Wpisy archiwalne Luty, 2011, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2011

Dystans całkowity:639.02 km (w terenie 64.50 km; 10.09%)
Czas w ruchu:35:34
Średnia prędkość:17.01 km/h
Maksymalna prędkość:48.10 km/h
Suma podjazdów:91 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:27.78 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Roztrenowanie przed sesją poprawkową;P || 27.24km

Niedziela, 27 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś od rana chodziło za mną wyjście na rower, wczoraj było tak pięknie a od rana dziś pochmurno i wietrznie. Jednak pouczyłem się nieco mechaniki na jutrzejszą poprawkę i po obiadku przygotowanym przez moją Agniesię(był pyyyszny makaronik i sosik i kurczak) wybraliśmy sie oboje na małą pętelkę.

Najpierw z wiatrem przez Jablonną do Rajszewa i dalej na Skierdy a potem przez lasy do Chotomowa. W lesie bez wiatru dało radę pogadać nawet, a mój amortyzator jakby przywykły do mrozów -12 chyba poczuł wiosnę i znów zaczął się uginać:D


Dalej ścieżeczkami śniegowo-leśnymi udaliśmy się wzdłuż torów do Legionowa a na sam koniec dynamiczny odcinek już przez miasto do domku...


niby nic... a jak człowiek zresetowany jak mu wody odeszły jak mu stres odpuścił... co te rowery robią z ludźmi:)

PS. Dokładam kolejne klocuszki do kolekcji. A do 10 tysięcy w tym sezonie jeszcze trochę. Puki co luty mam najliczniejszy odkąd jeżdżę (od2007) a suma od początku roku przewyższa wszystkie sumy z tych 4 lat(sty - lut). Tylko te liczba 9053km które mi jeszcze pozostają, jakoś taka wciąż całkiem duża;(


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wiosna wiosna wiooooosna!!!!!!!!!!!!! || 16.30km

Sobota, 26 lutego 2011 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś nie udało się mi wykorzystać pięknej pogody, sprawy do załatwienia zmusiły mnie do jazdy jak to określam, służbowej. Najpierw kierunek do Rodziców a tam cała masa rzeczy. Pomijam już, wstawianie ojcu do jakiegoś sprawozdania z badań 30 wykresów(sam biedulek nie umie) ale najważniejszym punktem odwiedzin tatusiów i Mazusiów była zmiana koła. Stare zostało rozebrane a obręcz (ta i poprzednia zajechana w ten sam sposób) wylądowały na wózku u znajomego osiedlowego śmieciarza;) )

No i oczywiście mam piastę samą teraz gotowa do zaplotu. Podmianka przedniego koła to Yoy-teh na obręczy Alexrims, używane ale na zapas dobre – przede wszystkim grubość ścianek obręczy przekracza znacznika zużycia.

Słoneczko podczas jazdy napotkane było zgoła innym słoneczkiem, nie było to już to nieśmiałe mroźne świecidełko, a piękne wiosenne ciepłe i dojrzałe!
Ha jadąc po rozpuszczającym się śniegu na chodnikach czułem jak wiosna leje się na mnie z góry razem z „żarem”. Dystans mały dziś i strasznie żałuje, że tak mało, jednak wymiana uszkodzonego koła była priorytetem niejako zdrowotnym …


Jutro obiecuje sobie więcej wrażeń z siodełka…:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

rower, szaman, uzdrowiciel!!!! || 15.45km

Piątek, 25 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wczoraj zdychałem w domu, nos był zawalony a ja mówiłem jak kulfon. Zatoki pękały i moja głowa od bólu też. Po leczeniu jednodniowym i dzięki zasłudze mojej Agusi i jej pysznej zupki ogórkowej wyszedłem na prostą dziś. Jeden dzionek wczorajszy odleżałem w łóżku, jednak dziś już zdrowy.

