Do pracy 99 - W koło komina przed pracą || 47.87km
Poniedziałek, 16 czerwca 2014
· Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Do pracy pojechałem dookoła. Piękny słoneczny poranek obfitował w nowe doznania - termiczne. Brrr zimno było jak ruszałem, ale potem szybko musiałem się rozbierać. Prędkość konkretna znośna a nawet wyższa niż przeciętna. Ogólnie sympatyczne w słońcu pedałowanie do pracy.
W pracy - haos - jak to u mnie w pracy. Dużo roboty? Nie po prostu bez "M" jesteśmy jak pies bez dwóch nóg. Bez jednej M-nogi i bez nogi drugiej, bo druga noga jest za słaba aby uciągnąć jedna M-nogę... Czyli generalnie jesteśmy jak jamnik bez tylnych łap i szorujemy dupą po ziemi. Na upartego da radę się poruszać, ale czy to efektywne zdrowe i przyjemne? Hmm no cóż.
Ja ogarniam braki na sklepie, bo Świeżak, nie interesował się tym. Miał mi pomagać przy wycenie, ale jakoś tam jak tylko się pojawiam na sklepie szedł coś załatwić ze słowami: "dobrze, że jesteś, to ja sobie pójdę zrobię...kawę, coś zjem itp" Biedulek nawet stwierdził pewnego razu dziś, że tak jest głodny, że go głowa boli. A to, że ja czasem cały dzień dymam i nie mam czasu nic zjeść to nie ma silnego? Niby nie żałuje mu jedzenia, ale potrafi tak się migać od roboty, która mu nie pasuje, że porażka. No jest jak wąż, niby już masz go w ręce a on się wyślizguje.
I tak oto ja nie byłem wiele na serwisie, a tam wrzawa. Logarytmicznie przybyło rowerów, bo ludziom zaświeciło słonko i pomyśleli, że może czas na hurra rower zaczać naprawiać. Zaiste - na raz wszyscy wpadli na ten pomysł! Z 10 rowerów doszło na serwisie. I zgadnijcie kto będzie musiał to wszystko zrobić? Hmm? Ja, "X" bowiem pewnie będzie miał inne wazne rzeczy do roboty. Dziś kończył pracę nad jednym takim "trupem" co to go rpzyjął do serwisu. Trup totalny, że diaksem trzeba było wycinać nieomal miski z ramy. Katastrofa totalna, ale rower do pionu wraca, choć ilość pracy jaka nas przy tym rowerze czekała, była masakryczna.
I oczywiście po drodze było kilkoro ludzi z "wymianą dętki na zaraz" a ja dobroczynnie robiłem to, bo zmiana dętki to dla Księgowego nic. W tym dniu chyba 8 dętek wymieniłem już... Szok czy wy ludzie naprawdę po kolcach jeździcie? A najlepsze są teksty ludzi jak z dętką przychodzą.
"Dzień dobry mam koło do naprawy"
" Oponę chyba trzeba wymienić"
" mam koło do sklejenia"
" a nie może pan tego na gorąco zawuklanizować?"
" kiedyś dziadek takim czymś sklejał"
" To nie dętka, to na pewno opona się przebiła" - > i co? Z opony zeszło powietrze a z dętki nie? Cud?
" opona mi sflaczała"
" złapałem dziurę"
"wentlem <buahahaha> idzie gaz jak pompuje"
"ja nic nie zrobiłem, to samo, jechałem i nagle mnie zahamowało i patrze a tu takie coś"
"niech pan dętki nie sprawdza, dętka na pewno dobra, trzeba wymienic zawór w wentylu - proszę oto kolec - i co w wentylu był?" <lol>
" Pan zobaczy, bo mi się wydaje, że to przez to, że ja na tył przednią oponę zalożyłem od tego czasu mi schodzi, trzeba pewnie zamienić bo nie pasuje, albo co!"
Miłego wieczoru i nie przepuszczających gazem wentli!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
W pracy - haos - jak to u mnie w pracy. Dużo roboty? Nie po prostu bez "M" jesteśmy jak pies bez dwóch nóg. Bez jednej M-nogi i bez nogi drugiej, bo druga noga jest za słaba aby uciągnąć jedna M-nogę... Czyli generalnie jesteśmy jak jamnik bez tylnych łap i szorujemy dupą po ziemi. Na upartego da radę się poruszać, ale czy to efektywne zdrowe i przyjemne? Hmm no cóż.
Ja ogarniam braki na sklepie, bo Świeżak, nie interesował się tym. Miał mi pomagać przy wycenie, ale jakoś tam jak tylko się pojawiam na sklepie szedł coś załatwić ze słowami: "dobrze, że jesteś, to ja sobie pójdę zrobię...kawę, coś zjem itp" Biedulek nawet stwierdził pewnego razu dziś, że tak jest głodny, że go głowa boli. A to, że ja czasem cały dzień dymam i nie mam czasu nic zjeść to nie ma silnego? Niby nie żałuje mu jedzenia, ale potrafi tak się migać od roboty, która mu nie pasuje, że porażka. No jest jak wąż, niby już masz go w ręce a on się wyślizguje.
I tak oto ja nie byłem wiele na serwisie, a tam wrzawa. Logarytmicznie przybyło rowerów, bo ludziom zaświeciło słonko i pomyśleli, że może czas na hurra rower zaczać naprawiać. Zaiste - na raz wszyscy wpadli na ten pomysł! Z 10 rowerów doszło na serwisie. I zgadnijcie kto będzie musiał to wszystko zrobić? Hmm? Ja, "X" bowiem pewnie będzie miał inne wazne rzeczy do roboty. Dziś kończył pracę nad jednym takim "trupem" co to go rpzyjął do serwisu. Trup totalny, że diaksem trzeba było wycinać nieomal miski z ramy. Katastrofa totalna, ale rower do pionu wraca, choć ilość pracy jaka nas przy tym rowerze czekała, była masakryczna.
I oczywiście po drodze było kilkoro ludzi z "wymianą dętki na zaraz" a ja dobroczynnie robiłem to, bo zmiana dętki to dla Księgowego nic. W tym dniu chyba 8 dętek wymieniłem już... Szok czy wy ludzie naprawdę po kolcach jeździcie? A najlepsze są teksty ludzi jak z dętką przychodzą.
"Dzień dobry mam koło do naprawy"
" Oponę chyba trzeba wymienić"
" mam koło do sklejenia"
" a nie może pan tego na gorąco zawuklanizować?"
" kiedyś dziadek takim czymś sklejał"
" To nie dętka, to na pewno opona się przebiła" - > i co? Z opony zeszło powietrze a z dętki nie? Cud?
" opona mi sflaczała"
" złapałem dziurę"
"wentlem <buahahaha> idzie gaz jak pompuje"
"ja nic nie zrobiłem, to samo, jechałem i nagle mnie zahamowało i patrze a tu takie coś"
"niech pan dętki nie sprawdza, dętka na pewno dobra, trzeba wymienic zawór w wentylu - proszę oto kolec - i co w wentylu był?" <lol>
" Pan zobaczy, bo mi się wydaje, że to przez to, że ja na tył przednią oponę zalożyłem od tego czasu mi schodzi, trzeba pewnie zamienić bo nie pasuje, albo co!"
Miłego wieczoru i nie przepuszczających gazem wentli!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew