Smalec i ogórek! || 9.15km
Dzień jednak jak wspomniałem był rowerowy. Pierwszy kurs wybraliśmy do Legionowa. W każdą pierwszą niedzielę jest tam targ staroci i używanych rzeczy. Postanowiliśmy sie przejść zobaczyć co "ciekawego jest". Najwięcej jednak było stoisk z ubrankami dziecięcymi, i jakimiś ubraniami emerytek z "tamtej epoki". Oczywiście uoazję napędzała ciekawość ludzi toteż ludzie szli i paczyli. Jednak nie kupowali... Nas niestety nic nie zainteresowalo. Kolekcja resoraków, jakieś gry planszowe i tego typu rzeczy to nie nasza liga.
Choć łezka sie w oku kręci, bo takie resoraki z dobrej blachy dawniej były hitem na podwórku i każdy miał ich tylko kilka a każdy nowy był witany na placu zabaw jak "nabożny". Teraz dzieciaki nie wiedzą co to znaczy siedzieć w wakacje na piaskownicy do 19 i mówić "Mamo jeszcze trochę - przecież jest widno".
Pochodziliśmy więc sobie tak po targu i pooglądaliśmy. Niestety - a może i stety - nic nie nabyliśmy drogą kupna. Drogę wybraliśmy, ale do Jabłonny na "dni Jabłonny". Tam znów spacerkiem. Było kilkanaście straganów, jakieś odpustowe typowo miejscówki, z pistoletami, kapiszonami i balonami na hel, ale także stragany z watą cukrową i popcornem, czy prażynkami...
Obok kolejna aleja, tym razem taka bardziej dla dorosłych. Nadleśnictwo Jabłonna wystawiło swoje stoisko. Nie było wypchanych dzików a patrząc po tych zniszczeniach rodzinki świnek które co noc czynią pod blokiem, pewnie chętnych na stoiskowego pluszaka mają kilkunastu w lasach.
Nieopodal znów kolejne i jakieś regionalne przysmaki. Dopadliśmy pyszną pajdę ze smalcem, cebulką pomidorem i ogórkiem małosolnym. Jejku jakie to było pyszne!
Spotykam także wujka. Jako prezes związku pszczelarskiego wystawił stragan i miodek ze swojej pasieki. Pogadaliśmy chwilę i przywitałem się z jego córką. Kawał czasu jej nie widziałem, bo za granicą siedziała sporo czasu. Niestety ze sceny wali tak głośna muzyka, że wymiana zdań koło straganów jest trudna do osiągnięcia.
Żegnamy się i uciekamy. Zahaczamy jeszcze o OBI i Kaufland bo kilka drobinek mi trzeba do obiadu. Oczywiście najlepszy czas na zakupy wybrała też cała Polska. W kolejce do kasy stoimy z 15 minut jak nie lepiej. Jednak tak to właśnie wygląda "ja idę" ty idziesz oni idą itd. Aż się zastanawiam czy nie powinno być uczone w szkole i odmieniane przez przypadki.
No, ale co ja marudzę, przecież sam nie jestem lepszy bo - "ja poszedłem", "ja stałem" kogo czego, nie ma? "wolnej kasy".
Do domu wrócilismy na obiadek - pieczone ziemniaki + pieczoną pierś z kurczaka i mizerię.
Lato mija... wrzesień od jutra białe bluzeczki do szkół pójdą.
Dziś jednak po cichu i jakby niezauważona przemija pewna smutna rocznica. 1 wrześnie rozpoczęła się walka na ziemiach Polskich... W dobie dzisiejszych podziałów politycznych niesnasek nienawiści - zastanawiam się, czy wtedy gdy wspólnie walczyliśmy z jednym wrogiem nie byliśmy bardziej zjednoczeni niż teraz.
Ludziom chyba potrzeba wojen co jakiś czas, to ich jednoczy spaja i utrzymuje pewna stabilność terytorialną na ziemi. To brutalna prawda, ale niestety to czysta biologia. Jeśli na jednym "terytorium" dany gatunek zbyt ekspansywnie się rozwija zaczyna konflikt z innymi gatunkami. W końcu któryś z nich wygrywa walkę i przez jakiś czas jest stabilny spokój do czasu aż kolejny gatunek nie pojawi sie w pobliżu i niw wykształci systemów obronnych silniejszych niż te osobnika zajmującego terytorium.
Czy więc czeka nas wojna? Oby nie, bo to nic fajnego... czy to jednak możliwe aby pokój trwał wiecznie?
Za-filozofowałem trochę ale to nic. W taką rocznice można troszkę po dywagować.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew