Wpisy archiwalne Październik, 2012, strona 1 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:1098.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:34.32 km
Więcej statystyk

Zniczo-mania - Czyli rowerowanie w trzech odsłonach! || 75.07km

Środa, 31 października 2012 · Komcie(1)
Wycieczka przedwyprawkowa, pełna była kilometrów, załatwiania i pedałowania. Mozna ja niejako na 3 etapy podzielić i tak chyba ją opiszę, bo będzie mi łatwiej. Z góry przepraszam ortodoksyjnych BS-owiczów uważających, że łączenie wpisów to zło tak wielkiego kalibru, że już powinienem umierać w mękach:)

CZ 1.
Status: Zawieźć pracę MGR na uczelnie
Miałem jechać PKP(SKM) jednak tak się zbierałem, i tak leniłem, ze okazało się że pociąg ma być prawie za 1h i 9 minut po tym jak wyjdę z domu, więc pomyślałem, bez sensu jechać i czekać na peronie. Ruszę rowerem na zdobywanie Warszawy.
Pogoda była mizerna i poddałem się szybko a mianowicie już po przebrnięciu przez ścieżkę rowerową na moście północnym. Zamarznięty lód, puszczał soki i wynikło kilka problemów:
a) ślizgałem się jak cholera na slickach po ślisko-mokrym lodzie,
b) od rozpuszczonej wody nieodprowadzonej przez studzienki na ścieżce miałem mokre buty,
c)silny wiatr boczny na moście i szarówka nad głową do reszty mnie zdemotywowały.

Wskoczyłem więc żwawo do metra Młociny i wysiadłem na Polu mokotowskim. Oddałem pracę drzwiom (nie było promotora). Tak dokładnie, nie pomyliłem się! oddałem ją poprzez wsunięcie jej pod drzwi. To dość popularna metoda komunikacji na geologii za mojej tam bytności.
"jak mnie nie będzie pan wsunie pod drzwi" - zawsze się tak robiło. Po remoncie instytutu inżynierskiej geologii, trochę ciaśniej ościeżnica od spodu przylega, ale dałem radę!

Powrót do domu znów metrem i modlińską.

Cz 2
Status: Wiatr w plecy i zimny wieczór

Przepakowawszy się, i uzbrojony w 2 duże crosso (Aga miała 2 małe) udaliśmy sie rowerkami na północ. Po drodze mieliśmy do odwiedzenia cmentarz. Ech... czy tylko ja mam wrażenie, że to jeden wielki bazar? Cześć czci zmarłym OK, ale to święto dawno przestało przypominać czas skupienia. Dobrze, że duch chrześcijaństwa nie ginie w narodzie.

Walka o miejsce do parkowania, straganiarki sprzedające bukiecik kwiatków za 30zł a po negocjacji i za 20zł. Ludzie idący wprost na przeciw mnie ani myślący zejść na bok, bo przecież ulica przy cmentarzach nagle staje się chodnikiem i to ja mam ich omijać.
Nawet zatrzymany i nie poruszający się obiekt ludzki jest szturchany, popychany i pocierany przez mijających.

Dookoła piękna przestrzeń, miejsca na 10 ludzi ja stoję obok roweru i na uboczu aby nie tamować przejścia, ale oni zakręt ścinają jak Kubica że kurtką mnie ocierają i nawet ramieniem czasem. Bo tędy na parking idą. Czy naprawdę mnie nie widać, czy wyjść z cmentarza nie można nie obcierając się o mnie? A może chciał się przytulić jeden z drugim?

Po prostu w całym ferworze walki, w całym tym zniczo-maniackim pędzie, sami się nakręcamy, włącza nam się taki instynkt łowcy. Mamy misję, mamy cel brniemy do niego a niech ktoś stanie nam na drodze! Po chrześcijańsku rozpierd....

Po wizycie na grobie u dziadka, wreszcie w spokoju opuszczamy zatłoczoną nekropolię. Przeraża wiek ludzi jacy są wygrawerowani na grobach nowo powstałych. Marzeniem staje się dożycie do 80 lat. Średnio 55-60 takie liczby widnieją na nagrobkach.

Wiatr w plecy sprzyja pedałowaniu. Jest jeszcze widno, ale ruch na północ jest spory. Pedałujemy w skupieniu, ale kilku kierowców skutecznie przerywa naszą medytację. Szkoda słów...
Do celu docieramy po zmroku przy temperaturze 1,5 stopnia. Końcowy odcinek troszeczkę przechłodziło mnie więc 0.5 litrowy kubek herbaty z cytryną to coś czego mi trzeba!

Cz3.
Status: Pokażmy się publicznie

Był plan jakoby na cmentarz i msze cmentarna jechać rowerami. Jednak ogół przekonań starszych w naszym otoczeniu stłamsił pomysł takiego wystąpienia.
Za dużo ludzi, za dużo rodziny, za dużo oczu patrzących na nas i...

"jakbyście wyglądali tak na rowerowo!" No ale przecież na cmentarz idzie się 1szego nie na groby, ale zobaczyć kto przyszedł! Tu i ówdzie komentarze
"Zobacz Kryska z mężem, o ta to chyba to jego nowa żona..."
"nie no tej nie znam, tam kolo Kowalskiego (grób Kowalskiego) stoją, to musi być Boryna, jego matka - ale się zestarzała!....
"

Cmentarna rewia mody: W tym sezonie królowały jesionki i kozaki na obcasie. Na futra nie pozwoliła pogoda.
Na cmentarzu ponad 200 ludzi, każdy koło grobów się krząta, ksiądz z megafonów i głośników czyta kilkaset nazwisk, ciurkiem lecąc jak z karabinu, aby każdy kto jest na cmentarzu mógł usłyszeć, że to za niego się modlą! Gwarno ludzie gadają, a ksiądz to tło. Potem msza, zero zmian, ludzie chodza czasem ktoś odwazny odmawia "ojcze nas" razem z kapłanem.
Nagle lud pada na kolana - klękamy!
Zimna ziemia mokre liście... zapada cisza.
Komunia, robi sie zamieszanie, a przy grobach wrzawa, kto nie bierze ten wychodzi. I tak tłum idzie do księdza w drugi tłum ucieka z cmentarza "zaraz sie msza skończy" i te 150 aut trzeba będzie wyprowadzić z okolicznych pól, trawników i poboczy.



Ech święta wszystkich... świętych? Chwała tym co czczą zmarłych regularnie, a nie tylko na pokaz gdy wszyscy inni ich widzą.

Wyjazd zakończony obiadem i dojazdem do PKP w deszczu i bardzo silnym bocznym wietrze. Dmuchało wiało i nieomal przewracało. Jak na zakończenie moich zniżek studenckich to przejazd KM ze Studzianek miałem królewski, bo bez biletu;) Nie kwestia to była oszustwa, lecz konduktora. Widać było, że nie chce mu się takiej ilości ludzi pisać druczków, i chodził ile mógł kręcąc się po pociągu, że wysiadając w Legionowie byliśmy bogatsi o kilkanaście złotych. Aby nie gorszyć społeczności rowerowej - chęć zakupu zgłoszona została i wsiedliśmy pierwszymi drzwiami. Cóż prezent na 1 listopada zacny!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimno zimniej bryza! || 21.47km

Poniedziałek, 29 października 2012 · Komcie(0)
Wycieczek kilka u wróbla ćwirka.

Panna zima za dupkę nas trzyma

Jak sobie pościelesz tak w nocy zmarzniesz.

Uważaj bo lód, na dworze i chłód!

Te i inne przysłowia wprost z zimowego karabinu rymów serwuje wam wasz niezastąpiony rymowo-rowerowy-księgowy.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do Ikei z Prezesem Crazy-Bike || 43.01km

Niedziela, 28 października 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Spotkanie na szczycie dziś miało miejsce. Wycieczka do Ikei po drobiazgi w towarzystwie prezesa firmy CRAZY BIKE.

Wyjazd spontaniczny i bardzo udany. Miałem okazje przetestować niedawno kupione spodnie( u Prezesa:D). Piotr przeprowadził nas po lasach w okolicach Targówka a później wspólnie udaliśmy się na zakupy do ikei i na hot-dogi za 2zł.


Wyjazd o tyle fajny, że udało mi sie dokręcić do 1000km w tym miesiącu. Kolejne ciekawe statystyki przedstawiam poniżej:)

Fajna się krzywa utworzyła.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Basen w śniegu... || 28.74km

Sobota, 27 października 2012 · Komcie(5)
Będzie padać mówiły ludy i pradziady z meteorologicznych bastionów dnia poprzedniego. W sam raz aby wybrać się rowerem na basen 13 km od domu.

Rano jak jechałm to w sumie nawet nie padało a pogoda była, zwyczajna i nawet się do Agi śmiałem, że to z tym śniegiem to była ściema.
Agusia została w pracy a ja pojechałem ul Strużańską i im dalej tym ciekawiej było. Najpierw zaatakował mnie lód z nieba, jakby ktoś piaskiem w policzki sypał. I Później igiełki zastąpił snieg. Nie padało mocno, prawie wcale tyle co mozna było dojrzeć wirujące śnieżynki. Na przełomie 3km przywaliło!

Zaczęło nagle wiać, śniegiem a potem jeszcze mocniej i jeszcze. Zastanawiałem się czy zwiększa się siła wiatru czy to śnieg pada mocniej. Dojechałem lekko biały, ale na pływalni cieplutko to się wygrzałem!

Basen:

No tu jest postęp, o ile wcześniej ręce mnie bolały teraz po prostu wszedłem do wody i popłynąłem. Zatrzymałem się 75-78 basenów później.
Po 70-tce mi się rachuba rozjechała.
Style brałem przemiennie 1 x żabka, 1x kraul potem 2x żabka 1x kraul. Starałem się, aby więcej niż 2 baseny żabką nie płynąć.

Powrót z basenu to już armagedon. Parujące okulary totalnie mnie rozłożyły. Musiałem być nieźle nagrzany po pływaniu, bo nigdy mi się tak nie robiło zima na rowerze. DO tego wiało mi w twarz jak w wentylatorze, a śnieg oblepiał mnie całego.
Jechało mi się ciężko bo nie wiele widziałem...

W domu bawiłem sie dziś gimpem, pierwsze efekty zamieszczam poniżej:



Cudu nie ma ale to moje pierwsze obróbki graficzne. Odkrywam amerykę, choć te funkcje od dawna mają inne programy, ale jaka satysfakcja:_)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Niczym strzała...niczym grom! || 88.72km

Piątek, 26 października 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Nie ma to jak wycieczka, kiedy słońce leje się na ciebie strumieniami.
Zalewa doznaniami i bodźcami,kręcąc pedałami poruszamy
sie po mieście ponad chodnikami taktowani listowia szelestem...


Odbyłem wycieczkę dziś do Warszawy w celu odebrania kolejnej sprawdzo-pokreślonej pracy przez promotora. Tak mnie gwizdło w zad żem pruł ul Modlińską, niczym jakiś popędliwy wariat na rowerze.

No rozpierała mnie energia - być może wiedząc, że muszę znów poprawiać coś w pracy, wolałem, spożytkować nadmiar energii na jazdę z hiper-wiatrem. Max na tym odcinku 52,95km/h i to nie za tiremm tylko ot tak SRU!



No jakby to powiedział mój idol z you-tuba "miota nim jak szatan".
Pracę odebrałem zwoje baty dostałem, znów cos dopisać, coś skreślić, to dobre a to w sumie nie wiadomo po co?

Wracałem do domu dookoła, jako to mam w zwyczaju gdy mnie promotorek nakręci.
Przez Mokotowskie Pole pojechałem sobie ul. Boboli, gdzie na ścieśće przy prawo-skręcie o milimetry minąłem się z samochodem który zahamował z piskiem. Miałem przejazd rowerowy a na pasach byli piesi. Biedni ludzie o takie same milimetry minąłem ich rowerem uciekając w panice przed znawcą manewrów.

Zrezygnowałem więc i przeskoczyłem sobie do równoległej Alei Niepodległości. Snułem się leniwie po chodnikach rozglądając i obserwując ludzi i jesień dookoła.
Kolejno obrałem na cel Aleje Lonitków, którą zakręciłem pętlę i dalej Aleją WIlanowską udałem się na Sikorskiego. Jadąc obserwując medytując i klnąc na właściwośći chodników i ciągów pieszo-rowwerowych skręcam w Lewo w ulicę Sobieskiego. Oj dłuugo jadę ścieżką i nawet mam wrażenie , że całkiem przyjemnie, ale jade akurat tym czerwonym a nie asfaltowym odcinkiem DDR.
Ostatni odcinek poznawania tych rejonów to ulica Chełmska która wiedzie mnie do Czerniakowskiej.

Dalej to już nudy bo znane tereny aż do samego domu.
Do tego cały ten odcinek jadę szybciej i pod wiatr co powoduje, że siły opadają o wiele szybciej niż bym tego oczekiwał. Ogólnie jazda teraz jak im tunel zalało wzdłóz Wisły jest fajna tylko do momentu objazdu zalanego metra, dalej to już kuriozum. Przejścia dla pieszych a na ulicę nie wjedziesz bo albo cie strąbią, albo się tobą zainteresuje straż miejska.

Ogólnie jesień piękna:








Tarchomiński industrialny obraz...


Moje ulubione zakończenie lini tramwajowej na Tarchominie. Co zabawne oni przez most już trakcje elektryczną kładą więc odcinek ruszy. Się zapomni motorniczy to przypierniczy w piach.



A tu jeszcze dla nie znających tej części stolicy, najwęższy przejazd rowerowy:




Wiecie co? Fajnie było dziś! HA!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wieść po wioskach niesie - jesień idzie, idzie jesień! || 28.75km

Czwartek, 25 października 2012 · Komcie(2)
Jako, że dziś dzień dżdżysty i byle jaki to ja jak zwykle na rowerze:D Ostatnie ostatki bezrobotnej studenckiej tułaczki. No bo jak się obronię, będę pracy szukał a teraz w oczekiwaniu na obronę moim jedynym obowiązkiem jest:
- nie zgłupieć z nudów,
- nie dostać przewlekłych wrzodów z powodów fochów promotora.

Toteż wykonuje zalecenia, i rozwlekam czas różnymi różnościami. Dziś katowałem GIMPA i uczyłem sie obróbki foto. Zacnie, ale jeszcze poćwiczyć trzeba. Te warstwy mi się mieszają i mało płynnie poruszam się pomiędzy tymi wszystkimi funkcjami.



Dnia dzisiejszego nabyłem również spodnie kolarskie zimowe Spodnie ACCENT BORA

Sklep internetowy godny polecenia:)
199zł, Chyba mniej niż w decathlonie za te swoje zimówki co mają już 4 lata. Niebawem jak się pogoda na mroźna przełamie to przetestuje.

Będąc przymierzać spodnie W wawie, obejrzałem sobie też rękawiczki. Mam już zimowe, ale pozycji kilka godnych uwagi zwłaszcza na jesień i zimę.
CZAPKA ACCENT
Ktoś z was jeździ w takiej lub podobnej? Ja boje się, ze będzie za ciepła;)
Cena atrakcyjna a na czerepie dobrze się trzyma!

Suma kilometrów wyszła nie duża, jednak wracałem do domu z takim wiatrem bocznym, że mnie pomiędzy budynkami przewracało.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

mini-fotki z jesiennej gablotki. || 42.75km

Środa, 24 października 2012 · Komcie(4)
Dziś zamiast tekstu którego pewnie i tak nikt nie czyta będą głównie zdjęcia! O!
Ludzie się na BS i rower obrażają to ja też;P









No i zaliczone 11 tysięcy... chyłkiem wcisnę ty gdzieś, żeby nikt nie widział!


























Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pośród listowia wszelako opadłego! || 94.50km

Wtorek, 23 października 2012 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
Kraj nas spowiła gęsta warstwa liście, na drzewach jeszcze troszke ich dynda, ale już nie wiele im żywota zostało jako liście. Niebawem zostaną nawozem, podłożem dla robaczków i krzaczków i rozkładając sie w glebie wspomogą trudną gospodarkę zasobową drzew, ale to dopiero wiosną. Obecnie - masowo popełniają sepuku a to na asfalcie a to pod kołami samochodów czy rowerów!

Most północny jeszcze stoi - sprawdzone! Ścieżka może być, choć przy zjeździe na zachodnią stronę skręt w lewo to zerowa widoczność i można przywalić w rowerzystę jadącego z kierunku południowego. Dodatkowo przydało by się lepsze wykończenie łączeń mostu, bo na początku i na końcu mostu są takie poprzeczne rynny.

Po oddaniu pracy promotorowi - kolejny już raz - pojechałem znaleźć górkę szczęśliwicką i obejrzeć ją sobie, bo nigdy jeszcze jej nie widziałem w realu! Po drodze na okolicznych wiaduktach błądząc znajduje taki kwiatek:



Górka odnaleziona!
Cisza tam i pustki jakby obiekt upadał, ale przyjdzie zima a zatrzęsie stokiem!

Okoliczny park, jest przepiekny! Czemu u nas zamiast wielkiego centrum handlowego nie zagospodarują takiego wielkiego parku i górki narciarskiej? Tyle że piasku trzeba i trochę drzewek nasadzić!




Takie skarby i to w STOLYCY!!!


Dziadek jak kosynier z czapką beretką i nordic walking! Gotów walczyć o miejsce w kolejce w warzywniaku:)


Ale-je;P Piękne żółte jesienne!

Kolejnym parkiem było Pole Mokotowskie - jedno pole i jedno mokotowskie;)
Jak mnie poprawia Che;)


Patyk jest? Jest - czyli Warszawa jak nic!




A macie! Napatrzcie się na liście niech wam gały wyjdą!


Tramwaj prześwietliłem, ale i tak fajne jest to zdjęcie - nie wiem czemu:) Taki HDR:D





Dalej przez miasto w kierunku trasy Łazienkowskiej




Kolejny na mojej trasie jesienny park, tym razem Park Marszałka Śmigłego Rydza kolo ulicy Bolesława prusa, tuz nieopodal Placu Trzech Krzyży.


Wycieczkę zakończyłem przez Pragę i oś Brudno (Bródno???) aby na koniec na Płudach się zgubić, i dzięki mocy tajemniczego zaginania przestrzeni znów wyjechać na ulicy Płochocińskiej!!! Więc zrażony, swoją nieporadnością w odkrywaniu bezdroży i plątaniny ulic tych dzielnic, pojechałem przez most nad PKP Płudy i na ul Prząśniczek, która już znałem i do Agi do pracy.

Wróciliśmy z Polo Marketu z 30 litrami Coli w czterech sakwach. Obecnie mamy 60 l coli w szafie;P Była promocja o 50 gr taniej to kupiliśmy. A u nas pije się tego trunku sporo na zmianę z herbatą i Heleną to i pewnie do wiosny zejdzie;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mgliście jesiennie - rowerowy rap:) || 21.92km

Poniedziałek, 22 października 2012 · Komcie(0)
Wycieczka zwykła tak jak kropla rosy
Zwykła wycieczka przez zamglone szosy
Przez poranki wilgotne i przez liści pełne stosy
Zimny ranek nieomal jak końcówka nocy...


I wiozę na ramie liść żółty jesienny
Wiozę jednaki miarowy niezmienny
Na gapę go wiozę bo w ramę się wciska
W powietrzu wirują liściaste igrzyska
Z nieba spadają i kleją się do pyska
I znów zerwał kolejne poryw wietrzyska
Pizga znów o poranku mocniej niż zwykle
Zimno i zimniej chyba nie przywyknę
Wszędzie mgły i wilgoć gdy tylko wymknę
Się rano, co dzień to samo aż do opadów śniegu
Życie jest pełne codziennych zabiegów
Wożę więc liście dumnie i uroczyście

Z ulic zniknęły już dziuńki i dresy
Radość i chwała, bo miałem ich przesyt
Nie znośni nie winni podobni do innych
Był to dla mnie wszak problem nie mały

Więc zostałem ja, codzienny i trwały
Jak posag z żelaza ze spiżu czy skały
Codziennie od rana czy chłód czy upały...
Nie jeżdżę ospały ja mam w sobie siłę
Latem czy wiosną jesienią czy w zimę
Na rower znów wsiadam korbami przekręcam
Ludzi motywuje, przerażam zachęcam

Żal mi okropnie tych co stoją na przystanku
Na busa czekając w mrozie o poranku
W cywilnym ubranku w palteczkach i butkach
W ich oczach pokora nadzieja, choć krótka
Tuż obok jest kiosk i jest z fajkami budka
Nic ich nie grzeje więc tupie ta grupka

Ja ja sobie jadę i jestem przykładem
Sam się ogrzewam swoim jednośladem.
Nie zrażony zakazem, wydanym przez lud
Siły i ciepła mam tu przecież w bród
I dupie mam chłód co ziębi czekaczy
Gdy stoją na busa czekając co pracy.
Nie będę tłumaczył bo to nic nie znaczy
Jesienią rowerem, do szkoły do pracy.
I tak jak rodacy lecz troszkę całkiem inny
Rower jesienią jest szybki i zwinny
Ja jestem niewinny, że wy tam marzniecie
Nikt wam rowerów nie schował po lecie
Nikt nie zabiera nie usuwa przecież
Chcecie marznijcie ja dalej już lecę.

Jak dogrzać się zimą, gdy śniegi przymrozki
Rower bez troski espedy i noski
Codziennie do wioski stołecznej w siodełku
I w ulicznym zgiełku cieplej niż pudełku.
Temperaturę mi ponoszą ci co znów szosą
Wiozą swą dupę ciepłą i bosą.
Odziani w garniaki, udają cwaniaki
Mają silniki, klimy i haki.
Żwawe wycieraczki Ogrzewane siedzenia,
światła przeciwmgielne i klakson do trąbienia
lecz to nic nie zmienia z trudnego położenia
stoją w sznureczku czekając do ruszenia
Gdy światło się zmienia oni nadal stoją
Czekają z pokorą i zimna się nie boją
Kasę wydają na benznynę swoją
Płacą żądają wygód niech stoją!
Rowerem jest szybciej, zdrowiej i fajniej
Czasem jest ślisko, lecz raczej zwyczajnie
Całkiem normalnie jeździ się zimą,
Nawet pomimo tych rannych przymrozków,
śniegów, opadów, soli i czerwonych nosków.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,