Wpisy archiwalne Marzec, 2013, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:1261.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:31.53 km
Więcej statystyk

Na rowerze 69 - z 3 zrobiłem 6 biegów || 21.50km

Piątek, 22 marca 2013 · Komcie(2)
Od jakiegoś czasu jadąc na Śnieżniku, zauważyłem, że przerzutka przednia (wtedy jedyna jaką miałem) chodzi ciężko. W końcu któregoś poranka zastygła w bezruchu na biegu nr 2 i ani w te ani wewte. Początkowo jeszcze, kopanie piętą w prowadnicę pomagało redukować biegi w dół a wytężanie ręki do granic możliwości pomagało naciągnąć łańcuch na trójkę, ale wczoraj (a może dwa dni temu?) całkiem zarosła przerzucajka!

Nawet kopanie w nią nie dawało nic. Sprężyna cała zardzewiała a linka to samo! No stanęła na amen, jakby ja ktoś zakleił jakimś lepiszczem. Pierwszy raz takie dziwo widzę. No nic, myślę sobie. Jeździłem na dwójce przez kilka dni. Dziś przyszedł kres mojej wytrzymałości i percepcji na to przełożenie. "Mieliłem" przez te kilka dni nogami jak jakiś gimnazjalista na rowerze z pierwszej komunii, mało sobie zębów kolanami nie wybijałem. Zapewne bowiem pamiętacie iż z tyłu ustawiona zmieniaczkę miałem na jeden bieg - nazwijmy go pośredni.

Pojechałem więc do sklepu rowerowego po linki przerzutkowe i udałem się do komory przemian duchowych w podziemniach na piaskach. Miejsce to opiewa pewne historia. Ilekroć tam się zjawiam, zaznaje spokoju wewnętrznego i zawsze wychodzę brudny. Może dlatego, że robienie przy rowerze mnie uspokaja a kontaktu ze smarem w tej "profesji" ciężko uniknąć. Grota na piaskach, wydała na świat wiele istot rowerowych na których miałem okazje jeździć. To właśnie tam powstawały różne wcielenia tego co potocznie zwie się "moimi rowerami".

Grzeb grzeb, puk puk i jakieś 2h później udało się. Z dawcy, którym jest supermarketowy rower, pobrałem manetki do przerzutek. Zamontowałem zmieniaczkę 6 biegową i założyłem linkę na tył. Przednia przerzutka, mimo potraktowania jej rozpuszczalnikiem, nie poddała się. Wylądowała w kubełku z śmieciami piwnicznymi. Martwi mnie jednak stara deorka z tyłu. Przez te kilka miesiecy zimy, ustawiona na jednym biegu, totalnie zkapcaniała. Początkowo nawet wykazywała paraliż jak jej koleżanka z przodu. W końcu jednak rozruszana nieco, zaczęła poruszać łańcuchem w góre i dół. Może wizyta na karczerku - wymyje z niej resztki wykrystalizowanej soli.

I tak oto wyszedłem na światło dzienne z rowerem mającym 6 biegów. Przedniej zmieniaczki nie ma, bo... eee nie ma jej i już. Zmieniaczka 6 biegowa pracuje, choć to najtańszy plastikowy sis z roku www pewnie 1998 albo lepiej. Więc więcej się ugnie "język" manetki zanim bieg zmienię;) Lepsze to niż nic - jak nie ma się pieniędzy i wiosny to trzeba tak robić, aby przynajmniej pieniądze się zostały.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 68 - cisza i ukojenie || 23.48km

Czwartek, 21 marca 2013 · Komcie(5)
Dziś opowiem wam troszkę bardzo ciekawych rzeczy. Bo jak to na blogach bywa, aby przyciągać tłumy do czytania trzeba pisać o czymś ciekawym. Jak zwiększyć poczytalność? Pewnie powinienem poruszyć tematy cycków, pedałów-gejów, polityki lub równouprawnienia - nie nie kobiet, równouprawnienia rowerzystów i kierowców. Powinieniem ponarzekać na to jak źle jest w naszym kraju i jak polityka chrzani wszystko na co pracujemy my i nasi rodzice.

Stałem sobie dziś w kolejce aby złożyć pita. Przede mną stała grupka ludzi. Zpochmurnieni, tacy i skupieni i z głęboko zakorzenioną frustracją. Z odciśniętym piętnem codzienności. Na ich twarzach widać było zmęczenie, w ich oczach widziałem wypalenie się tym kieratem "dorosłości". Czy to nie jest tak, że wielokrotnie zajmują nas problemy innych, całego świata i za wszelką cenę staramy się zmieniać wszystko dookoła zapominając o naszym najbliższym otoczeniu?


Moim największym marzeniem jest znaleźć pracę kiedyś i miejsce w życiu, gdzie to co będę robił, każdego dnia będzie przynosiło mi radość. Wiem, że nie uniknę kłopotów, ale chciałbym mieć przynajmniej poczucie, że robię coś dla siebie i że robię to bo sprawia mi to przyjemność.

Ktoś powiedział kiedyś "nie mówcie mi jak mam żyć bo to nie wy za mnie umrzecie"
Ktoś jeszcze inny zaś powiedział "żyj tak jakby każdy twój dzień miał być twoim ostatnim"

Szukajmy więc słońca w nawet najbardziej pochmurne dni i próbujmy sprawić aby nasze życie każdego dnia było dla nas najzwyczajniej w świecie "fajne".

Dobrej nocy życzę wam blogowicze!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 67 - Ciemno już zgasły wszystkie światła... || 19.89km

Środa, 20 marca 2013 · Komcie(1)
Rowerem rano z Agnieszką do pracy a potem wycieczka po mieście w sprawach załatwianiu - eee nie wiem czy to dobrze odmieniłem. W celu załatwienia spraw - tak chyba będzie lepiej i gustowniej.

Śnieg, lekki minus, nawet nie było chlapy, tylko tak... no sami wiecie. Ile można jeździć po śniegu.

No i te cierepy co to łażą po ścieżce rowerowej. A dla przykładu radiowoziści zwani potocznie, policjantami wjechali sobie na chodnik i ustawili się tuz przed wejściem do carefoura expres w Legionowie - bo poszli na zakupy na patrolu.
Za takie parkowanko przysolili by pewnie ładną 3 cyfrową liczbę, nam ludziom bez kogutów.

A właśnie - od dziś mamy wiosnę


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 66 - dwa słowa z papierowego bloga. || 18.94km

Wtorek, 19 marca 2013 · Komcie(2)
O tym, że zima dawno przestała mnie inspirować, chyba nie muszę mówić. Nie bardzo wiem co pisać, bo nudy straszne a sama myśl o tym co za oknami - sprawia, że mnie skręca.

Z karty historii...
Czy wiecie, że zanim zacząłem prowadzić bloga cyfrowego, prowadziłem bloga papierowego? Przez wiele lat, zapisywałem, różne wydarzenia ze swojego życia. Teraz to inna bajka, każdy "bloguje", wtedy to było coś, taka konspiracja. Nie było komputera, to się bazgrało w zeszycie A5. Czasem wklejało się jakieś zdjęcie, czasem pocztówkę. Taka kronika życia...

25.09.2005
Skończyło się liceum a studia za pasem. Mam już plan lekcji i wszystkie informacje potrzebne do rozpoczęcia akademickiego roku. Zapowiada się, że będzie ciekawie[...]
Tak więc już za trzy dni zacznie sie moja studencka przygoda. Ciekawe jak to jest tam. W liceum było spoko, miałem swój rytm pracy + nauka w weekendy a tak nie wiem, zobaczymy. Przedmiotów wydaje się mniej niż w liceum ale kto wie może będzie trudniej[...]
Obym dał sobie radę, jak się sprężę to dam a co! HA! A teraz idę zrobić kilka testów na prawko


Ciekawie jest powrócić do wpisów z przed lat. Myślicie, że 2005 to był początek? O nie w sumie "tomów" pisarskich papierowego bloga powstało chyba z 10...

Czy ujrzą światło dzienne? Hmm chyba nie wszystkie z nich powinny, ale niektóre są całkiem zabawne. Np opisywałem jak nie moge się doczekać pierwszego roweru, jak czekałem na odbiór z serwisu swojego pierwszego Accenta itd. O samych wyprawach mało było, ale emocjonowanie się, jeszcze przed ich rozpoczęciem - tak zdecydowanie to było coś;) Przeżywałem wtedy każdy dłuższy wyjazd, jak wielką ekspedycję. Ech to były czasy. Czasem myślę sobie, że wtedy zmartwień nie było... a w tamtych czasach uważałem, że mam ich całą masę:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 65 - Ciężki poniedziałek "bez echa". || 21.54km

Poniedziałek, 18 marca 2013 · Komcie(0)
Rano pojechałem na piaski. Mama niepocieszona była, że tak szybko uciekłem i nie pogadałem. Jednak nie miałem jakoś czasu i ochoty. Pogoda taka dziwna. Słońce świeci i ciepło na plusie 3 stopnie, ale w cieniu i jak wieje -4 i to naprawdę -4 a nie jakaś ściema. I weź tu jedź w puchu... z wiatrem paruje pod wiatr po samą szyję zapięty.

Zimo - wypierdalaj! I to już!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 64 - Mroźny pociąg z mięsem. || 10.54km

Niedziela, 17 marca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze


Powrót do domu z sakwami pełnymi szczątków zwierzęcia zwanego potocznie - świnią. Poćwiartowane i pociachane! W sam raz na kotlety, gulasze i inne smakołyki:)

Poprzedniego dnia po 20 się położyłem i wstałem około 10:00. I co? Czułem się niewyspany. Takie niewyspanie a do tego wiatr w twarz i ładny ciężar mięsiwa - sprawił, że pojechaliśmy na pociąg. Nie planowaliśmy nawet tej podróży. Mijając po prostu peron, zajechaliśmy na chwile i okazało się, że za minutę jest KM do Legionowa.

W Ka-Emce spotkaliśmy fana 2 kółek z Pędziwiatr Piaseczno. Grupy kolarskiej okolic Piaseczna.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 63 - Zimnym porankiem || 17.54km

Sobota, 16 marca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Miało być, całą drogę rowerami, ale po spotkaniu w piątek ze znajomymi i pogadance do późnych godzin nocnych, wyszło jak wyszło. Jedziemy na piaski a potem na L. przystanek. Pogoda była piękna, ale ostatnie dłuższe dystanse i nieprzespana noc, jakoś nie wpłynęły pozytywnie na moje siły witalne.

W pociągu jedziemy za darmo - bo konduktor łazi i sprawdza bilety, wypisuje bilety i radio-stacjuje "odjazd" i jak już wraca - uciekamy wcześniej na PKP Brody Warszawskie. Stamtąd po śliskich lodowo-białych drogach polnych, okraszonych przepięknym słońcem, pedałujemy do Rodzinki.

Wyjazd mizerny, ale zawsze to wyjazd;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 62 - W szponach mroźnego wiatru || 100.00km

Piątek, 15 marca 2013 · Komcie(2)
W związku z wiejącym wiatrem wybrałem się do Ciechanowa pociągiem aby stamtąd pojechać na południe.

Wycieczka z założenia miała być długodystansowa, i w pierwszych zarysach miałą sie zaczynać aż z Mławy, ale zaspałem na pociąg;/ Ustawiłem budzik na 6:30 wstałem i nie wiedzieć kiedy po tym jak się znów położyłem "na chwilę" obudziłem się 7;30 a pociąg był 8:05. Pojechałem więc kolejnym 9:08, ale ten niestety(albo jak się okaże "stety") jechał tylko do Ciechanowa.





W Ciechanowie odwiedzam zamek a potem ruszam z wiatrem. Na początku bez rewelacji nie czuć za bardzo pomocy wiatru. Nie mogę się rozkręcić, jakoś idzie mi jak po grudzie jazda. 22-23km/h ot takie wleczenie się. Za to jak tylko na chwilę staje, aby poprawić sobie buta, to zimne podmuchy nieomal przewracają mnie. Dziwne zjawisko;/

Jadę a w uszach brzmi nowy audiobook - Przygody Tomka Sawyera. Stara książka, ale dobry lektor sprawiają, że jedzie się przyjemnie. Co ten urwis tam wywijał:) Przypominają mi się moje lata młodości - bez komputerów, facebooków i plejstejszonów, kiedy to ganiało się po podwórkach bawiąc w szeryfów, indian czy zdobywanie wrogiej bazy a zwykła szyszka potrafiła bardzo wdzięcznie oddawać bojowy pocisk.

Droga wiodła wioskami a wraz z wioskami, rozpoczęła się mrożąca krew w żyłach ekwilibrystyka
. Nie sądziłem, że tyle lodu zalega na tak "głównych drogach.

Do tego wczorajsze słońce zdecydowanie zamieniło wiele, jeszcze pewnie zwyczajnie białych dróg, w podstępne pułapki. A trzeba wam wiedzieć, że na ten wyjazd świadomie zabrałem France, licząc, że ulice są suche i będzie to szybka bezbolesna jazda:)

Oj bywało niebezpiecznie. Jadę, po prawej widzę, jak błyszczy koleina lodowa a za mną i z przeciwka auto. A jedyny wolny od lodu i wypełniony asfaltem kawałek, plasował się tak w 1/3 ulicy. Miałem stracha, że mnie kierowcy z tyłu wytrąbią za taką jazdę, czasami środkiem pasa, ale wyrozumiale mnie puszczali i po minięciu połacia lodowego, gdy mogłem już zjechać bliżej prawej krawędzi, wyprzedzali.
Tak to bylo zaskakujące. Nikt na mnie nie trąbił, mimo, że wielokrotnie tego dnia blokowałem 2 a nawet 3 pojazdy za sobą.

Wiatr rozhulał się na dobre. Przewiało z pól drobny śnieg i na ulicach robiły się zaspy. Ha zaspy i to nie małe. Droga asfaltował 100% asfaltu zero lodu a tu nagle 5m odcinek 10cm białej pierzyny. Czasem były rozjechane te "zaspki" a czasem nie. Jak były już rozjechane, to i tak nie na długo pozostawały drożne, Bo wiatr na oczach przesypywał śnieg do świeżych kolein. Nie muszę wam wspominać, jak to jest wpaść rowerem na slickach 1,5 w taka 10cm warstwę sypkiego śniegu, pod któroym jest lód?

Na jednej z opatrzonych przeze mnie dróg na południe, pojawiły się psy. Dużo psów - chyba ze 4. Cała droga pokryta była lodem, a w oddali nie widać było śladu asfaltu. Zdecydowąłem się, więc z tych dwóch powodów, aby pojechać nieco inną trasą. Miałem do pokonania jakiś 2km odcinek prostopadle do wiatru.

Te 2km zapamiętam na długo! Nie dość że droga wyglądała tragicznie "dziury powypełniane sypkim sniegiem, i do tego lód po 1,5 metra od pobocza, to jeszcze wiatr tak mnie spcychał, że co chwilę lądowałem w sypkim śniegu na poboczu. Zaspy nawiane przez drogę były czasem całkiem głębokie...

Docieram wreszcie do Rodziny. tam robię przerwę na ciepłą herbatę chwilę pogawędki i wymieniam sie towarami. Cięższy i kilka kilo mięska ruszam dalej.
Przeprawa przez pola... Miał być skrót - no sami oceńcie:





Ciekawe efekt. Nazwałem go "kakaowym śniegiem". Śnieg miejscami był jak kakao. Bardzo drobny pył z zaoranych wyżej pól mieszał się z śniegiem i tworzył przewiane poletka "kakao". Pod spodem "stacjonował", oczywiście i klasyczny snieg, ale efekt kolorystyczny obu - był bardzo malowniczy.



Przez Nowy Dwór Mazowiecki - już słuszną prędkością. Mknę do domu.

Było fajnie - kolejne 100km, kolejny trening, przed wiekszymi dystansami wiosną!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 61 - do Warszawy || 27.75km

Czwartek, 14 marca 2013 · Komcie(0)
Na rowerowo do Warszawy. Spraw kilka maiłem do załatwienia. Powrót przy akompaniamencie 186 - tym razem nie musiałem kupować biletu. Miałem, skasowałem i jechałem. Ludu w ludzio-busie dużo. Nie miałem jednak czasu na jechanie całości do domu, bo Aga czekała i zakupy do zrobienia również.

Jutro spotkanie ze znajomymi nas czeka, więc trzeba było zaopatrzyć barek i jakieś przygotowania poczynić;)

Mało kilometrów, ale noga kręciła i coś tam do kondycji wpadło:)! HA!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,