Do pracy 6 - zaspałem || 22.00km
Siadam rozbieram się z kurtki wieszam rower i... odpoczywam. Mało ludzi, o niebo mniej niż dzień wcześniej na Legio-głównym. SKM rusza i gdy dociera na główną stację do środka wlewa się tłum. Zaskakuje mnie zaciętość ludzi. Wpadają do środka jak na jakiejś wyprzedaży. Cześć trąca mój rower inni wpychani przez pozostałych płyną z nurtem. Pociąg wypełnia się, i wypełnia a fala wciąż napływa.
Kiedy zagęszczenie wewnątrz zaczyna przekraczać zdrowy rozsądek fala ciał rozlewa się po korytarzykach skm i wreszcie drzwi zamykają się. Ludzie wiszą na sobie i na moim rowerze. Wiszą w zasadzie na jego kierownicy, bo rower powiesiłem na haku (czego najczęściej nie robię), ale dzięki temu osłania mnie on od tabunów napierających.
Siedzę sobie więc w spokoju z nogą na nodze a rower buja się to w przód to w tył podczas zwalniania i przyspieszania pociągu. Co jakiś czas ktoś się poprawia bo kierownica uderza go w głowę albo w ramię. Nie ma reakcji, bo w sumie nie mają się do czego przyczepić. Rower wisi, nikogo nie brudzi no i najważniejsze, jak wsiadali ja już tam byłem. Nikogo nie wyganiałem nikogo nie popychałem...
Wysiadam z lekkim trudem, ale przekonuje w końcu tłum głośnym komunikatem:
"jak mnie państwo wypuścicie z pociągu to zwolnią się dwa miejsca siedzące - polecam warto!" - poza śmiechem i ogólnym rozweseleniem przynosi to efekt i ludzie wypuszczają mnie z pociągu.
W pracy budzę zainteresowanie. Koleżanki zauważają mój "profesjonalny strój" w ogólnym rozbawieniu moją osobą dostrzegam jednak swojego rodzaju uznanie dla mojego poświecenia. Chyba zderzają się z rowerową rzeczywistością w mojej postaci po raz pierwszy. Rozmowę o moim obcisłym wyglądzie kwitują "w sumie to masz zgrabne nóżki".
Powrót z pracy o 16. Wychodzę i już 20 po jestem na ZOO KM, Działdowo przyjeżdża zapchane po sam sufit. Wsiadam więc do KM Ciechanów jadącego 7 później i nawet mogę wejść spokojnie z rowerem nie rozpychając ludzi.
Summa summarum - dojazdy ciężkie, ale do zniesienia... nie omieszkam opisywać wam przygód jakie mnie spotykają na trasie, bo jak dziś pokazało życie będzie ich bez liku.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew