Do pracy 71 - Prowadząc peleton. | Księgowy

Do pracy 71 - Prowadząc peleton. || 10.48km

Czwartek, 8 maja 2014 · Komcie(4)
Od wczoraj wysuwam się na czoło peletonu, po pierwszych dniach lekko chaotycznych  dziś praca się ustabilizowała. Nie czuje się specem od serwisu, ale dziś czułem, że robię to co trzeba, po kolei w porządku, bez chaosu skoncentrowany na to co trzeba zrobić. Nikt mi nie zlecał czegoś innego po drodze, nikt mi nie dawał jakichś dodatkowych rzeczy do zrobienia, a ja mogłem "ciupać" dalej. 

Dzień przeleciał więc w atmosferze pracy, ale w poczuciu, że jestem już liczącym się serwisantem, że mimo nieobecności "X" sprawdzam się na serwisie. Poczułem się silniejszy, poczułem że wiem co robię, że panuje nad tym co robię. Dostrzegłem również, że jednak mam smykałkę do tego, nie mówię tu o wyuczonych rzeczach, takich jak rozkuwanie łańcucha, czy umiejętność zdejmowania korby. Czasem na serwisie, przychodzi rozwiązywać, tak kuriozalne wydawałoby się problemy, że trzeba działać jak chirurg - trzeba podejmować decyzje, wymyślać rozwiązania nietypowe, a jednocześnie trwałe. Praca ta, naprawdę do złudzenia przypomina operacje na żywym organizmie. Otwierając pacjenta, zakładamy, że w środku będzie to wszystko poukładane anatomicznie, mamy zaplanowany schemat postępowania. Gdy jednak dochodzi do samej naprawy, okazuje się, że nie wszystko co zakładał nasz schemat da się wprowadzić w życie. Czasem na pozór łatwa naprawa przeradza się w walkę z czasem i aktywuje moje umiejętności i pomysłowość. 

Jak rozebrać, połamaną manetkę, tak, aby wymienić linkę. Jak poradzić sobie z przypadkami, krzywych haków, pekniętych kółeczek, jak wybrnąć z impasu, kiedy zwykły przegląd za 60zł, przeradza się w wielką operację, gdzie wszystko po drodze, czego się nei dotknę, się sypie, albo już sie posypało. 

"proszę pana, oddałem rower do naprawy, tam tylko były przerzutki do wyregulowania, czemu więc musiał pan wymieniać, to, tamto i owanto. Wydawało mi się, że tam reszta działa poprawnie"

Tłumaczę więc na spokojnie, wyjaśniam i uspokajam. Najczęściej to trafia do odbiorcy, ale  czasem są ludzie, którym ciężko zrozumieć, że naprawiając im rower chcę dla nich dobrze, a nie staram się tylko zarobić. 

"15zł! A co pan tu takiego zrobił, że to kosztuje 15zł? Miał pan tylko wymienić dętkę! To za to powietrze płacę, co pan tam napompował? jeszcze drugie 15 za dętke - chyba pan troszkę przerzedził z tym liczeniem"
" proszę, pana zdjęcie koła, gdy posiada pan ten rodzaj piasty biegowej nie jest proste, musiałem podjąć wiele dodatkowych czynności aby owo kolo wyjać, i zmienić dętkę"
"Dętka to dętka, czyli co raz pan liczy sobie 5zł-10zł a raz 15? Kpina jakaś"
"Jeśli uważa pan, że to za drogo proszę mi powiedzieć, czy posiada pan w domu zestaw kluczy i umiejętności, aby dętkę samodzielnie wymienić i potem tak założyć koło, aby panu przerzutki działały? Wymiana takiej dętki nie trwa 5 minut, jak w zwykłym kole roweru górskiego, czas i moja praca kosztują"

"Czas? Przecież pan nie ma płacone od godziny wczoraj oddałem rower. Pewnie prowizje od serwisu macie, dlatego pan tak liczy, ale dobrze niech zbiednieje - proszę - 30zł"
"zapraszam do kasy tam sie rozliczymy"
"Jak to do kasy, przecież na serwisie się rozliczam! Nie będę nigdzie chodził"
" Dobrze w takim razie ja przyjmę pieniądze"
" DO widzenia - 30zł za dętkę i wymianę jakaś abstrakcja chyba - dodaje sobie pod nosem klient"

Ludzie czasem nie rozumieją, że ja naprawdę wolę zmienić 4 dętki, klasycznie, niż przez 20 minut szarpać się z holendrem jakimś miejskim, gdzie jest hamulec torpedo, piasta biegowa, gigantyczna masa smaru na zębatce i roztrzepane końcówki linek, które kaleczą palce. Dla nich to po prostu zdjąć koło wymienić dętkę i napompować i to ma kosztować 5 zł!
Nie zamierzam nikogo uświadamiać, ale praca na serwisie nauczyła mnie, że trzeba cenić swoja pracę. Często robię przysługi klientom i naprawdę wymieniam dętkę klasyczną, od ręki, mimo, że inne serwisy czekają. Robię tak choć to nie jest w dobrym tonie - bo "praca czeka" "X" woli takie rzeczy przyjmować i robić na drugi dzień. Po co zawalać serwis, po co ustawiać 5 rowerów z wymianą dętki. 

I tak oto dylematy serwisowe, pojawiają się co dzień. Psują krew, a czasem przynoszą miłe reakcje ludzi i ich wdzięczność. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (4)

Nie przejmuj się ludzmi, już tacy są, że marudzą i wybrzydzają na potęgę, a sytuację z holenderką miałem podobną, kilka lat temu pracowałem jako sprzedawca rowerów w Go Sport, robiłem też serwisy....a z holendrem, który łańcuch miał w pełni zakryty, biegi w piaście, no i do tego hamulce rolkowe, to wymiana dętki to było chyba koło 2 h, zwłaszcza że takie sprzęt rozbierałem pierwszy raz.....a i tak koniec końców klient zapłacił 5 zł za wymianę plus 5 zł za dętkę.....

TomliDzons 20:57 piątek, 9 maja 2014

Informujemy, ale mówimy klientom, że jeśli będzie to naprawa tania (np linki, pancerze klocki hamulcowe) to nie będziemy dzwonić. Jak pojawi się awaria droższa, np support, manetka, przerzutka - zawsze dzwonimy. Wtedy ta rozmowa była, bo facet przyszedł po rower i miał tylko 60zł bo tyle miał kosztować serwis, cenę ewentualnych części "pominął" myślał, że to w cenie:)

Ksiegowy 05:55 piątek, 9 maja 2014

Dla mnie serwis to co prawda kosmos ale nie sposób nie przyznać Ci racji - swoją pracę trzeba wyceniać, bo wejdą Ci na głowę. Szkoda tylko, że nie informujecie klientów telefonicznie, że coś będzie droższe i czy się na to zgadzają - wtedy marudzenie byłoby z głowy, bo by nie trafiali na sytuację, że zapłacić muszą tak czy siak.

A co do naszych rodaków i ich bezczelności to już inna bajka...

Trollking 20:07 czwartek, 8 maja 2014

Ludzie są niesamowici. Chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać :).

Kot 19:38 czwartek, 8 maja 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa epatr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]