Wpisy archiwalne Kwiecień, 2017, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:896.00 km (w terenie 48.00 km; 5.36%)
Czas w ruchu:09:27
Średnia prędkość:24.34 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:44.80 km i 4h 43m
Więcej statystyk

ostatnie dni słońca || 32.00km

Wtorek, 11 kwietnia 2017 · Komcie(2)
Ostatnie dni słońca i względnej pogodowości. Front od Trolkinga leci do nas. DO pracy na rowerze, choć w początkowej fazie wstawania, nie wiedziałem czy pojadę jednośladem. Obudziłem się lekko umordowany i z ciężkimi nogami. Zdecydowałem o wyjeździe do pracy, dopiero jakąś godzinę przed wyjśćiem. 

Pogoda była dynamiczna. Wiatr wiał z taką siłą, że jechałem pochylony chyba 45 stopni, a auta z naprzeciwka pchały przed sobą kulę powietrza, która uderzała jak fala tsunami gdy je mijałem. Zaletą było to, że z rana wiatr rozwiewał niepokojące chmury. 

Noga lekko umęczona, ale jakoś się jechało. W pracy odczuwałem jednak już lekkie przemęczenie. Tu kucnąć, tam coś podnieść i tak  pod koniec dnia euforia związana z jazdą rowerem do domu lekko przygasła. Udało się jednak wstrzelić w pogodowe okno i wróciłem tylko w towarzystwie wiatru.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Żale poranka || 37.00km

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Bywa tak, że nic nie idzie jak trzeba. Z dziećmi to tak właśnie jest. Budzisz się rano, a w zasadzie budzi Cię syn i już wiesz, że coś jest nie tak. Płacz, marudzenie, znowu płacz, znowu marudzenie, grymaszenie przy jedzeniu, znowu marudzenie i tak aż do samego złapania za klamkę. 

W duchu świadomości - miałem nadzieję wyjść tego dnia wcześniej, bo pogoda zapowiadała się ładna. Chciałem przepedałować nogi po niedzieli z Piotrem i dokręcić sobie na lajcie jakąś traskę z rana. No cóż Janek miał inne plany i wybieranie się o poranku było, lekko mówiąc, przeciągnięte. 

Udało się jednak wyekspediować w domu rodzinkę i gdy już żona była zaprzęgnięta z młodym do rydwanu, mogłem w spokoju pojechać na rundę. 
Ranek mimo, że słoneczny zawiewał chłodem. Zapowiadali jednak dynamiczny wzrost temperatury i nie pomylili się. Szybko się pogoda stabilizowała i w ciągu pół godziny wskoczyło dobre 3-4 stopnie na licznik Celsjusza. Nogi o dziwo nie były mocno skatowane po niedzieli, a pogoda wyraźnie nastrajała do jazdy. Dobrze mi szło i przed pracą wrzuciłem na licznik 23 km aby łącznie z dojazdem po pracy do domu dobić do 37 - Zacnie! Moi mili!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Niedzielna trasa z Piotrem || 80.00km

Niedziela, 9 kwietnia 2017 · Komcie(4)
Po długiej przerwie odpaliłem Cherry bo SHannon ma opony 32c a Cheryy 23c... taka inwersja rowerowa. Umówiłem się z Piotrem na nieedzielne pedałowanie, ale do końca nie wiedzieliśmy czy i gdzie pojedziemy, bo pogoda była taka - byle jaka. Niby pochmurno, zimno i zanosiło się na deszcze. Meteo uparcie twierdziło, że w rejonie ma nie padać, ale... wiosną to nic nie wiadomo. 

Umówiliśmy sie o 9 przy Macu w Nieporęcie i ruszyliśmy na trasę. WIało momentami dośc mocno a igiełki zimna przeszywały mnie na wskroś. Im dalej, tym bardziej robiło się ciepło. nie na zewnątrz, a pod ubraniem. Jazda była dośc dynamiczna i szybko mój organizm wypoziomował sie z temperaturą otoczenia. 

Rozmawialiśmy o wszystkim, trochę o korpo, trochę o pracy i snuliśmy plany na ultramaratony na 2017. O ile nas żony puszczą:P

Powrót pogoda nam zafundowała królewski - padało! Naszła chmura i puścił się z nieba deszcz. Kap[ało dośc intensywnie jakieś 15-20 minut, a potem znów wróciła pogoda - NIJAKA.

W sumie mocna trasa, sporo pod wiatr, sporo w zimnie. Generalnie bardzo udany wyjazd, bo sam bym się nie zmotywował do takich "interwałów" pod wiatr:D

Pozdrawiam serdecznie Piotra!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pan mu coś powie... || 35.00km

Sobota, 8 kwietnia 2017 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Do pracy pojechałem z nastawieniem, że będzie tłum. Okazało się, że nie było wcale tak źle. Co nie umniejsza faktu "sobotowośći" tego dnia, bo i handel był żwawy i lud się kręcił. 

Ale od początku...

Dojazd był w słońcu, zaś w temperaturze sporo poniżej oczekiwanej. Było rano chyba 7 lub 8 stopni. Obskoczyłem na szybko rossmana i odwiedziłem ubezpieczenia. Potem kurs dom,  wymiana zakupów na obiad do pracy i wio! Zimno było z początku, ale jak się rozruszałem, szło już wytrzymać, a animuszu dodawało piękne słońce. 

W pracy zaczęło się niemrawo. Kawa, lekkie przepalenie w kominku, bo w głębi sklepu czuć było chłód - noce nadal zimne, a sklep słabo izolowany od zimna. Po kawie przyszła pora na codzienność. Klienci nieśmiało wkraczali do środka i początkowo nie było za wiele pracy. Całość dnia jednak przypieczętował - przynajmniej dla mnie - przypadek pewnego syna...

Państwo wkroczyli coś około 12. 
Ona - żona, On - ociec, ona - córka... a syn gdzie? Syna nie ma.
Córa małą z 2 latka, mama przymierzała ją do rowerka biegowego. Pan ojciec zdecydowanie był przeciwny, bo "ona nadal za mała na takie dziwactwa". Nie o tym jednak chce wam opowiadać. Chodzi o to, że pan był w tygodniu sam i miał w zamyśle nabyć dla syna rower na kołach 24 lub 26 cali( syn 10 lat). Doszliśmy w czasie tych wizyt do wniosku, że dobrze będzie przyjechać z synem aby przymierzył się do ram i wybrał sobie rower.
Niestety - syn miał dziś trudny dzień i kolokwialnie mówiąc, strzelił focha. 10 latek, to chyba za wcześnie na dojrzewanie i burzę hormonów. No tak czy siak syna nie było.
- A gdzie główny zainteresowany? - pytam, bo poznałem pana ojca wcześniej już.
- No nie ma, to znaczy jest...
- A gdzie?
- Obraził się.... nie chce wyjść z samochodu
- Nie chce wyjść? - Matka patrzy na ojca i dziwi się. Idź do niego i go przyprowadź
- No nie chce iść. Obraził się... 
- Dobrze to ja pójdę. - mama znika a ojciec próbuje okiełznać dwulatkę. Jest ryk bo ona chce na rowerek, a tata jej mówi, że jest jeszcze za mała. 
Mija jakieś 15 minut, wraca matka. 
- I co? - Tata wypatruje syna, którego nie ma.
- Nic... uparł się i siedzi w samochodzie!
- Może pan by poszedł z nim porozmawiać?
- Słucham?
- No może pan go namówi, żeby przyszedł.
- E ja mam iść namawiać państwa syna, aby przyszedł do sklepu? - dosłownie mnie zamurowało 
- No na nas się obraził
- Pan wybaczy, ale sprawy wychowawcze zostawię państwu. -

