Do pracy 39 - Wypadek | Księgowy

Do pracy 39 - Wypadek || 21.69km

Wtorek, 17 grudnia 2013 · Komcie(10)
Dziś rano jak wstałem, był przymrozek. Postanowiłem sobie dzień wczesniej, że tego ranka pojadę nie do Legionowa piaski, lecz do Michałowa Reginowa, stację wcześniej, aby nie czekać długo na pociąg.

Standardowo wyszło inaczej. W założeniu, że mam jechać stację "Wcześniejszą" wyszedłem "wcześniej" i byłem "wcześniej", mimo, że miałem "dalej" - co dało efekt ten sam - stałem, czekałem marzłem. I co mi to dało? Nic

W pracy nic ciekawego. Sporo roboty i w sumie dzień przeleciał jakoś. To co jednak po pracy się dziś działo zaskoczyło nawet mnie!

Wyszedłem z roboty jakoś tak za późno, w połowie trasy przypomniałem sobie, że pociągi pozmieniali i że teraz aby na niego zdażyć trzeba się troszkę pospieszyć. Przyspieszyłem więc i pognałem.

W okolicach namysłowskiej, jak zjeżdżałem z wiaduktu zobaczyłem, że światło robi się czerwone, postanowiłem więc zjechać na chodnik, aby pojechać dalej prosto. No i zjechałem... nie do końca tak jakbym tego chciał. W tym miejscu, jest rynkienka odprowadzająca wodę z ulicy do pobliskiej studzienki. Owa rynienka jest sfatygowana przez auta i jest idealnie przekrzywiona co sprawia, że najeżdżając na nią robię najad na pochylnie, nieomal równoległą do drogi. Nie wiem czy było coś na rynience, jednak pewnie i moja prędkość była za duża, bo przy zjechaniu z ulicy wpadłem w jakąś "nadsterowność" i jak wyprowadziłem rower to już nie udało się wymanewrować. Centralnie przywaliłem w śmietnik.

Wystrzeliłem przez kierownicę i poleciałem do przodu a rower za mną.

Najlepsze jest, że w szoku po wypadku. Po prostu wstałem "pokurwiłem" pod nosem, że rower skasowałem i otrzepałem się, a potem pomaszerowałem do pociągu targając rower za sobą. Musiałem nieźle wyglądać upierdzielony od błota z rozwalonym rowerem jak wsiadłem do składu.

Dopiero w domu zobaczyłem, że na twarzy też byłem umazany. Nie zwracałem uwagi, na to, że ludzie tak dziwnie się na mnie patrzą. Jakoś - wogle mi do głowy nie przyszło. Nawet konduktor sprawdzając bilety mnie ominął. Teraz dopiero skumałem czemu.


W tym miejscu zjechałem z ulicy na chodnik. Widać też smietnik...




Kółko chyba do śmieci poleci;/:(


Obręcz, która roztrzaskała się o coś... pewnie o jakiś rant śmietnika, czy jeszcze coś innego. Nie wiem.




Zębatka największa w korbie też oberwała.

Ogólnie czułem się sporo lepiej, jak niosłem rower do pociągu. teraz po powrocie do domu czuje, że cała prawa strona mnie boli. Kostka, nadgarstek, kciuk w prawej ręce i troszkę prawa strona rzeber. Macałem się, nic nie wydaje sie pęknięte, nic nie puchnie - niemniej jednak powoli zaczynam odczuwać efekty uderzenia.

Na oko ze 25km/h miałem jak w ten oes ze śmietnikiem wszedłem. Mniej więcej tak samo jakbym wpadł na auto wyjeżdżające z bocznej ulicy...
Szkoda roweru, bo koło skasowane, amor pewnie też pogięty. Mam nadzieje, że rama nie pękła.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (10)

Widzisz, bogowie Cię pokarali za niezatrzymanie się na czerwonym świetle.

Zdrowia!

Hipek 13:23 piątek, 20 grudnia 2013

To nieźle się załatwiłeś :-( Ja śmigam tam codziennie, ale takich prędkości nie rozwijam, bo z rana jest tam notoryczny korek...Powrotu do zdrowia!
Ps. ramy nie pękła aby na pewno?

TomliDzons 20:34 czwartek, 19 grudnia 2013

17 grudnia fatalny dzień dla rowerzystów z BS. Kasia też miała wypadek, leży w szpitalu. Jak się zbierze do kupy wypadki bikerów tylko z tego portalu, to się straszno trochę robi.

yurek55 10:47 środa, 18 grudnia 2013

Zdrowia życzę - dobrze, że to był "tylko" śmietnik, choć wynik jest hardkorowy jak moje styczniowe spotkanie z lodem w koleinie, po którym rower wylądował przodem po kołem tira, a ja cudem żyję. Trzymaj się, mam nadzieję, że prócz kilku siniaków skończy się tylko wnerwem. Pozdrawiam!

Trollking 20:59 wtorek, 17 grudnia 2013

Jedziesz ulicą to jedź... widocznie dla Ciebie ulicą było bezpieczniej ale wybrałeś wariant ten trudniejszy :D...współczuję !

mysza71 20:42 wtorek, 17 grudnia 2013

Kiedyś poślizgnąłem się na lodzie i wjechałem w słupek przystankowy z rozkładem :D. Rower nieźle zmasakrowany, na głupich kraksach są największe straty.

tajemniczyjogurt 20:32 wtorek, 17 grudnia 2013

po primo rower ;) po secondo ego ;p

RamzyY 20:17 wtorek, 17 grudnia 2013

piękne falbanki... współczuję :(

mandraghora 20:15 wtorek, 17 grudnia 2013

Patrząc na rower, należy domniemywać, że jutro zaczniesz odczuwać dzisiejszą kraksę. Mnie do dzisiaj pobolewa ramię po upadku, choć na początku nie dawało znać o sobie.

kdk 20:14 wtorek, 17 grudnia 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jegot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]