Śnieżnik na warsztat i głupota na drodze! || 21.00km
Do wymiany zostały pedały. Poprzednie połamane plastiki zastąpiły nowe metalowe platformy
Całość, nazwijmy to, modernizacji dopełniłaby nowa/stara/używana korba, posiadająca 3 biegi. Rozglądam się za jakąś szotową z modelu alivio, bo mam w domu zębatki z tego modelu, ale nie mogę nigdzie wyhaczyć. Zależy mi aby największa koronka nie miała więcej niż 42 zęby. Jak nie znajdę - trudno. Obecnie mam 2 biegi działające na korbie a największa - krzywa zębatka - robi za rockring i chroni mniejsze zębatki jak matka swoje młode.
Podsumowując sprawy techniczne. Zimówka, gotowa na mrozy i pierwszą sól. Napęd wyczyściłem troszkę z kilkumiesięcznego błota, i nareszcie zębatki mają czym oddychać pomiędzy sobą. Łańcuch pewnie już rozciągnięty, ale wymieniany był wiosną 2013 na NOWY, a więc liczę, że tą zimę przetrwa. Jak coś w zapasie mam kilka łańcuchów z letniaków, to się założy.
Co do samej jazdy -
Deszcz na zmianę z wiatrem a do tego łubudu z nieba!:) Na ścieżce przy Warszawskich ekipa, panów w kamizelkach znów przeczyszcza/uszczelnia kanalizację i stoją te śmierdzące chemią pompy wtłaczając coś do otworów kanalizacyjnych.
Tego dnia miałem również dziwne zdarzenie. Jechałem sobie mianowicie, jak kodeks moralny rowerowy, przykazał po prawej stroenie jezdni. Było już po zmroku a do tego wiało, padało, mżyło, więc jechałem ze spuszczoną głową w dół - co by mi kropelki nie ingerowały w szyjne sfrefy erogenne. Nie było nic przede mną i nie zapowiadało się aby miało coś być. Nie pomyślcie sobie jednak, że jak jadę to nie patrzę przed siebie. Tu mam na myśli raczej, że po prostu nie było nic co by przykuwało uwagę.

A szkoda! powinienem uwagę większą zwracać. Z naprzeciwka mnie - z mroku - pojawiła się rowerzystka. Bez oświetlenia, bez jakiegokolwiek odblasku. Samo to, że się pojawiła, raczej nie wzbudziło mego złego samopoczucia. Ona pojawiła sie po mojej prawej stronie. Czyli patrząć z punktu widzenia - jej - była po lewej. A więc, reasumując rowerzystka jechała z siatkami na kierownicy, bez oświetlenia po lewej stronie ulicy a na dokładkę - jechała środkiem pasa.
Mało wam tego? Ha ona profesjonalnie omijała kałuże po mojej prawej, a swojej lewej stronie.
Aż podskoczyłem, jak ją zobaczyłem, jakby mnie ktoś 12 voltami kopnął. Uciekłem na prawo aby uniknąć kolizji w kałuże a ona nawet nie zjechała tylko ominęła mnie po mojej lewej.

I tu powraca sprawa wypadków śmiertelnych - jak widzę taką kobitkę na rowerze z siatkami, to aż się prosi, aby dołączyła do statystyk. I potem media huczą, że rowerzyści, bez świateł a rowerzyści krzyczą jak to kierowcy źle jeżdżą. Nie uważam, że kierowcy są mistrzami kierownicy, tylko czemu najwięcej artykułów jakie czytam, dotyczących wypadków śmiertelnych pod kołami, dotyczy ludzi po 50-60-70 lat, na składaczkach? Nie mówię, że tylko tacy giną, ale zobaczcie sobie w internecie, kiedy ostatnio zginął 12, 15,18 latek, kiedy zginął 20 latek... I kiedy giną ludzie na rowerach górskich, szosowych w ruchu miejskim. Z mojego rowerowego i drogowego doświadczenia, widać, że co poniektórzy użytkownicy składaków, rometów i ukrain mają w dupie oświetlenie, zachowania na drodze.

Potem taki kierowca ma na sumieniu rowerzystę, bo ta przysłowiowa pani z siatkami "omijała kałuże po swojej lewej stronie". Jakby się wytłumaczyła? Może powiedziała by, że ona tu "zaraz" będzie skręcała w lewo? No a może coś w stylu "ja tylko do sklepu?". I takie mamy cholerne myślenie w tym kraju. Wypijemy - bo to blisko - na rowerze bez świateł, też można bo blisko, a potem jeden z drugim pierdyknie kogoś i tragedia. Włączmy myślenie!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew