Wichry i Wyrwigłowy! || 98.63km
Rano mimo zapowiadanych ładnych chmurek, nie było cudnie. Jak wstawałem to oczywiście świeciło słońce, ale jak zebraliśmy się do wyjścia z Agą to już z chmurek pozostały tylko te brzydsze i ciemniejsze. No ale powiedziałem sobie w duszy: "nie wrócisz do domu - jedź choćby cię w dupę szkło gryzło" no i pojechałem.
Na początku ulicą Modlińską. Zapomniałem, że to już szkoła się zaczęła i zaskoczył mnie widok mega korka koło ratusza Białołęka. No klękajcie narody - jak to mówił Grabowski. 3 pasy wszystkie zajęte, a do tego sznureczek jak po ciepłe bułki w kryzysie! No to przecisnąłem się jakoś i dalej już "*małą obwodnicą" pojechałem do Żerania.
* mała obwodnica ul Myśliborska na odinku M. Północny - Ec Żerań
Na Jagiellońskiej znośnie a do tego dobry asfalt toteż ciąłem tam ze 30 wzwyż. W korku znów utknąłem na skręcie do Wybrzeża Helskiego. Tam troszkę zamooliłem, bo korek a potem już za Świętokrzyskim wskoczyłem na duży blat i pognałem z wiatrem.
Tak jechałem sobie z wiatrem i jechać i słońca nie widać. Zrobiło się zimno, wiatr czasem zawiewał z boku a w okolicach Józefowa wzmożył się ruch. Zrobiło mi sie jakoś nijak, i perspektywa jazdy do Deblina mi się rozjechała. Skręciłem więc na Józefów ulicą Graniczną i postanowiłem sprawdzić swoje siły w zmaganiu z wiatrem.
O dziwo gdy już około 5-8km przejechałem w stronę do domu, wróciło słonce i wyszło na dłużej. No stary teraz świeci kiedy ja już 10km pod wiatr tyram do domu? Co za pierdzielona łajza! Nie miałem ochoty robić nawrotki i znów gnać z wiatrem. Bo to mnie by rozbiło. Zrobiłem sobie więc postój kolo pkp Falenica na banana i czekoladową słodką kuleczkę a`la ferrero roszer ( jakkolwiek się to piszę). Poslubne pokłady słodyczy systematycznie topnieją. Dzięki temu, że chcieliśmy słodyszy a nie wina, to teraz mamy co brać z Agnieszką na trasę.
Jazda pod wiatr o dziwo nie jest tragiczna. nie wiem na ile to zasługa szosówki na ile moich sił, ale utrzymuje prędkości rzędu 20-21. Czasem jak mocniej szarpnęło to spadam do 18 czy 19 km/h. Jednak zaskoczony jestem tak dużymi, mimo wszystko, prędkośćiami. I wcale nie kładę się w dolnym chwycie, czy coś w tym stylu! ot trzymam ręce na klamkomanetkach, bo miota trochę rowerem jak mnie auta mijają, lub gdy zawieje z boku - nic poza tym.
Nie zauważam kiedy i robi się 3 pasmówka, troszkę błądzę i na węźle B. Czecha decyduje się na jazdę ścieżkami aby w końcu znów wylądować na 3 pasmówce. Oczywiście jest kilku hejterów z za kierownicy co to sprawdzają czy w wersji ich auto ma obsługę klaksonu, ale tym się nie przejmuje. No nie przejmuje się do czasu aż facet w TAXI Wawa nieomal spycha mnie na barierki energochłonne trąbiąc przeraźliwie.
Cóż. O tym, że na świecie są frustraci, to ja już się zdążyłem przekonać. Jednych skrywa pyzata buzia, otoczka patriotyzmu i szukanie poklasku w internecie. Inni zaś to kolesie próbujący powiększyć swoje ego z za kierownicy. Jedni i drudzy są maluczcy wobec świata jaki ich otacza. Starają się ubarwić swoje nędzne życie, zaistnieć i zostać zauważonymi.
Gdy wreszcie udaje mi się uciec z tej autostrady, ląduje na szlaku wzdłuż Wisły. Niestety, wszystko rozkopane, bulwary, okolice metra. Masakra. Jechanie ścieżka na północ to jakaś masakra. Zmieniam więć stronę i wracam mostem Świętokrzyskim na praski brzeg, gdzie najpeirw Wybrzeżem Helskim, a potem Jagiellońską i Modlińską, mknę do domu.
Dziewczyny w pracy zażyczyły sobie frytki ostatnio z maca, a nie mają jak iść je kupić. Decyduje się przedłużyć wiec trasę do Legionowa i zawieźć im ciepłe jedzonko. Jadę sobie a na ścieżce szkła. Omijam normalnie i nagle pssssssss i staje.
No i po oponie... Jakiś pierdzielony łupin szklany rozciął mi shwalbe Lugano i dętkę. Ide z buta do MC donalda kupuje co trzeba i zanoszę dziewczynom a potem z buta do rowerowego po nową oponę. Dętka jeszcze do załatania, ale opona, hmm 5mm rozcięcie aż do dętki chyba ją dyskwalifikuje - no nie wiem. Zabrałem jako szrot, bo ja wiem? Może od spodu coś zakleję grubą gumą czy coś? Nie wiem pomysłu nie mam. Szkoda opony, ale Czarny CST też ładnie sie kręci...
I tak oto moi mili - dziś pierwszy raz robiłem zmianę dętki w szosie;)
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew