersji sakiewki na kierownicę nie wybrałem jeszcze, ale pewnie stanie na małej apteczce janysportu, jakiej dawniej używałem na wyprawach. Wadą jest to, że nie  jest wodoodporna.


Tyle na dziś moi mili. W następnych rozdizałach. Opowiem wam, jak tanim kosztem powiększyć sobię miejsce na kierownicy oraz, jak wyglądać będzie mój kokpit na trasie!
Do zobaczenia - Idę do SYNA!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,