Do pracy 18 - Piątek piąteczek piątunio || 37.00km
Czasem trudno o coś ciekawego w ciągu dnia, jednak staram się bacznie obserwować i oceniać aby pod koniec dnia usiąść i opisać to na blogu. ostatnio było o jogurtach, dziś poruszę temat... a jaki to się zaraz dowiecie.
Najpierw kilka słów o poranku. Ten w odróżnieniu od swojego poprzednia czwartkowego postanowił być standardowy i do bólu miałki - i był! Był mglisty, nudny i typowo jesienny. Poranek nie zachwycił niczym nadzwyczajnym, ale niektóre poranki tak mają, że się ładnie ubrać nie umieją to tylko mgłę zarzucą i są!
Zdzierżyłem więc poranek i pojechałem bez zachwytów, choć z przyjemnością. Trzeba docenić to, że jednak nadal jest bez przymrozków i mimo wszystko bardziej jesiennie niż wczesno-zimowo.
W pracy kolejny dzień pracowałem w kanale sprzedaży i kolejnych nowych rzeczy się dowiedziałem. Taka naukę lubię. Praktyczne rzeczy, realnie wykorzystywane w praktyce a nie farmazony wpajane na studiach "rzekomo przydatne". Tu czuje, że każde pytanie i wątpliwość jaką rozwiewam, ma przełożenie na to co robię.
Udało się zrealizować dwie umowy i chyba coraz pewniej się czuje w tym co robię.
Puścił nas szef wcześniej w piątek, więc wróciłem sobie cała trasę rowerem. Ku memu zaskoczeniu koło cmentarza na Bródnie ( dobrze napisałem to słowo?) spotkam Marysię. I tak się rozgadaliśmy, że pewnie 30-40 minut plotkowaliśmy. Z mojego wcześniejszego powrotu więc nic nie wyszło. Zaplanowałem jednak, że dziś dojadę całość rowerem i pojadę terenem przy torach pkp i tak też zrobiłem! Ha dawno nie miałem takiej frajdy z jazdy po piasku i szutrze. Zwyczajnie jarałem się jak dziecko - najeżdżając na żwir i piaszczyste wstawki na wydmach. Opony 2,1 smart sam szły przez piach jak czołg!
Wpadłem do Rodziców na piaski i odebrałem kasiutkę za opony zimowe, jakie spieniężyłem ostatnimi czasy przez portal "gro-alle". Na rozmowę z nimi dłuższą nie było już za wiele czasu, bo jak się okazało godzina wcześniej z pracy skurczyła się gdzieś po drodze do zera... Miałem 10 minut aby po Agnieszkę pojechać.
Razem z żoną we dwoje poturlaliśmy się już razem do domku gawędząc o trudach codzienności. Cykl tygodnia majestatycznie dobiegł końca.
małe podsumowanie tygodnia
Łącznie przejechane 5/5 dni. Cały dystans tego tygodnia wyniósł w przybliżeniu prawie 130 kilometrów. CO jest wynikiem dość dobrym i zadowalającym biorąc pod uwagę kilka deszczowo siąpiących poranków i mglistych świtów.
Na ulicach coraz mniej jesiennie a coraz bardziej "gówniano". Liście namokły i zaczynają czernieć a ulice "śmierdzą" nachodzącą zimą. Brakuje tylko deszczu i przymrozków do tego całego bałaganu - tego jednak - obawiam się - w najbliższym czasie również zaznamy.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew