Dookoła Kampinosu - Szosowe rozpoczęcie sezonu. || 130.00km
Od kilku dni zapowiadali na weekend pogodę, która nie pozostawiała złudzeń jak spędzimy ten czas. W sobotę pracowałem, ale niedziela - niedziela będzie dla nas. Nie wiele jeździłem ostatnio i obawiałem się nieco długości trasy i tego jak oboje z Agnieszką poradzimy sobie z wyzwaniem.
Niedziela pobudka 7:30 i niespełna godzinę później już staliśmy ubrani gotowi do wyjazdu. Mgła jaka okalała okolice była gęsta jak mleko. Na termometrze lekko ponad 1,5 stopnia a słońca a ni widu ani słychu. Ruszamy w nicość, ale szybko pojawia się słońce. Jeszcze zanim docieramy do Mostu Północnego świeci z nieba i na termometrze pojawia się najpierw 4 a potem nawet 5 stopni.
Przedmieścia pokonujemy jakoś bez melodii. Prędkość nie chce się układać jak należy, lub tak jakbyśmy się tego spodziewali po rowerach szosowych. W końcu jednak wyjeżdżamy na trasę do Leszna i wreszcie łapiemy przyzwoity rytm.
Cała jazda dookoła Kampinosu to lekkie 25km/h i rozmowy. Dawno nie czułem takiej przyjemności z pedałowania. Droga Leszno - Sochaczew, dawniej dziurawa teraz jest wyremontowana i leci się bajecznie. Im godzina późniejsza, tym na ulicach więcej ludzi, spacerowiczów i Świeżaków. Rowerzyści pojawiają się w tempie logarytmicznym na ulicach.
Na odcinku za Sochaczewem nieopodal wioski Tułowice, spotykamy maksymalnego luzaka. W zamszowym serdaku jadąc na swoim rowerze w stylu MTB krąży po całej jezdni. Jedzie bez trzymanki i wozi go po ulicy aż na przeciwległy pas. Gdy go wyprzedzamy czuje się w obowiązku utrzymać za nami. Prędkość jednak 25km/h dla jego 24 calowych kół jest za wysoka i odpuszcza po krótkiej chwili.
Za Leoncinem, kryzys czujemy zmęczenie, ale kryzys na szosie to 23km/h. Lubie ten widok, czuje jak jedzie mi się źle a tu takie wskazanie prędkościomierza. Na swojej Francy pewnie bym jechał 17 albo mniej. Szosówką to całkiem inna bajka.
Od Nowego Dworu Mazowieckiego wstępuje w nas demon prędkości i nareszcie mamy wiatr w plecy. Prędkośći sięgają 28-30km na godzinę a ilość rowerzystów przekracza nasze najśmielsze oczekiwania. Są wszędzie, starzy młodzi, duzi, mali. Na rowerach MTB i na szosach.
Pogoń za jednym z takich Świeżaków, zajmuje nam czas do samego domu. Majaczy nam żółta żarówiasta kurtka w oddali, ale niestety nie możemy go dogonić. Pewnie to szosowiec jakiś mknął przed nami. Nie zmienia faktu, że super się bawiliśmy goniąc go jak jakąś ucieczkę z peletonu.
Całość trasy - bardzo sympatyczna, dystans odpowiedni na pierwszą szosową inaugurację sezonu. Wystarczająco się zmęczyłem, a jednocześnie nie zakatowałem w trupa. Stan na dzień dzisiejszy mojej formy oceniam jako zadowalający. Może w dystansach tego nie widać, ale czuje się (ja) to w nogach.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew