Do pracy 58 - Przez North Bridge i Blue Bridge! || 85.41km
Pogodzenie spraw codziennych, obowiązków i swojej rowerowej pasji - to trudna sprawa. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, bo poprzednio jakoś tak tego nie odczuwałem. Teraz gdy pracuje po 9h dziennie i w każdą sobotę, zaczynam odczuwać, chroniczny brak czasu. Zmęczenie powoli już odchodzi, organizm się przyzwyczaja do nowego kieratu, zrzuciłem 3,5kg w 2 miesiące i zbliansowałem swój zegar biologiczny. Nie wracam już do domu wymęczony i padnięty. Czasy kiedy przebierałem się myłem i kładełm spać o dwudziestej - minęły. Skoro więc, wagę ustabilizowałem (nie chudnę), zmęczenie wypośodkowałem - czas zabrać się za wyplatanie jakiejś formy na ten rok.
Wplatam więć, jak w arras, wycieczki i kilometry. Ostatnio pojawiłą się taka dyskusja między mną a czytelnikami, czy moje wycieczki to nadal wycieczki czy treningi. Kes zdefiniował je jako treningi i pewnie po części ma rację. Mam w głowie to, że w czerwcu wystartuje w maratonie podróżnika i zmierzę się z dystansem 500kilometrów, mam również tego świadomość, że wciąż za mało jeżdżę i nadal nie mam uzbieranych kilku dłuższych tras. Więc, może coś w tym "treningowym" aspekcie jest. Tylko problem z tą treningowością jest również taki, że ja zwyczajnie jeżdżę. Nie robie stref, nie robię "siły", "mocy", "bazy", "podjazdów", nie pedałuje w I strefie, nie zdaża mi się pedałować nawet w II czy IV. Ja po prostu pedałuje w swojej strefie - Księgowego.
Jak mi za ciężko, zrzucam bieg, jak za lekko - dodaje koronkę. Ot i w tym całym pseudo-treningu, nie ma żadnej zależności zbiegającej się w określony cel wyjazdu. Jedynym celem wyjazdów jakie robię, jest sama jazda i upuszczenie ciśnienia z tej narastającej bańki potrzeby pojeżdżenia sobie.
Wsiadam sobie więc na siodełko i jadę delektuje się tym! Bo chyba w jeżdżeniu o to właśnie chodzi. To, że jadę szybciej, osiągam większe średnie to już inna sprawa, taka zależność jazdy na szosie - ona pozwala na takie przejazdy. To, że nie robie fotek, postojów? Bo mi zwyczajnie szkoda na to czasu, jak pojadę w nowe miejsce, ktrego nie widziałem, lub której mnie zachwyci - to cyknę coś. A tutaj? Jadę i podziwiam. Wiosna dookoła, wszystko kwitnie pachnie, ćwierka bzyczy i tętni życiem. Z uschłych wydawałoby się drzew po ziemie wystrzelają zielone liście - kurcze to jest cud natury!
Dziś trasa wyglądała tak:
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew