Wpisy archiwalne Sierpień, 2012, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1633.64 km (w terenie 3.00 km; 0.18%)
Czas w ruchu:08:15
Średnia prędkość:16.16 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:60.51 km i 2h 45m
Więcej statystyk

Po Agnieszkę do pracy || 19.47km

Piątek, 31 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Po Agę do pracy i zamykamy Sierpień, jako najliczniejszy miesiąc tych wakacji. Ech strach pomyśleć, że to już koniec. Dzień kończy się już o 20 i słońca sporo mniej i noce zimniejsze i... mniej dzieciarni pijącej po lasach, wszystko pójdzie do szkół!

Na ten rok zaplanowane jest 10 tysięcy km, do realizacji zostało już sporo mniej niż jeszcze u progu tego miesiąca. Nie sądziłem, że wszystko się tak potoczy!

1260km mam do zrobienia w 3 miesiące to tylko 400km na miesiąc:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wieczorne "napiwo" || 25.18km

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Wieczorkiem po Agnieszkę i do Chotomowa. Na rondku w Chotomowie policja, niestety wypadek z udziałem rowerzysty. Jakiś terenowy zdjął kolesia na szosówce. Facet chyba cały bo poruszał się bez kłopotu, ale rower raczej nie mógł jeździć bo go nosił a nie prowadził. Niestety wygrał silniejszy czyli suv.

Później spotkanie ze znajomymi przy piwku i pizzy o średnicy 54cm.

Powrót już nocą, zimno! Brrr


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na uczelnie - czyli Warszawa autem stoi! || 66.63km

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · Komcie(3)
Kategoria Na uczelnie
Kolejne podejście "Załatwienia" czegoś na Uczelni. Pomysł aby jechać do Wawy urodził się rano przy ubieraniu.
Myślicie, że załatwiłem?
No jasne! Zamiast planowanej 1 książki z biblio wziąłem 4 - ledwo mi potem do sakwy się wlazły.

Zjadłem kluski śląskie z sosikiem grzybowym i tyle;P Nie zebrałem wpisów bo nadal nie ma więcej niż jest profesorów:P

Rozgryzłem problem jeden jaki mnie nurtował z pracą MGR więc chyba jednak było warto pojechać.

Aha i na Polach mokotowskich spotkałem Che, tak tą samą! Spieszyłem sie to tylko jej uniosłem rękę i pomknąłem dalej:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zalegam z zaległościami w zaległym wpisie z wczoraj... || 26.74km

Środa, 29 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Rowerowy blog to jednak rowerowy blog a więc po ostatnim nieco rozwiązłym i odległym od tematyki, wracam dziś na właściwe tory. No jak bardzo uda mi się wrócić to się zaraz zobaczy w praniu.

Wyjazd wczorajszy jest dwuetapowy jednak integrujący się w jeden "Dzienny". Piszę go "dziś" czyli nie, że "dziś" tylko dziś czyli następnego dnia po "wczoraj".

Czynie takie notatki gdy:
a) nie chce mi się wieczorem i nadrabiam wpis (z datą wsteczną) rano,
b) wyjazd jest na tyle nudny i "bezwydarzeniowy", że połączenie kilometrów w jedno, nie zachwieje społecznością kubańską na Maiami (Majami?) i nie spowoduje tsunami na Haiti.

Tak więc spełniwszy oba warunki owy wpis, popełniam!
Popełniając go jest godzina godzina 16ta, dnia następnego, czyli jak widać spełnił sie punkt pierwszy zapisany również jako "a z nawiasem".

Podpunkt "be z nawiasem" spełnił się sam automatycznie po spełnieniu punktu "a z nbawiasem".
Jest bowiem pewna zależność liniowa w przekazywaniu treści z mojego rowerowego świata. Gdy wyjazd jest choć trochę radosny i choć trochę sprawia mi więcej niż tylko radość, to go wpisuje "in situ", gdy tylko w dom trafiam/docieram a me siedzenie spoczywa na krześle biurowym obrotowym z regulacją wysokości.
Jeśli zaś robię "swoje" z satysfakcją, lecz bez polotu i bez salta w tył na siodełku jadąc na jednym kole, to czasem zdarza się, że robię wpis jak dziś "zaległy".

Sama zaległość wpisu nie musi być wcale tak odległa, bo nie jest powiedziane, że mój organizm i emocje jeszcze nie opadły po fascynującej jeździe przez miasto, czy do sklepu czy po moją ukochaną AGnieszkę. BA! Powiem nawet, że napewno emocje nie opadły, jednak zupa pomidorowa była na kolacje i Bikestats przegrał z Wpisem:D

Nic nie rozumiesz czytelniku? Hmm bo ja czasem ciężkie pióro mam:D

Kkto dotarł do tego miejsca może sobie wpisać +5 km do wycieczki z dnia koljnego=nastepnego po tym.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

O codzienności bycia sobą! - filozoficznie. || 20.94km

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · Komcie(2)
Gdy człowiek jest młody kształtuje go świat. Najpierw głównie świat moralnych wartości jego rodziców, później
otoczenie w szkole i... świat moralnych wartości jego rodziców
a na koniec, otoczenie ale już nie świat moralnych wartości jego rodziców.

To jak z rzeźbą. Jeśli podczas wykuwania postaci jaką jesteś za wczasu nie zdecydujesz jak ma ona wyglądać, to pod koniec względnie ukończonego projektu (około 30-40tki) ciężko jest "dorzeźbić" komuś dłuższy nos, czy dodać uniesioną w geście zwycięstwa rękę!
No nie ma przebacz, o takich detalach pomyśleć trzeba wcześniej.

Przyjmując w swoim życiu kogoś obok siebie stajemy się częścią innej instalacji rzeźb. Nie jesteśmy samotnym dumnym monumentem autonomicznie pracującym na swoje piękno i chwałę. Stajemy obok kogoś o podobnych układach pasującego do naszej "instalacji". I to nie jest samo w sobie złe. Tylko zmienia nasze obycie z otaczającym nas światem. Już nie jesteśmy jako jednoelementowa układanka - podziwiani za NASZE piękno, nasze osiągnięcia i nasze bycie sobą. Sanowimy element większej wystawy. Włączani jesteśmy w cały schemat. I pogodzić się musimy wewnętrznie, że to teraz my jesteśmy częścią "całej" rzeźby a nie rzeźbą.

To nie kwestia udawania kogoś, kim się nie jest. To raczej umiejętność wydobycia w sobie największej liczby cech pokrywających się z cechami drugiej osoby, tak aby wszystkie elementy grały wspólnie a kolorystyka dzieła układała sie w harmonii.

Gdy docieracie do tego miejsca, choć spodziewam się, że nie wielu dotarło, zadajecie sobie pytanie "o co chodzi przecież to rowerowy blog"?
A chodzi właśnie o codzienność i spojrzenie na siebie (ja spojrzałem)w perspektywie lat wstecz. Zobaczenia swoich zmian i rowerowych różnic. Jacy byliśmy gdy pierwszy raz siadaliśmy na rower na serio, jak podchodziliśmy do jazdy samotni, lub inaczej: "pojedynczo". Te zmiany pewnie dotyczą głównie osób związanych z kimś podobnym, rowerującym. Jedno jest raczej pewne, z czasem większość z nas spotyka kogoś z kim staje u boku na lini startu aby zmagania kontynuować wspólnie.

Gdy tak się usiądzie i przeanalizuje, zobaczy się ciekawą zależność. Jak gąbka wchłaniamy wiele cech od osoby która jeździ z nami nawet tego nie zauważając. Na początku chcemy jej imponować, chcemy aby to nasze było lepsze i aby to do NAS się dopasowała. Z czasem gdy relacja się umocni a związek przetrwa, nasze fanaberie rowerowe, buduje się coś innego. To już nie tylko JA dopasowuje kogoś do siebie, ale i sam elastycznie uginam się aby podlegać komuś.

Wspólne zakupy, wyprawy po ręczniczek, czy po jedną solniczkę. Oddawanie pewnych stref swojego życia w inne ręce, pozwalanie na przejęcie sterów w aspektach które nam jest łatwiej opuścić. I wreszcie, chyba najtrudniejsze. Szukanie kompromisów.

Gdy ty z chęcią wybrałbyś się na 200km, czasem musisz wybrać pomiędzy tym a zakupami i potrzebnymi rzeczami dla domu. Sam zapewne byś odpuścił, zrobił to "kiedyś tam", ale gdy pojawia się "potrzeba" nawet nie podparta zbyt silnymi argumentami, mamy do wyboru małe spięcie, ciche zwarcie kilka h milczenia bez słowa wieczorem i mijania się w domu, albo wspólną rowerową mikro wycieczkę z sakwami po warzywa na bazarek i dzielenie pasji w sposób "poprawny politycznie". I zapalony młodzik, gnający wcześniej na oślep przez świat nagle zwalnia i nie wyrywa już za czołówką peletonu a jedzie spokojniej aby przejechać cały dystans.

Kilka/naście lat wcześniej, gdyby rodzice powiedzieli ci że masz pojechać na zakupy, zapewne w bezpardonowy sposób uniknąłbyś tego, wymieniając setki powodów i wykrętów aby nie pojechać, i nie zmienić swojego pomysłu.

Czy my w pewien sposób nie dojrzewamy rowerowo? Nie mówię tu o zmianie fajnego MTB na składaka z koszyczkiem, ale właśnie o motywacji i pobudkach jakie nami kierują gdy podejmujemy decyzje "czy i gdzie" jechać? Z czasem zmieniamy swoje podejście w tak diametralny sposób, że wspomnienie dawnych spontanicznych wybryków sprzed "kilku" lat, wydaje się nieomal dziecinne.

Rower potrafi połączyć dwoje ludzi - to jest pewne. Nie zmieni jednak nas samych jeśli to my nie pozwolimy się mu zmienić.
Ja widzę zmiany, i chyba w sumie te zmiany wychodzą mi na dobre, jak u was? Ktoś zmienił wasze życie w pozytywny sposób?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W kole niemocy i wszechmocy pogodowej! || 43.88km

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Dzień słaby, nie jest on jednak słaby w sensie rowerowym lecz samopoczuciowym i emocjonalnym. Znów wraca wrażenie stania w miejscu, jakiegoś takiego przestoju życiowego.

Byłem załatwić dziś sprawę w Warszawie "do końca" i... kierowniczki nie było. Zaje...ście. Jak wół pisałem jej, że w piątek nie mogę to przyjadę w poniedziałek i co? NIC, nawet dokumentów dla mnie nie zostawiła.
Nie byłbym jednak może tym jakoś strasznie dobity, gdyby nie to, że jechałem do pracy i z pracy w deszczu a z pracy nawet w deszczu podwójnym. Jednym słowem lało bardziej niż zakładały prognozy.

Praca MGR stoi... pisze tak mało i tak jakoś nie mogę usiąść i pisać wolno ale cały dzień, ciągle mnie coś odciąga ciągle się obijam... ciągle marnuje w cholerę czasu na byle gówno. Nie umie się zebrać aby już na pilno pisać i dłubać cały czas bez ustanku. Nie mam motywacji do tego.
Mam wrażenie, że ta praca MGR jest bez sensu, raczej nie zwiąże się z wykształceniem swoim, raczej znajdę taką prace jaka będzie, raczej życie potoczy się inaczej...

Straciłem taką motywacje, męczę te studia od tylu lat i gówno mi to daje. Wiem, że nie rzucę tego, że w końcu napiszę tę epopeje badań i cierpień. Jest jednak to ból ostateczny i mordęga jakiej jakoś nie mogę przejść;/

O praco praco MGR napisz się sama...

Słaby nastrój powrócił.

Wieczorem po Agnieszkę do pracy i do rodziców na kolację. Powrót nocą.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nocny rower, a raczej poranny! || 141.00km

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Tego dnia a raczej tej nocy grupa z forum podróżniczego, wybrała się kibicować na punkt kontrolny ludziom z BB touru. Z Jabłonny wyruszyliśmy o 3 rano i niestety na miejscu dotarliśmy po 7 z minutami, a więc Wilk i Wax już nam odjechali.

Po odwiedzinach na punkcie i przeczekaniu deszczu wraz z Kubą, wybraliśmy się w drogę powrotną!



W skrócie:

Jabłonna - Warszawa (bez deszczu )
Warszawa - Żyrardów (deszcz tylko lekko nas skropił przes samym Żyrardowem)
Żyrardów - padało tak jak mówili wg prognoz. Przed samym południem dopiero się przejaśniło.
Żyrardów - Warszawa - Jabłonna (pięknie ciepło duszno, gorąco!)

Była ciemna noc gdy opuszczaliśmy Warszawę.








Pomagam przy zmianie gumy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

BB tour! 2012 rozpoczęty! || 10.00km

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komcie(1)
Rzadko zdarza mi się zrobić równy dystans, ale pewnie sporo jest w tym, przypadku. Wpis czynię dzień później, ale mam nadzieje, że nie zwali mi się na głowę masa krzyczących, że przekłamuje dystans!

Dziś ważny dzień, a to z tego powodu, że rusza największy Polski wyścig BB-tour. 1008km zawodnicy mają pokonywać non-stop przez 3 dni a w zasadzie niecałe 3dni. W tym roku reprezentacja forum jest oszałamiająca. Z naszej sakwiarskiej społeczności wystartowało aż 9 osób.

W tym roku w szranki wyścigu stanął również mój przyjaciel i kompan największych podróży Radek! Z uwagą śledzę jego poczynania na mapie:

Śledzimy kibicujemy krzyczymy i tupiemy

Wielu zawodników niestety nie ma lokalizatorów gps, ze względów finansowych. Za wynajem takiego klocuszka 700g trzeba by w wyścigu dopłacić prawie albo nawet ponad 100zł.

Nie zmienia to faktu, że z zainteresowaniem obserwuje co się dzieje na trasie. Dla mnie to niepojęte jechać 600km (prawie 635 jest do Żyrardowa) a co dopiero 1008 i kończyć dystans w Bieszczadach, gdzie są już nie małe podjazdy.

W wyścigi startują również kobiety i chyba jeden człowiek na rowerze poziomym... Pogodę jaką mają każdy widzi za oknem, także jedyne czego można im życzyć to harty ducha.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,