W drodze do zdrowia 5 || 0.01km
Poniedziałek, 6 października 2014
·
Komcie(5)
Kiedy otwieramy oczy słyszymy codzienność. Nikt z nas nie zastanawia się nad tym co dookoła. Przyjmujemy zycie takie jakim jest i po prostu, kolejny raz zakładamy kolarskie szorty na tyłek i ruszamy do pracy, szkoły do miasta... O tym, że jazda rowerem to niekończaca się walka o przetrwanie wie chyba każdy, kto tylko raz zapuścił się w odmęty większej metropolii na dwóch kółkach. Czasem wcale nie potrzeba głównej ulicy godzin szczytu i trzypasmówki. Paradoksalnie to na bocznych uliczkach, za miastem, na przedmieściach rozgrywają się śmiertelne kolizje, potrącenia i stłuczki. A gdy nam zabiorą samowystarczalność?
Kto choć raz zmierzył się z czasowym uziemieniem w domu, ten wie jak trudno jest przetrwać. Pamiętam, jak po wypadku gdy dochodziłem do siebie zimą 2013 roku, dowiedziałem się o zdarzeniu Katany. Ja miałem tylko żebra ona cierpiała bardziej. Czytałem jej bloga codziennie i myślałem - jakie to trudne musi być wracać tak długo do roweru.
Gdy wstałem dziś rano doznałem dziwnego uczucia, że nic mi nie jest. Po prostu podniosę się i pójdę. I wiecie co? Przeszedłem do kuchni bez użycia kul. Szwy ciągną, skóra nadal naciągnięta jak błona bębenka, ale szedłem. Ostatnio strasznie mi sie tęskni na rower. Czuje sie taki zamknięty w tym mieszkaniu, jakbym tu za kare siedział. I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu narzekałem na brak weny do jazdy! Szok, jak to w głowie się odmienia ludziom.
W ciągu dnia ćwiczę chodzenie. Krok za krokiem, dokładnie bez oszukiwania "biodrem". Zgięcie wyprost... nie wiem czy to szwy czy plastry tak mnie ciągną, ale przyjemnie nie jest. Do zdjęcia szwów jeszcze tydzień. Potem rana będzie musiała już trzymać się kupy "sama" bez pomocy! Przez ten czas lekkiego unieruchomienia, mięsień prawej nogi pewnie weźmie sobie wolne i jazda będzie sporo wolniejsza i utrudniona. Mam nadzieje, że szybko oda mi się odbudować stracone włókienka kolagenowe.
Przyszedł wieczór, czas zrobić obiad. Dziś Księgowy serwuje kotlety mielone ręcznie formowane;)
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Ksiegowy
Jabłonna
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.
Dystans całkowity | 117717.24 km |
Dystans w terenie
| 8905.77 km (7.57%) |
Czas w ruchu
|
120d 14h 59m |
Prędkość średnia: | 17.17 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny