Do pracy 37 - Klasycznie i na wznak || 25.00km
Czwartek, 12 grudnia 2013
· Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Rano dojazd w ciemnościach, moja tylna lampeczka wyczerpała się i mruga tak dyskretnie, jakoby nie mrugała. Na obwodnicy dostałem toteż, siarczyście klaksonem od kolegi z za kółka. Niepocieszony był moją obecnością o 6:15 na pustej dwupasmówce w stronę przeciwną do Warszawy. Całe szczeście, że te klaksony mają, bo akurat ziewałem, to pewnie był w obowiązku mnie dobudzić. Fakt adrenalina mi strzeliła, bo fachowo budzik zapodał, z za pleców i bez zmiany pasa tuż obok mojego roweru w tzw martwej strefie. Zbliżyłem się do rowu niebezpiecznie blisko, bo tam już ekranów nie było, toteż poza pobudką miałem też troszkę jazdy na krawędzi.
Dziękuje Kierowco!
Przed samą pracą jak dojeżdżam muszę wykonać niebezpieczny skręt w lewo do siedziby firmy. Początkowo robiłem to klasycznie - ręka w lewo, wolne (bardzo wolne) zjeżdżanie do środka i szybka modlitwa do bogów, aby ten trzeci wyprzedzający mnie kierowca jednak zaprzestał manewru zanim mnie potrąci. Wreszcie oczekiwanie na osi jezdni aby mnie z przeciwka puścili (poranny szczyt w okolicy magazynów) i ponowna modlitwa aby ci z tyłu zaspani jadący do pracy, dostrzegli, że stoje na środku drogi i czekam na skręt w lewo.
ostatnio jednak opracowałem - mniej śmiercionośną (tak mi się zdawało) metodę. Zaraz za skrętem do firmy (na którym muszę skręcić i stoję na ulicy) jest przystanek a przed nim pasy. Jadę wiec na przystanek i skręcam na kawałek chodnika i na pasy. Robię nawrót na chodniku i ustawiam się prostopadle na pasach by przejść na druga stronę. Oczekuje na przepuszczenie mnie przez sznurki aut jadących porannych korporacyjnych szczurów. Zaletą jest to, że ma pełną widoczność na oba kierunki aut jadących (wcześniej nie widziałem co było za mną).
Dziś po raz kolejny wykonuje manewr i czekam na pasach. Jadą, jadą, jadą, jadą, jadą... dwie minuty później znów jadą, nic nie zmienia się. Kiedy dosłownie przepuściłem prawie 50 aut drgnąłem lekko przyswajając się do pasów, aby kierowcom zasygnalizować, że jednak przepuszczenie jednego pieszo - rowerzysty, na pasach, nie opóźni ich dotarcia do pracy w znaczący sposób.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kierowca pierwszy zwalnia i (naprawdę bez wymuszenia) puszcza mnie dodatkowo dając mi znak światłami, że mogę iść. Ba on mnie nawet ręką zachęca do przejścia. No to idę idę, ale podkusiło mnie aby się w prawo spojrzeć. Pan w busie wiozącym coś na pace jedzie, jedzie, jedzie, a jechał z daleka, toteż widziałem jak jedzie i on widział mnie. Gdy więc doszedłem już do osi jezdni byłem prawie pewien, że to przelotowy był bus, bo tylko mi przeleciał przed kołem przednim (byłem już po drugiej stronie podwójnej ciągłej na pasach). Facet mnie widział, widział, że idę bo uciekał ode mnie prawie do krawężnika o który przytarł kołami gdy minął pasy. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że krawęźnik to tam ma z 15-20 cm. Na oko z 40km/h to miał gdy mnie "mijał" na przejściu, za pasami zahamował w sposób niejednostajny i zdecydowanie przyspieszony. Zdaje się, że nawet chciał ze mną rozmawiać, ale oddaliłem się dostojnie w kierunku firmy toteż odjechał - uprzednio oceniając stan swoich prawych felg w busie. Ciekawe o czym chciał rozmawiać? Hmm? O nowej geometrii jego busa transportera?
I co? gdybym sobie szedł do końca dziarsko - jako ten śmiały pieszy - pewnie, pisali by dziś coś na TVN Warszawa, że rowerzysta, że potrącony, że na pasach i że było pochmurno.
W pracy - co to się działo, to ciężko opisać. Dawali mi dziś tyle sprzecznych poleceń, że równie dobrze mógłbym dziś napisać, że niebawem będę specjalistą od wszystkiego. Ulubione powiedzenia szefostwa?
"nie wiem jak ale ma to być zrobione"
Ulubiony dialog z klientem?
"proszę mi podać adres mailowy"
"www.firma kowalskiego.pl - niech pan wyślę na ten mail ofertę"
Dobranoc!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Dziękuje Kierowco!
Przed samą pracą jak dojeżdżam muszę wykonać niebezpieczny skręt w lewo do siedziby firmy. Początkowo robiłem to klasycznie - ręka w lewo, wolne (bardzo wolne) zjeżdżanie do środka i szybka modlitwa do bogów, aby ten trzeci wyprzedzający mnie kierowca jednak zaprzestał manewru zanim mnie potrąci. Wreszcie oczekiwanie na osi jezdni aby mnie z przeciwka puścili (poranny szczyt w okolicy magazynów) i ponowna modlitwa aby ci z tyłu zaspani jadący do pracy, dostrzegli, że stoje na środku drogi i czekam na skręt w lewo.
ostatnio jednak opracowałem - mniej śmiercionośną (tak mi się zdawało) metodę. Zaraz za skrętem do firmy (na którym muszę skręcić i stoję na ulicy) jest przystanek a przed nim pasy. Jadę wiec na przystanek i skręcam na kawałek chodnika i na pasy. Robię nawrót na chodniku i ustawiam się prostopadle na pasach by przejść na druga stronę. Oczekuje na przepuszczenie mnie przez sznurki aut jadących porannych korporacyjnych szczurów. Zaletą jest to, że ma pełną widoczność na oba kierunki aut jadących (wcześniej nie widziałem co było za mną).
Dziś po raz kolejny wykonuje manewr i czekam na pasach. Jadą, jadą, jadą, jadą, jadą... dwie minuty później znów jadą, nic nie zmienia się. Kiedy dosłownie przepuściłem prawie 50 aut drgnąłem lekko przyswajając się do pasów, aby kierowcom zasygnalizować, że jednak przepuszczenie jednego pieszo - rowerzysty, na pasach, nie opóźni ich dotarcia do pracy w znaczący sposób.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kierowca pierwszy zwalnia i (naprawdę bez wymuszenia) puszcza mnie dodatkowo dając mi znak światłami, że mogę iść. Ba on mnie nawet ręką zachęca do przejścia. No to idę idę, ale podkusiło mnie aby się w prawo spojrzeć. Pan w busie wiozącym coś na pace jedzie, jedzie, jedzie, a jechał z daleka, toteż widziałem jak jedzie i on widział mnie. Gdy więc doszedłem już do osi jezdni byłem prawie pewien, że to przelotowy był bus, bo tylko mi przeleciał przed kołem przednim (byłem już po drugiej stronie podwójnej ciągłej na pasach). Facet mnie widział, widział, że idę bo uciekał ode mnie prawie do krawężnika o który przytarł kołami gdy minął pasy. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że krawęźnik to tam ma z 15-20 cm. Na oko z 40km/h to miał gdy mnie "mijał" na przejściu, za pasami zahamował w sposób niejednostajny i zdecydowanie przyspieszony. Zdaje się, że nawet chciał ze mną rozmawiać, ale oddaliłem się dostojnie w kierunku firmy toteż odjechał - uprzednio oceniając stan swoich prawych felg w busie. Ciekawe o czym chciał rozmawiać? Hmm? O nowej geometrii jego busa transportera?
I co? gdybym sobie szedł do końca dziarsko - jako ten śmiały pieszy - pewnie, pisali by dziś coś na TVN Warszawa, że rowerzysta, że potrącony, że na pasach i że było pochmurno.
W pracy - co to się działo, to ciężko opisać. Dawali mi dziś tyle sprzecznych poleceń, że równie dobrze mógłbym dziś napisać, że niebawem będę specjalistą od wszystkiego. Ulubione powiedzenia szefostwa?
"nie wiem jak ale ma to być zrobione"
Ulubiony dialog z klientem?
"proszę mi podać adres mailowy"
"www.firma kowalskiego.pl - niech pan wyślę na ten mail ofertę"
Dobranoc!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew