Wpisy archiwalne Listopad, 2012, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:1161.69 km (w terenie 62.01 km; 5.34%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:37.25 km/h
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:35.20 km
Więcej statystyk

Wyniki Ankiety || 0.00km

Poniedziałek, 19 listopada 2012 · Komcie(1)
Badania dowodzą iż pośród wybitnych rowerzystów stosujących markowe produkty do swoich rowerów w postaci obręczy rowerowych:
73% - badanych wybiera czarne obręcze
7% - otrzymują białe, srebrne, szare, złote, zielone i

czerwone wpadające w lekka purpurę.




Nowa ankieta

Jest bardziej elastyczna i pozwala zaznaczyć odpowiedzi dotyczące kilku posiadanych rowerów. Interesuje nas oczywiście barwa przeważająca ramy a nie naklejki;) Nie zaznaczajcie 2 kolorów jak macie jeden rower różnokolorowy zdecydujcie się na jeden i trwajcie przy nim. gdy nie będzie koloru na liście - nie macie wyjścia, musicie iść po odpowiedni spray do sklepu!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Jestem jak dywan! || 40.73km

Poniedziałek, 19 listopada 2012 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
Jadąc o chłodnym poranku do Warszawy zastanawiałem się całą drogę co może mnie spotkać na miejscu. Kolejny raz muszę odebrać tą cholerną pracę magisterską, którą mój ukochany promotor poprawia jak artysta. Za każda wizyta odkrywa nowe przesłania, kreski i pociągnięcia pędzlem. Pierwsze czytania przyniosły literówki, kolejne znów tabelki, inne zaś wzory, jeszcze inne problemy z akapitem i treścią, kolejne znów ponownie tabelki i tak w kółko.

Miałem serdecznie dość tego człowieka i na samą myśl, że jest poniedziałek i że trzeba jechać na uczelnie aby się z nim zobaczyć, troszkę mnie niestrawność brała. Jechałem więc totalnie najeżony, i jakiś taki nieobecny jak gdybym to nie ja jechał a jakaś moja nędzna podróbka. W gruncie rzeczy chyba wolałbym wysłać sobowtóra na tą eskapadę, bo spotkanie na UW wcale nie zapowiadało się ciekawie.

Za drzwiami czekał i on. ten którego imienia nie wolno wymawiać. I zobaczywszy mnie zaczął śpiewnie swoją kanonadę. Dostało mi się, że znów musiał czytać moja pracę mgr. Wyraźnie, sądząc po jego minie miał dosyć - nie bardzo tylko wiedziałem czy mnie czy tej pracy. Najpierw zarzucił mi, że mu prace przyniosłem w całości(o zgrozo), i że przecież on nie będzie czytał wszystkiego bo to już 10x czytał. Później stwierdził jednak, zniżając ton do bardziej sympatycznego i pokojowego, że coś jednak jeszcze mu się przywidziało i że jakieś poprawki naniósł na pracy.
Wreszcie nakazał mi przynieść wszystko z załącznikami i wyprosił mnie z pokoju.

No ja naprawdę, już rzygam tym promotorem, tą pracą, jej poprawianiem i chodzeniem do człowieka, który z łaski przejrzy 4 strony każde poprawić, aby po 5 noszeniu stwierdzić, że nadal to nie jest to i znów coś poprawić. Nie chce się kurcze doktorkowi (bo to doktor a nie żaden profesor) przeczytać całości wnikliwie raz a porządnie sprecyzować swoich uwag. może to taka zajebista zabawa studentem neich łazi niech poprawia niech dupę całuje niech się płaszczy aż zacznie przypominać dywan.




to jak w tej anegdocie:
prof. Kowalski Uniwersytet Warszawski:
- Ten egzamin nie jest trudny, jeśli się do niego przygotujecie. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie jesteśmy w trakcie ustalania piątego terminu,a mogę zaliczyć tylko połowie więc życzę miłego dnia zobaczymy się w piątek.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na obiad do rodziców z monitorem w sakwie || 17.58km

Niedziela, 18 listopada 2012 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Wczoraj monitor jechał 38 km a dziś kolejne 6 km w mojej sakwie Crosso. Pojechaliśmy do Rodziców na obiadek pogadać a potem pętlą przez Chotomów i po drodze do domu wstąpiliśmy do OBI, gdzie 10 minut czekaliśmy aż nam ktoś rozmieni 10zł aby mieć 2 zł na szafki zamykane aby schować sakwy.

Nie kupiliśmy nic, ale mamy obraz przynajmniej czego w domu na przykład mieć nie chcemy:)

Szukaliśmy ciemno niebieskich donic ale takowych nie znaleźliśmy. Chcemy przełamać kolor mieszkania. Dominuje u nas czerwień i jasnożółte ściany a chcemy złamać kolorek błękitem. No ale jak widać trzeba stopniowo to robić, bo obecnie poza podkładka pod myszkę niebieską mamy tylko to w poszukiwanym kolorze;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Jesienią na chłody najlepsza jest setka! || 100.24km

Sobota, 17 listopada 2012 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
No i pognało nas. Po trudnej pobudce przed 8 zjedliśmy śniadanie i załadowani sakwami pognaliśmy ku północnemu Mazowszu. Droga na północ była znana aż za dobrze i mglista. Na Dębe mimo, problemów z termoregulacją, udało się wjechać 15km/h co uważam za swój i Agnieszki cichutki jesienny sukces. Wszak to jeden z niebagatelnych lokalnych podjazdów;)

Od Dębego mgły szaleją i robi się naprawdę mało widocznie, przewiewa te "przyziemne chmury" z pól na pola i czasem wpadamy w odcinki, że 200m widoczności to max.

Na miejsce docieramy po 37 km. To w sumie tyle jeśli chodzi o jazdę za "dnia". Szwagrowie zajęci byli rozbieraniem świniaka i robieniem kaszanki to ja postanowiłem zrobić kotlety. Utłukłem jakieś 10 schabowych po czym usmarzyłem i wykarmiłem towarzystwo - sam nieskromnie zjadłem ze 2 + kawałek szarlotki!

Kolejny etap to wypad do Nasielska do Notariusza.
"A wy tak jedziecie? DO Notariusza?"
"No przecież brudni nie jesteśmy"
Notariusz oczywiście była lekko zaskoczona, naszym wyglądam, a może raczej szaleństwem jakie opanowało nas. Nie bardzo mogła chyba zarejestrować, że ktoś przyjechał rowerem do niej. Dobrze, że dla zmniejszenia kontrastu poza mna i AGnieszką w ciuchach rowerowych było 6 innych osób "normalnych".

Tam z sprawami się nieco zeszło i od umówionej 14 godziny, kiedy posiedzenie się rozpoczęło, wyszliśmy dopiero o 16:30. Nie brałem udziału w obradach notarialnych toteż poczytałem sobie znalezione Agory leżące na stoliczku i upajałem się ciepłem notarialnego grzejniczka.

Powrót wypadł znów rowerkiem do Mamy Agi, tym razem już po ciemku i we mgle. Motywacja do jazdy była nieco mniejsza, bo wieczór i sami wiecie "mgliste ble" za oknami. Zdarzył się również niemały odcinek przez pola a 80% tego, czyli około 12km odcinka to była ciemność - nazwijmy ja nieprzenikniona. Oczywiście oświetlenie było a jakże!

Druga porcja kotlecików jakieś ciepłe poidło w postaci herbaty z cytryna i możemy ruszać do domu.
"Boże, no nie wariujcie, jedźcie pociągiem - biadoli mama Agnieszki - pogłupieliście, w taką ciemna noc to strach!"
No pokusa była, aby wsiąść do KM, ale przemogliśmy ją i mało tego pojechaliśmy dookoła bo z Studzianek przez Cegielnie Psucką Pomiechówek i dopiero Nowy Dwór. Uzbroiliśmy się jednak tym razem dodatkowo w żółte kamizelki.

Jazda była trudniejsza o tyle, że mieliśmy wiatr przeszkadzający w twarz a od Nowego Dworu zaczął się poważniejszy kryzys. Plecy trochę już wysiadały obojgu nam i jechało się jak po grudzie. Mgły schodziły coraz bardziej a odcinek z Nowego Dworu do Jabłonny jest monotonny, a gdy jedzie się go po ciemku mają tylko do "ogladania" owal z lampki oświetlony przed kołem. To człowieka dopada taka maksymalna monotonność, że najchętniej by zsiadł z roweru i teleportował się do domu pod prysznic, bez pedałowania.

Do tego temperatura 0,7 sprawiała, że wieczór nie byl z rodzaju tych przyjemnych i milusich:)

Nie zmienia to faktu, że daliśmy radę! I coraz mniej kilometrów zostało do zakładanego pobicia przez nas z Agnieszką zeszłorocznych dystansów!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Święta święta idą święta.... || 11.54km

Piątek, 16 listopada 2012 · Komcie(1)
Na rowerze po raz drugi dziś, ostatni. Szeroka kierka jest, szeroka nawet dziwnie szeroka, ale to kwestia przyzwyczajenia. Na trasie, na poprzedniej często ręce wspinały mi się aż na rogi aby ramiona rozciągnąć, więc jestem dobrej myśli.

Dziś po raz pierwszy tak naprawdę ukuły mnie w oczy ozdoby choinkowe. Przed kauflandem już ustawiają wielki namiot i tam pewnie będzie choinkowy stragan a koło obi świerczki do wyboru do koloru. Nie wspomnę już o samym Kauflandzie wewnątrz, gdzie już misie czekoladki i bombonierki mają śnieg i choineczki.

Ech lubię klimat świąt, serio. Takie napięcie oczekiwanie na coś i wogle tak jakoś. To, jak ludzie pierdolca dostają przed wigilią to już nie bardzo mi pasuje. Narazie delikatnie czuje ten klimacik i to mi się podoba.

Co do trąbienia na mnie, spodobał mi się komentarz hipka:
"Nie wiem, jak wy ludzie jeździcie, ze ktoś na was trąbi. Piszę to ogólnie do "was", którzy co i rusz piszą o scysjach z samochodami. Ja, cholera, nie pamiętam, kiedy po raz ostatni ktoś mnie strąbił. A pyska nie mam jakiegoś wrednego, żeby odstraszał, z postury też na zabijakę nie wyglądam... "

Może to jest jakiś motyw? Może mam zbyt wredny pysk:D Ha nigdy się nad upodobaniami kierowców nie zastanawiałem. Może to o kolor roweru chodzi albo o płeć? Z drugiej strony, nie trąbią na mnie tak co i rusz, ale jak już trąbią, to najczęściej głośno.

Dzień jesienny, mglisty a wieczór jeszcze przepleciony mglistym dymem lokalnych domostw. Czuć zimę święta i co ja poradzę?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Panie Kierowniku - pani Kierownico! || 47.61km

Piątek, 16 listopada 2012 · Komcie(2)
Dziś moje koła potoczyły się w kierunku Serocka. Miałem tam do odebrania Kierownicę z mostkiem Bontragera. Kolega mi przekazał ja w spadku, za co jestem mu strasznie wdzięczny! Kierownica była przypadkiem, bo w sumie szukałem jedynie mostka do mocowania lampki, ale...

Poranek cokolwiek zimny, jednak nie było najgorzej, bo do Serocka mialem (chyba) z wiatrem. Towarzyszyły mi ostre bity z MP# płyty, wiec jechało się zacnie, co by nie powiedzieć zaczejebiście! Troszke pobłądzielm, bo u kumpla byłem pewnie z ponad rok temu a w tym czasie po zbudowaniu obwodnicy miasta, Serockie podmiejskie willowe ulice dawno przestały przypominać pola. Tam gdzie jeszcze wtedy były krzaki, teraz jest ulica z kostki i 5 domów z czego 4 wykończone pod sam dach z psem i mercedesem za 200 tyś na podjeździe.

Udało się wreszcie znaleźć domostwo wymiana nastąpiła uścisk ręki prezesa również i można bylo wracać. Na sigmie 0.7 stopnia a powrót już 1,5. Pieruńsko jednak mnie wychłodzilo to szukanie ciągłe stawanie i pytanie o ulicę, i jechałem do Legionowa z głową schowana w kołnierz po sam nos!

Co do samej kierownicy, to miała być ona do zimówki, tzn mostek miał być do mocowania lampki, bo poprzedni poszedł do zimówki, ale wyszło inaczej.
Wyszło tak, że zamontowałem ową kierownicę Bontrager do Francy. A uczyniłem to z kilku powodów.
* Przede wszystkim jest szersza - poprzedniczka miała 58cm a ofiarowana ma 62.
* Jest gięta - nigdy w sumie nie miałem giętej kierownicy i tak jakoś zawsze wyszło, że była prosta w moim rowerze. Gięty Bontrager nie jest jednak "zakrzywiony" jest z tych kierownicy giętych, ale prostych!

* poprzedniczka zoom miała 5 lat i ponad 55tysięcy przejechanych kilometrów.
* miała ona także daleko posunięte odbarwienie słoneczne, i w ankiecie o kierownice sam zastanawiałem się co mam zaznaczyć:)

Usunąłem również środkowe rogi i zostawiłem tylko te boczne, bo stwierdziłem, że to nie jest to czego szukałem. Krótkie jasne pójdą do zimówki bo te z tokaido trochę się ruszają i nie ufam im:)



Pierwsze ważniejsze testy jezdne już jutro na dystansie sporo większym niż 30km:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po Agnieszkę do pracy || 10.47km

Czwartek, 15 listopada 2012 · Komcie(1)
Zapomniałem wpisać tego posta:) Otóż, tak moi mili byłem po Agnieszkę i pośród ciemności zostałem pouczony przez kierowcę, jak będą niebawem wyglądać przepisy. kiedy to jechałem przez przejazd rowerowy na zielonym, na drugim rzędzie pasów pozdrowiono mnie klaksonem, bo przecież rowerem się chodzi a nie jeździ... a już panie Boże broń, żeby przecinać tor jazdy autom!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na dworze jest chłodniej niż w domu... wiecie? || 46.37km

Czwartek, 15 listopada 2012 · Komcie(3)
Kategoria Na uczelnie
Badania dowodzą, że:
88% użytkowników ma czarną kierownicę
13% zaś szarą

Sonda przeprowadzona na reprezentatywnej grupie zajebistych meżczyzn i kobiet. czy ty też zagłosowałeś na moim blogu!?


Wpis właściwy:
Pojechałem na uczelnie, na rowerze. Jak wiecie kochani za oknem nie jest już ani wiosna ani zima, czyli jest byle-jak. Określenie to ponad bezmiar oddaje to jak jechało mi się dziś na uczelnie. Najpierw po wkroczeniu w strefę miejską Warszawy rozładowała mi się mp3 z zimna, (oszukiwała mnie, że ma 2 kreski). Po pokonaniu szerokiej, jak nie wiem co, Wisły, podjąłem decyzję iż pojadę metrem. A co 12 km do metra też nie byle jaki dystans! No więc Hop na Młociny i ziu metrem - No zgroza bez zniżek płacę 3.80 za 40 minut takiej przyjemności!

Przez Pole - Mokotowskie, jadę pod wiatr. No jak mnie wywiało tam, to sobie nie wyobrażacie. Zimno mi było, mimo założonej tej kurtki i stwierdzam, że poniżej 4 stopni jest w niej już z deczka chłodnawo.

Na uczleni drukuje po raz hmmm 6ty(?) pracę mgr (sam tekst bez załączników) i nie zastawszy promiennnego promotora, proszę ja was po prostu przesuwam pod drzwiamy swoje wydruko-pociny.
Otrzepawszy ręce z kurzu jaki panuje w bliskiej okolicy podłogi na korytarzu, ubieram dodatkową warstwę (dzięki ci stwórco za wynalezienie dresu) dres! Bluzę dresową znaczy się.
Wrzuciłem ją do sakwy żeby mi się butelka z piciem nie majtała podczas jazdy, a okazało się, że musiałem "tłumik ubraniowy" wyjąć i przyodziać na się.

Jechało się zacnie choć nie były to termicznie hawaje z tancerkami w bambusowych spódniczkach! Mając jednak niejako zapewniony byt termiczny, udałem się na podbój naszej kuochanej stolicy. Zachciało mi się "Jana Pawła" i "ONZ" to miałem.

Dawno już nie jechałem ścisłym centrum po ulicy i wiecie co? Wcale nie tęsknie do tych samobójczych nawyków. Kierowcy zwyczajnie dobrze się czują na ulicy bez mojej obecności. Nawet nie chcę wymieniać, czego dopuszczają się posiadacze spalino-smrodów, bo kto jeździ ten sam wie.

Efektem mojego bezcelowego kręcenia się po centrum było stracenie nagromadzonego ciepła i oziębienie stosunków Ja-> Rower. Jak przekraczałem Gdański ścieżką czułem, że mi tak "nie-ciepło" jakbym powoluteńku zanurzał się w zimnej wodzie.
Szybsza jazda pomagała a i owszem, ale zdawałem sobie ile pary generuje pod spodem moje kolarskie ciało. Mając więc na uwadze nieoddychalność soft shella zdawałem sobie sprawę, że na plecach będę miał piękne wykwity wilgoci.

Jednak ktoś mądry powiedział kiedyś w temacie odychalności ciuchów zimą czy funkcji membran na deszczu.

"Zaprawdę mówię wam, lepiej być mokrym na ciepło niż na zimno"

No i byłem mokry, na ciepło. Choć samej wilgoci nie odczuwałem, czułem zaś jakparuja mi okularki gdy staje na światłach. Do domu docieram przemarznięty zmęcozny i troszkę mokry. Przyklejam sie do grzejnika i odkręcam go na tyle na ile trzeba aby dał mi z siebie ciepło!


Zapijając się herbatą popełniam ten oto wpisik!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nocą po mieście i Wschód słońca! || 7.00km

Środa, 14 listopada 2012 · Komcie(0)
Wieczorem po Agnieszkę, troszkę się spóźniłem, ale co tam spotkaliśmy się przy rosmanie. Jazda nocą o tej porze roku nabiera niezłego mroku. Jest lekka mgła, zapach mroźnego powietrza przesycony jest metalem, węglem i taką bezpłciową wilgocią. Nawet miejscami można wyczuć lekki zapach zgnilizny. Nie było mocnych przymrozków więc drobnoustroje rozkładające liście już pracują.



W moim blogu pojawia się zapis "wschód słońca". Zmodyfikowałem nieco szablon i wpisywać będę go zamiast "km w terenie". Będę mógł sobie podglądać jak szybko przybywa dnia a pomoże mi w tym mój kalendarzyk i gps jaki mam w domu. Minusy? nie mogę chyba mieć mniej kilometrów niż wynosi godzina wschodu słońca, co jest niejako jesiennym motywatorem, bo w wakacje gdy wstaje ono o 4,45 to nie jest problem;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nowe nawyki mojej Agnieszki! || 17.75km

Środa, 14 listopada 2012 · Komcie(1)
Udało mi się dziś namówić Agnieszkę do wprowadzenia w życie nowego planu dojazdowego do pracy. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie i zawsze było coś. Otóż plan był/jest taki aby do pracy do Legionowa jechać przez Chotomów co daje prawie 13km do pracy a nie 5 z hakiem jak do tej pory. Powrót wieczorem ta samą droga jest troszkę gorszy bo ciemnica i psy latające przy ul kolejowej, ale!!

Ale no właśnie to ale:D Najważniejsze by zakodować w sobie, że do pracy wychodzić nie 9:30 a 9:00 i jechać dookoła. Mam nadzieje, że uda mi się ja zmotywować i że będzie dojeżdżała rano tą trasą.

Agnieszka sama sie zgodziła, bowiem ciągle ma smaczek na 8 tysięcy w tym roku, które jest blisko, choć wymaga troszkę pracy w siodełku. Brakuje jej nie całe 730km! trzymam więc za nią kciuki i wierze, że uda jej się to zrobić!

Co się zaś tyczy mnie, do wyrównania zeszłorocznego rekordu dystansu brakuje 839 km. Jak myślicie uda nam się? Wykręcić teraz 1000 km w miesiąc to już nie lada wyzwanie! No ale zobaczymy co przyniesie końcówka tego miesiąca;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,