W upale, śmigłowce i spalanie na słońcu | Księgowy

W upale, śmigłowce i spalanie na słońcu || 57.00km

Czwartek, 10 maja 2018 · Komcie(2)
Dzisiaj miałem do załatwienia sprawę niecierpiącą zwłoki w pracy. Mianowicie, zacząłem pomagać jednej dziewczynie od nas z rowerem i podczas prostej naprawy okazało się, że śruba mocująca przerzutkę jest uszkodzona. Wykręcić się dało, ale wkręcić już nie. Musiałem więc uziemić rower jej i dopiero dzisiaj przyjechałem do pracy z nową śrubą. Co w tym nadzwyczajnego? No to, że ja dzisiaj nie pracuje grafikowo. Nie lubię zostawiać niezałatwionych spraw, a skoro zobowiązałem się, że rower naprawię i wyreguluję przerzutki to słowa chciałem dotrzymać.


Po śrubę udałem się do znajomego w BDC. Pan Sławek pomógł. Niestety tuż przed nowo budowaną galerią (kolejną) Zegrzyńską, był wypadek. Zasłabł mężczyzna. Reanimowano go, a nieopodal po rannego wylądował śmigłowiec. Nieprzyjemna sprawa, bo tego dnia w Legionowie inny mężczyzna też zasłabł i niestety tamtego nie udało się uratować. Reanimacja tego przy galerii trwałą dość długo, i jak odjeżdżałem już zabrała go już karetka, nie zaś śmigłowiec, czyli sądzić można, że rokowania są dobre... oby.

Do Galerii wszedłem frontowym wejściem i po raz pierwszy zainteresowała się mną ochrona. W sumie wcześniej nawet im dzień dobry mówiłem, ale nikt nawet nie zapytał mnie po co i dlaczego wchodzę do sklepu z rowerem. To zaskakujące - bo z ochroną mam na pieńku w tym obiekcie. 
W sumie nie było mnie kawał czasu więc skoro już jakieś kroki czynię aby do was wrócić, to wam opowiem o co chodzi. 

Pewnego dnia przyłapaliśmy pewnego pana na kradzieży. Ruszył do wyjścia i mimo, że nie zapiszczał na bramkach mieliśmy spore podejrzenia, że puste wieszaki w przymierzalni to jego sprawka. Jak tylko ktoś do niego krzyknął, ten zaczął uciekać. Moja pogoń za nim była dość długa i widowiskowa, bo pędziłem przez pół galeri i darłem się aby ktoś "łapał tego kolesia z plecakiem" Rzecz jasna kilku ochroniarzy mijałem, ale nie podjęli interwencji. W końcu typek zbiegł na dolny poziom, gdzie już sięgałem do niego ramieniem. W akcje włączył się nasz drugi pracownik, który tego dnia totalnie poza pracą wpadł sobie do siłowni w Galerii. Ni z tego ni z owego wpadł mi w pogoń i we dwóch złapaliśmy kolesia. 
Efekt łapanki zakończył się w parterze, a koleżka z plecakiem bardzo chciał na wolność. I szamotaliśmy się z nim dobre 10 minut, a ten wierzgał jak opętany. Dookoła ludzie się zgromadzili, bo jegomość darł się wniebogłosy i kwiczał jak poparzony klnąc jak szewc. Sporą część widowni stanowiłą ochrona galerii, która otoczyła nas pół kręgiem i nawet palcem nie kiwnęła...
Postronni ludzie wezwali policję a ochroniarzy przybywało i przybywało. 

Facet zakuty i obezwładniony odjechał radiowozem, a w plecaku i w paczce aluminiowej miał towar za 1200zł.

No cóż, możecie więc zrozumieć nasze rozgoryczenie tym, że ochrona nawet nie pomogła nam trzymać napastnika, który wierzgał. Od tamtego czasu prowokuje ochronę swoimi spacerami po galerii z rowerem. I wiecie co? NIC! Dzisiaj po raz pierwszy do mnie podszedł ochroniarz, który zadał mi pytanie/zwrócił uwagę, na rower.
Ochrona w garniturkach to dzieci, emeryci i totalnie bezsensowny element galerii. Nie reagują i potrafią jedynie zwrócić uwagę, na to, że dziecko jedzie po galerii hulajnogą. Swoją drogą, chyba zacznę sobie po jedzenie na przerwie w pracy hulajnogą jeździć... w sumie i tak wszyscy mają to gdzieś:)

- dokąd pan z tym rowerem?
- do sklepu...

Długa kontrola? Czyż nie? Nic tylko z rowerami robić zakupy w Galerii Północnej:)

No summa summarum zrobiłem co miałem zrobić pogadałęm chwile z ludkami w sklepie i pojechałem na rower właściwy. Na dworze było mega gorąco, a do Janówka miałem z wiatrem. Jechało się za darmo, choć duchota jaka przez to panowała była nie do zniesienia. Dopiero po nawrotce od Janówka zrobiło się nieco bardziej wymagająco. DO domu wróciłem ujechany pod wiatr jak osioł. 

Opalenizna kolarska w pełni a ja nie moge jakoś złapać drugiego oddechu po maratonie przez te upały.






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (2)

Mój ojczulek tez jest ochroniarzem - pilnuje osiedla i też tak naprawdę niewiele może.
Też się cieszę że wróciłeś :)

Katana1978 21:16 piątek, 11 maja 2018

Bardzo mi się podoba, że wracasz, naprawdę :)

Ochroniarze to temat rzeka. Trochę ich trzeba zrozumieć, bo co można wymagać od ludzi, którzy przyjmowani są wg głównego kryterium, czyli zaświadczeniu o niepełnosprawności?

Ale to nie tłumaczy bierności w opisanej sytuacji. Jakiś ewenement, bo te dziadki i studenciaki mają po to komunikację z centralą, żeby w razie bójki na obiekcie wezwać już mniej sympatycznych, a bardziej napakowanych gentlemanów.

Trollking 21:12 czwartek, 10 maja 2018
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa yluzl

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]