Wpisy archiwalne Lipiec, 2012, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1168.59 km (w terenie 18.00 km; 1.54%)
Czas w ruchu:28:40
Średnia prędkość:19.42 km/h
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:36.52 km i 2h 02m
Więcej statystyk

Po Legionowie! || 35.78km

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Człowiek, w pewnym okresie rowerowego życia, zaczyna czuć niedosyt nowości i nowych szlaków, które można odwiedzić na siodełku. Im więcej jeździsz, tym mniej masz nowych miejsc do odwiedzenia. I nie mówię tu o całej Europie czy Świecie, a jedynie o tym co nas ( w tym skromnym przypadku - MNIE) otacza.

I tak oto poza sprawunkami jakie dziś przede mną stanęły na rowerowym szlaku, nie miałem pomysłu co ze sobą zrobić. Ruszyłem najpierw do sklepu rowerowego aby nabyć środkową koronkę do korby a następnie po jej zamontowaniu udałem się do Wieliszewa. Na trasie spotykam Przemka, myślę kto trąbi odwracam się raz i drugi widzę awaryjne światła i po chwili kojarzę pojazd jakim porusza się kolega.

Zjeżdża na pobocze i gawędzimy o tym i o tamtym narzekamy na nasz rowerowy los mizerny, oraz o naszych planach wyjazdowych. Co los da to będzie, się wyjedzie albo i nie.

Z Wieliszewa wracam Techniczną przy wodociągu, gdzie nieomal nie zostaje czołowo stratowany przez rozpędzone auto. Koleszka wyprzedzał rowerzystkę z naprzeciwka i totalnie mnie olał. Swoje na liczniku także miał. Sporo powyżej 40km/h na pewno. Musiałem uciekać na pobocze. Nie zdążyłem skończyć mu słać błogosławieństw a za nim jechała jakaś ciężarówka. Pędziła równie szybko jak on i tym razem byłem twardszy i prawie nie zjechałem. Zjechała na pobocze i tak koszmarnie zakurzyła, że później plując piachem, w sumie pomyślałem, że gdybym jej uciekł na prawo bym nie miał piasku we włosach i w nosie.

Ta techniczną drogę przy wodociągu powinno się częściej monitorować. Dużo się tam ludzi na rowerach kręci a niektórzy odkrywają tam w sobie ducha Kubicy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Warszawska pomoc kołowa! || 63.88km

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Zanim jednak pojechałem do stolicy, załatwiłem sprawy w Legionowie. Poszukuje środkowej koronki na 4 śruby, niestety wszystkie sklepy mają ale aluminiową za 80zł. Cóż pogadałem z chłopakami w rowerowym, pomogłem w odkręceniu zapieczonego torpedo. We dwóch na kluczu skakaliśmy:D

Z Legionowa wprost do Warszawy na ulicę Puławską. Jechało się zacnie, choć jakoś tak bez entuzjazmu. Jechałem w głową pełną myśli, pytań bez odpowiedzi i zamotany w zmartwieniach. Przemknąłem przez Most północny i dalej wzdłuż Wisły rowerową autostradą aż do Łazienek i dalej na Puławską.

Troszkę pobłądziłem ale znalazłem wreszcie tą ulicę. Nie wiem czemu wydawało mi się, że zaczyna się sporo wcześniej.

W drodze powrotnej, spotykam koleżankę sakwiarkę, która ma kapcia. Zatrzymuje się i pomagam w zmianie, ofiarowuje jej dętkę, która okazuje się dziurawa;) Śmiejemy się oboje, i łatamy moją dziurawą dętkę. A jej pakuje do swojej sakwy. Gadamy chwilę podczas brudzenia rąk i po około 15 minutach jest już po sprawie. Rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę, życząc sobie dobrej drogi;)

Szalona bikerka chciała mi jeszcze płacić za pomoc, ale stanowczo odmówiłem!

Miło było pomóc komuś w potrzebie, to takie było wewnętrznie fajne.
"Jej nie sądziłam, że ktoś się zatrzyma aby mi pomóc..."
"No wiesz masz sakwę, crosso i to niebieską"
"<śmiech> no to chyba muszę częściej z sakwami jechać"
"no chyba musisz!"


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mała wycieczka - duże wrażenia || 41.28km

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komcie(5)
Kategoria Pojeżdżawki
W planie była pogoń za Machansem i Przemkiem, którzy wybrali się z większa grupą na wyjazd do Modlina, jednak okazało się, że nasza obecność była potrzebna w innym miejscu. Ledwo ruszyliśmy ze świateł przed blokiem a tuż za nami nastąpił wypadek. Zawróciliśmy i pomogliśmy w wezwaniu policji i jako świadkowie.

To już kolejny wypadek w tak niedlugim okresie czasu i kolejny gdzie czerwone auto dostało strzał w bok. Jaki z tego morał? Nie kupuj czerwonego samochodu! Może one sa jak płachta na byka?

Poszkodowanych nie ma, gdyby nie jeden dziadek z corsy, który oberwał i skaleczył się w łokieć. Swoją droga kolejny zbieg okoliczności że w poprzednim wypadku(tym śmiertelnym z przed tygodni kilku) i w tym brał udział Opel...
Dla przypmnienia tak wyglądał tamten czerwony samochód z przed kilku tygodni:

To daje wnioski kolejne: nie kupuj ani opla ani czerwonego samochodu.

Najbardziej żal mi było małej dziewczynki, około 5 lat, która była tak przestraszona, że aż obawialiśmy się czy nie uderzyła się w głowę. Nie odpowiadała na pytania i patrzyła takim błędnym wzrokiem.

Zanim przyjechała policja, zanim wszystko się wyjaśniło straciliśmy sporo czasu i mimo szybkiej jazdy przez trzy górki w Rajszewie jednak zdecydowaliśmy się nie gnać na Modlin. Pojechaliśmy inna trasą... mam nadzieje, że ekipa lotniskowa nie martwiła się naszą nieobecnością. W ferworze walki z wypadkiem, potem z piachami w Lasach Chotomowskich zapomnieliśmy do nich zadzwonić.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do rodziców na piaski || 12.00km

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Rano o świcie do rodziców na piaski, pogadać poradzić się w trudnych sprawach życiowych. Bowiem wiadome jest już to co jeszcze wcześniej wiadome nie było a wszystko co było niejasne, nadal jest niejasne. Wszak sa takie żeczy które się fizjonomom nie śniły!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po mieśćie i na zakupy || 12.87km

Sobota, 21 lipca 2012 · Komcie(1)
Na zakupy po kabaczka i do babci złożyć życzenia imieninowe. Była totalnie zaskoczona i strasznie się ucieszyła. Naprawdę miło było widzieć szczery uśmiech na jej twarzy, gdy wpadliśmy do niej z ptasim mleczkiem. Pogadaliśmy ponarzekaliśmy i wypiliśmy Colę.

Później na bazarek po kabaczka, pomidorki i paprykę...

Po mieście jazda to bardziej pojeżdżakwa, czy już wyjazd innego rodzaju? Rozważam bowiem dodanie jakiejś nowej kategorii i nie wiem w sumie czy to gra warta świeczki.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po Agnieszkę do pracy || 22.00km

Piątek, 20 lipca 2012 · Komcie(1)
Po Agnieszke do pracy, na zakupy i po błotniki. Franca nareszcie nie będzie mi sikała na plecy ani pluła w twarz. Stawiam jej i jej posokom czoła!

Dodatkowo obniżyłem również bagażnik aby nie był tak strasznie w górze... Całość prezentuje się wcale nieźle i pierwsze testy już przeszła!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 52! - Niech stanie się światło... || 32.31km

Środa, 18 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dzień jak co dzień. Szarość poranka i nudność wieczora, lub raczej wieczoru. Wszystko to przeplecione delikatnym ściegiem rowerowego szyku.
Dojazd o poranku nie wyróżniał się niczym szczególnym, po raz kolejny trafiłem na fale czerwonego i miedzy sygnalizacją próbowałem nadrabiać

O tym, że w tych wpisach nie piszę tylko o rowerze zdążyliście się pewnie już przyzwyczaić. A więc jak to ostatnimi czasy bywa i teraz nie będę odbiegał od standardu i pójdę w duchu konwencji Wiedeńskiej:
opis dojazd/praca/opis powrót.

Z dnia pracy bankiera. Zespół wyżów opłat odszedł w kierunku bieguna, ostre burze frontalne i płatniczo-komorne przesunęły sie na południowy zachód. Nad nas transakcyjny kraj jednak nadciągnęły inne złe fronty. Kolejna osoba w naszym zacnym oddziale postanowiła wyrazić swoje negatywne zdanie na temat, tego jak się nim zarządza. Licha konstrukcja krzywej i tak już wieży chwieje się w posadach. Drży cały półświatek bankowy, bo dotychczas deptane głowy zaczynają gryźć bose stopy, które po nich skaczą.

Swoją droga zaskakujące jest jak to wszystko pięknie wygląda od strony klienta. Piękne oddziały, szklane pomieszczenia, anioły komputery i podpisy na szkle. Wszystko to aby jednoznacznie i ostatecznie uszczęśliwić i połechtać percepcję klienta. Aby klient czuł, że jest kimś więcej niż tylko pieprzonym zarobkiem dla głodnych zysku hien bankowych.
Aby pełnią serca czuł, iż jest nam jak brat a nie tylko kolejną nie-wziętą pożyczką. Gdy słyszę, te epitety:
"witam serdecznie, w czym mogę panu pomóc, jak mogę panu służyć..." to uśmiecham się wewnętrznie, myślę że najtrafniej powitać go wprost tym czego od niego oczekujemy.
"Dzień dobry Panu wszedł pan w strefę, pobierania pożyczek, kart kredytowych i kupowania produktów strukturyzowanych, które to pozwolą nam zarobić a panu w sumie może przy okazji pomogą w życiu. Nie interesuje mnie pana sytuacja rodzinna, niech pan wygodnie usiądzie, zaraz panu coś wcisnę..."

Klient porażony naszą bezpośredniością zapewne, rozpłącze się żewnie i z miejsca weźmie kredyt z ubezpieczeniem i dwa limity odnawialne w rachunku.

Uświadamianie potrzeb, to podstawa sprzedaży, im bardziej uświadomimy klientowi nasze potrzeby, tym większa szansa, że będziemy mieli czyste sumienie...i z czystym sumieniem coś mu sprzedamy!


Powrót.

Zacny i dynamiczny już o 19 byłem koło estakady i mknąłem premia górska na most północny. Mijający mnie na ścieżce (tak na ścieżce) radiowóz, nie wykazał zainteresowania mną, obawiałem się czy nie wykaże owego, gdy wjadę na moast, ale prowadziła policjantka, więc urokiem osobistym tylko kazałem jej "odjechać". posłuchała mnie i posłusznie pojechała przodem w błękitnym pojazdem i zniknęła za horyzontem.
Na moście północnym 47km/h czuje, że to byl mój dzień. :) A tak naprawdę, mam gdzieś średnia jaką uzyskałem, było szybko bo w domu czekało jedzenie, a to wystarczająca motywacja dla wygłodniałej transakcyjno-bankowej bestii.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 51! - Plotki, tajemnice intrygi.... || 31.88km

Wtorek, 17 lipca 2012 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Praca, zespół obowiązków prowadzących do przychodów finansowych, liniowo związanych z wzrostem statusu majątkowego.

To także ciąg zwyczajów przystających tylko osobom pracującym, mającym na celu utrzymywanie więzi miedzy osobami w jednej gromadzie pracowników.
Wyróżniamy miedzy innnymi:
* opierdalanie się
* nic nie robienie
* udawanie pracy
* przekazywanie pracy koledze
* obrabianie dupy szefa/szefowej
* obrabianie dupy koledze koleżance!

Dziś wśród pracowników pewnej instytucji finansowej, w pewnej miejscowości stołecznej pewnego kraju... wyszła na jaw pewna tajemnica. Wszystkim dobrze znana, bo koleżanka owej instytucji chcąc skrzętnie ukryć ja przed szefem, który był kobietą, opowiedziała ją wszystkim ze swoich kolegów. Dzięki temu zmyliła czujność kierownictwa! Jak trudno było dziś zgadnać, kim była osoba, której owa tajemnica wyszła z ust do szefowej? Jakże dziś instytucja byla pełna domysłów, wrogich spojrzeń i zgadywanek i wyliczanek.

Ene due dwa dolary
Dzisiaj ty puściłeś parę!


I głowiła się społeczność cała, w wielkim wszechobecnym oburzeniu, kto i dlaczego doniósł o wielkiej tajemnicy szefowej.Jakże mnogie były dziś domysły, jakże bujne rozstrzygnięcia dochodzeń wewnątrz pracowniczych. komisje śledcze to przy naszej grupie, się chowają.

"ona była dziś u niej... ona jej gadała... bo ja pamiętam jak szefowa dowiedziała się o bluzce Kasi, to ona tez wtedy pracy była!"

I ruszyła husaria, trzepocząc pióropuszami, tłumnie i dostojnie pomknęła w domysłach jakim to złym pracownikiem jest ONA. Nagle wychodzą na jaw inne powiązane sprawy i jeszcze trafniejsze drobne szczegóły.

"Miała ta niebieską bluzkę wtedy, i ona jest nie zgodna ze standardami, a szefowa jej nie kazała zmieniać..."

I nieomal już pewni, kim był przeciek, pogrążaliśmy się w coraz to głębszych linczach i pomysłach na zemstę. W grupie wrzało! Iskry krzesane przez czarnowłosą wzbudzały zapłon na podatnym gruncie, pośród posuchy pracowników jaka ją otaczała. Lud pracujący wiedział już kim był ten ktoś, kto zdradził partię...

Nie ma przebaczenia, nie ma nadziei na odkupienie, zdrada jest zdradą... największy honor to sepuku. Tylko to może uratować "tę co zdradziła" od oczyszczenia swojego lica z bieżma zdrady!

Gdy więc sytuacja ucichła, a w gronie spalonej ściółki domysłów i przesłanek zostaliśmy tylko my sami, bez "tej co została zdradzona" nastąpiło odrodzenie. Młode źdźbła w płonącej jeszcze chwile temu gniewem gromadzie ludzkiej, zaczęły zielenić się.

"sama sobie winna po co gadała...
Tak głupia, mogła się nie chwalić...
Ona chyba nie normlana, sam bym się nie przyznał nawet że takie coś planuje..."

I Natura zatacza koło, wypalona ziemia odradza się nowymi pędami i szykuje na przyjęcie nowych owoców i nowych ziaren, prawdy kłamstwa i zapomnienia...

Wnioski?
gdy w gromadzie wron jesteś, krakać musisz jak one
gdy z nimi nie kraczesz, słabo umiesz udawać Wronę
by w stadzie pozostać, i dziobać ziarenka gromadnie
kracz z nimi jak kraczą, kracz jak ci tylko podpadnie
i nie myśl o tym, czy kraczesz tam z sensem
krakanie gromadą to sztuka, kracze więc jestem!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 50! - Okrągła rocznica || 22.32km

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Do pracy po raz okrągły, pięćdziesiąty zerowy!
Statystyki są powalające!

1896 km
49 wycieczek
38.70km na wycieczkę




Sam lipiec także w tych barwach nie jest wcale taki lichy!
Mam już:
8 wycieczek w tym miesiącu
dających łącznie 303,71km
czyli około 30 % planu
Wszystko to samymi dojazdami do pracy.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Czas do domu.... || 59.98km

Niedziela, 15 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Po dobrze przespanej nocy, pysznym śniadaniu. Po kilkunastu minutach pucowania roweru z piasku i wydmuchiwaniu ziarenek z najmniejszych szczelin. Po krótkim kursie strzelania z wiatrówki do puszek i po pysznym obiedzie.

Po 5 kilometrowej wycieczce po piwo i lody do sklepu, po oczywistym zjedzeniu owych lodów. Po tym wszystkim można było dopiero zacząć myśleć o powrocie.

Załadowani w sakwy, udalismy się więc w drogę kierującą nas do domu. Jak to u nas jednak bywa, nie wiodła ona wprost w miejsce gdzie mieszkamy. Zrobiliśmy bonusową trasę, to tu to tam. Wyszło prawie 60 kilometrów i wszystko co zobaczyliśmy było fajne!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,