Do pracy 13 - Zimno ciemno i do domu daleko || 31.04km
Poniedziałek, 24 lutego 2014
· Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dziś pomimo mglistego poranka, udałem się na, codzienną do-pracową pętle. Wybór był z założenia dobry, choć wykonanie i stan w jakim byłem jak dotarłem na miejsce, pozostawia wiele do życzenia. Zacznijmy więc od początku.
Rano budzik o 7 zadzwonił więc podniosłem się i zacząłem ogarniać. Kawa śniadanie szybki skok w wirtualna rzeczywistość internetu. Za oknem mgła jak mleko. W niedziel rano było też mgliście, a później się rozpogodziło, więc pomyślałem, że na mgłę nie mam co zwracać uwagi bo się rozejdzie bardzo szybko.
Na rower wsiadam prawie równo o ósmej godzinie. Szok poranka jest taki, że jest naprawdę zimno. Na ulicach jeszcze szron a przy światłach ślisko. Szosowe opony ślizgają się na ulicy. Jedziemy - co tam! Do Chotomowa było ok, jakoś te 23km/h jechałem. Było chłodno, ale nie mocno zimno. Mimo prawie zerowej temperatury. Za Chotomowem po minięciu Dąbrowy Chotomowskiej, temperatura zaczęła spadać i zrobiło się -1,5. Im dalej za miasto tym więcej mgieł i przeszywającego zimna. Prędkośc spada do 21km/h. Do rondek w Skrzeszwie jadę dość wolno i asykuracyjnie, mgła gęsta osadza mi się na okularach a z kasku kapie woda z mgły. Generalnie jechało się źle, nie wiele widziałem przez okulary, a bez nich oczy szczypały od mrozu.
Dojechałem jakoś do pracy ale nie było lekko.
W pracy sporo roboty w sumie już po przebraniu się od 9:45 zacząłem coś tam grzebać przy rowerach. Cały dzień zleciał na ziewaniu, gdy tylko na chwilę usiadłem. Po prostu wychodziło zmęczenie z Niedzieli i dzisiejsza poranna jazda.
Wreszcie koniec dnia i powrót. Na jednokierunkowej wzdłóż Warszawskiej, jadąc pod prąd spotykam się z policją;P Oczywiście zjechałem im na bok aby mogli mnie minąć i potem w pierwszą w Lewo odbijam, co by im nie dawać powodów do rozmów w chłodny wieczór. Nie gonili mnie, nic nie chcieli, po jechali sobie a ja sobie.
W domu padłem do wyra po kolacji i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Rano budzik o 7 zadzwonił więc podniosłem się i zacząłem ogarniać. Kawa śniadanie szybki skok w wirtualna rzeczywistość internetu. Za oknem mgła jak mleko. W niedziel rano było też mgliście, a później się rozpogodziło, więc pomyślałem, że na mgłę nie mam co zwracać uwagi bo się rozejdzie bardzo szybko.
Na rower wsiadam prawie równo o ósmej godzinie. Szok poranka jest taki, że jest naprawdę zimno. Na ulicach jeszcze szron a przy światłach ślisko. Szosowe opony ślizgają się na ulicy. Jedziemy - co tam! Do Chotomowa było ok, jakoś te 23km/h jechałem. Było chłodno, ale nie mocno zimno. Mimo prawie zerowej temperatury. Za Chotomowem po minięciu Dąbrowy Chotomowskiej, temperatura zaczęła spadać i zrobiło się -1,5. Im dalej za miasto tym więcej mgieł i przeszywającego zimna. Prędkośc spada do 21km/h. Do rondek w Skrzeszwie jadę dość wolno i asykuracyjnie, mgła gęsta osadza mi się na okularach a z kasku kapie woda z mgły. Generalnie jechało się źle, nie wiele widziałem przez okulary, a bez nich oczy szczypały od mrozu.
Dojechałem jakoś do pracy ale nie było lekko.
W pracy sporo roboty w sumie już po przebraniu się od 9:45 zacząłem coś tam grzebać przy rowerach. Cały dzień zleciał na ziewaniu, gdy tylko na chwilę usiadłem. Po prostu wychodziło zmęczenie z Niedzieli i dzisiejsza poranna jazda.
Wreszcie koniec dnia i powrót. Na jednokierunkowej wzdłóż Warszawskiej, jadąc pod prąd spotykam się z policją;P Oczywiście zjechałem im na bok aby mogli mnie minąć i potem w pierwszą w Lewo odbijam, co by im nie dawać powodów do rozmów w chłodny wieczór. Nie gonili mnie, nic nie chcieli, po jechali sobie a ja sobie.
W domu padłem do wyra po kolacji i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew