Nocne żniwa kilometrowe | Księgowy

Nocne żniwa kilometrowe || 25.28km

Sobota, 29 marca 2014 · Komcie(2)
Podczas, gdy za oknami świeciło słońce i przewalały się tabuny ludzi my z Agnieszką robiliśmy sjestę sobotnią. I tak jakoś się rozślimaczyło, że z pięknej pogody nie wyszło nic. Gdy zaczęło zmierzchać wybrałem się na trasę sam. Robiło się chłodno, a ciuchy miałem uprane na jutro. Skleciłem więc coś na szybko do ubrania, mp3 w ucho i rura. Przetestowałem także kamizelkę rowerową jaką zakupilismy ostatnio na allegro.



Fajna rzecz, bo nareszcie jest to kamizelka z prawdziwego zdarzenia a nie jakaś szmatka na rzep. Ubranko dobrze przylega, ma ściągacz na dole i dodatkowo po bokach wywietrzniki, a na plecach kieszonkę. Naprawdę solidna kamizelka odblaskowa za rozsądną cenę. Takiego typu ubiory w Decathlonie kosztują po 60-80 zł. Jesteśmy z Agnieszką bardzo zadowoleni z zakupu i w tym miejscu dziękuje PrzemkowiR za namiary na firmę!

Trasa poniosła mnie do Chotomowa, gdzie pędziłem, jak wariat ponad 30km/h. Na rondku muszę nieco spasować i odbudowuje prędkość na wiadukcie. Na podjeździe piłuje 21-22 aby się rozgrzać. Chłód jaki zapada po zmroku jest przenikliwy. Z każdą chwila coraz chłodniej. 

Chwilowy postój na wyjęcie lampki oświetleniowej i ruszam do lasu. W ciemności totalnie zapominam o tym, że tam garby zwalniające są. Leże na lemondce i nagle - HOP i zaskoczenie. ŁO_DA_FAK@#??
Pilnuje się później, bo uświadamiam sobie, że gnam ponad 30 km/h przez ciemny jak atrament las, a w lesie czasem pojawiają się dziki. Nie planowałem upolować dziczyzny tego wieczoru, więc opamiętuje się nieco. Jedzie się przyjemnie, ale zimno mi w nogi. Spodnie lekko grubsze "się piorą" a ja założyłem te lekkie, które może za dnia by sprawdziły się, teraz jednak dają wrażenie jakbym miał na nogach cienkie rajstopki ( nie żebym kiedyś popylał w rajstopkach:P).

W Skrzeszewie atakuje "pseudo wiadukt" nad rurociągiem i wymarzam się na zjeździe. Z łąk napływa taki chłód, że nieomal czuje na jakiej wysokości moich łydek jest zimne powietrze. Dosłownie mam wrażenie jakbym moczył nogi w zalewie z lodu. 
Przyspieszam i do rondek w Wieliszewie, pędzę około 35km/h. Tam znów opamiętanie. Sporo auto od zapory jedzie i muszę zwolnić, wielu z kierowców umie wyprzedzić, inni no cóż.

Do miasta wjeżdżam z ulgą, bo miasto to nagrzany asfalt a co za tym idzie ulga dla nóg. kolano prawe od chłodu już się odzywało nieco więc i ono z radością przyjmuje wzrost temperatury.
Przez miasto jadę sobie spacerowo. Noga za nogą delektuje się i "wygrzewam" pośród latarni:P Zaskakujące jest, że na szosie pojęcie prędkości na tym rowerze jest totalnie inne niż to co dotychczas znałem. Na liczniku 23-24km/h a ja czuje jakbym "na stare" jechał z 17km/h. Szok:)

Do domu wracam i wypijam ciepła herbatę. Chwila odpoczynku i mogę popełnic ten wpis. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (2)

Kamizelka niczego sobie, fajna, mi też się podoba :-) Pozdrower :-)

daro 20:10 poniedziałek, 31 marca 2014

możesz dać mi namiary na tę kamizelkę?

yurek55 21:51 sobota, 29 marca 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ientr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]