Wpisy archiwalne Styczeń, 2016, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:576.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:08
Średnia prędkość:22.03 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:32.01 km i 2h 08m
Więcej statystyk

Mam parcie na główną || 33.00km

Czwartek, 14 stycznia 2016 · Komcie(2)
O tym, że mam parcie - poinformował mnie ostatnio pewien "gość" na blogu. Jako, że moje parcie nie maleje, więc prę dalej... prę równo na główną... 

Dziś parłem do p[racy o poranku. Na ulicach gołoledź więc bezpieczniej jechać rowerem niż autem. Jutro ma padać śnieg, więc też wsiądę na rowerek. 

Kilka fotek z dziś... 



Tu na łuczku śliskawo było, oj śliskawo...auta hamowały i ten zakręt pokonywały bardzo wolno. Nie raz nawet wiosną, widać tu ślady uderzeń o słupy i znaki na chodniku. Nie inaczej było ostatnio. Ślady ryjące w trawniku jeszcze można dostrzec uważnym okiem. 

Wolałem nie ryzykować spotkania z poślizgniętym autem, więc czym prędzej wybrałem się dalej...





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowe Krusze || 55.00km

Niedziela, 10 stycznia 2016 · Komcie(14)
Kategoria Pojeżdżawki
Wycieczka powstała na spontanie. Szybkie wydarzenie na FB i akcja! Efekt? W sumie dośc liczna jak na te warunki pogodowe grupa rowerzystów i jazda terenowo - asfaltowa z wiatrem.
Niby tylko 55 km, niby z wiatrem, niby terenu nie za wiele, ale powiem wam, że poczułem ten wyjazd...



Stacja Krusze.


Na starym cmentarzu.


Data 1926r...

A to pomnik od przodu - wygląda jak z drewna a tu beton.


Ekipa cmentarna.


Na trasie do - nie wiem gdzie:)


Boczne drogi szutrowe i asfaltowe wyglądały tak samo - były białe...:) Udała nam sie pogoda, bo nie padał snieg, nie było odwilży i świeciło słońce. 




Po zamarzniętym Zalewie Zegrzyńskim - wydygałem pod koniec, ale jakieś 500m przejechałem przy brzegu:P


Niby taki duży zbiornik, ale szybko zamarzł... kilka dni po -18 wystarczyło.



Do domu wróciłem około 16ej - już szaro jest o 16ej - czyli jak widać idzie wiosna;)

W sumie 55km, sporo terenowo - przerwa w Maczku... miła niedziela - Zaiste!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Etap śniegowy drugi || 35.00km

Sobota, 9 stycznia 2016 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Droga do i z pracy w sniegu - to jest w zasadzie - PO śniegu. 

Jazda ulicami jest lższejsza, ale i tego dnia wybrałem zaśniezone chodniki i sciezki, tam gdzie to tylko możliwe. Udało się zmachać i to nie mało. Psioczymy na zaśnieżone chodniki, ale ja naprawdę je lubię. No fakt, gdybym miał jechać w śniegu po kostki przez całą droge do pracy to byłoby słabo, jednak dotąd dopóki mogę troszkę po sniegu - troszkę nie - korzystam z opcji śniegowej. 

Swopją drogą powiem wam, że powrót z pracy to cięzka sprawa. Najpierw odcinek przy Zalewie Zegrzyńskim, a potem pokonanie ronda w Zegrzu i TORÓW KOLEJOWYCH !!! Ostry kąt, gumowe podbicia krzyw przejazd, szyny wystają, a tego dnia napaćkało śniegu, że aż miło. 

Wykonanie manewru wiąże się ze zjechaniem nieomal na środek jezdni (do osi) aby pod kątem prostym pokonać przejazd. Jeśli mam za sobą auto to jest to trudne. Mało tego, zaraz za przejazdem jest niewiele miejsca, na wykonanie manewru zjechania na LEWO na ścieżkę. Łuk idzie w lewo a potem jest wysepka a dalej już wąska droga upartolona błotem pośniegowym. 

No i czaje się czaje i skręcam przez podwójną ciągłą aż na ścieżkę...

Ci co znają ten teren za "lata" pewnie rozumieją moje bolączki... Zdjęcie idealnie obrazuje jak to wygląda;) Ja jadę z pracy po ciemku od strony tego niebieskiego znaku WIeliszew (czemu nie Zegrze?).


Tak to wygląda latem... :)

To jeden z najniebezpieczniejszych odcinków mojej trasy do domu z pracy.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy pośniegowo - herezje o śniegu! || 35.00km

Piątek, 8 stycznia 2016 · Komcie(5)
Poranek, śnieg a ja jeszcze nie na rowerze. Trzeba było się zebrać w sobie i gnać na przywitanie tego pięknego puszku okruszku. Padało ostatnio niewiele, ale frajda z jazdy po śniegu dla mnie jest wprost nie do opisania. I nie mówię tu o tych zasolonych drogach. Pisze tu o odcinkach białych dróżek. Nawet z tego białego szleństwa zdecydowałem sie 3/4 trasy jechać ściezkami rowerowymi i bocznymi drogami, aby było nieco dłużej i aby było nieco ... bielej...

Rowerem do pracy i powrót po zmroku. Nocą jazda po sniegu nabiera całkiem innego znaczenia. Te same odcinki, tak samo oświetlone są zwyczajnie bardziej jasne. Nie jest juz tak mroczno i szaro. Jest pomarańczowo, czerwono - blask gazowych latarni y blask refleksów światłą.... mimo, że ta sama bnoc to pole widzenia zwiększa się o dobre 30-40m . 

No i kontrast lepszy czarnego rowerzystę  lepiej widać na białym niż na czarnym. 

Cieszcie się i radujcie - zima przyszła!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Spacernik || 7.00km

Środa, 6 stycznia 2016 · Komcie(3)
Pamiętacie czasy, gdy dziewczynę prosiło się o chodzenie?
I chodziło się z nią...

My dziś z Żoną poprosiliśmy się o chodzenie. Jako, że rower rowerem, a żonę aktywować trzeba czasem, co by się samiusieńka w domu nie smutkała, to poszliśmy. 

W sumie wyszło coś około 7 kilometrów z przerwą na obiad u rodziców :) Był las, były przedmieścia, był śnieżek...

Fajnie było, lasy piękne, lekko białe a ja maszerowałem z patykiem - dla bezpieczeństwa;)
Jak każdy wie, gdy się idzie na spacer do lasu - patyk obowiązkowy!




Przyznam wam, że chodzenie, nawet niedalekie - to całkiem męczące jest - po spacerku czuje się, że się "nałaziłem":D 

I tak było super;) Jutro rower! Nie mogę się doczekać!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Triduum Cykliczne - Zamknięcie || 44.00km

Niedziela, 3 stycznia 2016 · Komcie(10)
Kategoria Pojeżdżawki
Umówiłem się w Warszawie dziś na rower, w planach najpierw był Radom i powrót, potem ze względu na mróz zmieniłem pomysł, na nieco mniej ekstremalny i zwykłą jazdę po mieście - Jak się okazało wymiękłem najtrwalsze organizmy BE ES A.  Nawet Katana i Jurek odpadli - A to mnie się zarzucało, że w domu dupkę grzeje na trenażerku. 

To właśnie jest to o czym od dawna myślałem, że jak tak to każdy na rower, a jak co do czego to nikogo. Mam nadzieje, że zarówno moja jak i innych motywacja będzie trwała. Bo w tym roku, jako że żona ma przerwę, poszukuje osób do jazdy WSPÓLNEJ. Niestety praktyka pokazuje, że właśnie im bardzie kogoś szukasz, tym mniej osób się zgłasza. Może po prostu dziś nie wyszło, może... obym się mylił. 

Pamiętajcie - I will be wathing YOU!

A było to tak. Do Wawy docieram SKM. Oczywiście jestem za wcześnie na peronie, więc marznę, na zapas. Co będe się cyrkolił - pomarznę sobie to potem wam pokaże;) Tak sobie układma wgłowie plan zagłady, ale morale mi spada z każdą sekunda. Najpeirw nos, potem lewa stopa, potem udo, i drugie udo i druga stopa... LUDZIE - Heloł! Gdzie jest kufa ten trejn!

No i chodzę i tupie i zginam i prostuje nogę... ludzie patrzą na mnie jak na imbecyla. Mijam na peronie kobietę (to było chyba druga okrężnica peronowa piesza), a ona patrzy na mnie i już nieomal widzę, jej dymek nad głową.
- co za palant/idiota/ciul/wałach zimno na rowerze? I tylko chodzi i tupie i się giba...
Dobrze, że mojego dymku nie widziała;) Też był siarczysty jako ten mróz. 
Swoją drogą, takie info dla was, gdybyście, kiedyś chcieli kogoś "zlustrować wzrokiem" - na litość Pana Boga i Wszystkich Dziewic - róbcie to mniej teatralnie - PLIISS. Bo tamta to tak na mnie spojrzała, jakbym jej matkę w wigilie obraził!

No i wtem na ten perun wjechał pociąg! Już w me płuca nadzieja, już w mych oczach radość i co? To nie był mój pociąg! 

Wymarzłem się dość sążniście, zanim moje SKM wpadło na dzielnie. 
Na Centralnej wita mnie tłum. Ludzie chyba na jakieś ferie lecą, czy cuś? A może wracają z świątecznego obżarstwa. W końcu, jak ktoś dobrze sobie dni wolnych na święta nazbierał u szefa to miał kawał wolnego. 

Wypełzam na powierzchnie przy Złotych tarasach. Kierunek Świętokrzyska i mój pierwszy raz na ścieżce rowerowej owej tam umieszczonej. Jechałem  w Kierunku wschodnim i te rowerowe pasy to całkiem udane są. Nie wiem jak w drugą stronę, ale całkiem spoko sie jechało. Nareszcie auta mają sobie, a rowery sobie. 
Nie zmienia faktu, że mimo, że ścieżka czerwona, to nie grzała wcale. Wrażenie miałem, że w Stolicy mrozi bardziej. Nie wiem na ile to była prawda, ale przeciągi to oni tam mają... Na przecięciu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej stałem na czerwonym - Nie ostatnim tego dnia - myślałem, że mi łeb urwie. Odczuwalna postojowa była coś około - 22 chyba. 

Na Starówce tłumy, chodzą jakieś Ruskie wycieczkami. Czują się prawie jak u siebie.  U nich też pewnie teraz pizga złem. Chodzą więc, i zwiedzają. A przewodniczka w takiej czapie, jakby z Kaukazu wróciła. 


Kręce i kręce po tej starówce, bo stanie nie wchodzi w gre. Policja mnie lustruje wzrokiem, i obawiam się o mandat, bo nie wiem czy tu można rowerem jeźzić. Dawno mnie w wielkim mieście nie było. Skąd mnie wiedzieć? Wykręciłem chyba z 10 okrążeń wokół tej choinki i kolumienki i nic. No to co czas jechać. Wymiękli! Nawet na 10km nie wyszli! A potem ni stąd ni z owąd pojawią się wpisy, że jednak pykli kilka ka em ków nocką wieczoreczkiem. 

Ja was jeszcze znajdę! JA WAS ZNAM! 


Pod wiatr i pod słońce, odcinek do Metra był ostry - nie powiem - bolało i piekło. Nie wiele widziałem, bo z nad kurtki wystawał tylko kawałeczek mojego aparatu wizyjnego. A ten ludzie łażą przez te ulice, jak święte krowy. Myślą, że rower to stanie w miejscu!

Metrem atakuje Kabaty i hej powrotnik! Tak - mała inaurgacja powrotnika! Z Kabat do  Legionowa z postojem na KAŻDE CZERWONE #nienawidzęczerwonego. CO się rozpędzałem, już miałem rytm, to mnie światła blokowały. Aż do centrum stawałem na światłach chyba z 5 razy... Gdzie się dało!!!

Tak mi się leciało i marzło, że zapomniałem o foto. Jak się ma pod nogą 26-27km/h a za plecami -15 w doładowaniu, to się nie myśli o fotkach. Dopiero w okolicach znanego mi już Placu Trzech Krzyży zwalniam. Potem Znów Krakowskie Przedmieście i znów bazar i znów wycieczki. Przez pałacem prezydenckim pełno policji spaceruje. 

Śmigam sobie po starówce i lekko się zakręciłem. Kilka razy wracam bo zamiast zjazdu są schody. Wreszcie odnaljduje zjazd w dół. Ze skarpy zjeżdżam po najgorszym bruku chyba. Kamienie jak telewizory!!! No Raris Rubiax normalnie!


Od Ścieżki wzdłóż Wisłostrady wpadam w pęd nadświetlny! Wraca 26km/h za to stopy umierają. Odliczam kilometry do KFC. Miałem w planie postój na cherbatkę (jeden tam gdzieś był chyba na Imielinie chyba), ale nie decyduje się. Dojadę o własnych siłach. 

Jadę w kierunku tej elektrociepłowni. Po tej stronie słońce, po drugiej zaś, świat spowity w chmurach od oparów kominowych. Normlanie jakbym był w dwa różne dni w tej stolicy. 

KFC - Zamawiam zawijasa, kolbę, a herbatę muszę lać sobie z termosu bo im się ekspres popsuł. Pani proponuje mi colę z lodem - KPISZ? Podgrzany do temperatury pokojowej upajam się ciepełkiem. Niestety słońce ucieka, a do domu już blisko. Wsiadam na rower i cisnę do domu. 

44km się uzbierały - pierwszy powrotnik w tym roku zaliczony a świąteczne i Sylwestrowe Triduum Mroźne zakończone. 
W sumie uzbierały się trzy dni w mrozie...Jutro zaplanowana przerwa na regenerację;)

Pozdrawiam Ciepłe Kluchy w Bikestatsa;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wredny sierżant! - Przesłuchanie! || 32.00km

Sobota, 2 stycznia 2016 · Komcie(1)
Drugi z serii zimowych słonecznych i mroźnych wyjazdów. Dziś, było o tyle trudniej, że "pomagał" wiatr. Oj pomagał, pomagał... Ale dopiero jak wiał w tył, w dziób nie pomagał. On wtedy był królem królów! Był sierżantem na przesłuchaniu - zadawał trudne pytania i żądał odpowiedzi, a jak się nie pojawiały to mroził.

- czemu idziesz na rower
- ja...
- "PSSSSSSS" 
- aaaaa tylko nie to... tylko nie -10 i wiatr...
- milcz! "PSSSSSSS" Niech pali!!!

Sierżant rozliczał z każdego pytania z każdego zawahania się. Ledwo udało mi się dojechać do oazy spokoju. Oaza spokoju to był dziś MC donald w Nieporęcie. (bagatela 14,5 kilometra pod wiatr). Tam zatrzymałem się na kawkę i tortillę, by potem ogrzany, wrócić na trasę. Z mniej przeszkadzającym wiatrem (w bok czasem w tył) jechało się sporo znośniej. 

Shannon w wersji zimowo - szosowej sprawuje się przezacnie;) Dopóki nie spadnie śnieg i nie zrobi się plucha, to nie dam jej spokoju:) Dobrze się dogadujemy nawet zimą, choć biegi nie wchodzą intuicyjnie... trzeba im nieco pomagać!  Napęd jeszcze pojeździ a jeśli nie zrobi się smutno szaro i ponuro to i ja pojeżdżę;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nowy Rok - POSTANOWIENIA NOWOROCZNE || 47.00km

Piątek, 1 stycznia 2016 · Komcie(9)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd był to noworoczny. Wczoraj nie świętowaliśmy -razem z Agnieszką oglądaliśmy filmy a o północy pokaz fajerwerków. Z naszego okna sypialni idealnie widać było kanonadę. W odróżnieniu od zeszłorocznego pokazu (byliśmy w Łebie) tego nie dało się "przespać", czułem się jakby Mazowsze było bombardowane przez kosmitów. Wszędzie błyski, a huki niejednokrotnie takie jak przy prawdziwych bombach. 

Na ostatnie wystrzały trzeba było poczekać 30 minut... tyle trwał pokaz.:)

Wyjazd noworoczny był mroźny. Rano poniżej -12 więc, nóżki piekły... Kręciłem się po okolicy i jarałem słońcem, które z takim mrozem idzie w parze. 

MIałem usiąść i rozliczyć się z postanowień zeszłorocznych, ale za nic w świecie nie pamiętam co postanawiałem. Może warto w tym roku zrobić taki wpis, i potem za rok go odgrzebać i zobaczyć co się udało zrealizować. No więc po kolei - troszkę podsumowań tego 2015 roku:


DYSTANS: 11123.96km. (Tak wiem są tu i kilometry z basenu, ale to są policzalne błędy statystyczne;)
Accent Shannon 2015: 10203km
Accent Śnieżnik 2015: 499km
Całkowity dystans życiowy: 95662km

W sumie szosowa Sora, która pójdzie na emeryturę na wiosnę, ma przejechane już: 21 tysięcy kilometrów;) To wydaje się dobry wiek, by dać jej odejść;) 

W tym roku, udało się zrealizować Maraton podróżnika i przy okazji zaliczyć pierwszy w życiu maraton długodystansowy po górach. Mimo, że przejechałem marne 300 a nie 500 i tak uważam to za sukces 2015

Najliczniejszy miesiąc rowerowy to: Lipiec = 1613km
Drugi o dziwo w kolejności wypadł Wrzesień = 1283km
Najmarniej pedałowałem w Listopadzie tylko 305km
Średnio miesięcznie robiłem 926,9km
Co daje średnią dzienną równą: 30,47km dziennie;)
A gdy spałem to jechałem też, bo w przeliczeniu na godziny wychodzi:1,26km co godzinę brutto;)
Jeśli zakładamy, że każdego dnia spałem od 21-8 rano daje to 11 h snu każdego dnia - licząć 365dni w roku to przespałem 4015h a więc Śpiąc przejechałem statystycznie:  5058km:) Wniosek ? Opłaca się spać;)

Jakie plany na 2016?
500km/24h - powtórka z 2014 roku, nie wiem kiedy uda się zrealizować, ale są dwie opcje, albo MP w Czerwcu, albo Na MT (maraton turystyczny) w Sierpniu. 

Przynajmniej kilka wyjazdów długodystansowych. W planie jest upowszechnienie tzw Powrotników. Zaplanowane są one na niedzielę, bo w niedzielę nie pracuje a powrotniki - ponieważ tryb jazdy do dojazd gdzieś PKP i powrót do domu rowerem. Stąd nazwa przewrotna Powrotniki - zwana przez niektórych Potwornikami, bo czasem potwornie długie trasy są;)

Mam zamiar zrobić taki powrotnik z:
Olsztyna
Siedlec
Kielc
Poznania
Łodzi
Krakowa

Zobaczymy jak wyjdzie;) Plany są, jak będzie? Wyjdzie w praniu. 

Jest jeszcze plan główny na rok 2016 - Być Tatą - IN progress;) Still Waiting;) Stąd te moje niepewne założenia na rok 2016.

To tyle;) Zapraszam na kawę;)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,