Do Trzepowa || 70.01km
Niedziela, 22 września 2013
· Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Do Trzepowa na rekonesans Żabiego Raju. Do wyprawki poślubnej zostało już niecałe 5 dni. Wyjechaliśmy po 10 i skierowaliśmy się na Dębę. Nie ukrywam, że nie jechało mi się dobrze. W mieście jakoś tak zimno, tłoczno a ja nie mogłem rytmu złapać do jazdy. Nie wiem czy to kwestia wczorajszego wieczornego pedałowania, ale totalnie nie czułem melodii.
Poprawiło mi się za Dębę, gdy w Stanisławowie kupiłem starą kajzerkę i pętko kiełbasy. Od tego miejsca było już tylko lepiej.
Pojechaliśmy sobie wioskami i mimo, czasem nie najlepszego asfaltu, jechało się fajnie. W jednym miejscu próba znalezienia fajnego skrótu skończyła się przełajem przez torfowiska. Asfalt unijny po prostu nagle się skończył i droga zamieniła się w "traktorową przez łąkę". Zrozumieliśmy wtedy pochodzenie nazwy lokalnej miejscowości Zabłocie.
Najpierw łąką, a potem im dalej tym bardziej podmokło. Było błotniście a nogi zapadały się w breję czarną. W głębi pośród drzew znajdujemy mosteczek nad rowem melioracyjnym. Skrót pewnie znany tylko lokalsom, bo z dala wcale nie przypominał ścieżki zdatnej do przejśćia.
Mostek wrasta już nieomal pomiedzy dwa drzewa.
Dalej szutrówką i dopiero po jakimś czasie na główną.
Ktoś kiedyś mówił, że szosy to tylko na asfalt? Hmm to chyba my z Agnieszką mamy przełajówki. Ja tak często jeżdżę szosa przez odcinki lasu, że chyba nawet już nie zwracam uwagi, że to "nie ten rower". Ok w piasku się zakopie, ale po szutrówce z drobna ilością korzeni da się rade jechać i to nie gorzej niż na trekingu z kolami 28 cali.
Do domu wróciliśmy już klasycznie przez Serock i w dół z górki w Zegrzu
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Poprawiło mi się za Dębę, gdy w Stanisławowie kupiłem starą kajzerkę i pętko kiełbasy. Od tego miejsca było już tylko lepiej.
Pojechaliśmy sobie wioskami i mimo, czasem nie najlepszego asfaltu, jechało się fajnie. W jednym miejscu próba znalezienia fajnego skrótu skończyła się przełajem przez torfowiska. Asfalt unijny po prostu nagle się skończył i droga zamieniła się w "traktorową przez łąkę". Zrozumieliśmy wtedy pochodzenie nazwy lokalnej miejscowości Zabłocie.
Najpierw łąką, a potem im dalej tym bardziej podmokło. Było błotniście a nogi zapadały się w breję czarną. W głębi pośród drzew znajdujemy mosteczek nad rowem melioracyjnym. Skrót pewnie znany tylko lokalsom, bo z dala wcale nie przypominał ścieżki zdatnej do przejśćia.
Mostek wrasta już nieomal pomiedzy dwa drzewa.
Dalej szutrówką i dopiero po jakimś czasie na główną.
Ktoś kiedyś mówił, że szosy to tylko na asfalt? Hmm to chyba my z Agnieszką mamy przełajówki. Ja tak często jeżdżę szosa przez odcinki lasu, że chyba nawet już nie zwracam uwagi, że to "nie ten rower". Ok w piasku się zakopie, ale po szutrówce z drobna ilością korzeni da się rade jechać i to nie gorzej niż na trekingu z kolami 28 cali.
Do domu wróciliśmy już klasycznie przez Serock i w dół z górki w Zegrzu
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew