Do pracy 6 - zaspałem | Księgowy

Do pracy 6 - zaspałem || 22.00km

Piątek, 11 października 2013 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
No to zaspałem;/ Nie wiem jak ja naciskałem tego budzika w komórce i jak go wyłaczałem, że zwyczajnie nie dzwonił rano. Otwieram oczy a tam mrok. Myślę, pewnie jeszcze wcześnie to leżę. Chwilę przyzwyczaiłem wzrok do światła i jakoś mi tak za jasno. Patrze na zegarek a tam 6:10! No to dawaj szybko wszystko pakować do sakwy i ruszam. Jest już widno, choć szarówka jeszcze po kątach świata... w lesie przeskakuje błyskawicznie i docieram na peron. Chwilę się waham aż w końcu decyduje się jechać na OŚ piaski. Tam ku mej uldze jest SKM i jest pusto.

Siadam rozbieram się z kurtki wieszam rower i... odpoczywam. Mało ludzi, o niebo mniej niż dzień wcześniej na Legio-głównym. SKM rusza i gdy dociera na główną stację do środka wlewa się tłum. Zaskakuje mnie zaciętość ludzi. Wpadają do środka jak na jakiejś wyprzedaży. Cześć trąca mój rower inni wpychani przez pozostałych płyną z nurtem. Pociąg wypełnia się, i wypełnia a fala wciąż napływa.

Kiedy zagęszczenie wewnątrz zaczyna przekraczać zdrowy rozsądek fala ciał rozlewa się po korytarzykach skm i wreszcie drzwi zamykają się. Ludzie wiszą na sobie i na moim rowerze. Wiszą w zasadzie na jego kierownicy, bo rower powiesiłem na haku (czego najczęściej nie robię), ale dzięki temu osłania mnie on od tabunów napierających.

Siedzę sobie więc w spokoju z nogą na nodze a rower buja się to w przód to w tył podczas zwalniania i przyspieszania pociągu. Co jakiś czas ktoś się poprawia bo kierownica uderza go w głowę albo w ramię. Nie ma reakcji, bo w sumie nie mają się do czego przyczepić. Rower wisi, nikogo nie brudzi no i najważniejsze, jak wsiadali ja już tam byłem. Nikogo nie wyganiałem nikogo nie popychałem...

Wysiadam z lekkim trudem, ale przekonuje w końcu tłum głośnym komunikatem:
"jak mnie państwo wypuścicie z pociągu to zwolnią się dwa miejsca siedzące - polecam warto!" - poza śmiechem i ogólnym rozweseleniem przynosi to efekt i ludzie wypuszczają mnie z pociągu.

W pracy budzę zainteresowanie. Koleżanki zauważają mój "profesjonalny strój" w ogólnym rozbawieniu moją osobą dostrzegam jednak swojego rodzaju uznanie dla mojego poświecenia. Chyba zderzają się z rowerową rzeczywistością w mojej postaci po raz pierwszy. Rozmowę o moim obcisłym wyglądzie kwitują "w sumie to masz zgrabne nóżki".

Powrót z pracy o 16. Wychodzę i już 20 po jestem na ZOO KM, Działdowo przyjeżdża zapchane po sam sufit. Wsiadam więc do KM Ciechanów jadącego 7 później i nawet mogę wejść spokojnie z rowerem nie rozpychając ludzi.

Summa summarum - dojazdy ciężkie, ale do zniesienia... nie omieszkam opisywać wam przygód jakie mnie spotykają na trasie, bo jak dziś pokazało życie będzie ich bez liku.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Brakowalo mi takich opowiesci. Pamietam jak komentowales prace w banku. Bardzi mi sie to spodobalo.

kes 05:51 sobota, 12 października 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa acydz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]