Zbiorczo z majówki i do pracy;) | Księgowy

Zbiorczo z majówki i do pracy;) || 73.24km

Sobota, 3 maja 2014 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Generalnie na majówce, miało być słonecznie i fajnie i wszystko miało być:D Wyszło jak zawsze. Padało, było zimno i takie tam ceregiele. W Czwartek po wycieczce szosowej i zmianie roweru na france, pojechaliśmy do znajomych na grilla do Serocka. Tam balowaliśmy do trzeciej. Było śpiewanie i tańcowanie i był wielki pies co się ślinił na kaszanki widok.

Po przespanej nocy, wstajemy w Piątek przed ósmą i ruszamy do Jabłonny. Nasze zaskoczenie jest przeogromne bo na liczniku termometr pokazuje 4,5 stopnia. Nie mamy rękawiczek i czapki pod kask. Aga ma opaskę z buffa więc nie cierpi, jak ja. Szybki postój i z t-shirta robię sobie czapkę na uszy, na to ląduje kask i możemy jechać. Gnamy z wiatrem, więc mimo dosiadania zimówek, jedziemy ciągle 24-25km/h. 

W domu jesteśmy wcześnie, jakoś około 8:30 mamy już ciepłą herbatę. Niestety zakręcili nam ciepłą wodę jacyś dresiarze w bloku. Tzn zakręcili gaz, a przez to wyłączył się piec i nie ma w czym się umyć. Przepisy BHP mówią, że dostęp do zaworu gazu musi być więc jako skrzynka jest na zewnątrz, to łepki czasem nudząc się zakręcają zawór. Troszkę psuje nam to humor, bo zmarzłem okrutnie i marzyłem o ciepłym prysznicu. 

Do 14 nie ruszam się z domu i dopiero przed 14 tą podbijam do pracy. W pracy luz i mało serwisów, ale zmęczony jestem grillem i troszkę wymęczony. Tułam się do końca dnia i z radością opuszczam przybytek finansowania. Pada, jest zimno ( a to nowość) miasto puste, aut co najmniej połowa mniej a ja sunę sennie ulicami. Mijam pod prąd jadąc ulicą jednokierunkową, patrol policji. Radiowóz wbija na chińczyka i nie zwraca na mnie uwagi. Jadę dalej. W domu jestem o normalnej porze. 

Wieczorem pada, i pada cały następny dzień. Sobota w deszczu mija, leżę stoję, jem, odpoczywam. Czyste lenistwo. Gramy w gry na tablecie, Robimy kolejne Lelewele i karmimy naszego POW. 

Dzień ciągnie się w nieskończoność w akompaniamencie kropel rozbijających się o blaszany parapet.  Późnym popołudniem deszcz odchodzi i wychodzi słońce. Widać poprawę i ruszam do rodziców zmienić rower na szosę. 

Pachnie wilgocią, pachnie schnącym asfaltem, pachnie wiosną... Nie pada. Radośnie przyciskam pedały i mimo, że jedzie się sporo wolniej niż białasem, to czuję frajdę z pedałowania. 

Mix a nawet re-mix wyjazdów dodaje jako głównie wyjazd szosowy, w sumie zimówką zrobiłem pewnie połowę, ale... co tam:D




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa cztwa

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]