Po dyskusji naradzają się, a ja wracam do swoich obowiązków. Rodzice na zmianę chodzą i namawiają jaśnie księcia. Wreszcie po jakichś 30 minutach pojawia się naburmuszony 10 latek i rozopoczyna się sprzedawanie. Nawet udaje się wyjść na dwór i pojeździć, choć chłopak za każdym razem jak staje to wykrzywia się i płacze, że on już ma rower.
- Ale tamten za mały już synek - rzecze ojciec
- Ja lubię tamten
- Ten fajniejszy synuś...
- Nie fajniejszy

Efekt prawie 40 minut dyskusji z synem namawiania jest taki, że rower kupiony wreszcie, a syn znów poszedł do auta siedzieć. 

Nowa era?
Idzie wielki kataklizm?
Ktoś po podmieniał dzieci?

Jakbym ja takie fochy stroił to nikt by mnie nie pytał. Za rękę do domu i koniec zakupów. Boże co za czasy! Trzeba łaskawie prosić 10 latka, aby przyszedł obejrzeć rower.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

DO pracy rodacy - marznący tyłek || 29.00km

Czwartek, 6 kwietnia 2017 · Komcie(8)
Kategoria Do pracy!
Wiosna już była, jesień chyba też a ostatnio zawitała do nas znów zima. Dzień deszczu, wiatru i grado-śniegu. Ja zaś na rowerze, bo samochód z warsztatu "się odbiera" i odebrać nie może. Na rowerze w czerwonej jesiennej kurtce jechałem za to nóżki osłoniłem cienkimi spodniami i okazało się, że były one zdecydowanie zbyt cienkie, bo skostniały mi pęciny jak ta lala!

W sklepie praca i dostawy. "K" robi serwisy, a ja ogarniam sprawy sklepowe. Tu odpowiadam również na wpis Katany. Polityka o której mówisz, niestety się nie sprawdziła. Mamy za dużo klientów, za mało są obowiązkowi. I sprawa wygląda tak, że jak umawialiśmy się z panem/ panią na przyprowadzenie roweru na poniedziałek "RANO" to rower  przywozili albo po 12, albo dzwonili, że nie mogą i przywiozą jutro - dla nich to oczywiste że jeden dzień nie zrobi nam różnicy. I się straszny bałagan robił. My staliśmy z robotą i zaczynaliśmy robić coś innego. Potem były pretensje, że jak to! On przecież był zapisany, a że rower wstawił nie po 10 tylko po 13 to nic "przecież to godzinka max 2 roboty". 

Nasza polityka kolejkowa się sprawdza o tyle dobrze, że jak mamy luźniejszy czas. To K robi pełne serwisy, a ja nadganiam te mniejsze i kolejka się szybko zmniejsza. A pamiętać trzeba też, że jest nas dwóch i jedna osoba obsługuje klientów. 

Generalnie sprawa dość otwarta. Czasem jednego, czy dwóch klientów wpisujemy na termin, że przywiozą rower tego i tego dnia, ale to rzadkość. Wszystko łatwo się mówi, jak się ma mały sklep klientów na serwis mniej. U nas zaś są tabuny takie z okolic, że czasem ciężko wyczuć, czy uda się jeden rower zrobić w ciągu dnia czy dwa. I jak tu zapisać klienta na dzień, gdy okaże się, że tego dnia w sklepie będzie tłum?

Powrót z pracy udany, bo po zmiennej fali deszczu i słońca udało mi się utrafić w okno pogodowe i wrócić suchym do domu. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

kto rano wstaje || 51.00km

Środa, 5 kwietnia 2017 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Janek zbudził nas jak to ma w zwyczaju, dość wcześnie. Cały dom był już na nogach dobre kilka minut po szóstej. Jako, że teraz już widno to człowiek szybko się pozbierał z łóżka i ogarnął. Śniadanie i... w drogę. Ranek chłodny, ale słoneczny. Temperatura szybko wzrastała i jechało się przyjemnie. Nawet specjalnie nie brakowało mi mp3 w uchu. Słuchałem wiosny i delektowałem się porannym śpiewem ptaków. 