Wziąłem rower i ruszyłem, najpierw na stację na uzupełnienie ciśnienia(co ta zima robi z kołami to ja nie wiem) Turbosprężarka mnie jednak pokonała, zapomniałem, że przednia obręcz jest osłabiona i przepompowałem a obręcz wypaczyła się z jednej strony. Jechałem przez chwilę a hamulce obcierając wybijały Break-BOX szurając i stukając. Kiedy wreszcie zjechałem na bok głównej ulicy(modlińskiej) opuściłem powietrze(tak skrupulatnie wcześniej pompowane przez machinę). Ech - obrączka jednak już była wygięta, nie mając większego wyboru pojechałem (z sercem na ramieniu - bo to przednie koło) do Legionowa, przez Jabłonnę. Przy każdej dziurze, modliłem się, aby koło nie złożyło się od uderzenia w dziurę, ale Diabełek Ranger mnie nosi nie pierwszy rok i wysłuchał próśb.

Nie mniej, jednak przednie koło czeka poważna operacja transplantacji - poszukuje dawcy obręczy a bidulek Accent okulały stoi w piwnicy...

Jutro podjadę i wymienię koło na zapasowe (mam jakieś w piwnicy - kto by pomyślał że się przyda) a to będę musiał ordynarnie rozebrać:P Zostanie tylko piasta

(novatec przeszedł reinkarnacje łożysk 4 miesiące temu)


a teraz wszyscy uczcijmy kółko minutą ciszy:(

31000 km to ładny wynik;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

wspomnień czar... gdy mam katar;P || 0.00km

Środa, 23 lutego 2011 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
dziś w ciągu dnia przesiedziałem w domu, katar mnie dopadł i zajęło mi zatoki. Wczorajsze wywieszanie pościeli w bokserkach i koszulce na balkon, gdy było -15 rano, chyba podziałało... Ale zawsze sobie tłumaczę, że to nie jest i nigdy nie będzie roweru wina(wszatk -12 stopni na rowerze śmigałem w poniedziałek) rower przynosi wzmocnienie zdrowia a nie je osłabia...

tym niemniej siedząc dziś w domu, wspominałem czasy jesieni kiedy to powstały dwa zacne filmy mego autorstwa....



oraz




Wyjazd w góry Świętokrzyskie, hmmm było morko było chłodno ale... było W górach i na rowerze było... a dziś? Ja dziś tylko ciepłe kapcie Herbata z cytryną i wspomnienia... byle do poniedziałku, wtedy na 100% bede już zdrowy! for siur!!!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

zimno, zimniej, bryza!!!! || 26.12km

Poniedziałek, 21 lutego 2011 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Wybrałem się dziś, moi mili na wycieczkę. Wiedziałem że będzie zimno i mimo to zdecydowałem się przekroczyć barierę 20km. Nie sądziłem że wyjdzie az tyle, jednak udało się. Trasa wiodła najpierw ul Modlińską, tu dosłownie się zagotowałem. Dobrze zaizolowany od zimna chyba przesadziłem. Co skrzyżowanie miałem czerwone(jak na złość) i buchałem parą jak jakiś stary imbryk do herbaty. Koło ratusza Białołęka odbiłem na Tarchomin, gdzie zacząłem kręcić się po ulicach to tu to tam. Na ścieżki rowerowe nie ma co liczyć. Nie odśnieżone są, ale nie zapominajmy, że przecież można to jakoś wyjaśnić:

• Jest zima,
• Wczoraj była niedziela,
• Jest zimno,
• Śnieg padał cały weekend,
• Po co rowerem zimą jeździć nikt pewnie nie jeździ,
• Po co wogle rower,
• Kto wymyślił te głupie ścieżki rowerowe, nie dość że chodniki to jeszcze ścieżki,
• Spadło za dużo śniegu żeby odgarniać ręcznie to nieludzkie zmuszać służby do takiej katorżniczej pracy,
• W piątek odsypaliśmy cały śnieg z chodnika na ścieżkę i co teraz jeszcze mamy to co usypaliśmy wywieść ze ścieżki?
• Rowe-co?

Nie miałem jak widać argumentów do walki z systemem oczyszczania miasta, więc jechałem pokornie ulicą, starając się nie podpaść nikomu, choć kierowcy autobusów na Tarchominie, zdaje się nie podzielali wesołości mej(wesołym byłem bo ulice odśnieżone i jechało się lepiej niż po ścieżkach)


Zgnieciony przez system w jakim się poruszałem zdecydowałem się na zjazd w odludniejsze miejsca, i kładę na to wał! W zasadzie Wał już dawno tam był, bo on był wiślany…

Chwile opalania się na słońcu, a potem znów wałem do domu, do Jabłonny. Nie mogłem sobie odpuścić rundki do Pałacyku, więc przed samym zjazdem na bazę zahaczyłem jeszcze o ten zacny zabytek w mej gminie;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowy,pełnośnieżny i pełnomroźny rower! || 29.30km

Niedziela, 20 lutego 2011 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
Wczoraj zakupione buty zimowe na rower, dziś przeszły swoje testy terenowe, właśnie na rowerze. Stuptuty niestety jeszcze nie dopasowane do jazdy rowerowej(potrzebna osłona na zębatkę 44), ale buty w pełni sie sprawdziły na dzisiejsze, bardzo mroźnej wycieczce.

mnie o poranku obudziło słońce, i zrobiło mi niezłą zmyłkę. Nastawiałem się podświadomie na lekki mrozek a tu psikus, było mroźniej niż się spodziewałem. Spisku przeciwko mnie dołożył także termometr na balkonie, który oświetlony słońcem wskazywał wyższą temperaturę niż była w rowerowym realu.

Dobrze, że Agnieszka ubrała się cieplej niż ja. Mi nogi piszczały z zimna a uda jakby zdawały się szczypać. Jednak buty i ogrzane w nich moje super-napędowe stopy, były niezagrożone zimnem. Chodziłem w śniegu, ślizgałem się po lodzie a tu nic! Ciepło!

Wycieczkę poprowadziłem w okolicach Chotomowa. Zahaczyliśmy o malowniczą ulicę Szkolną, która jeszcze 2 lata temu stanowiła wyboistą szutrówkę, jednak teraz jest pięknym asfaltowym wężem pośród dziczy lasu... gdyby nie szalejący na niej pojedynczy osobnicy "kierowco-podobni" byłoby sielankowo. Cóż chyba czasem zapominam, że żyje w Polsce i, że dzień bez klaksonu na dwoje rowerzystów za miastem w lesie jest dniem straconym!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przez Zaspy i bezdroża... || 34.97km

Piątek, 18 lutego 2011 · Komcie(11)
Kategoria Pojeżdżawki
Podczas dzisiejszej wycieczki, usilnie zastanawiałem się nad tymi wpisywanymi danymi. Otóż w kategori "KM teren" zawsze zimą mam dylemat, bo przecież to nie jest tak oczywiste. Gdyby ująć wszystkich Bike-statsowiczów to w sezonie zimowym samo wyjście na rower "na dwór" można by traktować jako "KM teren" w odróżnieniu dla tych co jak chomiki kręca na trenażerach i zawyżają statystyki zwykłym wyjadaczom smaru.
Ponadto, jak określić znów wycieczkę w zimie kiedy na drodze o randze mniejszej niż wojewódzka a czasem i jeszcze mniejszej niż ta "niewojewódzka" leży śniegu po kostki jest on rozjeżdzony przez maszyny do ugniatania sniegu zwane potocznie samochodami. Czy jazda przez 20km w takim śniegu jest jazdą po asfalcie sensu stricto? Nie ma przecież kategori "km śnieg" lub "km trenażer".
My prozaiczni tubylcy, co to zima katujemy swoje maszyny, taplając się (i je) w kopnym śniegu/błocie posniegowym, czujemy się dyskryminowani takimi statystycznymi przekłamaniami! Dziś jadząc asfaltem(pokrytym izolacyjna warstwą amortyzująco-chłodzącą, zwaną inaczej śniegiem) walczyłem z kierownicą jak jakiś mega wycinacz na maratonie w upale w głębokim piasku. Białej koło-okleiny było nie wiele ale jej właściwości demotywujące, zdawały sie być naprawdę efektywne. Nieźle chyba wyrobiłem swój refleks w ciągu tej zimy i tylko to sprawiło, że z jedną obładowaną (lewą) sakwą, pełną słoików z ogórkami od rodziców, na oponach, które miały za dużo ATM, nie zaliczyłem gleby na tej lokalnej dróżce...

Suma-sumarum było fajnie, bo wreszcie wiatr ustał(tudzież wieje mniej/wolniej) a jechało się znośnie.

Kiedy dotarłem do domu dumny ze swych osiągnięć poczta polska, wysłała mnie na after-party z awizo. Zdecydowanie nie lubię jak mnie spychacz śnieżny (błotny) traktuje z łychy... No cóż zima na sam koniec musiała zaznaczyć swoje ostatnie słowo, choć myślę że dystansem 34kilometrów, dałem jej do wiwatu!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na uczelnie w tnących szponach mrozu i śniegu... || 38.53km

Czwartek, 17 lutego 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
Dziś zdecydowałem się wybrać na uczelnie. Rano wiatr miałbym w twarz więc lenistwo wzięło górę i pokonałem zaledwie 6km do PKP. Tam spotkałem kolegę z Airbike i jadąc do W-wy zoo gadaliśmy. Potem szybko metrem do Politechniki i przez Pola Mokotowskie na Uczelnie.

Zajęcia miałem obowiązkowe więc odsiedziałem swoje na UW a potem o 15 wyruszyłem w drogę powrotną. O dziwo, napadało sporo śniegu. Całe szczęście wiatr jednak nie zmienił kierunku i miałem go raczej w plecy i w prawy bok. Jechałem więc przez miasto a wiatr zamiast pomagać miotał mną, i śniegiem we wszystkie strony. Z pod kół sypała się "fontanna" puchu. A błotnik zamiast osłaniać mnie od śniegu tylko rozdzielał strumień białego puchu na dwa i każda połowa wiała mi białym puchem prosto na piszczele i kostki.

Dopiero na Modlińskiej, po pokonaniu mostu Grota, miałem wiatr w plecy. Jechało się dużo lepiej choć było już ciemno. Kilka razy miałem zawahanie, bo koła lubiły uciekać w tym nowym nie rozjeżdżonym puchu, ale nie było najgorzej.

Dziś było mimo wszystko zacnie;) Ale buty muszę na zimę na rower zmienić, bo te straciły swoje właściwości a moje palce zdawały się odpadać jak wjechałem do Agnieszki do pracy.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mroźny HIHOŁ - czyli rzeźnia w szponach mrozu || 33.86km

Środa, 16 lutego 2011 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś po powrocie z uczelni, na która pojechałem w jednym zacnym, i zaliczeniowym celu, udałem sie na rower. Prognozy mówią, że słoneczne mroźne dni odchodzą. Nie wiem czego bardziej będzie mi brakować z tych ostatnich kilku dzionków, czy tego słońca czy też tej bezśnieżnej pogody.

Wybrałem sie więc z domku zapatulony jak przyzwoita cebulka, i ruszyłem. Nie wiedziałem gdzie, przed siebie w każdym razie. To tu to tam. Zacząłem z wiatrem do Chotomowa a potem Legionowo. Po mieście pokręciłem się zacnymi rowerowymi i co najważniejsze, asfaltowymi ścieżkami. Kiedy miałem już jechać do Swojej Agusi zadzwonił Radek, że transportuje rower swojej dziewczyny. Transport nie był rzecz jasna na plecach, jechał on na nim. Musiałem więc zobaczyć nowy nabytek i podjechałem do Jabłonny, tam z kolegą gadając i chwaląc jego rower(rower jego kobiety) dojechaliśmy aż do Rajszewa gdzie pożegnałem się i wróciłem już w połowie po ciemku( i pod straszny zimny wiatr) do domu.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,