Majówka cz 2 | Księgowy

Majówka cz 2 || 108.28km

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień drugi prawie-majowego kręcenia po okolicy właśnie się zakończył. Jako, że słońce z rury dawało nam popalić od samego rana, jechaliśmy na tyle na ile sil starczało. Bywały trudniejsze chwile, ale daliśmy świetnie radę osiągając wynik 108 kilometrów.

Wyruszyliśmy z Agnieszką o dziesiątej. Ujechaliśmy zaledwie 800m gdy okazało się, że nie mamy mapy. Więc zawróciliśmy aby ubytek uzupełnić. Po raz drugi, atakujemy trasę, tym razem już efektywnie. Żar lał się z nieba od wczesnych godzin porannych. Jak na pierwsze tak cieple dni pogoda nie dawała za wygraną. Do Wieliszewa jedzie się przyjemnie bo pcha nas wiatr. Medal jednak ma zawsze dwie strony ponieważ przez wiatr w plecy nie czuć go wcale i mamy wrażenie jakby upał przypiekał ze zdwojoną siłą.

Na ulicach widać pierwsze nieśmiałe grupki rowerzystów. Było przed jedenastą więc prawdopodobnie jeszcze nie każdy w te wolne dni zdołał wykonać podstawowe poranne czynności związane z prozaicznym wstawaniem. My kręcimy naładowani energią słoneczna i przeskakujemy do Zegrza. Na podjeździe spotykamy dwóch jegomościów. Walczą dzielnie do samego podnóża wielkiej Zegrzyńskiej góry. Na samym jednak wzniesieniu, kolokwialnie mówiąc Aga łyka ich na siedząco. Pozdrawiamy was serdecznie Panowie. Świetnie, że wybraliście rower!

Do przedmieści Serocka docieramy nadal z silnym wiatrem w plecy. Na wysokości Stasiego Lasu skręcamy w kierunku na Marynino i Karolino. Tu w bezwietrznych zagajnikach leśnych panuje nieopisana duchota, a jedzie się nam coraz gorzej. Przerwy są częste a motywacja nieco spada. Jedziemy przez Powielin i Błędostowo aż do miejscowości o przezabawnej nazwie Krzyczki-Pieniążki. Na inny wyjazd zostawiamy miejscowość Krzyczki-Żabiczki :D

Nasielsk przejeżdżamy trochę z automatu. Znamy dobrze oboje z Agnieszką to miasto i decydujemy się nie spędzać czasu tam więcej niż wymaga tego zwykła przyzwoitość ropwerowa. Ciekawe tereny rozpościerają się jednak tuż po wyjechaniu z centrum. Udajemy się na Kosewo. Mimo, że w samym Nasielsku byłem kilka razy tymi szlakami nigdy nie jechałem.



Żeby nie było wątpliwości do czego kosz służy

Motto tego odcinka „ Unia Dała”. Dała dużo i soczyście! Dawniejszy szuter (zapewne) zmienił się w przepiękną gładką jak stół asfaltówkę przez pola i zagajniki. Mały ruch, żeby nie powiedzieć zerowy i przecudny równy bitumin pod kołami, sprawiają, że jedzie się naprawdę miło. Żar jednak nie daje za wygraną i przypieka zdrowo. Wiatr jednak wcześniej wiejący w plecy teraz jest w twarz. O ile wcześniej pomagał jechać i nie chłodził, o tyle teraz chłodzi i przeszkadzał jechać. Przeszkadzał jednak w dość miły, bo łagodzący temperaturę, sposób.

Przez Cieksyn wjeżdżamy do Zaborze, gdzie robimy przerwę na obiad u mamy Agnieszki. Na miejscu spotykamy Zuzię, jej chrześnicę, którą później odstawiamy do domu. Mała kręci z nami oczywiście rowerowo!

Tu wraz z Agnieszką zmagają sie z burza piasku, kurzu i wszystkiego co latało w powietrzu. Pan terenówką chyba troszkę się zapomniał na tej polnej drodze;/ Szkoda, że po za prawem jazdy ludzie nie dostają licencji na rozum!

Ostatni odcinek jedziemy od Goławic, już sami. Jest po siedemnastej a żar wreszcie ustępuje miejsca przyjemnemu ciepłemu wieczorowi. Kręcimy opłotkami, przez Bronisławkę a potem Nowy Dwór Mazowiecki aż do Jabłonny.


Dwa dni, dwie setki, dwa rowerowe skrzaty!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wszeb

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]