Wpisy archiwalne Sierpień, 2013, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1132.21 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:17
Średnia prędkość:21.88 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:40.44 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Zbudujmy sobie łóżko! || 44.92km

Sobota, 31 sierpnia 2013 · Komcie(5)
Kategoria Na Zaborze
Wycieczka rowerowa z Agnieszką z sakwami na północne Mazowsze. Jechaliśmy na Zaborze aby przygotować łóżko z palet, które budujemy.

Zanim jednak pochwale się wam, że udało nam się je zbudować, opowiem cos niecos o trasie.

Wstaliśmy rano, przed 8:00. Na trasie byliśmy coś 8:15. Ranek to nie jest dobra pora dla mnie. Ostatnio jakoś rano nie egzystuje. Zaskakujące bo niedawno coś mi po glówce tłukło się,aby jechać na jakiś Bike to the hell. Niestety jednak słabo mi się jechało. Przez Nowy Dwór Mazowiecki i wioski i wioseczki dojechaliśmy na miejsce.

Budowa łóżka zakładała przerobienie i oszlifowanie 8 palet 120x80. Dwie trzeba było naciąć, bo planujemy obok łóżka stolik nocny. Palety dodatkowo po oszlifowaniu pomalowaliśmy przeźroczystym sadolinem. Dla konserwacji.

Coś w ten deseń robimy, tylko, że z jedną "szafką nocną" i na dwórz poziomach palet.
Całość wygląda nieźle, może niebawem pokażę wam efekt in situ, czyli z łóżkiem i materacem na wierzchu.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po Agnieszke do pracy || 10.05km

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komcie(0)
Po Agnieszke do pracy. Na jutrzejszy wyjazd Venita dostala bagażnik;) Jeździ sie z sakwą tak samo, tylko lżej:) Generalnie w użyciu nie będzie bagażnik na codzień, ale jutro będzie potrzebny to założyłem.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po mieście || 31.95km

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komcie(3)
Kursy po mieście i po podmiejskich asfaltach. Byłem na piaskach, a potem wróciłem do domu i wtedy zorientowałem się, że zostawiłem bluzę w piwnicy u rodziców. No więc wypakowałem co miałem do wypakowania i znów na piaski. Skleroza nie boli, ale się trzeba nachodzić a w tym przypadku najeździć. Jazda sama w sobie też nijaka, bo tylko podmiejska i po dziurach - ścieżkach itp, jednak zawsze to kolejne kilometry przyzwyczajania się do roweru.

Co by nie mówić - jeździ się dynamicznie i szybko a i mniej już zwracam uwagę na trzęsałkę na dziurach. Nie znaczy to, że nie odczuwam wstrząsów, jednak pierwsze dni bardziej mi to przeszkadzało.

Szukam pracy i już mi po głowie chodzi z desperacji kurs spawacza lub wózków widłowych:P Ech;/ lipa z robotą;/


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po Agnieszke do pracy + zakupy || 10.12km

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komcie(0)
Wieczorne (tak prawie mogę juz pisać) po Agę do pracy.

Odwiedzamy Obi Łan Kenobi i kupujemy zestaw do robienia łóżka z palet, czyli pedzel papier ścierny i jakiś siuwax do drewna.

dobrej nocy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szosowe pólnocne Mazowsze || 71.85km

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komcie(3)
Kategoria Na Zaborze
Wyjazd na północ do Rodzinki w sprawach przyziemnych. Zawiozłem film z wesela i przy okazji znów dosiadłem szoski. Na północ jechało mi się średnio. Jakoś tak nie miałem siły, wczorajsze 120km i nocne dojechanie chyba nadal było odczuwalne. Jechało się więc mozolnie, choć "po sosowemu" czyli nie 18km/h a 21-23. Czułem że jadę pod wiatr więc swoja niemoc zrzuciłem na karby tego żywiołu.

Na miejscu zjadłem pyszny obiad i pogadałem chwile z rodzinką. Zabrałem się do domu najedzony a było już dobrze po piętnastej.

W druga stronę wyraźnie lepiej. Niby znów odcinki pod wiatr, ale jazda po obiedzie szła sporo lepiej. Jechałem już 25-26km/h no i jakby wiatr mniej przeszkadzał.

I tyle w temacie - dalsze dogrywanie się w duecie z Venita trwa:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

nocny rower || 12.00km

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komcie(0)
Wycieczka do rodziców i pokazywanie zdjęć z Islandii. W końcu można była pogadać o wyprawie i zjeść obiadek. Wracaliśmy już po ciemku - czy ja już mówiłem, że idzie jesień?:P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mała Pętla Warszawska || 124.47km

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Dziś odbyła się można powiedzieć próba generalna Venity. Pojechaliśmy trochę pobrykać tu i tam. Najpierw rano kurs był do urzędu Pracy. Standardowo po podpis. Zaproponowano mi nawet pracę. I to jaką! Jako pierwszy dostałem nową ofertę. Zapisałem zszedłem na dół i dzwonie a kobieta w słuchawce mówi mi, że nie aktualne...Dziś zatrudniła pracownika na okres próbny.

Ja to mam kuźwa szczęście do promocji;/ A oferta miała być wyjątkowa i świeża jak te bułeczki z piecyka! I co? Zakalec. Jak oni maja w tym U.P takie świeże oferty to nie dziwne, że bezrobocie takie.

Lekko zwiedzony, że mnie szansa życia ominęła, pojechałem do Warszawy po odbiór pieniędzy z wczorajszych wierceń w Radzyniu Podlaskim. Najpierw do Jabłonny - tu troszkę ścieżkami a troszke ulicą, a później już tranzytem na stolice.

Wrażenia z jazdy pierwsze - Jedzie się szybko. Rano najedzony wypoczęty nie zniżałem się poniżej 26km/h. Trzeba pilnie obserwować dziury na jezdni i nierówności. Nie chce sprawdzać wytrzymałości kół ani już teraz uczyć się zmiany dętki w szosie. Na nierównościach czuć każdy pypeć, jednak generalnie jedzie się fajnie.

Najgorsze są ścieżki. Mostem Północnym jeszcze ok, potem do Gwiaździstej ścieżką jeszcze też w sumie dobrze, ale potem do Powązkowskiej jechałem już ulica, bo te przeplatanie ścieżki, to na lewo, to na prawo i jej wielokrotne "wplecenie" w istniejące wcześniej na osiedlu drogi z betonowych sześciokątnych kostek, mnie troszkę wytrzęsło. Do Banacha jechałem już jednak prawie całość ścieżką, bo ulicą wśród aut nie miałem jakoś veny. No dobra - kawałek ulica mknąłem - hipek byłby ze mnie dumny, bo tunelem pod torami na prymasa pojechałem ulicą.

Na uczelni załatwiłem, co miałem do załatwienia i postanowiłem, że wrócę dookoła troszkę. Nie bardzo wiedziałem jak bardzo dookoła chce wracać i w sumie do ostatnich chwil się wahałem z wyborem trasy. Padło na Błonie i dwójkę na Poznań oraz Małą pętle Warszawską.

Na pięknym asfalcie z wiatrem w plecy do Błoni, jechałem ze średnią ponad 27km/h. W sumie 30 jakoś tak samo siedziało na liczniku. Przed Błoniami jednak poczułem pierwsze oznaki zmęczenia. Plecy mnie bolały. Złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim miałem plecak. W początkowej (dziurawej i ścieżkowo-warszawskiej) fazie, w plecaku była gruba zapinka z łańcucha i muszynianka z sokiem zapłoniona w 75%. Ciężar więc dał mi popalić.
Do tego nowy rower, lekko inna pozycja i pokłosie wczorajszych wierceń, gdzie walczyliśmy z dziewięcioma ręcznymi wierceniami do 3 metrów. Niby nie wiele, ale plecy pewnie nie zregenerowały sie od poprzedniego wysiłku.

To wszystko nałożyło sie na siebie a w efekcie i nałożyło sie na mnie. Za Błoniami tuż przed Lesznem robię postój i przekładam zapinkę do sakiewki która montuje na kierownicy. Wziąłem ja asekuracyjnie, bo nie wiedziałem czy właśnie w takiej sytuacji się nie przyda. I co? Przydała się. Zdjęcie kilku kg z pleców bardzo pomogło, choć pokłosie przeciążenia lędźwi plecakiem, będzie jeszcze mnie cisnąć na tej trasie.

W Lesznie przerwa na zakupy picia i lody gałkowe. Odpoczywam w cieniu jem lody i staram się rozciągnąć lekko przysztywnione plecy. Na jakiś czas pomaga. Jak ruszam na trasę spowrotem jedzie się dobrze. Wiatr jest w twarz ale 23 - 25km/h to w sumie prędkość optymalna jaka utrzymuje bez jakiegoś strasznego spinania się. Plecy znów atakują mnie w Sowiej Woli. Zaciskam zeby i jadę swoje postój dopiero robię przed samym mostem Błękitnym w Nowym Dworze Mazowieckim.

Ten ostatni odcinek, znów pod wiatr, jest tragicznie ciężki. Plecy nie tyle bolą, one sa takie odrętwiałe. To takie uczucie jak budzisz się rano i masz potrzebe rozciągnięcia się. Ja mam tak samo, ale nie moge się rozciągnać i to uczucie - dziwne - sie tak utrzymuje.

Górki w Rajszewie biorę ładnie. Tam już Kryzys nieco mija, ale jeszcze nie jest do końca zażegnany. W Jabłonnie skręcam w Lewo i odwiedzam Agę w pracy. Odbieram paczkę od niej i kurs do domu robię.


na mapie nie zaznaczałem już kursu do Agi, nie zaznaczyłem go z czystego lenistwa.

Obserwacje Szosowe.
- rower naprawdę ładnie leci jak mu się pociśnie.
- prędkość jest sporo wyższa niż na Francy.
- trzeba się pilnować z dziurami,
- trzeba nauczyć się hamować i wzmocnić ręce do chwytu górnego hamowania. Miałem dziś wrażenie czasem, że nie miałem siły docisnąć klamek od góry. Nie wiem na ile modulacja słaba związana jest z wciąż nie do końca dotartymi klockami a na ile z moją siłą, ale jako obserwacje notuje skrzętnie.
- Pozycja wydaje się spoko, ale muszę opracować opcję nie wożenia zapinki w plecaku na plecach i zdecydowanie zabierać bidon zamiast butelki wkładać do plecaka.
- średnia ze 124km w tym z jazdy po mieście 23. Pewnie sama jazda poza-miejska dała by około 25/26 km/h. Cóż w sumie nigdy nie jeździłem dla średniej, jednak wiem jakie wartości widniały na moim liczniku we francy i dlatego o tym wspominam.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trzeci raz drogie dzieci i na szosie po raz trzeci. || 10.47km

Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 · Komcie(1)
Popołudniowo - wieczorna już wyprawa do miasta. Jej, wiecie co? Noc teraz tak szybko nadchodzi. Rano jeszcze widno, ale szlak trafił ciepłe widne wolno nadchodzące wieczory po 22. Teraz po 19 już zaraz szarówka i ciemno. Co to za czasy nastały. Jesień idzie a do tego ten chłód z lasu, chłód mimo słońca w dzień i chłód wszechobecny.

Niebawem zacznie się szkoła, na drogach będzie mniej młodzieży a potem znów za kolejny miesiąc studentów wywieje na wykłady i ćwiczenia. I na ulicach na rowerach zostaniemy tylko my bezrobotni. No może ktoś tam się czasem na wydział karnie czy do pracki, ale to nie to samo. Znów na drogach zapanuje spokój, równowaga i elitarnie pozdrawiać będziemy się z rowerzystami, wiedząc, że ów jegomość z przeciwka to swój człowiek, mający w pogardzie chłodne poranki i zimne wieczory.

Trochę mnie ta jesienność dziś zmiażdżyła, ale wiem, że jeszcze kawał czasu i pewnie nie jeden ciepły tydzień. Pogoda utrzymywać sensowna, lubi się nawet do późnego października. Damy radę, ale urok mrugającej lampki wieczorem znów powrócił. Nawet to lubię - ciekawe ilu nietoperzy spotkam w tym roku.

Cholibka jak tak siedzę jest 21:00 i patrze na tę/tą noc, to mi się normalnie wigilia przed oczamy/oczyma - stawia. Tylko reniferów i światełek brak.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Venita jej było i była szosówką! || 14.47km

Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 · Komcie(1)
Wziąłem swoją szosę dziś po raz drugi na wycieczkę. Od poprzedniej jazdy dostała pedały inne, noski i siodełko z Francy. Wysokość siedziska chyba nareszcie sobie ustawiłem jak należy i jedzie się wygodnie. Zajmie pewnie nam trochę czasu zanim się do siebie przyzwyczaimy i pewnie jeszcze się docierać będziemy, ale pierwsze kilometry za nami.

Miejska jazda - spoko. Nie jest tak tragicznie z tymi dziurami, ale te większe lepiej omijać.
Hamowanie - tu jest jeszcze słabo. Klocki się nie dotarły a i sama modulacja nie jest taka jak w MTB toteż trzeba się do tego przyzwyczaić. No i przede wszystkim - wchodzi się na trzecią prędkość kosmiczną. Jadę ulicą, normalnie - nie jakoś tak super szybko a tu 25 na liczniku. I ci ludzie przy pasach co wchodzą pod koła wcześniej mieli więcej czasu - zanim zbliżyłem się do nich. Teraz muszą szybciej uciekać, bo zbliżam się szybciej.

Z tymi pieszymi to się śmieje - bierzcie to z przymrużeniem oka. Chodzi o to, że po prostu szybciej się jedzie. Nikogo na pasach nie przeganiam, ale jak mi dziś babka wyszła to droga hamowania z 28km/h do 10km/h jest dłuższa.

Nadgarstki też zapomniały jak jeździły kiedyś na baranku więc specyficzny chwyt za klamkomanetki powoduje jeszcze lekkie uwieranie ścięgien, ale to minie. Jak w 2009 roku robiłem hybrydę mtb i szosy i miałem baranka tez się dłonie przyzwyczajały jakieś 2 tyg.

Prędkość - No dziś to trudno powiedzieć. Przede wszystkim po mieście jeździłem po drugie z załadowanym plecakiem. Z tego co zaobserwowałem jedzie się szybciej jakieś 3 km/h.

Przełożenia - wydawało mi się, że z największego blatu nie będę korzystał, ale o dziwo jedzie się na nim spoko. Zakres przełożeń z tyłu również przyjemny. Środkowy blat ma tyle co w moim dawnym dawnym mtb (42) a najmniejszy - tego nie używałem. Może pojutrze na Dębe skocze, to się przyda? Nie wiem - się zobaczy.

Po-miejski kurs był dziś i po dętkę do mojego ulubionego rowerowego sklepu. Oczywiście jak wszedłem z szosą, to mi Darek powiedział, że on by mi taniej itd...Tylko jak się chciałem z nimi dogadywać co do szosy Jamisa, to nie mogłem go zastać i się doprosić, aby mi Mateusz powiedział kiedy będzie. Oczywiście posłuchałem, że oni by mi załatwili na lepszym osprzęcie itd i że tylko 150 zł różnicy. Jednak czasem człowiek woli kupić sam w sieci, niż czekać aż sklep rowerowy łaskawie zainteresuje się potrzeba klienta.

Dętke nabyłem pogadałem sobie z chłopakami - podtrzymałem samczą więź - rowerzysta VIP sklep rowerowy i pojechałem do dom poić i doić!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,