Do pracy 12 - Coraz bliżej święta... | Księgowy

Do pracy 12 - Coraz bliżej święta... || 45.20km

Środa, 16 października 2013 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dziś dzień był z przygodami. Zaczęło się od rana. Mgła jaka spowiła Jabłonnę uniemożliwiała jazdę przez las. Zresztą od dawna rozważałem opcje jechania rowerem nie lasem tylko obwodnicą. Do Legionowa bowiem o 6 z minutami jedzie bardzo znikoma ilość aut, więc jest opcja przeskoczyć szybko bez kolidowania z innymi.

Na SKm docieram przed czasem siadam sobie w pociągu i czekam. Pociąg rusza i jedzie. Zajeżdża na Legionowo główne a potem znów rusza i minąwszy wiadukt w Legionowie - staje... Przez pół godziny nikt nie informuje co się dzieje a kondukotrzy latają do na początek to na koniec składu. Wreszcie po dość agresywnej interwencji jakiegoś człowieka drzwi się udaje otworzyć i ludzie tabunami skaczą z pociągu.

Samo to, że wyszli z SKM nie było takie złe, bo zaraz obok jest przy torach dróżka i można iść nią do peronów i przejścia podziemnego, ale ludzie zamiast iść bokiem - walili torami i miedzy torami a mgła była spora. Jakby jechał rozpędzony pospieszny nie sądzę, aby widział tą grupę osób całą "ławą" idących. Paradoks jeszcze większy, że ludzie po dojściu do peronów nie byli wstanie wejść na nie. Chodzi tu głównie o kobiety które próbowały w kilku miejscach wejść na peron bez rezultatu. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby dość częste pociągi w tym okresie ( była 7:30) jechały przy jednym z peronów... Bezmyślność nie zna granic.

Gdy przepuściłem 2 kolejne zapchane do granic pociągi udało mi się w końcu wejść do składu o 8:05. Było tłoczno i 4 rowery, ale jakoś pojechałem do pracy.

Po pracy znów z Kesem, tym razem lekko spóźniony, bo zatrzymał mnie przejazd kolejowy na trasie - jakieś opóźnione pociągu musiały z Wileńskiego jeździć, bo korek przed przejazdem był dość sporawy. Przed rogatkami stał też inny rowerzysta. Rower na wypasie ubranie na wypasie, ale jak ruszał z przed świateł to tak się wlókł, że musiałem go wyprzedzić. Niby ja też do super szybkich nie należę ale 14km/h jechać to jakoś tego dnia nie miałem chęci. O dziwo podczas wyprzedzania kolega przyspieszył jakby zaskoczony, że ktoś może jechać szybciej. Rower bowiem miał z tarczówkami i na kołach 29 er... wydawał się super pro a okazał się być turbo-slimakiem :D

Z Kesem jechało się przyjemnie, choć tego dnia wyraźnie zostawałem z tyłu. Mimo że wyprzedziałem turbo-slimaka to prędkości po 25km/h kosztowały sporo więcej energii a im bliżej domu tym gorzej mi sie jechało. Strasznie zgłodniałem i czułem to aż nazbyt dobrze w nogach... Po prostu jechałem na oparach. Motywacja szybszego pedałowania była w postaci kolegi, wiec przykładałem się ile mogłem - dzięki Kes!

W domu szybka przekąska i kurs na piaski, bo zapomniałem, że mam odwiedzić rodziców i odebrać miód. Pojechałem więc na drugi koniec miasta i zjadłem obiad. Chwilę porozmawialiśmy i z osiedla udałem się po Agnieszkę a razem już wspólnie przez Jabłonną do domu dotarliśmy.

Dzień dystansowo dość spory - ale i z przygodami. CO będzie jutro?


Hmm zobaczymy! Na razie za oknem nad ulicami rozlewa się mgła z pól! Od samego patrzenia przeszywają mnie dreszcze... jest mrok... jakby zbliżała sie ostatnia noc świata.


Nice song....

Dobrej nocy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Wypuszczenie ludzi z pociągu mechanik zgłasza do dyżurnego przez radio, podobnie jak wcześniej zatrzymanie na szlaku i gdyby coś jechało to wiadomo, że trzeba uważać na ludzi.

oelka 22:02 środa, 16 października 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kjakh

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]