Do pracy 44 - Trudne chwile... || 10.48km
Notorycznie ochrzaniany jestem za porządek na serwisie, jak gdybym to ja cały bałagan robił. Poza tym wedle "wielkiego D" codziennie powinniśmy pucować serwis, jakby dopiero co został postawiony... przy tej ilości rowerów nie jest to możliwe.
Zanim więc wybiła 14 ta, miałem już zepsuty dzień. Do tego nowy kolega, nadal struga wariata i jara się wszystkim co tylko złoży. Podczas składania jednego roweru chyba 5 razy usłyszałem od niego, jaki to ten rower jest "extra", i że zakochał się w tym rowerze.
On zachowuje się, jak dziecko w składzie zabawkami. Co tylko wpadnie mu w oko to musi przymierzyć, zobaczyć przejechać się i zmacać. Dziś wchodzę na sklep a tam rowery wystawione i bez siodełka a siodełka leżą obok. Pytam go troszkę poirytowany, co to jest? A on, że on coś sprawdza i że zaraz to dokończy, tylko z klientem ma iść objeżdżać rower. No to posprzątałem po nim i powkładałem siodełka na swoje miejsce. Gdy wróciłem za jakąś godzinę siodełka znów były powyjmowane.
Denerwujące jest to co on robi, bo facet ma 40tkę a bawi się w przekładanie sprawdzanie, jakby się klockami bawił, co jakiś czas wyjmuje sobie jakiś wypasiony rower, chodzi szuka pedalów do niego, zawraca mi dupę, bo musi oczywiście poinformować cały świat, jaki to on ma zajebisty plan, i co chce sprawdzić ile ciśnienia dopompować w amortyzatorze. Potem znika gdzieś i wraca za godzinę, aby poinformować mnie, że idzie jeść obiad. Ja nie mam czasu na zjedzenie obiadu, nie mam czasu przez cały dzień napić się szklanki wody...
Typek ma wyraźnie coś nie halo pod czaszką, i to już mówią wszyscy którzy mieli z nim styczność. Jest dziwny. Od tego mamy serwis, aby przygotowywać rower do sprzedaży klientom na serwisie. A ten wpadł na pomysł, że rower do góry kołami wywróci rower na środku sklepu i będzie mocował błotniki i licznik. Licznika, nie umiał, więc oddał do zrobienia koledze a sam "fafciał" z klientami jak ich super dobry znajomy, podczas gdy kolega mocował za niego licznik.
Po tej akcji, z jeżdżeniem za dziećmi klientów, składanie przy nich na kolanach roweru do góry kołami mną środku sklepu - znowu popisał się...
Wracałem do domu zmęczony i głodny i totalnie bez sił. Podjadłem zupki, zjadłem paczkę chrupek w czekoladzie i wróciłem do pionu. Łapanie drugiego oddechu wspomógł ciepły prysznic i odrobina zimenj niedopitej kawy z rana.
W ciepłym szlafroku siedze sobie teraz i stabilizuje się mentalnie!;D
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew