Wpisy archiwalne Luty, 2012, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2012

Dystans całkowity:771.98 km (w terenie 148.01 km; 19.17%)
Czas w ruchu:26:33
Średnia prędkość:18.36 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:24.90 km i 3h 19m
Więcej statystyk

poranna szklanka na drodze || 11.47km

Poniedziałek, 20 lutego 2012 · Komcie(0)
Hula dusza piekła nie ma... rower woziło jak pieruńską diabelską zabawkę... lód, gołoledź i inne ciekawe właściwości poznałem tego zdradliwego skubaństwa na drogach.

Tokaido wreszcie ma naoliwiony łańcuch i dostał też nóżkę tą od accenta. Accent niestety znów okulały;/ Ja to mam pecha;/

Ech zimo zimo


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mazowia MTB Karczew || 28.00km

Niedziela, 19 lutego 2012 · Komcie(0)
Jako obsługa trasy na Maratonie, niestety zabiłem przerzutkę i kolejny LX poszedł się jebać;/

Nie wiem czemu tak jest, dolne kółeczko się bokiem ustawia i klinuje się z łańcuchem. Cholera go wie co jest tego przyczyną.

Tak czy inaczej organizacyjnie się dziś spełniłem - może z czasem kilka fotek wstawie;)





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Inauguracja Mazowia MTB Northec. || 2.00km

Sobota, 18 lutego 2012 · Komcie(0)
Maraton w Karczewie przygotowany i czeka jutro na pierwszych zawodników. Super wyjazd, fajni ludzie - ogólnie taka duża impreza to naprawdę niewyobrażalny wkład ludzkiej pracy od zaplecza. Kto będzie narzekał niech dwa razy się zastanowi ile to warte pracy ludzkich rąk ;)

Miałem okazje porozmawiać z Paulą Gorycką, krótko i zdawkowo, ale fajna w sumie z niej dziewczyna. Spodziewałem się sztywniejszej persony, a tu miła uśmiechnięta dziewczyna:)

Kolejne doświadczenia zdobyte;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Północne Mazowsze i Zawieje Śnieżne || 75.21km

Piątek, 17 lutego 2012 · Komcie(1)
Jakoś nie podejrzewałem wczoraj wieczorem, że dziś wybędę na rower w takiej postaci. Zapowiadali opady śniegu, miało być "ble" i "do du.."
I wiecie co? Pojechałem:P

Pojechałem dziś z wiatrem rano o 9.30 załatwiać sprawy na północnym Mazowszu. Miałem transport spory w sakwach do mamy Agnieszki i przy okazji pojechałem się ostrzyć u szwagra;)
Było chyba coś po 9,20 jak wyjechaliśmy z domu z Agą. Ja odłączyłem sie na przedmieściach i ominąłem je Kwiatową, Aga pojechała na zakupy i do pracy.
Wiatr wiał w plecy a ja jechałem. Początkowo nie było fajnie, jakoś nie mogłem złapać rytmu jazdy. W okolicach Wieliszewskich "podwójnych" rondek robię więc sobie przerwę na umiarowienie oddechu i daje czas aby pierwsze zmęczenie wchłonęło sie w krew.

Dalej jadę już nowo wyremontowaną trasą do Dębego. Zaczyna niewinnie sypać śnieg, z czasem coraz bardziej... i bardziej ... i bar... Muszę się zatrzymać. Nic nie widzę jestem cały biały. Jadąc mam wrażenie jakbym wjeżdżał w firankę z opadających płatków śniegu.

O dziwo mimo, że podczas jazdy śniegiem miecie mi w twarz, wiatr mam w plecy i gdy stoję cała zamieć "bieli" moje plecy.
Nie ma więc szans na wytchnienie na postoju i ruszam dalej.

Zaporę w Dębę pokonuje schodami, bo śnieżyca, singiel i pędzące ciężarówki nie bardzo sprzyjają siłowaniu się z podjazdem. Dalej to już jedzie się pięknie. DO samego skretu z głównej trasy na Nasielsk nie schodzi z licznika 23-25km/h. Noga podaje a sypiacy się kilogramami snieg mam w... no może nie całkiem w dupie go mam, ale napewno na całym ciele znalazło by sie kilka miejsc gdzie się osadził.

Gdy skręcam na Nunę, zmienia się droga, ulica z czarnej zamienia się w białą z jednym pasem przejezdnym.

Jadę środkiem po lekko oblodzonym odcinku a przy mijaniu z samochodami grzęzne w śniegu leżącym tuż obok. Odcinek długi monotonny i trudny.

Mimo że 20 na godzinę się utrzymuje to jazda jest trudna a rower wozi, bo sporo jest takiej "mąki ziemniaczanej" śniegowej pod kołami.


Na miejsce docieram 11.30 co daje 2h4 minuty jazdy TAM.

[ tu odbywa się proces wymiany handlowej, rozmów i skracania moich włosów;) i inne mniej lub jeszcze mniej ciekawe rzeczy w punktu widzenia rowerowego]

Powrót przewidywałem pociągiem. Wiedziałem, że wiatr jest w buźkę i plan był dotrzeć do Pomiechówka. Wybrałem jednak trasę inną, wiodącą przez las i na "skróty". Jadąc z na nowo obładowanym rowerem i dwoma sakwami okazało się, że nie jest tak trudno napierać pod wiatr a 16-17km/h mnie satysfakcjonuje. Trasa na Toruń Włościański jest co najmniej średnio przejezdna. Przez prawie 1,5 siedzenia w domu kurzyło nieźle nie sądziłem że śniegu potrafi aż tyle nawiać z pól. Jechałem dosłownie po omacku. gdyby nie to, że znam mniej więcej przebieg wijącej się szosy na tym terenie to bym pewnie wpadł do rowu.

Szlak jazdy wyznaczały mi zasypane ślady aut (dosłownie 2-3 śladów tylko) oraz drzewa.

tak było niedawno...

tak było dzisiaj...
Z punktu widzenia siodełka, zasypanych śniegiem okularów i mnie, nie widać było wiele. Wiatr kurzył śniegiem w twarz a ja starałem się zmusić Singla aby jechać a nie zatrzymywać się. Postój w takim śniegu, gdzie zaspy przesuwają się nieomal na twoich oczach jest związany z kilkoma próbami ponownego ruszenia a czasem zmusza nawet do kilkusetmetrowego marszu w nieco bardziej ubite miejsce.

Z odsłoniętej platformy wietrzno-zamieciowej udaje mi się wreszcie dotrzeć do lasu. Daje mi to dwa dodatkowe bonusy i jeden anty-bonus.
* nie wieje aż tak mocno w twarz
* jest cieplej
niestety śniegu jest więcej.
Decyduje sie zjechać z rozjeżddzonej przez traktory śnieżnej drogi śmierci, która wyciąga ze mnie wszystkie siły i decyduje sie przejechać lesną drogą pożarową, dobrze odśnieżoną przez leśników i zamkniętą dla samochodów.

Skracam w ten sposób kawałek trasy i ląduje nieplanowanie w Goławicach na znanej mi skądinąd asfaltówce.

Wiele obie te trasy sie nie różniły jeśli chodzi o dostępność asfaltu dla kół roweru, jednak w sezonie ta ostatnia-to na 100% asfalt;) Zgadnijcie która?:P

Do Pomiechówka dojeżdzam i Wlokę się chodnikami zasypanymi śniegiem do Nowego Dworu. Zaczyna padać deszcz, a w zasadzie najpierw śnieg się nasila aby przejść w deszcz ze śniegiem a na końcu w mrzawkę.

Na jednym z postojów w mieście robię szybka fotke rowerowi i jego ośnieżeniu.
Od NDM do Jabłonny jadę jak w letargu - niby jedzie się te 20km/h jednak chlapiące samochody i brak pobocza i deszcz unoszący się w postaci mgły dobijają...

Droga jest ciężka a mnie już wszystko jedno. Gapie się w pas przed nosem i staram się w miarę możliwości nie siać spustoszenia swoją obecnością. Wyłączam się totalnie. Podczas jazdy mam jednak moment przebudzenia kiedy wyprzedzająca mnie lekka półciężarówka dostawcza (bez budy z platformą pustą) przy powrocie na "swój" pas najpierw staje lekko bokiem na lewo a potem na prawo, aby wreszcie wyprostować tor jazdy i odjechać w spokoju. Sam jednak widok szamoczącego się kierowcy za kółkiem o kilka metrów przed nosem, przyprawił o lekkie dreszcze.

Z Ulgą witam dom i ciepłe grzeniki:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

arktycznie przez zasp bezlik i bezdroża... || 38.89km

Czwartek, 16 lutego 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Jesteś piękniejsza, niż w najśmielszych moich snach
Dotąd znałem Cię tylko ze zdjęć.
Błękit i granat podkreślają jasną twarz,
Dziś przybywam, aby oddać Ci cześć.






Najpierw do Legionowa oddać próbki do badań w laboratorium przychodni, a potem SKM do Wawy. Tam na Gdańskim ruszam na podbój Stolicy. Od razu nieomal wybieram ulice, bo chodniki nie istnieją.

Na uczelni nuda, więc opiszę jak wracałem.

No jechało się koszmarnie! Nie dośc że pod wiatr, to jeszcze po takiej nawierzchni, że to szkoda gadać. Zjazd z mostu przy Armi Ludowej, po tym chodniku - to był jeden wielki drift. Dawno się tak nie bawiłem. Śnieg kopny po kostki, lekko skropiony rozbryzgami z ulicy. Gdzieniegdzie ślady jakiegoś bikera na szosówce co jechał dziś wcześniej. Jest z górki więc pedałuje i jadę. Przednie koło sięga podstawy asfaltowej tylne tańczy i jadę zygzakiem mimo, że mam 2 sakwy i siedzę na siodełku tańczę jak pijana Rutowicz na lodzie!

Na dole czeka mnie wielka zaspa - bo przystanek odgarnęli na wielka "kupę", przebijam się z rozpędu z niekrytą frajdą. Niestety dalej nie jadę bo śnieg za przystankiem sięga znów do kostek a trawersowany zjazd po zboczu nasypu drogowego zasypało całkiem. Po zboczu nie da rady jechać bo rower kładzie na bok.

Próba jazdy wzdłuż Wisłostrady chodnikami przynosi ogromną stratę energetyczną. Od mostu świętokrzyskiego, jadę już ulicą. Pojawiają się kłopoty z rowerem. Na moście dopompowuje koła, ale luz w tylnym kole pogłębia się i czuje jakby cała breja zamarzała mi na rowerze i hamowała. Wewnątrz błotników masakra, zostaje miejsca na styk miedzy oponą i błotnikiem

W nadarzającej się sytuacji przejeżdżam na ulicę i jadę aż do Żerania ulicami.
Przed Żeraniem decyduje się na zjazd na pętle autobusową i jazdę "ścieżką" koło elektrociepłowni. Przecież napewno odgarnęli do tego czasu, to jedyne przejście dla pieszych od Konwaliowej do Żerania. Niestety prawie 20 minut idę w kopnym śniegu po kostki i pcham rower przez śnieg. Tam przeszło 3 ludzi max, a drogi nie ma.

Ostatni odcinek po modlińskiej jadę ulica mimo klaksonów i piekielnie dziurawej drogi. Kierowca autobusu coś do mnie krzyczy gdy mnie mija gestykuluje itd. Nie ma bata nie zjadę na te breje po bokach. Kierowca który mija mnie busem zwalnia i zrównuje się ze mną uchyla okno i mówi:

"przerąbane macie tymi rowerami. Dobrze, że choć ulice odśnieżone powodzenia!"

Pozytywny akcent podnosi mnie na duchu, bo spodziewałem się, że albo mnie opluje albo od hujów wyzwie jak reszta zainteresowanych bezmózgów!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

pisanie pracy mgr i rowerowa makabra... || 14.00km

Środa, 15 lutego 2012 · Komcie(0)
Wyjazd rano w totalną śnieżycę, pełno śniegu a drogi totalnie zasypane. Gorąco było jechać i gotowałem sie przeokropnie. Przez las jechałem, jednak singiel nie pomaga w tak głębokich zaspach.

U rodziców kilka godzin i pisanie pracy MGR - a przy okazji ściąganie filmów;P

Całość zakończona powrotem przez totalnie sparaliżowane miasto i nieodśnieżone ściezki, chodniki. Efekt taki że przez Legionowo jechaliśmy nową dwupasmówką bo to było jedyne miejsce gdzie dało sie jechać.

Zima ciekawie o sobie przypomina.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,