Zrobiłem sobie dzień mocniejszej jazdy i nie odpuszczałęm nawet gdy było pod górkę czyt pod wiatr. Zaskakująco dobrze mi się pedałowało, więc dokręciłem jeszcze... i jeszcze...

W sumie przed pracą było 40km! Szybka kawa i do pracy. 

Rower za rowerem, klient za klientem. Serwisów mamy do świąt wielkanocnych i nie przyjmujemy już kolejnych, bo nie ma jak przejść przez sklep. Jakieś tam interwencyjne naprawy staramy się robić w miarę szybko, ale doba w serwisie na wiosne powinna mieć 48 h i tylko 2h nocy. 

Po południu do domu wróciłem krótszą trasą bo szłą nawałnica. WIało i kurzyło jakby się tornado miało poderwać. Dosłownie po przekroczeniu progu klatki w bloku, lunęło za moimi plecami z niebios;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Opony zimowe i letnie oraz wiosna! || 45.00km

Wtorek, 4 kwietnia 2017 · Komcie(2)
Kurs Autem do Nowego Dworu Mazowieckiego i powrót rowerem prosto do sklepu. Generalnie wiało dość mocno i jazda była cokolwiek średnio przyjemna. 1/2 w dolnym chwycie baranka.

Noga podaje, a silniejsze naciśnięcie na korby powoduje tylko przyjemne swędzenie aby dać z siebie jeszcze więcej. Wiosna jednak motywuje do działania. 

Ze sklepowych spraw to terminy na serwisy mamy już na po świętach... czyli tego no - wiosna panie sierżancie;)

Resztę dnia pakowaliśmy paczkę dla Morsa. Wielka Paka czeka niebawem zabierze ją kurier, a ja już myśle co następnego podesłać koledze w potrzebie. NIesamowite jest to że w jednej chwili można stracić dorobek życia. Zrobię wszystko aby tę stratę jakoś uzupełnić, choć tym co mogę!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

POMOC DLA MORSA || 1.00km

Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · Komcie(4)
Morsowi spalił się dom. Pomagam nie tylko komentarzem, ale organizuje pomoc - osoby chętne proszę o kontakt priv.

Potrzebujemy ubrań, butów, artykułów pierwszej potrzeby.

Środków czystości, ubrań , no i wszelkiej pomocy budowlanej. 

Nie zostawiamy chłopaka samego sobie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Oświetlenie - zrobiłem to sam || 12.00km

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komcie(6)
Dzisiejszy dzień - niedziela - to dzień odpoczynku i relaksu z synem. Odpoczywałem i pedałowałem z młodym i żoną po lesie. Jasiek poznawał pociągi i bawił się z tatą. Małoletni dobija już 10 kilo i niebawem osiągnie wiek 9 miesięcy. Pędrak z niego nieziemski! 

Po wycieczce do lasu, zajałem się troszkę swoimi "głupotkami". Tak na to mówi zona. Taka to pasjaq i nie pasja. Dłubanie, szycie przerabianie czegoś i tworzenie czegoś nowego. 

Ostatnio jakoś kilka miesiecy temu przerobiłem lampę Kross Flash z 1w dioda na lampę zasilaną ogniwem 18650. Dziś zrobiłem up-date i połączyłem szeregowo drugą lampę i dodałem drugie ogniwo. Udało się to zrobić tak, że jedna i druga lampa działa niezależnie od siebie i mogę włączać albo jedna albo drugą albo obie na raz. 




