Po mieście w biegu. | Księgowy

Po mieście w biegu. || 15.00km

Wtorek, 21 stycznia 2014 · Komcie(2)
Wszystko miało być poukładane, wszystko miało być na czas a jak zwykle wyszło inaczej. Wyszedłem w sam raz, a na drodze stanął mi kurier, przywiózł paczkę, a w zasadzie przywoził. Przywoził z Wawy i dzwonił jak był jeszcze daleko i mi 10 minut zabrał. musiałem się cofnąć i paczkę ukryć w schowku tajnym łamane przez poufnym, bo na piętro nie chciało mi się iść. Jak ruszałem na "miasto" drugi raz, to już miałem 8 minut aby się do przychodni w Legionowie dostać na Krasińskiego. Gnałem jak wariat i było mi gorąco a nawet Sobieskiego ścieżką nie jechałem. Na chodniko-śnieżno-ścieżkę wjechałem dopiero na światłach z Piłsudskiego i tylko dlatego, że miałem czerwone. 

Do lekarza spóźniłem się nieco ale udało mi się wejść i sprawę załatwić. No to połowa sukcesu! Wychodzę z budynku chce odpinać rower a jakiś pies się na mnie z zębami rzuca. Jakaś kobiecina przywiązała go tuż obok roweru mojego i poszła - uwaga - do lekarza. Nie dość, że jest -5 a może i -6, że wieje, pies marznie to jeszcze przegryzł smycz jaką był uwiązany i rzuca się na mnie jak chce odpiąć rower. Krzyknąłem kilka razy na niego "buda" i co? Zdębiał, położył się i zaczął piszczeć jakby przepraszał. Nie miałem odwagi podejść do roweru bo pies leżał dość dziwnie i niby piszczał ale merdał ogonem tak "nerwowo". W końcu przyszła pani i psina się ucieszyła, ja mogłem odpiąć rower i wszystko się wyjaśniło. Psinie dostało się najpierw za to, że po raz kolejny przegryzł smycz jaką był przywiązany.
"on już kilka razy przegryzał smycz i potem jej pilnował" - mówi kobieta, pocieszna staruszka rozmiękcza mnie i nie chcę mi się jej zwracać uwagi, że pies się na mnie rzucał. Zresztą za to też dostaje burę co z psim honorem przyjmuje. 

Odpinam rower i jadę zanim jednak wyjadę na ulicę, widzę jak owa staruszka z psem, mając w pogardzie to, że jedzie auto przechodzi przez jezdnię. Masakra, kierowca na nią trąbi, a ona przechodzi jakby nigdy nic. Pies oczywiście poszedł przodem jemu by nic nie było. 
Szybki kurs na Piłsudskiego i do aptek. W jednej specyfiku nie mają w innej już tak. Lek wykupiony i zaczynamy kurację. 
Jazda po mieście, to całkiem co innego niż na trenażerku, trzeba hamować uważać i robić drifty na głębokim śniegu. Do tego kierowcy... dziś przez okno od parkującego się na Piłsudskiego  samochodziarza usłyszałem -"rowerem to się w lato jeździ a nie zimą jak nie ma was jak wyprzedzić idioci!", odpowiedź przechodnia który stał niedaleko: "Do samochodu się nie wsiada jak sie nie umie wyprzedzać".





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (2)

Jest takie powiedzenie, które pasuje do tego blachosmrodziarza: "Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy".

oelka 20:50 wtorek, 21 stycznia 2014

he, he, dobrze "pojechali" z tym samochodziarzem! :)

roolez 18:37 wtorek, 21 stycznia 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa stkim

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]