Wpisy archiwalne Maj, 2017, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:971.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:12:50
Średnia prędkość:24.78 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:60.69 km i 6h 25m
Więcej statystyk

Zimny Kolarz || 30.00km

Czwartek, 11 maja 2017 · Komcie(1)
Dojazd do pracy dziś w mega niedoczasie - kolejka w aptece była na 20 minut czekania. Może ludziom się zachorowało i apteki przeżywają renesans związany z ta zimna pogoda. Generalnie stałem i stałem.... i stałem. Aż w końcu kupiłem. Interwał do pracy w 8 stopniach pod wiatr, to nie była przyjemność. 

W pracy 5 minut po czasie, ale za to zagrzany. Nie zmienia to faktu, że pierwsze co robie po wejściu do sklepu to kurs za sklep po drewno do kominka.

Do maratonu Podróżnika ostatnie tygodnie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy z dokrętką || 38.00km

Środa, 10 maja 2017 · Komcie(0)
Udało się, mimo wielu perypetii, pojechać na rower. Dzień przerwy zrobił mi dobrze, bo zakwasy po upadku zelżały, a i nogi poczuły się lepiej. Było całkiem znośnie, więc udałem się na rundę. Nie wyjechałem nawet specjalnie wcześnie. Na trasie byłem 8:45, a godzina 9:00 to taka granica opuszczenia terytorium. 

Przyjemna runda z silnym akcentem na flet i wiolączelę!

Nawet słonecznie było, jeno zimno pieruńsko! W pracy w kominku palimy w MAJU~~!!!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wypadek i obolałe nadgarstki || 30.00km

Poniedziałek, 8 maja 2017 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
O tym, że przywitał mnie kierowca z Hondy Civic wie już cześć z was. 

Jadąć drogą do pracy z naprzeciwka był sznur aut. Wszyscy jechali do Warszawy. Wiadomo rano sznurek - 50-60km/h Z mojej strony dośc pusto więc jechałem spokojnie. Raz na jakiś czas wyprzedzał mnie jakiś samochód. Nie wiedzieć jak i skąd pojawił się RYK! Zawyła frustracja stungowanego mózgu kierowcy hyba hondy Civic. Palant wystrzelił ze sznureczka tuż przede mnie. W zasadzie miałem ułamek czasu na decyzję. Bo "bujnęło" nim do samej lewe(jego lewej - mojej prawej) strony. Szybki skręt i rów. Ja - pn poleciał z hukiem dalej. Koło w rów, kierownica bokiem a ja przez kierownicę. Rower na plecach mi zlądował. Głową zaryłem o mokrą trawę w rowie. Nadgarstki też oberwały, bo chroniłem twarz.

Generalnie ludki w korku - olały sobie ja się podniosłem, ale civica juz nie było. Polecał hen hen... co jakiś czas skokami wyprzedzał 2 czasem 3 auta. 

W sumie nic mi się nie stało... w sumie:

Kask mi się ubrudził:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Ranne Ptaki - Z deszczem za pasem || 100.00km

Sobota, 6 maja 2017 · Komcie(3)
Jan wstał rano, więc mając na uwadze dobrą pogodę, zdecydowałem się na wyjazd. Dobra pogoda, to znaczy taka gdzie temperatura jest wyższa niż 10 stopni (rano więcej niż 10 - szał!!! W maju, szał podwójny) BYło co po 5:30 jak z domu się ewakuowałem. Oczywiście było pochmurno i coś tam w powietrzu czuć było wilgocią. Efekt był taki że po 5 kilometrach zaczęło kropić. Nie ma to jak wcelować w pogodę! Kropiło i kropiło, a ja jechałem i jechałem. Wreszcie przestało kropić, a ja nadal jechałem. 

Trasa do Nowego Dworu Mazowieckiego, potem na Kosewko i Goławice(most) następnie na Nasielsk i do Chrcynna. Na końcu Finał przez Serock i do Nieporętu do pracy.

Remont drogi na Janówek. Robią chodniki i zanosi się na nowy asfalt. 


W Goławicach padało po raz drugi. 

Na Nasielsk po sielskim asfalcie... pagórki i droga jak masełko!


Coben grał w uchu, a ja pedałowałem noga za nogą. Wyszło całkiem szybko bo przed pracą wykręciłem 88 kilometrów.
Sobota tego dnia była łagodna jeśli chodzi o ilość klientów i dzień zleciał znośnie. Powrót do domu to już śćiganie się z chmurą burzową. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Majówka mieszana pracą || 48.00km

Środa, 3 maja 2017 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Pierwszego maja wypadł mi pracujący. Niestety, takie były zamysły szefa, to co zrobić. Niby finansowo jakoś sobie to odbiłem, ale super utargu nie było. Ot przesiedziane kilka godzin w pracy. Plusem było natomiast to, że do pracy dojechałem sobie rowerem. Pogoda była piękna, więc żal był tym większy, że po dojeździe siedziałęm w "robocie".

Po powrocie do domu pobawiłem się z synem i resztę dnia przespałem. Jakoś mi się tak rozregulował dzień że zmarnowałem go do końca. 

Drugi maja to była inna baja. Wszem lud pracujący był w pracach to i ja pojechałem. Ten dzień był nieco lepszy w ilości handlowej, zaś nie ma co porównywać do normalnego tygodnia pracy, bo siedziałem do 18 ej, a po 14 skończyła się praca i zaczął grill. W sumie wolałbym w domu z rodziną się lenić, niż w robocie do 18ej dymić grillem. 

Dzień 3 maja, cóż ten dzień był wyjazdowy. Odwiedziliśmy babcie Numer DWA:) Młody nie spał w aucie, a w drodze powrotnej ciągle jęczał i marudził. Istny dom wariatów. Umęczyło mnie to 70 km autem jak nie wiem. W domu kontynuacja. Wrzaski, jęki i marudzenia. Skoczyłem więc szybko na rower posłuchać COBENA i jego książki, ale zaczęło lać/padać i wróciłem. Co prawa nerw mi zeszedł, a w zasadzie można powiedzieć, że się zmył!

Majówka udana w 40% a dziś (wpis robię w czwartek) LEJE. Jeszcze 3 dni pracy i niedziela wolna....:P Fuck yeah:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,