Wpisy archiwalne Maj, 2015, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:1259.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:50.36 km
Więcej statystyk

Noc muzykę gra... || 57.63km

Poniedziałek, 18 maja 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
W nowych bucikach... shannon dziś biegała ze mną...

Trzewiczki założone są przełajowe. Jedzie się ciężej, ale udało mi się wreszcie sprawić, że mi siodełko nie trzeszczy;)

Po pracy nocne pedałowanie po chłodnej okolicy. 8,5 stopnia.















Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Miało być dalej... || 90.00km

Niedziela, 17 maja 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Do pracy z ranka a potem planowalem wyjazd dalszy. Niestety nie wszystko wyszło po mojej myśli. Cóż... przemęczenie, pociąg, w którym nie było już miejsc... wszystko to... Ech... pokręciłem się po Warszawie i wróciłem po zmroku. Po głębokim zmroku. 

Krzaki uginają się od kwiatów przy cmentarzu na Bródnie. 

Jak sie uda to powtórkę zrobie z tras wieczorno-nocnych dnia następnego. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Piątunio... || 35.00km

Sobota, 16 maja 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Dzień przed weekendowy, choć  w sumie piątek sam w sobie już jest weekendem. W końcu "week end" to "koniec tygodnia", więc piątek zwyczajnie jest weekendem;)

W pracy praca, troszkę wesołych akcji z you tubem.

A później do domu. Ciepło, zimno? Nie wiadomo jak:) Oby w sobote było lepiej.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Czwartkowe zatorwarowanie || 31.00km

Piątek, 15 maja 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Dziś doszło sporo paczek z częściami, cała masa faktur, dłubania, składania... dzień upłynął mi pod znakiem cenowania towaru sprawdzania z fakturami itp. Oczywiście klientów jak na lekarstwo. Co się dzieje... ostatnie dni jakiś pomór rowerowy nastąpił.

"K" zabrał się za porządki na serwisie. Przy tej ilości prac, czasem trzeba jeden dzień poświęcić na odkopywanie się spod gruzu. W czasie porządków natrafiliśmy na fajny łańcuch, a w zasadzie jego resztki. 



Efekt łańcuchowy, końcowy:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Co za dzień... || 30.00km

Czwartek, 14 maja 2015 · Komcie(0)
To, że wstaje mi się ciężko to raczej nie novum, ale dziś dzień był masakryczny. Dojechałem jakoś do pracy i wtedy wyszło coś ze mnie. Jakies inne ja... no taki poczułem się zmęczony, taki rozleniwiony... masakra. Cały dzień pracowałem jak w jakimś letargu. Ledwo dotrwałem do końca dnia. 

W domu? W domu łóżko, film... i spać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W górę, w górę w górę!!! || 79.48km

Środa, 13 maja 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Dzień zaczął się bardzo leniwie. Wstawałem jakoś tak ospale i z ciężkimi nogami. Śniadanie czekało na mnie już. Kochana żona - ona zawsze wcześniej wstaje - nie wiem jak to robi. Może po prostu... nie wiem. 
Jako, że już byłem na nogach a była dopiero ósma, postanowiłem wyjść. Żonka zbierałą się do pracy więc i ja opuściłem mieszkanko. Zabrałem widelec i koło dla "K" i zawiozłem do swojej starej firmy. Tam miał je odebrać.

Swoją droga ciekawe rzeczy się ostatnio w mojej byłej firmie dzieją. Jednemu chłopakowi przebili wszystkie opony w aucie i podrapali maskę auta... Czyn miał nacechowanie osobiste, więc podejrzewają, że to ktoś z formy zrobił. MASAKRA. - Tam w tej firemce to niebawem zaczną do siebie chyba strzelać. Titanic tonie...;P

Po oddaniu widelca, pojechałem na rundkę dookoła. Noga za nogą - nie miałem ochoty na rowerowanie i jakoś tak szło opornie. Z każdym kilometrem było jednak lepiej. 

Pojechałem sobie na rundkę do Białobrzegów, tam ostatnimi czasy jest piękny asfalt i kilka małych pagóreczków. Można sobie w spokoju i z dala od zgiełku pojeździć po szosach w sosnowych lasach. W sam raz na rozpoczęcie dnia. Na północ miałem z wiatrem, niestety później musiałem już walczyć... W pracy byłem o czasie. Nieomal jak zawsze 10:01. Ma się to wyczucie!

W pracy działąmy bez prądu. Decydujemy sie więc wystawić serwis na dwór i na zewnątrz pracować. Parasol, zimna cola, i rowerki się naprawiały! Jeden po drugim... szkoda tylko, że ludzi nie było. Dzień upłynął pod znakiem ciężkiej, choć dość przyjemnej pracy. 

Po pracy, szybko na rower i do domu. W mieszkaniu zdołałem sobie nalać picia, zamienić dwa słowa z żoną i pojechałem zdobywać podjazdy w Zegrzu. Długa góra w sam raz na przygotowanie nóg przed maratonem podróżnika. Zrobiłem sobie trzy takie wjazdy, z każdym razem na innym obciążeniu. Później powrót ze znajomymi do Legionowa. 

Tego dnia jeździło się zaskakująco dobrze. nie tylko na podjazdach, ale ogólnie. To był mój dzień. Nogi wyraźnie dawaly radę, nic mi nie doskwieralo nic mnie nie uwierało... Po prostu dobry dzień na jazde;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Poniedziałek - Twórczo || 31.48km

Poniedziałek, 11 maja 2015 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Po Niedzielnym odprowadzaniu Kesa, poniedziałek postanowiłem sobie zostawić na odpoczynek. Nie planowałem żadnego większego pedałowania. Po prostu do pracy i z pracy. Dzień był mieszany, najpierw rano dość chłodno i pochmurno, a dopiero po południu i pod koniec dnia zaczęło wychodzić słońce. 

Gdy wydawało się, że serwisów ubywa, przepłynęła nowa fala. Całe szczęście, te serwisy są już o wiele lżejsze. Staramy się teraz robić regulacyjne przeglądy, chyba, że rower naprawdę tego wymaga. Niestety terminy nadal długie. Obecnie około 1,5 tygodnia. 

Powrót do domu, ciepła herbata i spać... regeneracja;)

EDIT.
Kolejny raz zmieniłem łańcuch... szybko się rozciągają. Fakt, że zakładam jakieś hg40, ale i tak szybko to leci. 
Za rok jak zużyje napęd chciałbym przejść na 10tkę.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na przeciw KESOWI || 80.00km

Poniedziałek, 11 maja 2015 · Komcie(0)
Niedziela miała byc deszczowa a ja nie wiedziałem co ze soba zrobić. W sumie przydałby mi sie odpoczynek i w sumie leżenie nie jest takie złe, ale coś jednak sprawiało, że chcialem wyjść z domu. Od rana chmury chodziły, na zmianę deszcz i słońce a do tego wiatr. No i temperatura jakoś ledwo 15 stopni. Pomyślałem, że wieczorkiem sie wybiorę na rower - znów pytanie "gdzie"?

Z pomocą przyszedł mi KES, który wracał rowerem z Wyszkowa. Postanowiłem wyjechać mu na przeciw. Tak też się stało. Z mp3 w uszach, pojechałem w kierunku Kuligowa i dalej wioskami. Nie zabrałem GPS`a i troszkę pobłądziłem. Okazało się, że droga wbrew pozorom nie jest taka łatwa i prosta. 

W końcu udalo się spotkać i wracaliśmy już we dwóch. Spokojnie i bez spinki... szkoda tylko, że z przeszkadzającym wiatrem w twarz. 

Fajny wyjazd, spontaniczny i nie wiedzieć kiedy wpadło 80km. Hmm zacnie:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do okruszka codzienności... || 39.98km

Niedziela, 10 maja 2015 · Komcie(1)
Dzień był zaskakująco pogodny, mimo że już w niedziele ma lać to jechałem do pracy w słonku. WIatr nie przeszkadzał, można powiedzieć miód malina. Poranek zaczął się od standardowej procedury wystawiania rowerów. Ledwo skończyliśmy podjechali klienci. W soboty takie momenty nazywamy "falami". Każda fala jest taka sama, najpierw dużo kolejka a potem się wypłasza i jeszcze mniejsze takie "bujnięcia" się zdarzają. 
Plusem tej soboty było ewidentnie to, że mogłem pracować na słońcu. Pięknie grzało, ciepło w plecki miód malina...

Razem z "K" mieliśmy trudne przypadki, równolegle obsługiwaliśmy dwie rodzinki. On dobierał rower dla pani miejski/trekkingowy a ja dla młodej córy "górala". Bite 60 minut, i w sumie chyba z 15 razy się zawodniczka przejeżdżała na każdymm z - w końcu pozostalych w puli wyboru - trzech jednośladów.
- weź jeszcze raz się przejedź - rzecze tata.
- no dobra.
- i co? który lepszy?
- nie wiem
- to weź jeszcze raz na tamtym...
- ok...

I tak przez pół godzinki bite, córa robiła kurs do bramy, nawrót i zmiana roweru...;D

W końcu się udało wybrać... Choć ojciec pewnie doradziłby jeszcze jeden raz "przejażdżkę" bo może ten ostatni raz wpłynie na decyzję w znaczący sposób!

Krótka informacja dla czytelników. Po ostatnich dyskusjach, chcę sporostować pewne sprawy. Opisywane zdarzenia na blogu są przeze mnie przejaskrawiane, i bardzo często wydarzają się nie w dniu w którym opisywałem. Sa to historie prawdziwe z życia wzięte. Dialogi może toczą się podobnie, ale nie jestem w stanie w 100% przekopiować tego co klienci mówią do mnie. Jeśli ktoś z was drodzy czytelnicy odszukuje w tych opisach siebie, to znaczy, że wielu ludzi jest do siebie podobnych. Moim celem na blogu nie jest wyśmiewanie pana Piotra Kowalskiego, czy innej Marianny Mikulskiej... opisy są bezosobowe, nie mają charakteru nakierowanego na drwinę z konkretnej osoby. Pokazują życie w sklepie rowerowym, w serwisie i umieszczam je, bo to kopalnia wiedzy, zachowań i czasem niezły kabaret.
Jeśli ktoś uważa, że obrażam tym samym klientów, że moi czytelnicy mogą być dotknięci, cóż nie do końca się z tym zgadzam. To troszkę jak z opowiadaniem kawału o blondynkach. Jeśli ktoś opowiada kawał o blondynkach w obecności blondynki, to przecież nie jest powiedziane, że to właśnie dana blondynka jest ta "głupia". Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Praca to praca, a sytuacje codzienne, irytujące, zabawne i komiczne są wszędzie.


Z wyrazami rowerowego szacunku Księgowy:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

rozmowy dyskusje psy i pudle... || 60.00km

Sobota, 9 maja 2015 · Komcie(1)
- Dzień dobry
- Witam pana
- Ostatnio tu zona z wnuczkiem oglądała rower.
- mhmm
- pokaże mi pan ten rower?
- a jaki rower oglądali.
- nie wiem no taki góralski chyba - jegomość lekko poirytowany spogląda dookoła i szuka jakiegoś punktu zaczepienia w rowerach.
- mhmm - za nic nie kojarze. - a kiedy to było dokładnie? Bo wie pan dużo klientów mamy i nie pamiętam wszystkich
- no żona była z takim siedemnastolatkiem - Pan przyjmuje front obrażonego - dobrze to sobie sam poooglądam, jak pan nie wie jaki rower phi!
- a może pamięta pan model jaki oglądali?
- kross czy krossing... - pan jest już poważnie poirytowany

- "K" kojarzysz może czy oglądałeś z klientami jakiś rower krossa?
- A jaki model?
- pan nie wie...
- mhmm to ja tym bardziej nie wiem



- sprzedajecie rowery i nie wiecie jakie?
- no wie pan nie tylko jednego klienta mamy. Ludzi jest sporo, czasem nie przywiązujemy wagi kto jaki rower oglądał.
- no to był taki taki... taki jakiś taki. - wskazuje na górala.
- Aha górski rower? 
- Tak ale on taki miał teleskop chyba i ten.... bagażówkę...


- Chyba już kojarzę, to byla taka pani z chłopakiem w tamtym tygodniu, oglądali trekkinga. - "K" sobie przypomniał i poprowadził klienta do rowerów trekingowych

Sytuacja uratowana, bo pan był skłonny się obrazić na nas, że nie pamiętamy jego żony i wnuka!

Sytuacji w sklepie zaskakujących jest wiele. Kolejna przedstawiona to szczyt ludzkiej próżności. Kucam sobie na serwisie, męczę się nad jakimiś drobnymi śrubkami przy mocowaniu osłony od łańcucha, a tu nagle wpada pies. Taki mały pies, a`la pudel, czy jakoś tak. Pies ma adhd i lata jak wariat po sklepie. Wącha biega pod nogami, wskakuje na mnie chce mnie lizać, potem kurs na zaplecze robi przeskakuje pudła...
- Co do k... - "K" odgania psa bo ten robi nieustanne kursy po sklepie...
Na schody wtacza się pan. Wchodzi do sklepu.
- Czy macie rowery z napędem elektrycznym?
- Nie proszę pana.
- Choć pikuś, choć nie wchodź tam
- Panie, co pan. DO mięsnego też pan z psem wchodzisz? Co to stodoła? Psa na smyczy pan prowadza, ale tak wpada do sklepu jak do siebie do domu.
- pan się nie boi, on nie gryzie...
- to nie chodzi o to. Chyba jakieś zasady są! Nie rozumie pan? Zabieraj pan tego psa...
- Co pan tak... przecież to mały pies nie nasika panu!
- Do biedronki tez pan z pudlem chodzisz?
- Pan się go nie boi, on niegroźny...
- Proszę wyjść ze sklepu i zabrać psa!
- Chciałem jeszcze zapyt...
- Proszę wyjść zabrać psa, jak pan wróci bez psa, możemy rozmawiać.
- ale...
- skończyłem z panem rozmowę... albo pan psa zabierasz albo sam psa wyrzucę.
- Co za maniery! Choć pikuś... choć, nie ruszaj tego choć choć. Nie można nawet wejść i spytać. Taki mały piesek i problemy robią!

Do psów nic nie mam, ale "K" miał racje... uczmy ludzi bo nam na głowę wejdą. Następnym razem przyjdzie z psem wielkości wilka i też go puści luzem...

Dzień trudny... męczący, troszkę. Koniec końców, wróciłem do domu i zamiast jechać do szwagra robić mu koło, zrobiłem tylko nocną rundke po okolicy. Co za tydzień... co za pogoda;)





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,