Po Agnieszkę do pracy, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Po Agnieszkę do pracy

Dystans całkowity:6937.77 km (w terenie 434.39 km; 6.26%)
Czas w ruchu:196:17
Średnia prędkość:11.95 km/h
Maksymalna prędkość:35.30 km/h
Liczba aktywności:367
Średnio na aktywność:18.90 km i 1h 55m
Więcej statystyk

Przeplatanie z chorowaniem || 21.98km

Sobota, 9 listopada 2013 · Komcie(0)
Pozbierałem trochę tych wyjazdów w jeden wpis, nie dlaetego aby było tego więcej tylko zwyczajnie, w obecnym stanie nie zawsze mam sile i czas robić wpis. Dzieje się nie wiele jednak czuje się w obowiązku przerwać ciszę jaka ostatnio na moim blogu.

Choruje już od dobrego tygodnia i nie widać końca. Antybiotyk biorę a choróbsko prześlizguje się w rożne strony. Najpierw bolało mnie gardło i węzły chłonne na szyi a do tego była wysoką gorączka. Kiedy to zaczęło się cofać, choroba wybrała inne miejsce i zajęło mi jedna zatokę przynosową. Nie był to katar a wrażenie jakby mi ktoś napompował balon pod okiem... no i jedna dziurka się zatkała.

Zatoka cofnęła się jeszcze tego samego dnia wieczorem a następnego dnia zajęło mi znó gardło tym razem w okolicy oskrzeli. kaszel suchy i lekko mokry. Dusi i drapie a do tego prawie głos straciłem - no a zwłaszcza na wysokich tonach:D.

Zbiór kilometrów w tym wpisie to kilkukrotne wyjazdy po Agnieszkę do pracy. I wycieczka do rodziców na obiad sobotni. Generalnie nie ma tego wiele, ale jak jadę rowerem czuje że żyje, siedzenie 5 dni w domu bez ruchu sprawiało, że dostawałem kręćka.

Pewnie znajdą się osoby mówiące - jak chory to siedzieć w domu aż całkiem wydobrzeje. Jak miałem gorączki po 38,5 to nie jeździłem. Pierwszy raz na rower wsiadłem jak tylko tę zatokę miałem zawaloną i bez gorączki. Czyli generalnie chyba w czwartek ( w poniedziałek mnie zmogło).

Tyle z nadrabiania zaległości - sytuacja obecnie wygląda tak, że odrywa mi się jak kaszle ale każdy kaszel to tak jakby mi ktoś w gardle papierem jeździł.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Halo - łin? Łot da fak? || 107.67km

Czwartek, 31 października 2013 · Komcie(2)
Dziś około 17 puka do mnie ktoś do domu. Patrze przez wizjer a tam zgraja 14 latek wymalowanych w jakieś maziaje z maskami i widłami. No co jest kurka wodna... Nowa tradycja wkurzania ludzi? Jestem starym dziadkiem i nie jestem postępowy?

Haloween lubię, ale jako imprezy w klubie i podświetlane dynie. Nie rozumiem jednak wprowadzania u nas w Polsce, chodzenia po domach w przebraniach i straszenia ludzi. Nie żebym się bał ich, tylko denerwuje mnie, że znów te głupie sąsiadki wpuszczają kogoś do klatki schodowej i jakieś menty łażą i tyłek zawracają. Robi się coraz ciekawiej...

Jak nie popierniczeni Jechowi, to panowie z ubezpieczeń wciskający ubezpieczenia mieszkań. Innym znów razem głuchoniemi albo inni panowie i panie z organizacji w prośbie o pomoc dla biednych dzieci. Niebawem przyjdzie czas na kominiarzy z kalendarzami i innych udawaczy, do tej grupy dołączają też teraz nastolatki w przebraniach.

Do klubu iść tam się bawić, iść do domu zrobić domówkę z koleżankami z klasy, zrobić bal przebierańców w szkole, ale na litość boską zostawcie w spokoju ludzi w mieszkaniach. Kiedyś weekendami cyganie z harmoniami chodzili pod oknami a teraz widać inna tradycja.

Okres kilkudniowego ogłupienia społeczeństwa się rozpoczął. Od skrajności w skrajność. Przy cmentarzach szajba, stragany nagle mogą łamać prawo a o zasadach parkowania poprawnego zapominają nawet najwytrawniejsi kierowcy. Straż miejska i policja ma to gdzieś: "bo to wszystkich świętych i normalne, że na chodnikach stoją auta, obok stoją auta i, że nie ma gdzie przejechać rowerem czy choćby przejść z wózkiem". Minie "świeta-zjebka" i spróbuj po ulicy na zakazie rowerem jechać, albo po pasach! Zaraz mandat! A w te dni? Hulaj dusza piekła nie ma.

Koło Legionowskiego bazaru - samowolka taka jak koło cmentarza - tłumaczenia Policji - bo to dzień bazaru!

Kuźwa to w końcu dla kogo jest to prawo? Dla nas na zawsze? A może jest taki paragraf, że nie działa ono w święta wymienione w kolejnym paragrafie?


Się nie znam chyba;/


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 2 || 10.47km

Środa, 2 października 2013 · Komcie(0)
Dzień numer dwa - dziś dodaje z przebiegiem rowerowym, ponieważ taki się pojawił. Niestety jeszcze nie był to dystans do i z pracowowy, ale jako że post dotyczyć będzie mojej dzisiejszej pracy dodaje w temacie.

Dzień odbył się pod tytułem "poznaj pracę kuriera" polityka firmy nakazuje abyśmy zanim usiądziemy na centrali i przy kompie poznali jak działa system "live" i spędzili jeden dzień u boku kuriera. Tak tez było. Nakazali nam byc przed 7 na magazynie zgłosić się do dyspozytorni i ruszyć w świat z kurierem siódemki.

Ni mniej ni więcej wstałem więc o 4:25;/ Matko kochana, co za pora... Ciemno zimno i nawet księżyc świecił. Zaskakujące jest to iż w tych mrokach poranka nawet miałem ochotę na kanapkę, co o takich porach mi się nie zdarza. Pojechałem i zasiadłem obok kolegi z regionu Jabłonna.

Praca kuriera jest osobliwa. Koleś z którym jeździłem miał obcykane w jednym palcu wszystkie adresy nie używał GPS i ludzi znał na wylot. Pamiętał nawet kto jakim autem jeździ, bo niektórzy umawiali się z nami po odbiór paczek gdzieś na mieście:
" o tą niebieską fiestą jedzie ta babeczka z Polnej 12"
po czym fiesta włączała awaryjne a pani wychodziła i odbierała paczkę.
Czułem się troszkę dziś, jak w tym amerykańskim programie Boss Under Cover, gdzie szef wielkich spółek wciela się w pracowników niższych szczebli aby poznać swoją firmę i doskonalić ją od podstaw.

Kurier wysadził mnie w Jabłonnie i pojechał dalej wozić paczki po regionie mojej dzielnicy.

Powiem wam, że o ile praca jaką będe wykonywał nie jest może najwyższych lotów ani najwyższej płacy, jednak podejście do pracowników i zaznajamianie ich z pracą w firmie na różnych szczeblach to coś dla mnie nowego. Spokojnie mogliby posadzić 20 studentów dać im Umowę Zlecenie i robiliby to samo nie mając pojęcia o pracy firmy. A tu proszę! Dziś praca u boku kuriera, a w przyszłym tygodniu będziemy towarzyszyć przedstawicielom handlowym na spotkaniach, gdzie sprzedawane sa pakiety dla firm i prowadzone rozmowy z kontrahentami.

Dzień kończę jako zombi. Mimo, że po powrocie do domu przespałem się do 16 ej to nadal czuje się jakoś taki "chory" z niewyspania. Nie są to moje najbardziej ulubione pory pobudek (no chyba, że planuje jechać 250 km w marcu czy kwietniu)...

Dziękuje wszystkim za uwagę i życzę dobrej nocy - zjem i idę spać! Jutro znów na 5:25 budzik nastawiony!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Lekarz po raz trzeci - sprzedane! || 43.86km

Poniedziałek, 30 września 2013 · Komcie(0)
Dziś miałem ostatnią wizytę z serii "zobaczmy czy możesz korzystać z komputera i telefonu". Efekt nad wyraz pozytywny. Zbadano mnie i stwierdzono całkowitą przydatność społeczno-korporacyjną. Nadwątliłem swój image przybywając jednak do enel-medu rowerem. Ale po kolei...

Zanim jednak objawiłem się w przychodni zrobiłem sobie rundkę po stolicy relaksacyjnie marznąć na pomniejszych uliczkach. W SKM wygrzałem się do granic to i wyjście na 12 stopni poza pociąg sprawiło, że szok był powalający. Przez pierwsze kilometry nie mogłem się zdecydować, czy mi zimno, czy już zmarzłem do reszty. Dokręcałem więc na wysokiej kadencji.
Efekt byl taki, że z każdym kolejnym ka-e-mem było mi coraz cieplej.

Znudziła mi sie jazda w kółko wieć zapętliłem do Arkadii i zostawiwszy rower na parkingu strzeżonym w podziemiach, poszedłem do centrum handlowego polansować się w obciskach. Wzbudziłem zainteresowanie w Carefourze, gdzie pan ochroniach omiótł mnie wzrokiem a pani z działu wędlin szepnęła coś do koleżanki. Cóż - kiedy emocje opadły dotarłem do kasy. Zakupiwszy ciastka dla żony i sobie maltanki poszedłem do lekarza.

Drogę powrotną wybrałem rowerową. Było już sporo cieplej toteż jechałem dodatkowo wylajtowany ze stroju porannego - zwanego kurtką. Do domu pojechałem rodzinnego - na piaski - potem do dziewczyn na Piłsudskiego a na końcu do domu Akademijnego. Czyli wróciłem tu gdzie teraz siedzę.


Wyjazd zacny - choć przytłacza mnie, że liście już żółkną a jeszcze przymrozków nie było... liczyłem, że dłużej wkraczać będzie jesień. Po ostatnim bombardowaniu przez żołędzie teraz obsypuje mnie liśćmi - no nie wygra z tą jesienią!

Jutro pierwszy dzień w pracy - niestety bez roweru - potrzebny rowerowy rekonesans, cóż zrobić:(


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Moja żona - niezastąpiona || 42.63km

Sobota, 21 września 2013 · Komcie(6)
Wiecie co? Może i gadam banały, ale jazda z moją żoną na szosie to czysta frajda.

Wybraliśmy się dziś na pedałowanie we dwójkę. Próba zebrania ludzi okazała sie zbyt późna i summa summarum było nas tylko dwoje. Oczywiście pod arenę zajechaliśmy, aby zobaczyć, czy nikt nie przybył, ale po za Prezydentem Smogorzewskim nie spotkaliśmy nikogo wartego uwagi. Lubie tego kolesia - sympatyczny.


Wycieczka rowerowa odbyła się na przełomie zmroku i zachodzącego słońca. Pięknie pomarańczowo pożegnało nas słoneczko w okolicach Skrzeszewa a potem zaczął zapadać zmrok. Okazało się że baterie w lampce Agnieszki tylne - wysiadły. Zmuszeni byliśmy więc jechać jedno za drugim - ja miałem tylne mrygadełko a Aga przednie.

Jazda na szosie w peletonie jest ciężka, nie mam wyczucia chyba i zaufania jeszcze do tego roweru czy zdążę wyhamować i strasznie spięty jadę. Co nie zmienia faktu, że na wolniejszych odcinkach bez ruchu aut jechaliśmy obok siebie i gadaliśmy.

Fajnie się pedałowało - na Francy w życiu takich prędkości nie osiągałem:D Na gładkim asfalcie, z wysiłkiem ledwo zauważalnym rozmawiając z żoną mknęliśmy 25-27km/h... O ile sama prędkość nigdy mnie nie interesowała, to im jest wyższa tym więcej km w odcinku czasu. A to ma duży wpływ na długich dystansach. Za rok realnie spoglądam na 400 km/24! Musi się udać!!!

Przed nami jednak jesień i zima... a zima to czas mniejszych przebiegów.

Byle do Wiosny:P


[edit]

Dodaje kilometry z porannego jechania z Agnieszką do pracy i jej odbierania z niej. Nie chcę dodawać kolejnego wpisu, bo pojawiłby się po tym, czyli nie chronologicznie. Jeszcze na bs nie ma opcji ręcznego ustawiania chronologii wpisów z tego samego dnia.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wieczornie po AGnieszkę || 10.00km

Piątek, 20 września 2013 · Komcie(0)
Wyjazd popołudniowo - wieczorny po Agnieszkę. Ostatnio chyba zacząłem doceniać te codzienne wizyty u Agnieszki. Nie bez echa są one bowiem w moim rocznym przebiegu. Statystyki pokazują wyraźnie rok w rok dodają one około 1000 km. Oczywiście, że nie wszystkie dodaje, nie każde zaznaczam, a czasem zaznaczam do tej kategorii wyjazdy dłuższe gdy rano jechałem po Agę, nie zmienia faktu jednak, że to regularny dystans, stanowiący bazę dość konkretną.

Śmiechowy a jednocześnie mega energetyczny kawałek;D

Kolejny rok przekraczam 10 tysięcy kilometrów, kolejny raz w sumie przychodzi mi to jakoś tak bez wysiłku. Naprawdę całkiem sympatyczne uczucie. A liczba 100 tysięcy coraz bliżej:D Się nazbierało tych kilometrów nie?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Może garnuszek Państwu? || 11.00km

Środa, 18 września 2013 · Komcie(3)
Tyle tego CV nawysylałem ostatnio, że jak mnie na rozmowy zapraszają to tylko zawsze potwierdzam, że:
"tak składałemCV i Tak jestem zainteresowany". A niejednokrotnie albo nie mam pojęcia co to za firma, albo nie przypominam sobie składania tam aplikacji. Tak czy inaczej - poszedłem na rozmowę. Zostałem zaproszony na wizytację i spotkanie na dolnym Mokotowie na ulicy Olkuskiej.
Jak zwykle byłem wcześniej, bo tak już jest, że na rozmowy zawsze jestem za wcześnie. Nie żałowałem, bo stres lekki rozchodziłem, a stary Mokotów to klimatyczne miejsca, fajne kaminice itd.

Przed wejściem spotykam kilka osób. Zdziwiony jestem bo wydawało mi się, że rozmowa miała być z panem XXX. Pytam nieśmiało, czy oni też na rozmowę. Tak - potwierdzają. Do tego wypełniają jakieś testy a co jakiś czas z sali wygląda dziewczyna. W sali jakaż wrzawa. Jakby jakiś wykład był.
Orientuje się, że za drzwiami przy kilku biurkach równolegle dosłownie jedno obok drugiego rekrutowane są kolejne osoby. W sumie na sali jest 5 osób na korytarzu 3 a kolejne dochodzą.

Dostaje wreszcie i ja test/ankietę. Standardowe pytania:
Imie, Nazwisko itd... a na końcu:
Podaj co-najmniej 3 osoby godne polecenia (imię nazwisko nr telefonu).
eee co proszę?
W czasie gdy ja brnę przez ankietę jakiś chłopak ostentacyjnie opuszcza rozmowę o pracę oddając test wspomina coś o łamaniu prawa i naciągactwie...

Wreszcie wchodzę.

Rozmowę prowadzi dziewczyna bo pan XXX nie może ma kogoś (Pan XXX siedzi obok) a wiadomo czas to pieniądz, wiec lecą taśmowo. Na biurku obok pani leży - na oko 50 formularzy ankiet jak nie lepiej. Na biurkach innych tak samo

Pani młodziutka, dobrze wyszkolona w sprzedaży sprzedaje mi produkt jakim jest super praca w branży sprzedaży ganrków 3ciej generacji.
"jesteśmy konkurencją nawet dla Zeptera!!"dodaje z nutką tajemniczości.


No i wróciłem po rozmowie;P potem jakoś tam te kilometry nazbierałem chyba jak po Agę jechałem. Generalnie to jest fajnie - jak mawia Q-ba;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,