Do pracy 39 - Wypadek || 21.69km
Standardowo wyszło inaczej. W założeniu, że mam jechać stację "Wcześniejszą" wyszedłem "wcześniej" i byłem "wcześniej", mimo, że miałem "dalej" - co dało efekt ten sam - stałem, czekałem marzłem. I co mi to dało? Nic
W pracy nic ciekawego. Sporo roboty i w sumie dzień przeleciał jakoś. To co jednak po pracy się dziś działo zaskoczyło nawet mnie!
Wyszedłem z roboty jakoś tak za późno, w połowie trasy przypomniałem sobie, że pociągi pozmieniali i że teraz aby na niego zdażyć trzeba się troszkę pospieszyć. Przyspieszyłem więc i pognałem.
W okolicach namysłowskiej, jak zjeżdżałem z wiaduktu zobaczyłem, że światło robi się czerwone, postanowiłem więc zjechać na chodnik, aby pojechać dalej prosto. No i zjechałem... nie do końca tak jakbym tego chciał. W tym miejscu, jest rynkienka odprowadzająca wodę z ulicy do pobliskiej studzienki. Owa rynienka jest sfatygowana przez auta i jest idealnie przekrzywiona co sprawia, że najeżdżając na nią robię najad na pochylnie, nieomal równoległą do drogi. Nie wiem czy było coś na rynience, jednak pewnie i moja prędkość była za duża, bo przy zjechaniu z ulicy wpadłem w jakąś "nadsterowność" i jak wyprowadziłem rower to już nie udało się wymanewrować. Centralnie przywaliłem w śmietnik.
Wystrzeliłem przez kierownicę i poleciałem do przodu a rower za mną.
Najlepsze jest, że w szoku po wypadku. Po prostu wstałem "pokurwiłem" pod nosem, że rower skasowałem i otrzepałem się, a potem pomaszerowałem do pociągu targając rower za sobą. Musiałem nieźle wyglądać upierdzielony od błota z rozwalonym rowerem jak wsiadłem do składu.
Dopiero w domu zobaczyłem, że na twarzy też byłem umazany. Nie zwracałem uwagi, na to, że ludzie tak dziwnie się na mnie patrzą. Jakoś - wogle mi do głowy nie przyszło. Nawet konduktor sprawdzając bilety mnie ominął. Teraz dopiero skumałem czemu.
W tym miejscu zjechałem z ulicy na chodnik. Widać też smietnik...
Kółko chyba do śmieci poleci;/:(
Obręcz, która roztrzaskała się o coś... pewnie o jakiś rant śmietnika, czy jeszcze coś innego. Nie wiem.
Zębatka największa w korbie też oberwała.
Ogólnie czułem się sporo lepiej, jak niosłem rower do pociągu. teraz po powrocie do domu czuje, że cała prawa strona mnie boli. Kostka, nadgarstek, kciuk w prawej ręce i troszkę prawa strona rzeber. Macałem się, nic nie wydaje sie pęknięte, nic nie puchnie - niemniej jednak powoli zaczynam odczuwać efekty uderzenia.
Na oko ze 25km/h miałem jak w ten oes ze śmietnikiem wszedłem. Mniej więcej tak samo jakbym wpadł na auto wyjeżdżające z bocznej ulicy...
Szkoda roweru, bo koło skasowane, amor pewnie też pogięty. Mam nadzieje, że rama nie pękła.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew