Wpisy archiwalne Grudzień, 2014, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:492.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:08:26
Średnia prędkość:24.11 km/h
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:14.93 km i 0h 36m
Więcej statystyk

Po zakupy po mieście || 5.40km

Piątek, 19 grudnia 2014 · Komcie(1)
Na dwór w taką pogodę wychodzimy tylko jak naprawdę potrzeba. Jednak okazało się, że zakupy, mimo szeroko rozpowszechnionej opinii, się same nie zrobią to trzeba było się wybrać po nie. Oczywiście rower do tego procederu jest idealny. 

Na bazarku tłumy, ale nie spodziewałem się jakichś pustek skoro do Wigilii dni można już na palcach u jednej nogi policzyć. Czemu nie u ręki? Bo w rękach każdy ma po dwie siaty z zakupami. My w rękach mieliśmy pusto, bo sakwy na bagażniku są nie od parady. 

Początek zakupowego szaleństwa w sumie nie był taki zły, gdy tylko wiało. Gdy zaś zaczęło do tego kropić to zrobiło się już nie fajnie. Deszcz dostał sztucznej inteligencji i popychany wiatrem wiedział gdzie upaść, aby wtargnąć jak najgłębiej. W drodze powrotnej mimo, że maiłem okulary to wpadały mi krople do oczu a momentami nawet czułem, że cisną się do nosa. 

Powrót przez rowerowe ścieżki miejskie to ciekawe doświadczenie. Zresztą sami wiecie... święta wolne od chodników? 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Deszczowy Decathlon || 45.00km

Piątek, 19 grudnia 2014 · Komcie(1)
Poranek przedświąteczny - typowo. Kierunek bazarek miejski w Legionowie. Na miejscu spotykamy sporo ziomali w różnych berecikach. Z rydwanami atakują okazje. Jedna chce trzy kila tego inny zaś negocjuje warunki kontraktu na jabłka w ilości sztuk 5.

 
I tak pchani przez nurt i tłum potrzeb przedświątecznych i my zaopatrujemy się różne różności. Oczywiście lekko nie jest bo z rowerami dwoma tam podróżujemy. 
Opuszczamy przybytek z pełnymi sakwami ryb, warzyw i owoców. Z jednej z sakw sterczy mi stylowo długi zielony por, nieomal jak palma na Wielkanoc. 

Po zawiezieniu stuffu do domu udajemy się w podróż na zakupy. Tym razem czas na Decathlon. Moja puchowa kurtka po kilku latach z wyglądu tylko puchową przypomina, a termicznie udaje jedynie jakaś marną ortalionówkę. Muszę więc kupic sobie coś na zimę, bo nie może tka być abym w puchowej kurtce pod spód zakładał windstoppera i jeszcze przy tym marzł.
Droga do sklepu nie jest łatwa. W okolicach Warszawy płudy zaczyna padać deszcz. Na początku lekko, później kropi i pada coraz mocniej. Do Decathlonu przyjeżdżam zmokły jak kura. Nie chcecie wiedzieć jak puchowa kurtka zachowuje sie po deszczu. Czuje się jakbym miał na sobie jakiś oklapnięty worek z piórami. 

Udaje się dopaść wszystko czego potrzebujemy. Ja kupuje sobie kurtkę snowboardową i bieliznę termoatywną kipsta. W drogę powrotną  zakładam już nową kurtkę, bo poprzednia  nie nadawała się w sumie do ubrania. Wsadziliśmy puch do siatki i do sakwy a potem w nowym odzieniu na rower. Zanim udamy się w stronę domu, odwiedzamy jeszczę IKE`ę <nie wiem jak tą odmianę poprawnie napisać> W Ikei, kupujemy kilka prezentów dla rodzinki i drobnice do nowego mieszkanka. 

Decydujemy się również na skorzystanie z oferty obiadowej ikei. Nie mamy za wiele drobnych więc zamawiamy dwa hot dogi a ja jeszcze namawiam Age na porcje frytek. Chodziły za mną ostatnio te frytki i nadarza się okazja aby je zjeść. Pani odbierająca zamówienie coś pomiesząla i dostaliśmy dwa hot-dogi i 3 porcje frytek. Czy moja potrzeba jedzenia frytek tak bardzo ją ujęła? Może maiłem to wypisane na twarzy? Zjadam ze smakiem fast fooda i zakupy zakończone. 

W drodze powrotnej kurtka przechodzi intensywny test wodoodporności. Pada i wieje w twarz. Egzamin zdany na 5! Nie podejmujemy się jednak powrotu do domu rowerami i pedałujemy tylko do dworca PKP toruńska. Tam zaraz po przetachaniu rowerów po schodach, wjeżdża pociąg. Wpadamy pierwszymi drzwiami i oddychamy z ulgą. Prosimy konduktora o bilety - ten coś tam odbakuje, że zaraz i znika w czeluściach. Czekamy cierpliwie, i nic. W końcu konduktor rozpoczyna sprawdzanie biletów. Podchodzi do nas i prosi o bilety. 
- no my chcieliśmy kupić bilety.
- to czmeu państwo nic nie mówią! - pyta oburzony.
- przecież zaraz po wejściu powiedzieliśmy, że chcemy kupić
- nie nic państwo nie mówiliście. 
- myli się pan, prosiliśmy zaraz po wejściu do pociągu.
<konsternacja i mruki pod nosem>
- następnym razem proszę głośniej mówić... jakie te bilety mają być?

W domu ciepła herbata i kluski śląskie z sosem. Zakupy wielce udane;)




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Są takie dni.... || 42.00km

Piątek, 19 grudnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Czasem w naszym życiu są takie dni. Nie nazwane, nieokreślone, kiedy po prostu wiemy co trzeba zrobić i co dla nas jest lepsze, mimo, że wszystko dookoła mówi nam, żebyśmy zawrócili z tej drogi. Glosy dookoła mówią, że będzie lepiej, polepszy się. Ty jednak ocierając pot z twarzy wiesz, że czas nastał.

Dzień ten poświęciłem na przejażdżkę, bo nie każdą naszą przypadłość, leczy się antybiotykiem, czosnkiem i leżeniem w łóżku. Mało tego, są takie momenty, gdy tylko oderwanie się od problemów daje najlepsze efekty. 
Pogoda nie była piękna, ani idealna, wiało. Mało tego momentami, jakby zakrapiało z nieba. Prędkość niosła mnie morkymi ulicami w świat wolny od kłopotów i świat gdzie liczyła się tylko droga za zakrętem.

To była taka terapia na siodełku zakrapiana deszczem.

Od strony czysto technicznej to pojechałem z Shannon, bo ostatnio prosiła mnie o to. Zmokła trochę ale była chyba zadowolona.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 208 - Trudny poniedzialek || 3.00km

Poniedziałek, 15 grudnia 2014 · Komcie(6)
Kolejny dzień w pracy i znów marna atmosfera. Wypłat nie ma i nie wiadomo kiedy będą. Na pytanie odpowiedź - systematycznie jak spłyna pieniądze zapłacimy wam. 
Najs... odsunięto mnie cześciowo od remanentu. Nie wiem za co. Widac Awantura z Olą wywarła wpływ. Bo ona pewnie poszła do szefa. I tak teraz mam liczyć tylko to co wiem a dopisywać mają inni. 

Jestem najmlodszy w firmie i najmłodszy stażem i wszyscy mną rządzą. Traktuje sie mnie jak dziecko, i jak co złego to na mnie. Na spotkaniu poniedziałkowym - był wyraźny przytyk, że chyba liczyć nie umiem. 

Kuźwa... nawet mi się nie chce iść do tej roboty. Ludzie... co za syf.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 21 - Godzinne pedałowanie w deszczu || 25.95km

Niedziela, 14 grudnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
W końcu po długiej przerwie zrobiłem godzinny trening. Brakowało ostatnio czasu na taką jazdę i zmotywowany wypadem porannym Kota i ja postanowiłem wziąć się za siebie i zrobić coś więcej niż pół godziny. 
W ruch poszedł YT i muzyka klubowa. Fajnie szło pod koniec. Żona robiła pierniczki i nie zdecydowałem się na kolejne pół godziny a pewnie poleciałoby jak z płatka. 

Któregoś dnia przygotuje sobie trening na 4h. Może się uda jakiś rekord ustanowić własny na trenażerku. Generalnie jadę od dawna już na obciażeniu 4 i poważnie zastanawiam się, czy na pietke nie wejść. Pokręcę jeszcze nieco i zobaczę jak to wychodzi w praniu.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wolna sobota na rowerze. || 25.00km

Sobota, 13 grudnia 2014 · Komcie(0)
Na Północne Mazowsze po dostawę mięska. Z udziałem pociągu, ale jednak trochę na rowerze;D Generalnie pogoda nie jest jedna z tych które ubóstwiam. No ale cóż. Jak się nie ma co się lubi, to się narzeka...

Pochmurny dzionek ale za to z intensywnym pedalowaniem. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 20 - Poranne dokończenie || 6.04km

Piątek, 12 grudnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Snułem się po odmu z rana i w końcu jednak pociągnęło mnie na siodełko. Na 30 minut nie miałem czasu, bo jeszcze trzeba sie ogarnąć ale 15 minutek popedałowałem sobie w spokoju. Muzyka w tle a ja noga za nogą. 

Przyjemnie bez stresiku. Teraz prysznic i można jechać do pracy. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,