Ogniwa odzyskałem ze swojej dawnej baterii laptopa. W sumie z elektroniką nie mam nic do czynienia, ale tu dolutowałem kabelek tu do plusa, tu do minusa i mamy takiego pokraka. 2x1W

Swoją drogą lutowanie jest trudne, dużo trudniejsze od parzenia palców cyną i topnikiem - tę technikę opanowałem do perfekcji:)

Coś więcej o samej kontruckji jednostkowej lampy:

3 tryby świecenia: stały, stały oszczędny, przerywany
- oświetlenie boczne ostrzegawcze (dodatkowe 2 diody)
- wodoodporna konstrukcja
- MOŻLIWOŚĆ WYMIANY BATERII - 3 baterie 1,5v AAA

wymiary 92/31 mm

- światło stałe + oświetlenie ostrzegawcze - lampka świeci do 26 godzin ( u mnie na dwóch ogniwach powinno do 50h dać radę)
- światło stałe w trybie oszczędnym + oświetlenie ostrzegawcze do 45 godzin (2x18650 to jakieś 80h?)
- tryb migania + oświetlenie ostrzegawcze do 30 godzin (pewnie jakoś pod 60h świecenia)

Połączenie jest szeregowe więc jedna lampa drugiej nie zabiera napięcia a obie świecą tak samo mocno. Działają także jak włoże tylko jedno ogniwo do koszyka. Może uda się jakoś wieczorny test wykonać to wam zademonstruje jak to świeci.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

wiosenne przesilenie || 80.00km

Sobota, 1 kwietnia 2017 · Komcie(4)

Kolejny wpis łączony. Mam nadzieje, że uda mi się to wam wynagrodzić jakąś bardziej rozbudowaną treścią. Wszak kilometry to nie wszystko. Od razu usprawiedliwiam się - każdy winny się usprawiedliwia! Moje dni ostatnio wyglądają tak:
dom - praca - jeszcze więcej pracy - powrót z pracy - dokrętka po pracy - dom - spać:)

Sezon w pełni, a lawina serwisów powoduje, że jak zasiadam do pierwszego, po porannej kawie gdzieś 10:30 tak kończę 18:00 i przez godzinę ogarniam resztę spraw sklepowych, by o 19 wyjść do domu po 9h pracy. Jak jest w miarę ciepło i w miarę widno, i jak jestem w miarę NIE-ZMĘCZONY to jadę dookoła do domu czyli "dokrętka".

W pracy poza papraniem się w smarach można poznać sporo ludzkich problemów, porozmawiać z klientami o Haluksach, i o śmierci ich ulubionego pupila. Czasem dowiadujemy się też o niedawno przebytej operacji, o operacjach innych z rodziny. Zanim klient upora się ze swoimi problemami i kupi to co mu potrzeba - odsłania swoje najskrytsze problemy. Czasem czuje się jak ksiądz, który wysłuchuje grzechów. Ludzie niejednokrotnie strasznie rozwlekają się w swoich problemach. 

W pracy po za opcją Księdza mam wgraną także opcję niańki. Nie jestem już laikiem w kwestii dzieci, ale przekrój wiekowy latorośli, jaką muszę ogarniać, jest prze-szeroki. Rodzice skupieni na podejmowaniu decyzji, często zapominają o tym, że dzieci też są, lub choć to, że trzeba przynajmniej je pilnować. 
Wymyślam im zabawy, zadania, ostrzegam przed wywracaniem rowerów, odciągam od miejsc niebezpiecznych. O ile gdy wybieram rower dla dziecka to jest łatwiejsze, bo latorośl skupia się na rowerze, to gdy rodzice kupują dla siebie - dzieciaki się nudzą po prostu.
"tato kiedy już idziemy - tyle tych owerów już oglądałeś - chodźmy do domu!"

Po pracy dokrętki. Tak zwane dookoła przez byle gdzie. Nie zawsze jest chęć ale czerwiec coraz bliżej i nogi trzeba ruszać. WIecozry już coraz cieplejsze i coraz dłużej jest widno, więc przyjemnie się wraca w zachodzącym słońcu. Do domu dojeżdżam już gdy całkiem ściemnieje.





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,