Zniczo-mania - Czyli rowerowanie w trzech odsłonach! | Księgowy

Zniczo-mania - Czyli rowerowanie w trzech odsłonach! || 75.07km

Środa, 31 października 2012 · Komcie(1)
Wycieczka przedwyprawkowa, pełna była kilometrów, załatwiania i pedałowania. Mozna ja niejako na 3 etapy podzielić i tak chyba ją opiszę, bo będzie mi łatwiej. Z góry przepraszam ortodoksyjnych BS-owiczów uważających, że łączenie wpisów to zło tak wielkiego kalibru, że już powinienem umierać w mękach:)

CZ 1.
Status: Zawieźć pracę MGR na uczelnie
Miałem jechać PKP(SKM) jednak tak się zbierałem, i tak leniłem, ze okazało się że pociąg ma być prawie za 1h i 9 minut po tym jak wyjdę z domu, więc pomyślałem, bez sensu jechać i czekać na peronie. Ruszę rowerem na zdobywanie Warszawy.
Pogoda była mizerna i poddałem się szybko a mianowicie już po przebrnięciu przez ścieżkę rowerową na moście północnym. Zamarznięty lód, puszczał soki i wynikło kilka problemów:
a) ślizgałem się jak cholera na slickach po ślisko-mokrym lodzie,
b) od rozpuszczonej wody nieodprowadzonej przez studzienki na ścieżce miałem mokre buty,
c)silny wiatr boczny na moście i szarówka nad głową do reszty mnie zdemotywowały.

Wskoczyłem więc żwawo do metra Młociny i wysiadłem na Polu mokotowskim. Oddałem pracę drzwiom (nie było promotora). Tak dokładnie, nie pomyliłem się! oddałem ją poprzez wsunięcie jej pod drzwi. To dość popularna metoda komunikacji na geologii za mojej tam bytności.
"jak mnie nie będzie pan wsunie pod drzwi" - zawsze się tak robiło. Po remoncie instytutu inżynierskiej geologii, trochę ciaśniej ościeżnica od spodu przylega, ale dałem radę!

Powrót do domu znów metrem i modlińską.

Cz 2
Status: Wiatr w plecy i zimny wieczór

Przepakowawszy się, i uzbrojony w 2 duże crosso (Aga miała 2 małe) udaliśmy sie rowerkami na północ. Po drodze mieliśmy do odwiedzenia cmentarz. Ech... czy tylko ja mam wrażenie, że to jeden wielki bazar? Cześć czci zmarłym OK, ale to święto dawno przestało przypominać czas skupienia. Dobrze, że duch chrześcijaństwa nie ginie w narodzie.

Walka o miejsce do parkowania, straganiarki sprzedające bukiecik kwiatków za 30zł a po negocjacji i za 20zł. Ludzie idący wprost na przeciw mnie ani myślący zejść na bok, bo przecież ulica przy cmentarzach nagle staje się chodnikiem i to ja mam ich omijać.
Nawet zatrzymany i nie poruszający się obiekt ludzki jest szturchany, popychany i pocierany przez mijających.

Dookoła piękna przestrzeń, miejsca na 10 ludzi ja stoję obok roweru i na uboczu aby nie tamować przejścia, ale oni zakręt ścinają jak Kubica że kurtką mnie ocierają i nawet ramieniem czasem. Bo tędy na parking idą. Czy naprawdę mnie nie widać, czy wyjść z cmentarza nie można nie obcierając się o mnie? A może chciał się przytulić jeden z drugim?

Po prostu w całym ferworze walki, w całym tym zniczo-maniackim pędzie, sami się nakręcamy, włącza nam się taki instynkt łowcy. Mamy misję, mamy cel brniemy do niego a niech ktoś stanie nam na drodze! Po chrześcijańsku rozpierd....

Po wizycie na grobie u dziadka, wreszcie w spokoju opuszczamy zatłoczoną nekropolię. Przeraża wiek ludzi jacy są wygrawerowani na grobach nowo powstałych. Marzeniem staje się dożycie do 80 lat. Średnio 55-60 takie liczby widnieją na nagrobkach.

Wiatr w plecy sprzyja pedałowaniu. Jest jeszcze widno, ale ruch na północ jest spory. Pedałujemy w skupieniu, ale kilku kierowców skutecznie przerywa naszą medytację. Szkoda słów...
Do celu docieramy po zmroku przy temperaturze 1,5 stopnia. Końcowy odcinek troszeczkę przechłodziło mnie więc 0.5 litrowy kubek herbaty z cytryną to coś czego mi trzeba!

Cz3.
Status: Pokażmy się publicznie

Był plan jakoby na cmentarz i msze cmentarna jechać rowerami. Jednak ogół przekonań starszych w naszym otoczeniu stłamsił pomysł takiego wystąpienia.
Za dużo ludzi, za dużo rodziny, za dużo oczu patrzących na nas i...

"jakbyście wyglądali tak na rowerowo!" No ale przecież na cmentarz idzie się 1szego nie na groby, ale zobaczyć kto przyszedł! Tu i ówdzie komentarze
"Zobacz Kryska z mężem, o ta to chyba to jego nowa żona..."
"nie no tej nie znam, tam kolo Kowalskiego (grób Kowalskiego) stoją, to musi być Boryna, jego matka - ale się zestarzała!....
"

Cmentarna rewia mody: W tym sezonie królowały jesionki i kozaki na obcasie. Na futra nie pozwoliła pogoda.
Na cmentarzu ponad 200 ludzi, każdy koło grobów się krząta, ksiądz z megafonów i głośników czyta kilkaset nazwisk, ciurkiem lecąc jak z karabinu, aby każdy kto jest na cmentarzu mógł usłyszeć, że to za niego się modlą! Gwarno ludzie gadają, a ksiądz to tło. Potem msza, zero zmian, ludzie chodza czasem ktoś odwazny odmawia "ojcze nas" razem z kapłanem.
Nagle lud pada na kolana - klękamy!
Zimna ziemia mokre liście... zapada cisza.
Komunia, robi sie zamieszanie, a przy grobach wrzawa, kto nie bierze ten wychodzi. I tak tłum idzie do księdza w drugi tłum ucieka z cmentarza "zaraz sie msza skończy" i te 150 aut trzeba będzie wyprowadzić z okolicznych pól, trawników i poboczy.



Ech święta wszystkich... świętych? Chwała tym co czczą zmarłych regularnie, a nie tylko na pokaz gdy wszyscy inni ich widzą.

Wyjazd zakończony obiadem i dojazdem do PKP w deszczu i bardzo silnym bocznym wietrze. Dmuchało wiało i nieomal przewracało. Jak na zakończenie moich zniżek studenckich to przejazd KM ze Studzianek miałem królewski, bo bez biletu;) Nie kwestia to była oszustwa, lecz konduktora. Widać było, że nie chce mu się takiej ilości ludzi pisać druczków, i chodził ile mógł kręcąc się po pociągu, że wysiadając w Legionowie byliśmy bogatsi o kilkanaście złotych. Aby nie gorszyć społeczności rowerowej - chęć zakupu zgłoszona została i wsiedliśmy pierwszymi drzwiami. Cóż prezent na 1 listopada zacny!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Relacja z mszy bezcenna :)

kes 09:44 piątek, 2 listopada 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaski

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]